Skocz do zawartości
Nerwica.com

Natręctwa myśli...


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Wybaczcie zmiane tematu, ale postanowilem sie w koncu zalogowac i wprowadzic troche swoichwatkow do dysputy.

 

Otoz: mam,kurka, problem. Od jakiegos czasu mecza mnie nawracajace mysli. Nie sa one zwiazane ze zrobieniem komus krzywdy, agresja, seksualnoscia, bluznierstwem czy czymkolwiek innym, ale do normalnosci bardzo im daleko. Zaczely sie ni stad ni z owad, czytalem ksiazke i nagle "przeblysk", jeden spontaniczny moment. Polegaja one na tym, ze gdy cos przeczytam zaczyna sie pozniej, ze tak to nazwe "efekt scrubble" ;) Kazde slowo,skladajace sie z pewnych liter, probuje przeksztalcic w taki sposob, aby powstaly z niego inne slowa. Wzbraniam sie przed ta mysla, walcze z nia, zeby tego nie robic i faktycznie sie to udaje. Jednak powstaje przy tym lek, jakis dziwny,nieopisany strach, ze mysl ta nadejdzie i wymusi na mnie ulozenie sobie innego slowka.

Do tego oczywiscie dopisac moge mysli charalterystyczne dla depresji. Znuzenie, brak checi do zycia, apatia, bezradnosc, totalne srodowiskowe odizolowanie pomimo tego, ze zawsze bylem pelen energii i pomyslow, to zawsze ja organizowalem wszystkie wypady ze znajomymi. Czy to moze byc charakterystyczne dla nerwicy? Dla depresji?

Nie bylem nigdy u lekarza z tym problemem. Mysle jednak, ze czas najwyzszy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lekarz zapakuje w SRII i po zawodach nie dostanie szansy nad zapanowaniem nad tym, leki p.depresyjne w nerwicach to leki na całe życie, nerwica jest zaburzeniem nawracającym w takiej czy innej formie. Każdy kto już wejdzie w leki będzie się bał je odstawić co już jest zaburzeniem lękowym, a jak odstawi to nerwica wróci w czasie od 3 do 6 miesięcy u szczęściarzy ciut później, przeważnie tak bywa spójrzcie po sobie, po własnych doświadczeniach, ona zawsze wraca słabsza ale wraca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja sobie dzisiaj trochę ponarzekam. Ostatnio jakby tracę nadzieje, że sie coś poprawi. Biore coprawda leki ale nie widze żadnej poprawy po nich, myśli moze o 1% złagodniały ale to jest taka mała strasznie niezauważalna zmiana. Poza tym od wczoraj mam silne lęki. Nie wiem co zrobić, staram sie niekiedy mysleć pozytywnie, czy na siłę się czymś zająć ale to nie pomaga :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja sobie dzisiaj trochę ponarzekam. Ostatnio jakby tracę nadzieje, że sie coś poprawi. Biore coprawda leki ale nie widze żadnej poprawy po nich, myśli moze o 1% złagodniały ale to jest taka mała strasznie niezauważalna zmiana. Poza tym od wczoraj mam silne lęki. Nie wiem co zrobić, staram sie niekiedy mysleć pozytywnie, czy na siłę się czymś zająć ale to nie pomaga :(

 

leki nie przestaną za ciebie myśleć w taki czy inny sposób, to ty myślisz nie leki, zastanów się dobrze co uzdrawia nasze myśli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

leki nie przestaną za ciebie myśleć w taki czy inny sposób, to ty myślisz nie leki, zastanów się dobrze co uzdrawia nasze myśli.

 

Tylko kiedy są okresy, że nie mam nerwicy, wtedy potrafię się czymś cieszyć i wiem, że np na poprawe samopoczucia pomaga mi słuchanie ulubionej muzyki lub zabawa z moim kotem. Czasem jak stawiam opór tym myślom to w jej miejsce pojawia się następna.

Ale czasem próbuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witajcie!

ja mam natrectwa myslowe dotyczace mojego malego synka. Boje sie,ze zrobie mu krzywde albo ze go zabije. Chwilami jak sie na niego spojrze, to doslownie widze w wyobrazni jak go dusze. Boje sie tych mysli i ich nie chce. Z drugiej strony boje sie,ze je zrealizuje przez to,ze sa takie czeste i wplyna na mnie. Wszystko utrudnia stan derealizacji, w ktorym sie znajduje. Chwilami sama siebie sie boje, bo juz nie wiem czy ja to ja, czy to wszystko jest realne, czy to tylko jakis koszmarny sen.Biore anafranil od 3 miesiecy, ale na razie nie widze widocznych efektow, ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zuzik44, skoro sie boisz tych myśli i są one przeciwieństwem ciebie to są to myśli tzw natrętne, bardzo wazną rolę w leczeniu natręctw pełni psychoterapia, nawet ważniejszą niż leki, leki mogą poprawić ci nastrój i eliminować lęk które to masz pod wpływem owych myśli, derealizacja jest nastepstwem długotrwałego lęku, masz typowe objawy nerwicy, boisz się utraty kontroli. Jest duza szansa na wyjście z tego zajmie ci to jakiś czas pod warunkiem że podejmiesz psychoterapię

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lekarz zapakuje w SRII i po zawodach nie dostanie szansy nad zapanowaniem nad tym, leki p.depresyjne w nerwicach to leki na całe życie, nerwica jest zaburzeniem nawracającym w takiej czy innej formie. Każdy kto już wejdzie w leki będzie się bał je odstawić co już jest zaburzeniem lękowym, a jak odstawi to nerwica wróci w czasie od 3 do 6 miesięcy u szczęściarzy ciut później, przeważnie tak bywa spójrzcie po sobie, po własnych doświadczeniach, ona zawsze wraca słabsza ale wraca

 

Zgadzam się z tym stwierdzeniem. Ale to już nie ma znaczenia czy ktoś brał leki czy nigdy się nie leczył. Natręctwa zawsze wracają :(

Ja myslałam że jeuż jestem "zdrowa", przez długi czas nie miałam lęków, byłam pewna swego, że wszystko jest ok, że nie zrobiłam nic o czym nie pamietam... i wystarczyła jednamała myśl, skojarzenie sytuacyjne i koniec, wszystko od początku. Co prawda leki nie są już tak silne, łatwiej sobie z nimi radzę ale powracają i do tego też trzeba przywyknąć. Myślę że jak człowiek sobie zda sprawę z tego że to będzie wracać będzie mu łatwiej.

 

[Dodane po edycji:]

 

Mam do was pytanie. A szczególnie do tych bardziej doświadczonych i tych którzy sami radzą sobie z nerwicą. W jaki sposób odróżniacie natrętne myśli od zwykłych? Czy to są zawsze te, przy których pojawia się lęk?

Ostatnio zrobiła mi się nerwica natręctw na temat spowiedzi. Nachodzą mnie myśli,że mam grzech ciężki i nie mogę rzystąpić do komunii, natomiast jestem pewna,że wszystko poiedziałam na spowiedzi jak należy to wtedy pojawiają się myśli,że moze czegoś nie powiedziałaś jeszcze,może źle powiedziałaś i,że muszę powtórzyć wszystko jeszcze raz. Nie wiem czy to nerwica czy jakiś wewnętrzny nakaz. Przecież wszystko już powiedziałam jak nalezy :(

Ja mam właśnie lęki w podobnej formie (co prawda nie dotyczą one konkretnie spowiedzi). Wydawało mi się cały czas że nei powiedziałam komuś wszystkoego tego co powinnam chociaż wiedziałam że to zrobiłam. Młuciłam te myśli wyszukiwałam sobie coraz to nowe rzeczy, że muszę jeszcze coś powiedziec, że nie powiedziałam wszystkiego, że o czymś zapomniałam. Męczyło mnie to i męczyło... w końcu doprowadziłam się do stanu że zaczełam sobie wmawiać rzeczy które nigdy nie miałay miejsca a ja się bałam że może jednak, że nie pamiętam albo nie chcę pamiętać. Katastrofa, bo człowiek gubi się co się stało naprawde a co jest tylko wyobraźnią.

 

Czasem gdy jestem w okresie silnego stresu i strachu te myśli wracają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej, jestem tu nowa, wydaje mi się, że mam natrętne myśli.

przychodzą nagle, w określonych lub przypadkowych sytuacjach i miejscach i nie umiem sprawić, żeby opuściły moją głowę. mam wrażenie, że jak przyjdą, to siedzą tam tak długo, dopóki dość mnie nie pomęczą. na przykład jak idę do szkoły (chodzę do medycznego studium zawodowego, oddalonego od mojego domu o kilometr) to zawsze w tych samych miejscach, wyobrażają mi się różne katastroficzne sytuacje: zawsze na konkretnym przejściu dla pieszych wyobrażam sobie, a właściwie widzę sceny, że rozjeżdża mnie samochód, że nie zdążę przejść, że nie zwolni i przejedzie mi po brzuchu i gardłem wyjdą mi flaki, albo dość głupie, że tuż po przejściu przez owe pasy, walnę głową w znak i wbije mi się on w głowę głęboko na tyle, że umrę. chociaż jest on za wysoko, bym dosięgnęła tam głową. nachodzą mnie też wtedy takie myśli, że co powiedzą ludzie z klasy, w domu, teście, znajomi z widzenia, itd. jak się dowiedzą, że umarłam i co zrobią. dziwne to jest. potem nieco dalej, kiedy przechodzę obok małej stacji benzynowej, widzę, jak cała stacja benzynowa wybucha, tym bardziej, jeśli stoi koło niej akurat wielka cysterna. albo że rozjedzie mnie jakieś auto, wyjeżdżające z pobocznej uliczki. albo, że auta, które skręcają na zakręcie wylecą z drogi prosto na mnie i rozmiażdżą mnie na pasztet.

mam też mnóstwo myśli dotyczących mojego niespełna półrocznego dziecka - tak boję się o jego życie i zdrowie, że widzę przed oczami straszne wizje, których się boję, są to moje obawy, a czasem i takie rzeczy, które normalnie nie wpadły by mi do głowy i część z nich na pewno nie mogłaby się spełnić, bo jest po prostu nierealne. tysiące razy widziałam, jak moje dziecko w różny sposób leciało z rąk trzymającego go dorosłego (lub moich rąk - częściej) na podłogę, łamiąc sobie kręgosłup, przy okazji zahaczając nóżką lub całym sobą o łóżeczko, stół, itd., krztusiło się i dusiło, a ja sparaliżowana ze strachu nie mogłam mu pomóc, albo pomagałam mu, ale nie udawało mi się, że łamie sobie nogę albo rękę, kark, rozbija głowę o kant biurka, wylewa na siebie wrzątek, ''zjada'' coś niejadalnego w nocy, gdy ja śpię, a jak rano się budzę to widzę, że nie żyje, bo się udusił. albo widzę w myślach, że wchodzę do pokoju, w którym wcześniej w wózeczku zostawiłam małego i widzę wózek po brzegi wypełniony krwią... dlatego wiele razy zdarza się, że sprawdzam, czy oddycha. takich przykładów myśli mogłabym wymieniać bez końca. jestem bardzo znerwicowana, spięta w myślach, jak widzę, jak moja szwagierka lub teście trzymają małego na rękach, mam wrażenie, że on zaraz im się wyślizgnie i zabije, albo co najmniej zostanie kaleką do końca życia. albo jak na wierzchu leżą jakieś ostre przedmioty albo mały znajduje się w jakimkolwiek miejscu, to ja od razu szukam zagrożeń i staram się je neutralizować. jednak czasem mam wrażenie, że nożyczki, które przed chwilą schowałam do szuflady, wyskoczą z niej i wbiją mi się w głowę albo zrobią coś mojemu dziecku. od chwili narodzin mojego dziecka mam takie wizje związane z nim (myśli pojawiające się w drodze do szkoły od rozpoczęcia nauki w studium) tylko nie pokazuję tego po sobie i jakoś tak czuję niechęć do rodziny mojego męża, chociaż nie mam powodów, żeby ją czuć, bo oni są naprawdę w porządku. normalnie ich nie lubię, czuję się wiecznie na ''nie'' wobec nich, ich zdanie uważam za nieważne, jakby chcieli od razu mi zaszkodzić. wkurzają mnie pod każdym względem - tylko nie wiem, dlaczego?, ale nie okazuję tego. nie lubię do nich jeździć, nie lubię, jak oni do nas przyjeżdżają. powoli ogarnia mnie lekka paranoja - czuję, że tak nie powinno być. że powinnam cieszyć się z chwil z nimi spędzonych i że cieszą się z mojego szczęścia jakim jest moje dziecko. a odczuwam to jakby oni mi zabierali syna i wszystko wiedzieli lepiej. chociaż tak nie jest, a ja naprawdę chciałabym się z tego wszystkiego cieszyć.

w kontaktach międzyludzkich jestem zamknięta, staram się nawiązywać nowe znajomości i utrzymywać stare, ale niestety wcale mi się to nie udaje. odnoszę wrażenie, że mam w sobie magnez, który odpycha ludzi, bo z dnia na dzień nagle przestają ze mną rozmawiać, siedzieć ze mną, nie wiem, co jest grane? żeby odezwać się do obcego człowieka w swoim interesie potrzebuję, jak to ostatnio określił mój mąż, algorytmu, który określa każdą możliwą odpowiedź mojego rozmówcy na moje pytania. mam czasem takie dni, że wszystko, ale to WSZYSTKO mnie wkurza, nawet rzeczy błahe, dosłownie pierdoły, którymi normalny człowiek na pewno by się nie przejął! np. że babka stojąca przede mną w kolejce w sklepie stoi za blisko swoich nieskasowanych jeszcze towarów, zamiast dalej i pakować te skasowane już do torby. albo że ktoś w szkole dziwnie na mnie spojrzał, lub właśnie usiadł z kimś innym, albo nie odezwał się, tak jakbym ja tego chciała, albo postąpił tak, jak wg mnie nie powinien i się rozczarowałam przez to. mam wrażenie, że w moim życiu jest kompletny bałagan, a ja przecież lubię porządek, zorganizowanie i gubię się, kiedy tego nie mam.

wkurza mnie też, a właściwie dezorganizuje całą moje wewnętrzną potrzebę zorganizowania i porządku, to, że w mojej szkole, przy przyrządzaniu leków recepturowych niby ma być sterylność, dokładność, itd., a tak naprawdę tego nie ma. burzy to moje zaufanie do farmaceutów i ostatnio mam wrażenie, ze tak nie powinno być i czuje się zawiedziona i boje się ze wiele ludzi może paść ofiara tych ich niedoskonałości. przeraza mnie poczucie niedoskonałości, nieporządek, chaos, brak sterylności. a u mnie wszystko musi być dokładnie, wszystko na swoim miejscu, jak zbyt wiele rzeczy jest nie odłożonych to czuję, się zagubiona i że coś jest nie tak! a poczucie, że coś jest nie tak mnie przeraża! samo napisanie tego wyrażenia ''coś jest nie tak'', mnie przeraża... brrr...

czuję, że nie ogarniam świata, nie rozumiem, jakimi prawami się rządzi i nie potrafię nad nim zapanować, nie mam nad nim jakiejkolwiek kontroli!

moja mama jak usłyszała o tych moich wizjach katastroficznych, otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia i powiedziała całkiem serio, że muszę się leczyć.

pytanie: czy to nerwica?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Cię.

Wygląda to na nerwicę natręctw,ale odpowiednią diagnozę może postawić tylko specjalista.Przejdź się do psychiatry a jeśli wolisz to do psychologa,choć on powinien skierować Cię tak czy siak do psychiatry i opowiedz wszystko.Może nie być łatwo,ale warto :smile: Też miałam często podobne myśli,ostatnio mam ich mniej za to kompulsje się nasiliły.Zaczęłam się leczyć i widzę światełko w tunelu :smile: Wizyta u specjalisty to jedyna możliwość jaka może Ci raczej pomóc.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i dodatkowo strasznie boję się śmierci swojej albo kogoś z moich bliskich. nie wyobrażam sobie życia bez kogoś ukochanego. swojej śmierci boję się jeszcze bardziej, bo nie mam pewności, co jest po śmierci - po prostu szczerze mówiąc, wątpię, że po śmierci jest niebo (a jestem osobą wierzącą!), raczej nicość, albo reinkarnacja w innego człowieka (to by był raj). boję się, bo wiem, że życie jest za krótkie, a ja mam wiele marzeń i ostatnio doszłam do wniosku, że życie jest tylko jedne i nie zdążę spełnić nawet większości swoich marzeń. dlatego postanowiłam wszystkiego spróbować. wtedy osiągnę życiowy spokój i spełnienie. ale boję się nagłej śmierci. boję się starości i upływającego czasu.

do tego od kilku lat mam tak, że kiedy się stresuję albo mi się nudzi, wydrapuję tłusty łupież ze skóry głowy :/ (tylko w domu) oraz mam swoją określoną kępkę włosów z kucyka, który w określony sposób przewijam między palcami - robię to wszędzie, w taki sposób chcę zneutralizować stres.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli ktoś jeszcze ma natręctwa na temat pedofilii to proszę o kontakt, bo samemu ciężko z tym sobie radzić. Piję leki ale nadal jest ciężko, jak jakaś myśl wpadnie do głowy to wypaść nie może. Najgorsze są te wyobrażenia, że JA robię coś dziecku i widzę to oczyma wyobraźni. Choć już trochę przechodzi. Mam nadzieję, że są inne osoby, które tak mają - moja psycholog mówi, że są i ona sama trzy takie osoby leczy.

Jak tak macie to piszcie: m.kruhlej@gmail.com

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja dostałam ostatnio natręctw na punkcie prawa jazdy. Zdałam wczoraj egzamin i był to dla mnie ogromny stres i napięcie. Szcześliwa wróciłam do domu i nagle mnie strzeliło... ze może gość się pomylił, albo ja go źle zrozumiałam i jednak nie zdałam tego egzaminu. I chociaż mam jak byk napisane na kartce "pozytyw" to czytam to sto razy i wkręcam sobie czy to nie jest jakaś pomyła. Nie moge przestyać myśleć o tym że ktoś do mnie zadzwoni i powie mi że to pomyłka i żadnego egzaminu nie zdałam. Chore:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

piolun1987, gdybyś był pedofilem to byś działał w tym kierunku i tutaj nie pisał. Planował byś zmolestowanie dzieciaka i bys do tego dązył, i poszukiwał pedofilskich fotek itp. Działał byś a nie jęczał nad sobą. Masz natręctwa i tyle

a nienormalna_mama, musi isć do lekarza by sprawdził czy to aby tylko nerwica a nie początki chorobliwej paranoii, to że ktos napisze miałem tak samo i lekarz mi powiedział że to nerwica nie oznacza że ty musisz miec tak samo, wszystko zależy od wielu czynników a w słowie pisanym przez internet nie da się dostrzec problemu. To jest tylko twój opis, zapis twoich myśli, a lekarz musi cię zobaczyć, jak mówisz, jak wyglądasz, jak się zachowujesz, może jakieś psychotesty zrobi itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

toksyczna, Myślę o tym już od 4 miesięcy. Przez jakiś czas było lepiej, ale znowu wróciło. Już byłem pewien, że to tylko nerwica, ale znowu mam wątpliwości.

 

pedofil nie ma wątpliwości, spij spokojnie 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

piolun1987, pytałam czy w nicku to Twój rocznik, by dowiedzieć się, czy masz te 22 lata, o których myślę. Jeśli tak, to Twoja seksualność powinna być ukształtowana wieeele lat temu i na pewno nie jest możliwe, by została poddana takiej modyfikacji. Czy miałeś w życiu już jakieś partnerki ? Czy w trakcie dojrzewania interesowałeś się dziewczynami w swoim wieku lub starszymi (np. zauroczenie jakąś nauczycielką ?) ? Może spróbuj pokombinować z przeszłością, przypomnij sobie pierwsze miłości, aktorki, które uznawałeś za atrakcyjne, wróć do lat sprzed tych 4-ech miesięcy i przypomnij sobie swoje emocje dotyczące innych ludzi.

Jeszcze uwaga odnośnie podniecenia - kiedyś spotkałam się z teorią, że mózg potrafi wywołać sztuczne podniecenie, czasami spowodowane samym strachem, lękiem czy niepewnością, czasami po prostu sami źle interpretujemy nasze odczucia.

Pozdrawiam serdecznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozpamiętywanie przeszłości nie wychodzi mi na dobre. Ale moja psycholog powiedziała że jakbym był pedofilem to pierwszym w Polsce który się zgłosił sam do lekarza ;) Poza tym pedofile mają problemy z odczuciami. Oni nie czują emocji do dzieci - i ja to niby dobrze wiem, ale nadal się nad tym zastanawiam i nie potrafię przestać mimo leków, choć czasem jest lepiej.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ponownie

Mam pytanko: jak długo może trwać natręctwo myślowe na punkcie jednej rzeczy, jednego tematu? Czy ten sam temat może powrócić ni stąd ni zowąd nawet po kilku miesiącach? I czy wogóle natręctwa na tym samym punkcie powracają? Prosze o odpowiedz. Może ktoś z was też boryka się z tym problemem. Mam shize na jeden temat i ciągle on do mnie wraca. Inne też były ale jakoś szybko sobie z nim poradziłam, a z tym jednym nie mogę. Czy wam też się to zdaża?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×