Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lęk przed związkami i bliskością


Rekomendowane odpowiedzi

Jeśli "wyjście do ludzi" jest w naszym zasięgu, a nie tylko flagą na księżycu, to prawdopodobnie te pragnienia z czasem by nas "wyrzuciły na brzeg". Gorzej kiedy na drodze stoi niepokój i niepewność siebie i po prostu brak kontaktów z innymi w przeszłości to nawet nie wiadomo gdzie wyjść i mogę się tylko użalać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli istnieje gdzieś jakiś Zapalony Zbieracz Internetowych Lamentów, to jemu zapewne :pirate: tak... Na ogół staram się nie użalać, chociaż czasami 4 ściany dają się we znaki, a ja nawet do końca nie wiem czy chcę to zmieniać. Dobra kończę narzekanie na dziś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Leczę się terapią z nerwicy już od dłuższego czasu. SIłą rzeczy nie koncentrujemy się na samotności i braku jakiś głębszych kontaktów, chociaż wielokrotnie terapeutka mówiła żebym równolegle pracował nad jednym i drugim. Czasami jak jest jakieś "niegroźne" spotkanie czy przejażdżka gdzieśtam to z wychodzę ze znajomymi (mimo wszystko jakiś mam), ale na ogół tylko rozmawiamy o czymśtam, a potem wracam do domu i na kilka następnych tygodni/miesięcy pogrążam się pracy, nauce i walce z natręctwami.

Nie umiem się bawić, odnaleźć się w większej grupie, zainteresować drugiej osoby, mam wrażenie że jestem dosyć sztywny i niezbyt interesujący - po prostu wydaje mi się, że widzę to w oczach drugiej osoby (chociaż nie wiem jak to potwierdzić). Z taką "świadomością" że prawdopodobnie nie jestem interesujący ani potrzebny, a kierowany przez, być może egoistyczne, pragnienie ciepła, wiele się nie zmienia. Czasami tylko "włącza" mi się taka tęsknota do niewiadomo czego, albo jakiś smutek jak widzę jak dziewczyny tu piszą że nikt ich nie chce bo są "brzydkie i głupie", a może po prostu trafili na takich jak ja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Śmiercionauta,

To chyba nie jest kwestia tego, że długo byłeś sam, tylko że nie miałeś dobrych przykładów? zdrowych, budujących związków?

 

vifi,

no ja właśnie tego nie rozumiem, że na poznawczo-behawioralnej grzebie się w przeszłości :/ rozumiem np. 1 spotkanie- wywiad musi być, ale na innych spotkaniach- zasady tej terapii są przecież zupełnie inne :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

socorro, Ja też nie. Moja terapeutka ma już trochę doświadczenia w zawodzie i uznała że w moim przypadku dobrze będzie tam pogrzebać. Czas pokaże czy miała rację. Czasami mam wrażenie że robi to właśnie po to żebym zrozumiał swoją ucieczkę w samotność i naukę, a wyleczenie nerwicy bez uzdrowienia "społecznego", z relacją "ograniczonego zaufania" do terapeuty, chyba niesie dużą szansę nawrotów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Śmiercionauta,

To chyba nie jest kwestia tego, że długo byłeś sam, tylko że nie miałeś dobrych przykładów? zdrowych, budujących związków?

Z innej beki - relacje z ludźmi w realu,tyle czasu znajomości nie nawiązywałem (jakichkolwiek) w świecie realnym,że też "zapomniałem" w sumie jak to jest,czy jeśli już bym chciał,to jak się do tego zabrać D: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problemow towarzyskich nigdy nie mialam, moze w dziecinstwie i jako wczesna nastolatka.

Jestem osoba z ktora sie bardzo latwo rozmawia i na rozne tematy, umiem zainteresowac sluchacza jak rozniez potrafie sluchac aktywnie (nie na zasadzie: na odpierd*l sie ale wiem co sie do mnie mowi).

Nie mam tremy przed nowymi znajomosciami - no, moze troche ale jesli nie maja one podtekstu czy nie sa ukierunkowane na cos wiecej - to luz.

Wchodze do pubu, siadam przy barze (u nas taki zwyczaj) zagajam rozmowe z sasiadami, z obsluga baru i nie mam zadnych problemow z kontynuowaniem konwersacji.

Ale to sa znajomosci sytuacyjne.

W pociagu, w sklepie, w poczekalni, w szpitalu - zawsze z kims zagadam i jest fajna rozmowa. Czesto wymieniam sie kontaktami np sprawdzony mechanik czy hydraulik.

Jestem otwarta na ludzi w stopniu zapoznawczym.

Schody zaczynaja sie gdy przychodzi do blizszych kontaktow, bardziej intymnych (choc moze powinnam mowic o tym w czasie przeszlym bo z kims jestem o to jzu przesadzone, przynajmniej na razie).

W tym jednakze przypadku o dziwo - wszystko odbylo sie naturalnie, zwyczajnie i bez nadmiernych lekow, przechodzenie na wyzsze fazy intymnosci az po szczoteczke do zebow w mojej lazience a to juz jest (w moim przypadku) bardzo wiele.

Czy znaczyloby to, ze lek przed zwiazkami i bliskoscia moze zostac uleczony/zlagodzony przez odpowiednia osobe?

Moj przypadek pokazuje wlasnie cos takiego - odpowiednia osoba, odpowiedni czas - i wszystko staje sie proste (nie, nie oczywiste bo nie mozna traktowac ludzi jako oczywistych), latwe, naturalne.

Zalozylam sobie na wstepie optimum otwartosci i trzymam sie tego.

Jestem soba i co najciekawsze - podoba mi sie to. Nikogo i niczego nie udaje. Bardzo dawno takiej siebie nie widzialam. Nie mialam pojecia o wielu rzeczach jesli o mnie sama chodzi.

I nareszcie wiem co istotne a co nie. Na co moge z czystym sumieniem machnac reka a co trzeba przedyskutowac.

Drobiazgi nie siedza w glowie - natychmiast sie wynosza.

Obserwuje siebie. Nie jest to wyrachowanie czy chlod bo jest we mnie ogrom emocji - a jednoczesnie ow zmysl obserwacji. Lekki dystans. Moze to nabyte z wiekiem? Doswiadczeniem zyciowym?

Emocje sa pozytywne.

Lek, obawa - istnieje. Watpliwosci - tez. Nie zajmuja calej kartki, jedynie margines. Widac taka moja uroda. Nie zadreczaja choc moga wbic lekka szpilke.

Wiem tez, ze pewnych rzeczy nie zmienie. Nawet nie chce zmieniac bo wierze, ze nie zostanie to wykorzystane przeciwko mnie ani nie zostane ja sama wykorzystana "Murzyn zrobil swoje, Murzyn moze odejsc".

Wierze, ufam.

Jestem z natury osoba bardzo ciepla (wbrew pozorom i zgrywie, pancerzowi ochronnemu), zyczliwa swiatu, wyrozumiala. Moja zmiana i samoobrona to pokazywac owe cechy wylacznie tym, ktorzy na to zasluguja. Umiec ich odroznic od reszty, co zawsze bylo moja pieta achillesowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Śmiercionauta,

To chyba nie jest kwestia tego, że długo byłeś sam, tylko że nie miałeś dobrych przykładów? zdrowych, budujących związków?

 

vifi,

no ja właśnie tego nie rozumiem, że na poznawczo-behawioralnej grzebie się w przeszłości :/ rozumiem np. 1 spotkanie- wywiad musi być, ale na innych spotkaniach- zasady tej terapii są przecież zupełnie inne :bezradny:

 

 

oglądałem dużo telenoweli i wiem co to związek ;) miałem tylko zły przykład, a takiego nie chciałem wynosić. Teraz przy przejściu na wyższy poziom znajomości czuję blokadę, lęk, przed zaufaniem. Tworzę ścianę, która mnie oddziela, ale jednocześnie oddala mnie od tej osby. Dodatkowo boję się tego, że uaktywni się we mnie negatywny wzorzec i skrzywdzę swoją potencjalna partnerkę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...przy przejściu na wyższy poziom znajomości czuję blokadę, lęk, przed zaufaniem. Tworzę ścianę, która mnie oddziela, ale jednocześnie oddala mnie od tej osby

U mnie to bylo w warunkach recydywy niemalze kazdym razem - z jednym wyjatkiem. Nie wiem dlaczego akurat wtedy owej zasady nie zastosowalam, wydaje mi sie ze posluchalam intuicji, poszlam na zywiol. Spotkalo mnie wszystko co dobre ale mialo zle zakonczenie...

Tym razem tez tak sobie powiedzialam: zaryzykuje. Posluchalam intuicji ze slowami: bedzie co bedzie to nie rak i mnie nie zabije. Wezme to co najlepsze.

Nie zaryzykowalam bo spotkalam odpowiednia osobe. Zreszta - od poczatku mialam (powinnam powiedziec: mielismy) jakies dziwne przeczucie.

Gdybym uciekla (oj, nadal czasem sobie wkrecam scenariusze ale przynajmniej mam swiadomosc dlaczego - i to, ze nie maja one wiele wspolnego z rzeczywistoscia) omineloby mnie cos naprawde wartosciowego, cos na co czekalam - i mogloby mnie juz wiecej nie spotkac.

Niewykorzystane szanse lubia sie mscic.

Odzywaja sie czasem zle doswiadczenia z przeszlosci. I beda - dopoki sama wewnetrznie nie przekonam sie ze teraz jest juz bezpiecznie.

Nie serwujemy sobie wersji demo, jak zazwyczaj na poczatku. Jestem soba i zrob z tym co chcesz ;)

A co bedzie?

Bedzie co ma byc, na co sobie zapracujemy. Nie mam zadnych planow - wypowiadam sie wylacznie za siebie. Jeszcze ich nie mam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem tak toksyczna, że nie ogarniam tego :(

 

Jakoś po Sylwestrze mój ex chciał do mnie wrócić ale ja już nie chciałam bo stwierdziłam, że bez sensu jest taki związek póki ja nic w sobie nie zmieniłam.

 

W końcu więc on podjął decyzję, że w takim razie wyjeżdża z miasta.

I zaczęło się, zadziałał mój mechanizm obronny, choć nawet nie miałam się przed czym bronić, uznałam, że muszę zniszczyć tą relację tak by już nigdy nie zastanawiać się co by było gdyby... żeby nigdy nie żyć już nadzieją na cokolwiek i by żadno z nas po tym wszystkim nigdy nie odwróciło się za siebie. Napisałam mu chyba z 10 przykrych smsów ze słowami których tak naprawdę nie myślę a które wiedziałam, że głęboko go zranią. Wyorzystałam całą wiedzę którą zebrałam przez dwa lata związku by poruszyć najbardziej wrażliwe i bolesne sprawy.

Następnego dnia on miał zabrać resztki swoich rzeczy z mojego mieszkania, które tak naprawdę leżały u mnie od paru miesięcy odkąd się rozstaliśmy więc raczej nie były mu super niezbędne. Powiedziałam, że ma to zrobić gdy będę w pracy, ma klucz.

Oczywiście on uparł się, że przyjdzie jak wrócę z pracy bo chciał porozmawiać.

On stwierdził, że wie o moich zaburzeniach i że staram się coś zmienić, że chciałby być przy tym, że nie chce wyjeżdżać, że chce mnie wspierać a ja, oczywiście, w poczuciu wstydu, zażenowania swoim zachowaniem i trawiona wyrzutami sumienia pozwoliłam mu u mnie zostać i do siebie wróciliśmy.

 

co ja w ogole robie? ;///

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wchodzisz drugi raz do tej samej rzeki, z nadzieją, że tym razem nurt Cię nie porwie..

 

chyba najlepsze co w tym momencie możesz zrobić to szczerze z nim porozmawiać. wytyczyć granice, ustalić zasady a potem... rzucić się na głęboką wodę :)

 

ściskam mocno kciuki ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wchodzisz drugi raz do tej samej rzeki, z nadzieją, że tym razem nurt Cię nie porwie..

 

chyba najlepsze co w tym momencie możesz zrobić to szczerze z nim porozmawiać. wytyczyć granice, ustalić zasady a potem... rzucić się na głęboką wodę :)

 

ściskam mocno kciuki ;)

Wytyczanie granic i ustalanie zasad jak najbardziej popieram. Współpraca i partnerstwo :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jeżeli robisz coś wbrew sobie,nie będziesz szczęśliwa,,

musisz wiedzieć,czego naprawdę chcesz

 

emocje podpowiadają jedno, rozsądek 2gie.

Rozstaliśmy się bo ja zawsze w przypływie paniki przed bliskością zrywam a później stwierdziłam, że nie ma sensu poraz tysięczny do siebie wracać bo ja jeszcze nie przepracowałam nic na terapii, nic się nie zmieniłam. nie chciałam go niszczyć. prawda jest niestety taka, że dalej się nic nie zmieniło. Może tylko tyle, że on jest bardziej świadomy moich problemów i łatwiej mu się zdystansować gdy trzeba.

 

ściskam mocno kciuki ;)

 

dzięki :)))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś na terapii dowiedziałam się, że traktuję ludzi przedmiotowo. Że boję się zaangażowania i zaczynam związki "od tyłu". Podobno useksualniam relacje z innymi.

Mam też problem z cielesnością ojca. Brzydzi mnie. Próbowałyśmy dojść dlaczego ale nic z tego nie wyszło bo mam jakieś blokady, poza tym na prawdę nie wiem czemu tak jest (ojciec zawsze był wybuchowy i agresywny).

Czy może ktoś spróbuje to zinterpretować albo ma podobny problem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×