Nieco bardziej optymistycznie, ze swojej strony proponuję więcej dystansu. W dawnych czasach wystarczała jaskinia, ogień, pożywienie. Wystarczało by przetrwać. Podstawowe potrzeby, nic poza tym. "Troszkę" się rozwinęliśmy i dzisiaj życie to nie tylko chęć przetrwania, ale czerpania jak najwięcej. Jest w tym coś złego ?
Każde czasy mają swoje ekstrawagancje, rzeczy bardziej upragnione, podnoszące status społeczny. Czy to futro, pożywienie, ciuchy, domy, umiejętności, wykształcenie, odpowiedni partnerzy, pieniądze. Tak było zawsze, od kiedy istnieje ludzkość. Niewiele się zmieniło. Pracujemy bo musimy. Nieliczni z nas spełniają się w pracy. Taka nowsza generacja niewolników - musisz przepracować odpowiednią ilość godzin, odpowiednio długi okres czasu (jeśli oczywiście chcesz pobierać emeryturę), płacić podatki, składki, liczyć, że szef pozwoli na urlop akurat w terminie, gdy tobie będzie to odpowiadało itd., itp. Sam wiesz jak to wygląda. Musisz pracować. Więc, jeśli akurat okazało się, że posiadasz jakieś dobrze opłacane umiejętności i kasa, którą otrzymujesz bez problemów starcza by opłacić wszelkie potrzebne rachunki, a na dodatek coś zostaje, to co w tym złego, że kupisz sobie nową kurtkę co miesiąc lub nowy samochód, gdy stary jeszcze był na chodzie ? Ludzie interesują się modą, motoryzacją, podróżami, sportem - na wszystko potrzeba kasy. I wszystko to sprawia, że ich życie nabiera znaczenia. Może zamiast ubolewać nad tym jak jest, wykorzystać to - by nasze życie stało się .. łatwiejsze, pełniejsze ?
Więcej dystansu i mniej złości życzę. Szkoda czasu na żale.
Pozdrawiam