Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

pannoAlicjo,

 

Raczej zmysl naukowca mnie do tego popchnal ;) Jakby nie patrzec chad jest poznawczo facynujaca jednostka chorobowa (taki prawdziwy zart :) ) A na serio to po prostu po ludzku sie matwie. Ale jak tu komus w hipo powiedziec wyhamuj, kiedy sam tylko lekko pobudzony, ledwo przed chwila zmusilem sie wyjsc z knajpy do domu po dwoch piwach (i malutkim drinku ;) )

Ale jak sie da wyhamuj odrobine.

Border powiadasz... Mialem do czynienia z kobieta, duzo mlodsza i mocno pojechana ale i swiadoma siebie (o ile mozna zrozumiec oblicze bordera). Niefajnie bylo zobaczyc u kogos w takim natezeniu to czego samemu sie doswiadcza. Bo przeciez borderline ma sporo wspolnego z chad.

Wiec nalegam, prosze zejsc z tego grzbietu/granicy do jakies spokojnej, zielonej, wiosennej dolinki a raczej rowniny ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ORh+ Naprawdę zajebiste masz to poczucie humoru. Jeżeli nie jesteś chory na to świństwo, to się nie wpierd>>>>>>j.

Mamy własne problemy, a niuanse czy przeżyć czy żyć normalnie pozostaw sobie. Ja PRZEŻYŁEM i to jak. W poniedziałek odbieram nowy samochód, wart 80 tys (nówka z salonu). Drugi który mam to HONDA Accord sedan. Na niej mam przejechane 99 tys. Nie sprzedaję jej. Wyliczać dalej?

My czadowcy możemy to pokręcone życie przeżyć z większymi i mniejszymi komplikacjami.

Tylko raz targnąłem się na własne życie. Trzykrotnie byłem w psychiatryku - raz po próbie i dwa razy na własne życzenie, ponieważ dalszy pobyt w domu zagrażał memu bezpieczeństwu.

Teraz Ketrel postawił mnie na nogi. Razem z kochaną Depakiną Chrono 500.

Pozdrawiam wszystkich.

Robert co poniedziałek jestem na kontroli prac w KWK Mak> Z Katowic jadę wcześnie rano, póżniej narada u dyrektora. Na spotkanie przy kielichu nie ma szans. Mogę Ci załatwić pracę na Makoszowach. Wybór należy do Ciebie. Oczywiście praca pod ziemią. My czadowcy nie boimy się śmierci.

Ja w wieku 62 lat nadal okazjonalnie zjeżdżam pod ziemię.

ORh+ :time:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak to jest ze zrozumieniem waszej choroby wśród bliskich/znajomych. Ja ciągle jestem pomijana... przecież nic mi nie jest, mam ręce i nogi i w ogóle wszystko na swoim miejscu. I tylko czasami słyszę, że ktoś znajomy ma problemy zdrowotne [oczywiście nie psychiczne tylko cielesne] z komentarzem - "widzisz ludzie to dopiero mają problemy"

 

ja też tak miałam - "zobacz inni mają gorzej", "weź się w garść", " może to pogoda wszyscy dziś się gorzej czują"....

po próbie samobójczej i leczeniu na oddziale dziennym Ci którzy wiedzą już raczej mi tak nie mówią

aczkolwiek myślę, że osoba która nie przeżyła tego nigdy nie zrozumie...

 

Widmo

tylko że ja w ciagu ostatnich 3 lat w sumie nazbierałabym może 7-8 miesięcy w miarę dobrego samopoczucia

a teraz jest tak że po 2 godzinach pracy cały dzień to takie zmęczenie że trudno mi zadzwonić do przyjaciólki

sprzątanie to wspinaczka na everest, myślenie boi

 

-- 25 maja 2013, 14:13 --

 

pannoAlicjo z leków nie powinno sie schodzi tak od razu całkiem bo wtedy zawsze będzie człowiekiem rzucać

lepiej stopniowo..

podjęłas odważną decyzję żeby rzucić wszytsko na raz ale czy warto się tak męczyć??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

0Rh+, :lol:

zajebiste masz to poczucie humoru, nie powiem :uklon:

Ciiii ,nie wszystkim się podoba ;) . Też odstawiłem leki , na sen biorę ...lubię spać jak niemowlak :)

Ps. Mów mi tak jeszcze ;) Dobrze działa na samopoczucie :) Ekologicznie i za darmo ;-)

 

-- 25 maja 2013, 18:51 --

 

ORh+ Naprawdę zajebiste masz to poczucie humoru. Jeżeli nie jesteś chory na to świństwo, to się nie wpierd>>>>>>j.

Mamy własne problemy, a niuanse czy przeżyć czy żyć normalnie pozostaw sobie. Ja PRZEŻYŁEM i to jak. W poniedziałek odbieram nowy samochód, wart 80 tys (nówka z salonu). Drugi który mam to HONDA Accord sedan. Na niej mam przejechane 99 tys. Nie sprzedaję jej. Wyliczać dalej?

My czadowcy możemy to pokręcone życie przeżyć z większymi i mniejszymi komplikacjami.

Tylko raz targnąłem się na własne życie. Trzykrotnie byłem w psychiatryku - raz po próbie i dwa razy na własne życzenie, ponieważ dalszy pobyt w domu zagrażał memu bezpieczeństwu.

Teraz Ketrel postawił mnie na nogi. Razem z kochaną Depakiną Chrono 500.

Pozdrawiam wszystkich.

Robert co poniedziałek jestem na kontroli prac w KWK Mak> Z Katowic jadę wcześnie rano, póżniej narada u dyrektora. Na spotkanie przy kielichu nie ma szans. Mogę Ci załatwić pracę na Makoszowach. Wybór należy do Ciebie. Oczywiście praca pod ziemią. My czadowcy nie boimy się śmierci.

Ja w wieku 62 lat nadal okazjonalnie zjeżdżam pod ziemię.

ORh+ :time:

Szerokiej drogi i łokieć na zewnątrz ;) ( żart lekki dla rozładowania ) .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chłopcze to forum, a szczególnie ten dział ma nam ciężko chorym na czad pomagać. Mamy sobie udzielać wskazówek jak uniknąć pewnych pomyłek w naszej chorobie. Są inne fora na których możesz błysnąć swą elokwencją. Życzę Ci mocnych i zdrowych kolan!!!

Ja Przeżyłem życie z czad, mam nastoletnie wnuki -- zdrowe. Życzę tego każdemu z chorujących. Udało mi się, pomimo choroby zwiedzić kraje świata o których jako dziecko marzyłem (niektóre już z wnukami).

Jeszcze raz powtarzam - z czadem da się żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chłopcze to forum, a szczególnie ten dział ma nam ciężko chorym na czad pomagać. Mamy sobie udzielać wskazówek jak uniknąć pewnych pomyłek w naszej chorobie. Są inne fora na których możesz błysnąć swą elokwencją. Życzę Ci mocnych i zdrowych kolan!!!

Ja Przeżyłem życie z czad, mam nastoletnie wnuki -- zdrowe. Życzę tego każdemu z chorujących. Udało mi się, pomimo choroby zwiedzić kraje świata o których jako dziecko marzyłem (niektóre już z wnukami).

Jeszcze raz powtarzam - z czadem da się żyć.[/quot .

Fakt nieźle wyglądam ,ale "chłopcze " do mnie ,to już lekka przesada ;) Żeby nie było ,dziękuję za dobre słowo .

Ps .Powiedz ,to tym którym się nie udaje.

Rozumiem ,że uśmiech i żart nie przystoi Czadowcom. Jestem zdrowy ? Dzięki za wyleczenie.

Na pomoc z Twojej strony raczej nie mam co liczyć ? ;)

Mam też złą wiadomość nie zamierzam wyp.... ć . :)) Sorki. Nie zawsze jest z górki.

 

-- 25 maja 2013, 20:23 --

 

pannoAlicjo

Od jakiegos czasu zastanawialem sie i chcialem poruszyc temat na ile jestesmy w stanie tu na forum wyczuc nastroje i stany innych forumowiczow.

Przejrzalem Twoje posty z ostatnich 2 miesiecy i podejrzewam, ze chyba za bardzo wybilas sie w gore a do tego jeszcze jakis element stanow mieszanych.

Chcialbym sie mylic ale moze warto zachowac wieksza ostroznosc?

 

A Wy jak sadzicie? Jestescie w stanie dostrzec zmiany nastroju po wpisach innych albo czytajac swoje stare wpisy?

I jeszcze jedna rzecz dot. tego jak postrzegaja nasze nastroje inni. Ostatnio, kiedy mialem obnizony nastroj i bylo tak sobie czlowiek z ktorym rozmawiam (w obcym jezyku)

raz na 1-2 tyg po 5-10 minut na korytarzu w pracy powiedzial, ze chyba jestem zmeczony i niewyspany. Zapytalem dlaczego a on, ze mowie wolniej.

Musimy byc niezla zagadka w relacjach z ludzmi, kiedy tak cyklicznie zmienia sie nasza osobowosc.

Problem w tym ,że niewiele osób chce taki zagadki ,ba szarady rozwiązywać. Jeżeli chodzi o wyczucie nastroju ,to zakładając ,że w danej chwili jesteśmy obiektywni ;) powinniśmy dobrze rozpoznawać stan w jakim się znajduje nasz rozmówca. Oczywiście dochodzi kwestia odbioru wywartego wrażenia. Oraz , czy ten nastrój nie wywołuje u nas nadmiernej reakcji zaburzającej odbiór.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jose2, jakby tak popatrzeć na Twoje wszystkie posty to wciąż to samo piszesz :D Może stwórz sobie jakiś post uniwersalny, który będziesz wklejał?

Szczerze to mam dość czytania, jak to Tobie zajebiście się udało. Jaki to świat zwiedziłeś, który samochód kupiłeś, jaką zajebiście wysoką emeryturę masz a i jeszcze dorabiasz. Że dzieci zdrowe, wnuki zdrowe, wszystko piknie i świtnie. Aż do zarzygania.

 

***

od jakiegoś czasu zrobiłam się skurwysyńsko szczera. Wybaczcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ORH + ja też lubię Twój humor

 

"co Ty K**** wiesz o zabijaniu.." Linda :)

 

" co Ty wiesz o czarnej dziurze?" Woody Alen

odpowiedź czarnej prostytuki "wiem wszystko. zarabiam nią na życie"

 

od kiedy masz diagnozę

masz skuteczne leczenie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ORH + ja też lubię Twój humor

 

"co Ty K**** wiesz o zabijaniu.." Linda :)

 

" co Ty wiesz o czarnej dziurze?" Woody Alen

odpowiedź czarnej prostytuki "wiem wszystko. zarabiam nią na życie"

 

od kiedy masz diagnozę

masz skuteczne leczenie?

:-)))))) Obu lubię.Szkoda ,że nie są kobietami ;-) Mógłbym się zakochać :)

Dzięki ,dobrze słyszeć ,że "są na tym świecie rzeczy które " nie tylko mi się śnią ;-)

Humor jest dla mnie lekarstwem . Sposobem na na przechylenie szali w kierunku jasnej strony mocy ;-)

Bądź jasnego Monty P. :)

Nie mam skutecznego leczenia ,nie mam dobrej diagnozy. Choruję od zawsze..............

Byłem leczony na depresję .Wiem ,że mam Chad.Moim lekarstwem jest pasja i humor. Nie zawsze skutecznym ;-) Dzięki pasji mogłem podwyższyć słabą samoocenę.Zostać najlepszym..." zdrowi " nie mają tyle samozaparcia ;)

Szukam dobrego lekarza i terapeuty. " kiedyś go znajdę " lalala :))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

0Rh+,

 

Mozna oczywiscie teoretyzowac i sie grzebac w szaradach ale to nie o to chodzi. Mi chodzilo o to, ze jak z ludzmi tu na forum pisze sie jakis czas to czy mozna sie w miare obiektywnie domyslac w jakiej sa fazie. Wydaje mi sie, ze tak.

I tak splatajac juz wszystko do kupy zastanawiam sie, czy i kiedy przyjdzie taki czas, ze pogamy tu sobie jeszcze z Toba, Rh0 czy tez Rh- ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

PannoAlicjo.

Sama wiesz jakimi psycholami jesteśmy ( z autopsji zapewne również ,hehehe )

Tak więc nie można całkiem racjonalnie traktować wpisów innych "psycholi"

Moje wpisy to swoista psychoterapia.

Mam wrażenie , że piszę głównie dla siebie. Pomagają mi ogarnąc tą szaleńczą gonitwę nieuporządkowanych , często chaotycznych myśli. Pisząc posta robię porządek w mojej wewnętrznej stajni Augiasza....

Myślę więc , że większośc z nas również w ten sposób do własnych wpisów podchodzi.

Uważam,że intencją Josego nie jest potrzeba blichtru i taniego szpanu, a Jego "chwalenie się" służy raczej jemu samemu. Utwierdza się tym pisaniem , że przerąbane, cięzkie życie z chorobą psychiczną nie poszło jednak na marne. Przekonuje sam siebie , że udręka miała jednak sens....Choćby w materialnym wymiarze

 

Ja natomiast walę kilka browarów każdego wieczora.Od wielu miesięcy.Ta świadomość wieczornego resetu pozwala mi przetrwać każdy, nawet cięzki i rozpierdo..ny objawawi dzień.Traktuję to jako swego rodzaju nagrodę za to że przeżyłem kolejny dzień bez skutecznej autodestrukcji. Do browaru siadam dopiero wtedy kiedy mam poczucie , że w ciągu dnia zrobiłem wszystko co do mnie należało i było w mojej mocy. Wszystkie sprawy zamknięte. Nie wcześniej jak o godzinie 20.

To cudowne uczucie, kiedy po wypiciu na 2 strzały pierwszego piwa pojawia się błogośc. Kiedy udręki całego mijającego dnia , a także dni poprzednich przestają mieć jakiekolwiek znaczenie.

Potem, za pomocą 2-3 już na spokojnie sączonych piw staram się pielęgnować uzyskany pierwszym browarkiem błogostan.

Alkoholizm? Jak zwał tak zwał. Lepsze to niż samobójstwo.

Alkoholizm pojawia się wtedy kiedy alkohol wywiera negatywny wpływ na codzienność.

W moim przypadku powoduje chwilowy powrót do normalności.Pojawiają się po nim uczucia, ktorych na codzień nie mam. Potrafię wtedy na przykład bić się z Synkiem poduszkami, bawić z kotem, rozmawaić z Żoną. Bez tego jestem jak napięty i niebezpieczny dla otoczenia terminator.

Z autopsjii wiem że nawet całkowita wielomiesięczna abstynencja od używek nie ma najmniejszego pozytywnego wpływu na przebieg choroby.

Zresztą jak tu mówić o sensie abstynencji , skoro od lat bierze się silne leki psychotropowe? Przecież ich skutki uboczne są zapewne o wiele bardziej destrukcyjne i długofalowe od alkoholu...

Co prawda nie jestem panną ,tym bardziej Alicją ,ale odpiszę :) W fizjoterapii jest technika alkoholizowania ( rozluźniania ) mięśni. ;-) Zatem być może idziesz słuszna drogą . Pytanie ,czy taki stan nie można osiągnąć w inny sposób ? W wielu krajach czymś normalnym jest życie na lekkim rauszu , piwo do obiadu ,wino do kolacji . U nas zawsze wiąże się alkohol ze złem wcielonym ;)

Myślę ,że poza autorami tekstów są inni czytelnicy. Dobrze jest wymienić doświadczenia , zobaczyć jak radzą sobie inni ;) tacy sami ,bądź bardzo podobni .Spotkanie choćby jednej osoby z którą można się dogadać jest ważne, pomaga. Pozdrawiam

Ps. Wojna na poduszki z Synkiem, rozmowa z żoną . Pięknie .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

INTEL 1,

 

Kupe normalnych ludzi wali browary wieczorami. Nie uwazam, ze to jest najlepsze ale jesli otoczenie nie stopuje Ciebie to zle nie jest.

Sam znam to uczucie, kiedy wieczorem mozna wyczyscic umysl, choc jednak staram sie to robic okazyjnie zas przy obnizonym nastroju picie zle na mnie dziala. Chyba juz jestem w takim wieku, ze granicy nie przekrocze.

 

Rh+,

Dokladnie. Akurat jestem teraz w takim kraju, gdzie idac wieczorem do miasta nie musze ogladac napitych, agresywnych ludzi pomimo, ze pija sie tu duzo.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

0Rh+,

 

Mozna oczywiscie teoretyzowac i sie grzebac w szaradach ale to nie o to chodzi. Mi chodzilo o to, ze jak z ludzmi tu na forum pisze sie jakis czas to czy mozna sie w miare obiektywnie domyslac w jakiej sa fazie. Wydaje mi sie, ze tak.

I tak splatajac juz wszystko do kupy zastanawiam sie, czy i kiedy przyjdzie taki czas, ze pogamy tu sobie jeszcze z Toba, Rh0 czy tez Rh- ;)

Oczywiście ,że można domyślić się w jakim stanie jest znajomy z forum . Raczej nie liczę na szybkie wyzdrowienie ,więc chyba pogadamy ;)

 

-- 26 maja 2013, 21:00 --

 

INTEL 1,

 

Kupe normalnych ludzi wali browary wieczorami. Nie uwazam, ze to jest najlepsze ale jesli otoczenie nie stopuje Ciebie to zle nie jest.

Sam znam to uczucie, kiedy wieczorem mozna wyczyscic umysl, choc jednak staram sie to robic okazyjnie zas przy obnizonym nastroju picie zle na mnie dziala. Chyba juz jestem w takim wieku, ze granicy nie przekrocze.

Z tą "normalnością" innych to bym nie przesadzał;) My mamy odwagę spojrzeć sobie prosto w oczy. Pozdrawiam znad browarka :)

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście ,że można . Raczej nie liczę na szybkie wyzdrowienie ,więc raczej pogadamy ;)

Na wyzdrowienie w chad chlopie nie licz. Ale remisji zycze! :)

 

Z tą "normalnością" innych to bym nie przesadzał;) My mamy odwagę spojrzeć sobie prosto w oczy. Pozdrawiam znad browarka :)

Normalnosc w domysle juz biore w "" ;)

 

P.S. Cos czuje, ze zaraz Administracja dobierze nam sie do skory za propagowanie alkoholizmu.

Idealem oczywiscie byloby nie stosowac uzywek, wysypiac sie, miec idelna pod wzgledem bodzcow i obciazen prace itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście ,że można . Raczej nie liczę na szybkie wyzdrowienie ,więc raczej pogadamy ;)

Na wyzdrowienie w chad chlopie nie licz. Ale remisji zycze! :)

 

Z tą "normalnością" innych to bym nie przesadzał;) My mamy odwagę spojrzeć sobie prosto w oczy. Pozdrawiam znad browarka :)

Normalnosc w domysle juz biore w "" ;)

 

P.S. Cos czuje, ze zaraz Administracja dobierze nam sie do skory za propagowanie alkoholizmu.

Idealem oczywiscie byloby nie stosowac uzywek, wysypiac sie, miec idelna pod wzgledem bodzcow i obciazen prace itd.

Jestem niepraktykującym fizjoterapeutą . Mam naukowe dowody na poparcie mojej tezy ;))

W jakim podręczniku o tym czytałem ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

OD 10 LAT MAM CHAD ZACHOROWALAM W WIEKU 40 LAT DOSTALAM SERIE CIOSOW OD ZYCIA NO I PADLAM W MOIM PRZYPADKU BARDZO DOBRZE ZAREAGOWALAM NA LIT TEN LEK BRALAM 10 LAT PRACOWALAM I DOBRZE FUNKCJONOWALAM JAK ZDROWA OSOBA NIGDY NIE BYLAM W SZPITALU PSYCHIATRYCZNYM NIESTETY POTYCH CUDOWNYCH LATACH DOSTALAM ZNOWU CIOS I MNIE TE LEKI NIE UTRZYMALY BIORE OBECNIE INNE LEKI NUROTOP 300 I DEPRALIN UDALO SIE KOLEJNY RAZ BEZ SZPITALA A WSZYSTKOZALATWIL GABINET DOBREGO PSYCHIATRY TYLKO MY KTORZY CIERPIMY WIEMY CO CZUJE DRUGI CZLOWIEK CHORY JEST TO NIEWYOBRAZALNE CIERPIENIE NIEZROZUMIALE DLA ZDROWEGO CZLOWIEKA PSYCHIATRA TO WYBAWCA JEZELI TRAFI DOBRE LEKI CO MOGE RADZIC CIERPLIWOSC W BRANIU LEKOW DOBRY PSYCHIATRA T O PODSTAWA POMOC DRUGIEGO CZLOWIEKA JESTEM RELIGIJNA I WIARA DAJE MI SILE NIE WOLNO IZOLOWAC SIE OD LUDZI TO MOJA PIERWSZA WIZYTA NA FORUM CHAD TO STRASZNA CHOROBA I MUSIMY WALCZYC TAK JAK INNI WALCZA ZE SWOIMI CHOROBAMI WIEM ZE U KAZDEGO TA CHOROBA MA INNY PRZEBIEG ZE NIEKTORYM NIE SLUZYL LIT POZDRAWIAM I ZYCZE POWODZENIA W WALCE Z TYM POTWOREM CHAD

 

CapsLock! Netykieta sie klania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Maju25,

 

Witaj!!!

Zgadzam sie. Bardzo dobre podejscie. Sam biore lit choc staz mam krotszy...no i dla odmiany jestem ateista :)

 

P.S. A w nastepnych wpisach prosze wylacz CapsLocka i nie pisz duzymi literami. Zle sie czyta i w internecie uznawane jest to za krzyczenie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alkohol, dragi... ja tam myślę, że wszystko jest dla ludzi, byle stosowali te rzeczy w umiarze, z rozwagą.

Mnie nie alkohol pomaga, a coś innego.

W tej chwili po mojej "terapii" czuję się bardzo spokojna, pełna harmonii i generalnie jest wszystko ok. Bez górki czy dołka, jak to o tej porze ostatnio bywało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej

 

ostatnio brakuje mi argumentów żeby wstać z łóżka i przemęczyć się kolejny dzień

czy mielibyście ochotę powymieniać rózne argumenty czemu warto żyć?

może taka lista komuś pomoże?

może nawet mi ....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sens,

 

Juz kiedys pisalem, ze warto miec dla siebie taka liste. Nie koniecznie na kartce.

Na pewno warto zakonotowac sobie to wszystko w trakcie remisji. W obnizonym nastroju dosyc trudno to zrobic a co dopiero zastosowac.

 

W poprzednim poscie napisalem, ze jestem niewierzacy z czego wynika, ze nie wierze w zycie pozagrobowe, reinkarnacje itd.

Z tego powodu zbyt cenne jest moje jedyne, choc zdezelowane zycie aby sie jego pozbywac. Mysli samobojcze oczywiscie mam. Kilka dni pozniej dziwie sie nawet jak to bylo mozliwe.

Obiecuje sobie, ze to juz ostatni raz i tak w kolko a raczej w dol i w gore. Byle tylko nie za czesto i nie za bardzo.

Zyc, byc, czuc nawet to najgorsze a juz nigdy nie byc...wybor wydaje sie prosty?

Choc wiem jak ciezko do zniesienia jest czasami po prostu byc.

Pare tygodni czytalem tez wywiad z kobieta, ktora byla w obozie koncentracyjnym. Po tym doswiadczeniu w zyciu kierowala sie dewiza:

"Zycie jest najwazniejsze. Wszystko inne to gowno"

No dobra ale powyzsze to takie pierdzielenie a tu trzeba "wziac sie w garsc". Dobra...zartowalem :)

 

Uwazam, ze najwazniejsze (jak sie jeszcze nie jest za mocno w dupie) to byc dla siebie lagodnym i wyrozumialym.

Nie winic siebie za to, ze w dole jestesmy do niczego. I wlasnie nie starac sie "brac w garsc".

Kopanie siebie w depresji jest jak nakrecanie bodzcami w hipomanii. Pograzamy sie.

 

Sens jak nie da sie wstac polez dzien dluzej. Nic sie nie stanie jak cos zawalisz albo uda Ci sie zaczepic na jakies przyjemnosci.

Moze na pierwszym miejscu takiej listy powinien byc punkt:

Nie uciekaj i nie odmawiaj sobie przyjemnosci nawet jesli jestes pod nawalem obowiazkow.

W deperesji kazdy podswiadomie czuje, ze "zmaranowanie" czasu na przyjemnosci nie spowoduje przyrostu klopotow, ktore nas przygniataja.

A jednak wiekszosc z nas rozmysla nad obowiazkami, ktore nas doluja i ktorych ich tak nie wypelni. Podwojna strata.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

INTEL 1,

 

Z tym usnieciem i narkoza to u mnie nie dziala. Bardzo trudno jest mi zakonczyc dzien, zgasic swiatlo i zasnac. Mam jakis dziwy strach przed myslami, ktore mnie wtedy dopadaja i wlasnie przed rozstaniem sie z rzeczywistoscia. Czesto wiec zasypiam czytajac, przy TV co prowadzi do tego, ze zasypiam za pozno, budze sie w srodku nocu przy zapalonym swietle a w konsekwencji jestem niewyspany. A wiadomo, ze dobry sen u nas to podstawa.

 

Sens,

W zasadzie czuje, ze wszystkie "rady", ktore napisalem we wczesniejszym wpisie powinienem zaraz/teraz zastosowac do siebie :/

Zrobie to co zawsze. Zjem troche smieci i postaram sie nie myslec i zaszywajac sie gdzies w kacie wylacze mozg. Najpozniej po kilku dniach zaczyna byc ok. Chociaz mam pewne przeslanki na to, ze cos musze wykombinowac bo od 2 miesiecy nieznacznie ale stopniowo mam coraz bardziej obnizony nastroj:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sens tak wiele razy przerabiałem te zmienne fazy (depresja - stabilizacja - hipomania ),że już dobrze utrwaliły mi się odczucia , odbiór świata w tych fazach. Ja bym to trochę porównał do strzykawki dozującej ,która jest w naszej głowie. Kiedy mamy hipo hormony szczęścia lecą szybko mocnym strumieniem(ale krótko bo strzykawka ma jakąś ograniczoną pojemność ),kiedy mamy deprę albo strzykawka jest zapchana albo pusta. Prawdopodobnie kiedy mamy stabilizację odbywa się to najpłynniej i wtedy odbieramy świat najrealniej. Zdaję sobie sprawę ,że kiedy człowiek jest w depresji to jest totalnie wyczerpany z energii (wydaje mi się ,że z tej psychicznej - bo potrafiłem wtedy całkiem sporo biegać ... tylko,że wszystko było za trudne i bez sensu). Teraz prawie od roku mam remisję z drobnymi wpadkami z ,których łatwo wychodzę. Nauczyłem się siebie lepiej akceptować i można powiedzieć ,że jestem swoim przyjacielem :D . Jaki są tego plusy ... osoba ,która "lubi swoje towarzystwo " ma więcej energii , częściej się uśmiecha (choćby do siebie :mrgreen: )nie jest tak uzależniona i pod wpływem otoczenia,które bywa czasami różne itd ,itp..Ja biorę te swoje leki , ćwiczę to pozytywne podejście i jestem przekonany,że dzięki temu mam łagodniejsze fazy.

I czas na argument o który pytałaś (co trzyma mnie przy życiu) po prostu Rodzina. Poza tym odejść można "w każdej chwili"

ale Życie prawdopodobnie jest tylko jedno i na dodatek nie wiadomo co jest po drugiej stronie :bezradny: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej

dzięki Wam wszystkim...

ja wiem, ze temat jest ciagle wałkowany...

i że dla niektórych to juz pewnie nudne...

 

Widmo dzięki za rady, tylko ja teraz jestem w takim stanie że ani odpuszczanie sobie nie pomaga, przyjemność prawie nic nie sprawia, ewentualnie na krótko... i mam tak, że nawet jak sie czuję dobrze to mam MS, tylko mniej nasilone...

 

Waplo.. tak to jedyne to trzyma.. nasi bliscy...

 

Intel 1 - ja czuję podobnie, chciałabym usnąć... nie obudzić się nigdy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sens,

 

Nie pocieszy Cie to ale mam podobnie. Wczoraj w pracy NIC kompletnie nie zrobilem. Nie bylem w stanie. Prawie sie nie usmiechalem sie, uciekalem przed ludzmi. Itd...caly szereg objawow.

Po powrocie najadlem sie (to zawsze poprawia mi troche nastroj) i zaleglem przed internetem a dokladnie przegladalem same glupoty. Oczywiscie mysli samobojcze a raczej o ucieczce. Nie moglem zasnac, musialem sie wymeczyc przed TV. Mialem juz pierwsze sygnaly ostrzegawcze pod koniec tygodnia ale zlekcewazylem. W weekend byla syfiasta pogoda ale moglem ruszyc gdzies tylek :/

Do tego w obnizonym nastroju bywam niesympatyczny, wredny i zlosciwy jakbym chcial sie odegrac na calym swiecie.

Mocno rozwazam kontakt z moim lekarzem. Bedzie to mozliwe dopiero za pare tygodni a tutaj za granica nie mam ochoty bawic sie w jakies nowosci.

To jest dziadowskie w dpepresji, ze do konca ma sie nadzieje, ze minie a pozniej bywa za pozno.

 

Najglupsze w tym wszystkim jest to, ze dzis juz rano poczulem, ze chyba sie odbijam. Popracowalem, z wiara patrze w przyszlosc.

Cholernie dobijaja mnie te znizki formy. To niby kilka dni ale psuje wszystko. A ostatnio nakladaja sie chyba na dlugofalowe obnizenie nastroju.

Od dlugiego czasu nie mialem jakies mocnej hipomanii w ktorej zreszta nigdy nie robilem strasznych glupot. Wiec za co te dolki? :/

 

I kurde jak pracowac jak w dole zero mobilizacji i skupienia a w gorce wydaje sie ze wszystko latwe i trudno skupic uwage :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×