Skocz do zawartości
Nerwica.com

czy porównujecie swoje życie do innych?


maestitia

Rekomendowane odpowiedzi

Tak, porównuję. I ciągle się zastanawiam, czym sobie zasłużyłam na urodzenie w takiej, a nie innej rodzinie... Albo dlaczego to akurat ja musiałam się urodzić z niektórymi chorobami, a inni nie.

 

 

Ostatnio takim głównym źródłem frustracji są moje zęby. Wkur**a mnie, jak niektórzy ot tak mają piękne, prościutkie i śnieżnobiałe zęby, podczas gdy ja od dzieciństwa regularnie latam po stomatologach/chirurgach szczękowych/ortodontach/bóg wie gdzie jeszcze i wydaję fortunę, żeby choć trochę poprawić ich tragiczny wygląd, z bardzo nikłymi efektami (ALLELUJA WADY GENETYCZNE). Aktualnie szykuję się do operacji, ale i tak na tym się nie skończy. Jakbym podliczyła, ile moi rodzice łącznie już na to wydali, to wyszłaby równowartość nowego samochodu. Nie wspominając o tym, że praktycznie się nie uśmiecham, a jak już, to z zakrytą twarzą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy temat. Też się wypowiem.

Ja praktycznie przez całe życie się porównywałam z innymi, to była moja wada i pewnie jedno z głównych źródeł problemów jakich się nabawiłam.

Jednak po pewnym czasie miałam już tego dość, a raczej mój organizm miał dość.

Zaczęłam tworzyć coś w rodzaju pozytywnej samooceny. Mam to do dziś. To jest sztuczna samoocena, powierzchowna, ludzie często mi arogancje zarzucają lub zbyt dużą pewność siebie. Nikt jednak nie wie jak jest naprawdę.

Ja sobie tak żyję z dnia na dzień, będąc ogólnie z siebie "zadowolona", a nawet bardzo "zadowolona". Jak patrzę w lustro to się sobie podobam, nie maluję się ani nie stroję jak inne kobiety,bo po co? Przecież i tak jestem ładniejsza! Nie mam znajomych? Gdybym chciała, to mogłabym mieć każdego! Jestem ogólnie "mądrzejsza", "fajniejsza", "ciekawsza" od wszystkich ludzi. Idąc miastem mam banana na ryju, bo tak się sobie podobam.

Szkoda, że to tylko maska... Bardzo łatwo można mnie zdemaskować. Wystarczy, że moja współlokatorka notorycznie "żartuje" sobie ze mnie, że jestem grubasem, że jestem brzydka itp. Naiwna nie jestem, przychodzi taki moment, gdy chociażby dla własnego spokoju porównuje się np. z tą współlokatorką. I oczywiście świat przewraca mi się do góry nogami. Dochodzi do mnie, że mam mniej nawet od przeciętnego, szarego człowieczka, a co dopiero od współlokatorki (ona jest tu tylko przykładem jak coś). Nie mam żadnych znajomych, nie dlatego, że sama nie chcę ale dlatego, że właśnie nikt nie chce się ze mną zadawać. Nie mam chłopaka, właśnie,dlaczego? Ponoć jestem "piękna" O.o Od zawsze "cieszyłam się" niską pozycją społeczną, każdy zlewa moje osiągnięcia, jestem dla ludzi niewidoczna,albo służę jako worek treningowy. Nie mówiąc już o tym, że odczuwam paniczny lęk przed podjęciem pracy (którego sama nie rozumiem), a studia są dla mnie udręką.

W takich momentach z super idealnej kobitki staję się nikim, maluczkim człowieczkiem. Przed oczami zawsze wtedy mam obraz siebie siedzącej w kącie w nienaturalnie małym rozmiarze i resztę ludzi-gigantów wytykających mnie palcami.

To jedno z uczuć nie do zniesienia. Gdy się pojawia, często sięgam po żyletkę, łykam tabletki i wyzywam się od najgorszych.

Tak wygląda moje porównywanie się z innymi..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

skoro wiem, że porównywanie działa na mnie niezbyt pozytywnie, to unikam tego typu rozkmin, chyba, że widzę w tej jeździe coś pasjonującego i lubie siedzieć w masochizmie. pracuje się nad tym, co jest gorsze we mnie, jako osobie, która chce osiągnąć jakiś subiektywny stan perfekcyjny i eliminuje się podkłady do niefajnych myśli

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×