Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

czarnygrubykot, oskaka, ano ciezej jak sie nie bierze nic ale z drugiej strony takie dorazne branie to tez nie jest za dobre bo pomoze na chwile a przyczyna jak byla tak jest--- musimy lęki nasze oswoic i zrozumiec i przestac sie nimi nakrecac.

U mnie bywa czas ze jest calkiem niezle , niesteyy kazdy wiekszy stres zas mi prowokuje lęki i depresje .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czarnygrubykot, oskaka, ano ciezej jak sie nie bierze nic ale z drugiej strony takie dorazne branie to tez nie jest za dobre bo pomoze na chwile a przyczyna jak byla tak jest--- musimy lęki nasze oswoic i zrozumiec i przestac sie nimi nakrecac.

U mnie bywa czas ze jest calkiem niezle , niesteyy kazdy wiekszy stres zas mi prowokuje lęki i depresje .

 

No niestety ale u mnie stres też jest czynnikiem wyzwalającym napad paniki... Dzisiaj mam poprawkę egzaminu ciekawe czy dam radę...

Jest na pewno ciężej bez leków ale co poradzić, skożystałbym chętnie z pomocy psychologa ale w moim mieście nie ma i jestem jak narazie zdany sam na siebie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A że się tak zapytam - próbował ktoś hipnoterapii? Wiem, że to kontrowersyjne, ale w świetle mojej fobii nabieram przekonania, że chyba tylko to może mnie uratować :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wlasnie boję się, czy to realna pomoc, czy siła sugestii. Sporo to jednak kosztuje, ale jeśli miałoby mi faktycznie pomóc to chyba zaryzykuję.. w sumie mam namiar na babkę z sukcesami, polecaną przez wszystkie towarzystwa psychologiczne i terapeutyczne.. No waham się!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu, ale nasze lęki to tez sila sugestii , utarte myslenie np ja ciagle ze zemdleje i oczywiscie ze mi slabo jak sobie towmaiwiam bo nasz mozg jest tak genialnie skonstruowany ze co sobie wmoiwisz to tak sie poczujesz. Na Terapii chodxzi o to zeby zmienic myslenie . Wiec mysle ze jest szansa zeby hipno pomogla jesli w to sie na tyle mocno uwierzy.

Ja akurat kasy nie mam ale tez taka opcje rozwazalam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

platek rozy, Matura z biologii rozszerzona :twisted: chcę podwyższyć wynik :<img src=:'> Sam próbuję zmienić myślenie i powoli konfrontuje się z lękami sam ;) muszę w końcu dziennik założyć bo częściej robie wpis na forum niż do mojego zeszycika, który mi pomógł ;) dzisiaj też coś wymyślę, żeby spróbować przetrawać lęki (może spacer po łące bez telefonu... zobaczę).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście przez godzinę serce łomotało niemiłosiernie. Puls skoczył do granicy 160 jakoś. Nie zdziwiłbym się gdyby więcej nie było. Ból w klatce i oczywiście zawroty głowy. Z bardziej oczywistych: pocenie się, niepokój, lęk, myśli że zwariuję. Po godzinie pisania tego egzaminu przeszło na szczęście :D Nie wiem jak wytrzymałem ale jestem cholernie zadowolony, że to przetrwałem po raz kolejny. Ten atak był chyba najsilniejszy do tej pory...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

platek rozy, Nic nie biorę aktualnie. Przez przygodę z paroksetyną mam paniczny lęk przed lekami, bo mi mocno zaszkodziła... Przymierzam się od 2 miechów do brania albo mirtagenu albo pramolanu, doraźnie też miczego nie biore ;) A jak staoi sytuacja u Ciebie pod wględem terapeutycznym i lekowym?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oskaka, Ja tez zadnych lekarstw nie biore , antydepresiaki tylko moj stan pogarszaly wiec przeszlam ich kilkanascie i dalam sobie spokoj. Jestem od ponad roku na terapii.

 

Muszę przynajmniej do mirtagenu się przekonać ale to nie teraz :D pomagał na spanie. Psychologa też muszę ogarnąć bo lepiej się czuje (chyba poświęce godzinę bez ataku już poza sferą "bezpieczeństa" w samotności). Jak leci terapia? Pomaga coś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oskaka, wiesz u mnie terapia sie sprawdza w jakis tam sposob , jestem bardziej swiadoma choroby , umiem sobie radzic z lękami , ale wiesz nie minely mi one calkowicie i sadze ze chyba nie jest to mozliwe tak do konca.

Mysle ze jak sie trafi na dobrego terapeute oraz jak sie sporo pracuje to jest szansa na duzo lepsze zycie z choroba .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

platek rozy, Masz rację. Jak trafi się na odpowiedniego terapeute to da radę wyjść z nerwicy :) gratulację, że dajesz radę opanować lęki :great: oby tak dalej ale jednak nigdy nie znikną to w końcu jeden z elementów naszej natury :smile: W poniedziałek ide do lekarza po skierowanie i poszukam dobrego psychologa na NFZ ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oskaka, ja w poniedziałek startuje z mirtagenem i panikuję jak nie wiem - boję się leków, nigdy nic nie brałam, ale tak bardzo liczę na uspokojenie i poprawę apetytu, że chyba nie mam wyjścia .. :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu, Ja tak żauję, że przestałem brać mirtagen jak byłem na dawce 30mg. Powinienem przejść znowu na 15 i powolutku zwiększać... Chyba jedyny lek, który dobrze wspominam na dawce 15. Po miesiącu dobrze zaczoł działać ale zeszło działanie uspiające ale wtedy jeszcze nie miałem ataków paniki :D więc o właściwościach uspakajających niewiele powiem ;) tak samo więcej nie jadłem ani nie tyłem. Pod tym wzglęcem to mianseryna wygrywała (pobudzała osrto apetyt). Na panikę też Ci nic nie napiszę bo sam panikuję ale powoli lęk słabnie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oskaka, ja wlaśnie liczę na poprawę apetytu, bo przy mojej emetofobii mogę nic nie jeść całymi dniami, jestem już bardzo chuda, jedzenie mnie nie cieszy, bo kojarzy mi się z rzyganiem. Właściwie to od dłuższego czasu jem tylko i wyłącznie z rozsądku. Przydałyby mi się dodatkowe kilogramy, tak z 5 :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trafiłem na to forum już jakiś czas temu, poczytałem o tym, z czym borykają się inni i postanowiłem podzielić się moimi doświadczeniami.

 

Zacznę od tego, że nerwicę lękową zdiagnozowano u mnie całkiem niedawno (oficjalnie ok. miesiąca temu, nieoficjalnie podejrzewałem ją dodatkowe 2 miesiące).

Pierwszy "atak" lęku pojawił się u mnie na początku tego roku. W sytuacji bardzo stresowej nagle poczułem się słabo, musiałem usiąść. A że to nie pomogło, przewróciłem się, zaczęło mi się robić jasno przed oczami - ostatkiem sił udało mi się zawołać żonę, która przerażona (myślała, ja z resztą też, że umieram) przesiedziała przy mnie leżącym dobre 10 minut zanim mi się poprawiło na tyle, by móc usiąść.

Pierwszy atak, na razie najgorszy, tak mnie zaskoczył i przeraził, że zacząłem szybko oddychać - efekt: hiperwentylacja, przez co oprócz silnego lęku doszło silne drętwienie rąk i nóg, drżenie kończyn, mrowienie całej skóry (włącznie z brzuchem i wrażenie drżenia mięśni rąk i brzucha). Atak potrwał w praktyce chwilę, ale dopiero po paru godzinach czułem się lepiej.

 

Za pierwszym razem żona wezwała karetkę, na SORze spędziłem 8h czekając na wszystkie badania - oczywiście wszytko w normie, TK ok, echo serca i EKG ok, badania krwi (morfologia, cukier, THC, lipidogram i parę innych rzeczy - ok).

 

Już wtedy zorientowałem się, że wyzwalaczem takiego silnego lęku było kilka sytuacji stresowych - a podczas samego ataku natrętne myśli związane z samym lękiem (czyli samonapędzające się objawy). Po kilku tygodniach od pierwszego wydarzenia, po wizycie u psychiatry, przepisano mi parę leków (Rexetin + objawowo Xanax, w razie wystąpienia kolejnego ataku).

 

Szczerze mówiąc taka diagnoza początkowo ulżyła mi, bo dobrze wreszcie wiedzieć, co mi jest i móc wyeliminować wszystkie "poważne" tj. zagrażające zdrowiu/życiu choroby somatyczne, ale teraz zaczynam myśleć, że wcale tak lekko nie będzie.

Wczoraj, po prawie miesiącu bez żadnych objawów, miałem kolejny "atak" - pomogło dopiero przyjęcie Xanaxu. Dzisiaj rano to samo (i też Xanax - po parunastu minutach po przyjeciu wszystkie objawy znikły jak ręką odjął).

 

I teraz zastanawiam się - czy mój organizm JESZCZE nie zareagował po paru tygodniach od pierwszej tabelki na Rexetin, czy może już się przyzwyczaił do tego specyfiku? Dodam, że biorę absolutnie minimalne dawki (rexetin 20mg, a objawowo Xanax 0.25mg - i dotychczas pomagały).

 

Zastanawiam się, czy z Waszych doświadczeń warto rozważać na tym etapie zmiany leków albo pójście na psychoterapię? Psychiatra stwierdziła, że w pierwszej kolejności poleca typową farmakoterapię, bo psycholog zajmuje czas, a żyjemy w takich czasach, że nikt czasu nie ma, więc nie chce mi reorganizować życia. Ale z drugiej strony - jeśli komuś to naprawdę pomogło, to może warto rozważyć taką opcję?

 

Wiem, że choruję bardzo krótko a tych ataków lęku miałem dopiero raptem kilka (w sumie w okresie ostatnich 4 miesięcy z 5-6 razy) - same ataki jednak są na tyle przerażające, że boję się oczekiwania na każdy kolejny.

Mam obawy przed wyjściem z domu, bo a nóż coś się stanie właśnie wtedy (boję się zasłabnięcia).

Wczorajszy atak miał dodatkowo miejsce podczas jazdy samochodem, więc gdy tylko poczułem, że coś się "zbliża" (natrętne myśli o tym, że coś się zaraz stanie zasugerowały mi, że to pewnie nadchodzący atak lęku), zjechałem na pobocze i - oczywiście - atak przyszedł, potrwał parę sekund i po chwili przeszedł...

 

Dodam, że nie zdiagnozowano u mnie żadnej padaczki, nigdy nie straciłem przytomności, na nic innego nie choruję a psychiatra była dość jednoznaczna w diagnozie - nerwica lękowa na podstawie badań wykluczających inne choroby i opisanych objawów. Czy ktoś może podpowiedzieć, co zrobiłby na moim miejscu? Pytać lekarza o inne leki, czy na razie brać, co mam i liczyć, że objawy ustąpią?

A terapie behawioralne? Miał z tym ktoś kiedykolwiek do czynienia i czy to pomaga?

 

Dzięki z góry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

fatix, Co do leków skonsultuj się z lekarzem specjalistą (psychiatrą), zwiększy dawkę/zmieni lek jak źle się czujesz to zasugeruj zmianę. Jak długo nie ma efektu to też bym zmienił na inny. Na psychoterapię na pewno warto się zapisać. Ja dzisiaj załatwiałem ale nikt nie odbiera ale nie poddaje się :D Widzę, że Ciebie też siekło na nowy rok ;) nie dobrze ale trzeba sobie radzić. W czasie czekania do lekarza i terapeuty polecam poczytać jakieś poradniki o lęku oraz atakach paniki ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

fatix, jak bym widział siebie... Na psychoterapię warto pójść leki nie rozwiążą problemu i uważaj z Xanaxem bo uzależnia bierz tylko w sytuacjach awaryjnych fakt dawka 0,25 jest mała.

Ja na początku swojej nerwicy brałem 0,50 Xanax przez dwa tygodnie na wieczór by wyciszyć się i normalnie spać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×