Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Czy ktos ma nagłe skoki cisnienia? Myslałam ze to już moj koniec jest, ze umieram, czułam bicie serca w głowie, ciemno przed oczami, pisk w uszach i potworny ból głowy, dobrze, że przeszło. Przestraszyłam sie okropnie, płakałam ze strachu... powoli dochodze do siebie... I mam nadzieję że jutrzejszy dzień przyniesie mi lepsze samopoczucie.

zakłądam że nie przyniesie i takie założenie jest lepsze niż czekać na lepsze jutro a po to by w ten sposób oswajać to co się wydarzy, słowa mego psychologa, i to on sprawił że nie mam już napadów paniki nauczył mnie logicznego myślenia podczas napadu, nauczył mnie oswajać paniczny lęk, już zpomniałem jak to jest z takim napadem i myślę że to jest lepsze niż poczucie pustki beznadziejności i derealizacji, to mi niestety pozostało, a może zawsze było tylko napady paniki odwracały od tego uwagę... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1507 to pogratulować że oswajasz atak :) Mnie w tych momentach nawet myślenie przychodzi z trudem :) Odrealnienie też cię w końcu puści, długo już je masz?

Gunia od dawna taki mega atak w domu się nie przytrafiał, do wczoraj.

Miałem właśnie wysoki puls ale to standard ciśnienie też, plamki w oczach, zatykane uszy i to cholerne uczucie słabości, tak spanikowałem że już prawie karetke wołałem, na szczęście dziewczyna mnie powstrzymała :) i jakoś przeszło.

Ona kocha nam to robić i chce żebyśmy się bali :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tez mialam ataki,ale mi tyko serce bilo jak szalone i oddech jakis nieregularny mialam.Te ataki pojawiaja mi sie juz rzadziej,ale fobia spoleczna mnie meczy,ktora jest najgorsza :cry: dobrze,ze nie mam odwagi zrobic czegos glupiego,bo ta fobia to tragiczne schorzenie. Mam nadzieje na poprawe...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jutro mam wizytę u neurologa i nie dam się wykopać z gabinetu bez skierowań na badania............Kochani bardzo się boję, WIEM jak to jest z nerwicą, bo mam z nią problemy od kwietnia, ale teraz to istne piekło........pójdę dziś może do rodzinnego, choć oni wszyscy "nerwica, do psychologa" rodzice im wierzą....Boże.....małe miasto i sie rozniosło, a ja z dnia na dzień się czuję coraz gorzej. mam dopiero 18 lat ;(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tam poszlam do psychologa,jutro mam trzecia wizyte,to tylko rozmowy... nic strasznego,mam gdzies czy jakis znajomy mnie zobaczy w poblizu gabinetu do psychologa,wazne,ze mi on pomoze. U psychiatry tez bylam,bo to on daje tabletki na nerwice,psychiatra jest od nerwicy niestety. Radze isc,choc jak sama mialam isc to sobie wmawialam,ze tam chodza tylko psychole,bardzo chorzy ludzie. Ale uswiadomilam sobie w poczekalni,ze nie tylko. Pagadalam sobie nawet z jedna babka,ma depresje,wiec cos podobnego do leków nerwicowych. Bez tabletek nie da sie rady,nie musza byc chyba one od razu jakies mocne,ja biore asertin. kiedys juz go bralam i mi pomogl,tylko niepotrzebnie sama odstawilam,bo wszystko wrocilo:(Ale wierze,ze znowu bedzie jak ze dwa miesiace temu-normalnie:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tam wolę informować niektórych o mojej chorobie, lepiej żeby wiedzieli co mi się może stać i jak wygląda atak.. więc kiedy tylko mam okazję zabrać towarzysza - zabieram. Oczywiście najgorzej gdy brakuje mi tzw. wyjść ewakuacyjnych czyli np w autobusie. Obmyślam wtedy.. w razie czego wysiąde.. nie wiem położę się na przystanku. Gorzej jak nie zdążę dojść do drzwi, to co? Upadnę, "rozpadnę się" albo zacznę krzyczeć bla bla i inne tego typu schizole. Walka trwa nonstop, ale jak pisałam wyżej - nie zamierzam specjalnie ukrywać faktu, że jestem chora na nerwicę. Trudno, niech inni myślą co chcą

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W nerwicy ja tez strasznie sie pocilam,czasem strasznie bolala mnie glowa,niekedy brzuch tez mnie bolal. To wszystko z nerwów,ja bym poszla na twoim miejscu do psychiatry,samo nie przejdzie,niestety:( Ja juz co raz lepiej sie czuje,a bralam dopiero po pol tabletki przez osiem dni.Od jutra calą zaczne brac,ona jest na takie lęki jakie sa w nerwicach. No i staram się sobie wmawiac,ze bedzie dobrze,na poczatku na sile sobie wmawialam,ze nie jestem zdenerwowana i zaraz mi to serce przestanie tak mocno bic. Ale dopiero po tabletkach czuje sie lepiej,staram sie myslec pozytywnie....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zanim zaczęłam brać leki było ciężko.. wyglądało to tak, ze nie wiedziałam co jest grane.. zwykle dzwoniłam do siostry i plakalam jej ze umieram i zeby tyrknęła na pogotowie ( tak jakbym sama nie mogła tego zrobic ;) ) siostra mnie uspokajała, kazała otworzyc okno, wypic duszkiem szklankę wody i zjesc łyżeczkę cukru (twierdziła, ze pewnie mi cukier spadł) i wiecie co jest najlepsze? pomagało ! niby taka bzdura, ale swięcie wierzyłam, ze starsza siostra ma rację i zna sie na tym, po prostu takie placebo, oszukiwałam mózg i wierzyłam w to co chcialam wierzyć. pomagało do czasu, az zdiagnozowano u mnie nerwice, depresje i agorafobię i juz nie mogłam sie oszukiwac ze to spadek cukru. teraz mam leki i jest OK ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj trafiłam na to forum.Również mam nerwicę lękową.Jak się okazało od dzieciństwa(słabość w kolejce,w kościele,na apelu).Nie zdawałam sobie z tego sprawy.Ale tak na poważnie zaczęło się 4 lata temu.Po stracie jednej upragnionej ciąży.Potem urodziłam syna ale ciąże znosiłam okropnie.Cały czas bałam się stracić dzieciątko.Następnie bałam się śmierci przy porodzie,śmierci łóżeczkowej i każdego kichnięcia,zbyt długiego snu synka.Jak miał 3 miesiące zaczęło się na dobre.Mdłości całodobowe,chudnięcie,brak apetytu(potrafiłam nie jeść 4 dni tylko herbata),zawroty głowy,uczucie,że zemdleję,okropne bóle żołądka(zwijałam się z bólu jak embrion),szczypanie i pieczenie mózgu(śmiesznie to brzmi ale ja to tak odczuwam),całej twarzy,kołatanie serca,niewyczuwalność bicia,okropne bóle w klatce,wymioty,biegunka,poty,piski i szumy uszne,drżenia,zimno-gorąco,tiki nerwowe,duszność,strach przed jedzeniem,uczucie umierania.I tak dzień w dzień.Zaczęłam wyprawy po lekarzach wszystkich oprócz weterynarza.11 razy leżałam w szpitalu,z 50 razy bywałam na izbie przyjęć,raz karetka w domu.Badania w normie i usg,ekh,krew,mocz,kał,kt głowy,rezonans magnetyczny.Wtedy kolejna ciąża i znowu strach przed stratą-uzasadniony bo przed wigilią dziecko mi zmarło w brzuszku.Znowu wszystkie wyżej opisane dolegliwości.W końcu mąż wezwał do domu psychiatrę(ja domu nie wychodziłam.Bałam się ludzi,samochodów,sklepów,kościoła,spojrzeń ludzkich,wszystkiego)dał leki po których przyjechała karetka bo straciłam czucie po lewej części ciała,oczy mi się wybałuszyły,nic nie słyszałam i ledwo widziałam.Zbadali i stwierdzili nerwicę i za dużą dawkę leku.Brałam miansec i fevarin.Jednak ten drugi odrzuciłam.Po 5 miesiącach zaszłam w ciążę i rzuciłam leki.Próbowałam dać radę bez nich.Z marnym skutkiem.Znowu szpitale.Kardiolog wykrył niedomykalność dwóch zastawek i tachykardię.Trochę się cieszyłam,że w końcu na prawdę jestem chora i śmiało mogę powiedzieć mamie(zle mi życzą),babci,cioci i innym,że nie udawałam.Spędziłam ponad pół ciąży w szpitalu a resztę w domu w łóżku.Zlecenie ginekologa.A mi to nawet pasowało,bo tylko na wizyty do kardiologa i ginekologa wychodziłam.Wszędzie było mi słabo,serducho się odzywało.Do niedawna brałam lek na tachykardię ale po pewny ataku,po którym czułam,że przestało bić musiałam rzucić ten lek.Pojechałam do rodzinnego-na urlopie,zadzwoniłam do kardiologa-za granicą.W końcu wymusiłam na innym lekarzu ekg i wyszło,że serce bije 35 uderzeń na minutę a ja ledwo tam siedziałam.Znowu leki na podniesienia ciśnienia bo moje to 90/50,80/46.Ciężko mi bo mam w domu 3 dzieci w tym 5 miesięczne niemowlę,trzylatka i 11 latka.Znowu przyjechał psychiatra i przepiała nowej generacji lek przeciwlękowy(nie psychotrop).Zapisaną mam jedną tabletkę a ja dzielę ją sobie na granulki(obecnie 26 granulek,a zaczynałam od 2 hehe).Granulek w jednej tabletce jest około 150.Śmiało mogę powiedzieć,że czuję się znacznie lepiej.Choć nadal nie mam apetytu-a to skutek uboczny leku,mam mdłości,szczypanie mózgu a rano po przebudzeniu do około dodz12-tejdziwnie się czuję.Walczę z tym dizadostwem .Chcę jednak żyć bo jestem jeszcze młoda.Ale bez takiego cierpinia i wiecznego lęku przed wszystkim.Teraz już nawet wychodzę z domu(z całą rodziną),stoję w marketach w kolejkach i żyję.Nawet ochrzciłam dwa tygodnie temu synka-ciężko było i tupałam sobie nogami,żeby nie paść.Udało się.A i jeszcze jedno-już tak bardzo nie boję się być sama z dziećmi w domu(wcześniej mąż musiał brać wolne,żeby ze mną siedzieć a to nie jest dla naszej rodziny najlepsze,ponieważ On sam utrzymuje naszą rodzinę).Radzę sobie np.sprzątanie,odkurzacz,mopy itp. i przechodzi.Ale się rozpisałam ale mam nadzieję,że zrozumiecie.Musiałam się wygadać.Pozdrawiam wszystkich nerwusków:)http://www.nerwica.com/posting.php?mode=reply&f=1&t=4461&sid=0acceda00e94992ed79d56eb255a97df#)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×