Skocz do zawartości
Nerwica.com

Proszę o wypowiedz specjalisty.


Rekomendowane odpowiedzi

agusiaww, Rozstanie też nie jest do końca rozwiązaniem. W nowy związek marekmarkowski wniesie bagaż doświadczeń, ktory może destrukcyjnie wpłynąć na nowy związek.

Dlatego poleciłabym koledze psychoterapię i poleciła nie wchodzić w żadne związki póki względnie nie przepracuje trudności na terapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

marekmarkowski, masz rację, że nie tylko Ty jesteś winny temu, jak wyglądają Wasze relacje z żoną. Pisałam, że za jakość związku odpowiadacie oboje. OK, rozumiem, że jesteś sfrustrowany brakiem rozmów, brakiem czułości i seksu. Ale zastanawiałeś się, dlaczego żona tak się zachowuje? Może to nie jest żaden sabotaż seksualny z jej strony? Może ona po prostu nie odczuwa pożądania, kiedy w ciągu dnia tylko ciche dni, kłótnie, brak zrozumienia, oskarżenia, obrażanie się? A "seks na zgodę" nie jest dobrym pomysłem... W ogóle Twój ostatni post oscyluje głównie wokół problemów seksualnych i Twojej frustracji związanej z brakiem seksu. A związek to nie tylko seks. Zobacz, co robisz, by było lepiej w Waszym związku: "oznajmiłem jej, że czasem będę zmuszony ją okłamywać i zdradzać ze względu na zaspokojenie erotyczne", "potrafię butelkę wieczorem wypić całą gorzkiej żołądkowej". Czy to są wg Ciebie dobre metody na ratowanie związku? Bo według mnie nie najlepsze. OK, pewnie Twoja żona też ma coś za uszami i nie jest święta, np. podnosi głos w obecności Waszej córeczki, ale jeżeli nie chcecie naprawiać Waszego związku, tylko wzajemnie się ranicie i niszczycie, to po co do siebie oboje wracaliście?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie namawiałem nigdy i nie chcę namawiać ale jak mozna być kobietą i nie zadbać o faceta?

 

Masz rewelacyjne podejście, ciekawe w jaki sposób Ty o nią dbasz?

Ja widzę tylko mnóstwo roszczeń i pretensji z Twojej strony i mogę tylko współczuć ale nie Tobie :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdy Ona zaczyna kłótnię ... ja staram się przytulać i mówić że to nie tak, że nie rozumiemy się w tej sytuacji. Z tego co dzis oznajmiła pożyczyła siostrze auto. Jutro jedzie taksówką do pracy, więc oznajmiłem że mogę pożyczyć swojego, na co ona "że w pracy zaraz będą pytać itd itd." więc dla mnie to chyba powód do wstydu że przyjechała autem byłego męża, gdzie w pracy już ktos Nas widział razem. Powiedzcie mi dlaczego mam obawy że ona ukrywa cos? Gdzie w oczy mówi mi że jest ok wszystko? Dlaczego mam podejrzenia że ukrywa to że jestesmy razem, mimo że mieszkamy razem, do centrum razem itd. Może dla tego że spotkała się z przedstawicielem od siebie z pracy na kolację?

 

Jest to kolejny dzisiejszy problem. Po przyjsciu z pracy buzi, buzi. Poszedłem pod prysznic, doszło między nami do zbliżenia, w którym powiedziałem że nie mogę tak uprawiać seksu gdzie cos mnie denerwuje i jest cos nie wyjasnionego. Chyba się obraziła ale cóż... powiedziałem o tym że mnie to zdenerwowało że robi mi to problem.

Pytania w pracy są dla niej denerwujące, więc czy nie może po prostu powiedzieć że auto pożyczyła? To fakt że na jednym z pojazdów mam reklamę firmową, ale co tu jest nie tak?

 

-- 19 lip 2013, 21:35 --

 

Teraz już oznajmiła że nie chce jechać do pracy autem bo u nas raz razem raz nie a potem rozwód teraz znowu razem... wiec wstyd w pracy. No to po ch..j do siebie wracać na próbę? Miałem nadzieje że ludzie pewne kroki poczynają konkretnie, ale cóż w dzisiejszych czasach konkretnie ludzie chajtają się i konkretnie rozwodzą się. Mimo wszystko to że ją kocham nie zmienia wiele.

 

-- 19 lip 2013, 21:54 --

 

pytanie było dlaczego ... szowinizmem? Bo większosć kobiet patrzy na problem facetów, przez pryzmat tego że faceci są różni, łatwi, trudni do rozszyfrowania. Jak można ufać kobiecie, która w kłótni mówi cos, co potem neguje i mówi że to faktycznie w kłótni i nie panowała nad tym? To jest psychiczne niszczenie drugiej połowy...bo druga osoba pozostaje w błędzie. Nie potrafi okreslić ryzyka gdzie prawda gdzie fałsz, gdzie w nerwach słowa, bo pozostaje to skrytym zamierzeniem osoby którą się kocha. Nie obwiniam nigdy kobiet za stosunki w związkach, ale macie ten dar denerwowania i wyczucia kto ma jaki słaby punkt.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, Marek

Chyba jestem specjalistą empirykiem jeśli chodzi o problemy, jakie masz, więc króciutko zabiorę głos. Nie jesteś ciężko chory, ale nie znaczy to, że nie potrzebujesz pomocy. Masz problem. Jak wynika z Twoich postów, Twoja pani też ma problem, choć zapewne nieco różny od Twojego > to już byłyby dwa, ale ponieważ Ty sam tu gościsz, to skoncentrujmy się na Tobie. Ponieważ jesteście ze sobą, to Wasze połączone problemy rodzą trzeci, WSPÓLNY, a to już wielkie obciążenie jak na dwoje ludzi.

 

Marku, wydaje mi się, że kochasz swoje zajęcia, swój styl życia i jeszcze parę ważnych rzeczy, nie wątpię, że kochasz także SWOJE dziecko, SWOJĄ panią, choć wiele z tych kochanych podmiotów traktujesz przedmiotowo. Odnoszę wrażenie, że Wasze małżeństwo zgasło "z braku paliwa" i próby wskrzeszenia go maja małe szanse na powodzenie, bo dla Was obojga partner/-ka jest tylko dodatkiem (w jednym przypadku cennym, w drugim - pięknym, ale tylko dodatkiem) do Was samych.

 

Dla większości zwierzyny seks jest prostym, naturalnym rezultatem płciowości ssaków; dla dostatecznie wrażliwych ludzi seks jednak jest wykładnikiem (miernikiem) bogactwa uczuć, przeżyć, emocji... i jak zdamy sobie z tego sprawę, to jasne jest, że w dziedzinie erotycznej tak się wam knoci, ze byle co wystarczy, żeby popsuć harmonię... W Waszym ponownym zejściu się seks na pewno odegrał ważna rolę, ale seks to tylko ozdoba wspólnego życia, życia bardziej, albo chociaż NIE MNIEJ dla partnera/-ki niż dla siebie (a u Was liczy się bardziej chyba własne "ja" oraz: dla niej Twoja kasa i operatywność, dla Ciebie zaś jej atrakcyjność, podporządkowanie /z powodzeniem mogłaby zostać Twoja maskotką/)

 

Z pewnością po wstępnych wynurzeniach znajdziesz tu na forum trochę rad, ale one nie będą dla Ciebie dostateczne... Jestem zdania, że powinieneś

- bardziej wnikliwie spojrzeć na SWOJE, tkwiące w Tobie przyczyny braku zgrania z Twoja panią (na razie wygląda tak, jak byś doszukiwał się wszystkich przyczyn po stronie partnerki),

- KONIECZNIE nawiązać kontakt z psychologiem i to nie na jedno "dzień dobry", ale na tyle wizyt ile będzie potrzeba,

- zacząć rozmawiać ze swoją kobietą po partnersku, jak mąż z żoną (kochaną naprawdę), otwarcie, z myślą o WSPÓLNYM dobru, konstruktywnie,

- pomyśleć wspólnie z nią o wspólnej psychoterapii małżeńskiej (jeżeli w przyszłości chcecie dla siebie nawzajem więcej znaczyć niż obecnie, bo inaczej... to szybkie "do widzenia", a w tym macie już wprawę, jednak NIE PODDAJĄC NAPRAWIE UŁOMNOŚCI ODKRYTYCH W TYM ZWIĄZKU NIE MA RACZEJ SZANS NA COŚ LEPSZEGO W NASTĘPNYM/-CH...)

 

Z całego serca życzę Tobie indywidualnie, a także Wam trojgu (dziecku BARDZO WAŻNE) poprawy/naprawy czyli większej dozy szczęścia z życia płynącego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1smyk, dziękuję za odpowiedź. Tak, została podjęta decyzja o wspólnym ratowaniu i terapii, ale moja żona ukrywa nawet w pracy to że jestesmy razem. Wydaje mi sie ze naopowiadała o wszystkich zajsciach w naszym życiu i teraz ma problem i poczucie wstydu. Wpadlem dzis do niej do pracy oczywiscie nie w celu sprawdzenia ale w celu takim zeby zobaczyl mnie ktos. Po 15 sekundach uslyszalem "możesz już jechać?" Więc wyjechałem.

Mam dosc po dzisiejszym dniu ratowania czegokolwiek jesli mam ukrywać się z tym że moja żona jest ze mną. W moim odczuciu to jest test sprawnosciowy mojej osoby, ja natomiast mam sprecyzowane plany. Naprawić siebie z nią i żyć. Decyzja z jej strony nie została chyba podjęta konkretnie i ma wahania, z tego powodu i moich domysłów napisałem parę zdań w smsie i okresliłem to że nie będę takiego związku pilotować BO NIE MA PO CO skoro wstyd gra większą rolę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marek, naucz się tego na pamięć, że to obecnie nie jest Twoja żona ...i wszystko już lepiej gra.

Jak odnowa, to wszytko trzeba od nowa...

:nono:

...a w pracy w gronie koleżanek panienki (czytaj: kobiety wolne), to - sam wiesz - różne takie historie/otuliny_emocjonalne potrafią montować, że później ciężko to zdemontować - powinieneś być wyrozumiały.

Wyobraź sobie, niewydarzony amancie (przepraszam za to żartobliwe określenie), że jesteś znów na etapie zdobywania tej białogłowy. Do - dzieła! ...i dość narzekań ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego nie moge tego nazwać ani związkiem ani niczym co łączy ludzi, bo tak nie zachowauje sie osoba która kocha. Po prostu żyje dalej w obawie że się rozstaniemy i temu też ja ten krok zrobiłem. Inaczej się nie da, żaden psychoterapeuta nie zmusi ani nie nauczy kogos zeby kochał. Może to też kwestia romansów w pracy itd.

Jest to dowód dla mnie żeby zacząć prowadzić życie skupione na pracy, szukać pracy u kogos, poznawać ludzi mieć tematy w pracy i zapomnieć o tym że ktos może tak mnie traktować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marku, czytam temat od paru dni i nie obrażając Cię a jedynie wyrażając swoją opinię - póki nie przestaniesz się nad sobą użalać skupiając całą swoją energię na krytyce partnerki, a nie weźmiesz się w garść i nie zaczniesz inwestować tej energii w pracę nad sobą, to nie macie szans. Gdyby to Twoja żona założyła ten temat i sprowadziła go do żali na Ciebie o praktycznie każdy aspekt życia, od przycinania paznokci u nóg po seks, napisałabym jej dokładnie to samo. Plus, jeśli już masz się angażować, to nie przerywać tego zaangażowania po pierwszym "coś co mi się nie spodobało", bo to kompletnie bez sensu.

 

Piszę to tak dla zasady, bo myślę, że chciałeś po prostu usłyszeć jeśli już jakieś rady, to takie magiczne, dzięki którym żona się zmieni, a Ty ani trochę, bo przecież Ty nie musisz. Tak się nie da. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

OK, udało mi się umówić na spotkanie z psychoterapeutą. Była żona również wyraziła taką chęć.

Naczytałem się jej korespondencji mailowych z jej krótką miłoscią ... mam rażenie że chyba bardzo mocna więź między nimi była, a ja pojawiłem się w nieodpowiedniej chwili Chłop mieszka za granicą, ma dziecko z inną kobietą. I przez moment czytania tego zwątpiłem sam w siebie, że może znowu ich chyba cos połączyć...

 

Chcemy poukładać swoje życie, na nowo się ochajtać, mieć drugie dziecko, przed nami długa droga ... wiem i dziecko chyba też nie będzie gwarancją tego że będziemy zawsze razem.

Po raz pierwszy od kilku dni nie zrobiłem awantury o jej poprzednie maile ... ale obawa jest, a rozmowa sprowadzi się do :silence:

Czuję że ona nie mówi do mnie tak jak do obcych facetów, w mailach jest po prostu w niebo wzięta...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×