Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Czytam te Wasze objawy i mam to samo bez kitu....

Najgorsze jest to, że widzę jak nerwica powoli niszczy wszystkie sfery mojego życia.

Do pracy kiedyś chodziłam chętnie- już nie bo boję się tam ataku.

Do kościoła co niedziela nawet sama- chodzę ale muszę z kimś bo się boję...autobusem sama nie pojadę, na zakupy nie pójdę...niewiele mnie cieszy....

a szkoda gadać..

Na szczęście jestem w trakcie terapii pierwsze spotkanie mam już za sobą....

może to coś da ....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytam te Wasze objawy i mam to samo bez kitu....

Najgorsze jest to, że widzę jak nerwica powoli niszczy wszystkie sfery mojego życia.

Do pracy kiedyś chodziłam chętnie- już nie bo boję się tam ataku.

Do kościoła co niedziela nawet sama- chodzę ale muszę z kimś bo się boję...autobusem sama nie pojadę, na zakupy nie pójdę...niewiele mnie cieszy....

a szkoda gadać..

Na szczęście jestem w trakcie terapii pierwsze spotkanie mam już za sobą....

może to coś da ....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wczoraj byłam u

ginekolog, i wystraszyła mnie, bo (drugi raz u niej jestem, bo po 6 latach stwierdziłam, że moja poprzednia zrobiła się jakaś 'dziwna') powiedziała, że kategorycznie powinnam przestań brać yasminelle jak miewam migreny z aurą, że może to wywołać udar, zakrzepice itp. Biorę yasminelle od 6 lat i poprzednia

ginekolog nie widziała problemu. Dała mi skierowanie na badania i jutro idę. Dzisiaj natomiast, dzwoniła moja mama z paniką, bo wyczytała w Agorze, że yasminelle zawierają drospirenonum, który wywołuje zakrzepice i zatory wszystkie możliwe, że w USA lek jest na liście leków niebezpiecznych, że odnotowano kilkadziesiąt zgonów u kobiet, które zażywały ten lek i producent cały czas wypłaca odszkodowania kobietom, które nabawiły się poważnych chorób i upośledzeń. Zaczęłam się bać i już mnie głowa boli :o mam nadzieję, że to jednak nie udar... :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wczoraj byłam u

ginekolog, i wystraszyła mnie, bo (drugi raz u niej jestem, bo po 6 latach stwierdziłam, że moja poprzednia zrobiła się jakaś 'dziwna') powiedziała, że kategorycznie powinnam przestań brać yasminelle jak miewam migreny z aurą, że może to wywołać udar, zakrzepice itp. Biorę yasminelle od 6 lat i poprzednia

ginekolog nie widziała problemu. Dała mi skierowanie na badania i jutro idę. Dzisiaj natomiast, dzwoniła moja mama z paniką, bo wyczytała w Agorze, że yasminelle zawierają drospirenonum, który wywołuje zakrzepice i zatory wszystkie możliwe, że w USA lek jest na liście leków niebezpiecznych, że odnotowano kilkadziesiąt zgonów u kobiet, które zażywały ten lek i producent cały czas wypłaca odszkodowania kobietom, które nabawiły się poważnych chorób i upośledzeń. Zaczęłam się bać i już mnie głowa boli :o mam nadzieję, że to jednak nie udar... :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ej ja to już nie wiem jak sobie z tym radzić. Chciałabym robić wszystko to co robią normalni ludzie.. Chodzić gdzie chce, i z kim chce przebywać. A tu się nie da, bo ciało i umysł odmawiają posłuszeństwa, przerastają mnie ;(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ej ja to już nie wiem jak sobie z tym radzić. Chciałabym robić wszystko to co robią normalni ludzie.. Chodzić gdzie chce, i z kim chce przebywać. A tu się nie da, bo ciało i umysł odmawiają posłuszeństwa, przerastają mnie ;(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ej ja to już nie wiem jak sobie z tym radzić. Chciałabym robić wszystko to co robią normalni ludzie.. Chodzić gdzie chce, i z kim chce przebywać. A tu się nie da, bo ciało i umysł odmawiają posłuszeństwa, przerastają mnie ;(

 

 

to okopne ale tak to juz jest-walka bezskuteczna z własnym mózgiem

niemoc i przerazenie i co dalej? jak długo można? :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ej ja to już nie wiem jak sobie z tym radzić. Chciałabym robić wszystko to co robią normalni ludzie.. Chodzić gdzie chce, i z kim chce przebywać. A tu się nie da, bo ciało i umysł odmawiają posłuszeństwa, przerastają mnie ;(

 

 

to okopne ale tak to juz jest-walka bezskuteczna z własnym mózgiem

niemoc i przerazenie i co dalej? jak długo można? :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz atak to dla mnie jak tonięcie w totalnej rozpaczy, płaczę, mam dreszcze, miotam się... Nie mogę jeść, nie mogę spać, nie mogę skupić myśli na niczym innym niż to, co boli.

Gdy przechodzi, czuję przez krótki czas kompletną pustkę, smutek i osamotnienie, a potem znów 'wskakuję' na tor myślenia sprzed ataku, i znów się wszystko nakręca...

 

Mam coś podobnego... kiedyś ataki były co jakiś czas, sporadycznie... A od ponad tygodnia mam wrażenie, że atak trwa cały czas. Nie jestem w stanie się uspokoić, cały czas myślę o tym, że mam nerwicę i jak bardzo nie chcę jej mieć. Wizytę u psychologa mam dopiero na 9 kwietnia. Boję się, co będzie do tej pory :/ Bo najgorsze jest to, że tkwię w takim zamkniętym kręgu... Budzę się i wiem, że cały dzień będę zdenerwowana, idę spać i budzę się w nocy i znowu to mam... Nawet wychodzenie do ludzi mi nie pomaga. Nic mnie nie cieszy, bo cały czas myślę o tym, że mam te lęki. Największy paradoks to chyba strach przed strachem. Jak mi przechodzi na kilka minut - mam wrażenie, że nie jestem sobą, bo przecież "ja" to ta "wariatka z atakami". Dzisiaj kolega powiedział mi, że wyglądam jakbym była chora. Pewnie dlatego, że non stop biegam do łazienki, prawie nic nie jem, bo nie mogę i boli mnie w klatce piersiowej :/

 

Zna ktoś jakiś sposób na uspokojenie, żebym jakoś dotrwała do tej wizyty? No chyba, że dostanę kasę i wybiorę się prywatnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz atak to dla mnie jak tonięcie w totalnej rozpaczy, płaczę, mam dreszcze, miotam się... Nie mogę jeść, nie mogę spać, nie mogę skupić myśli na niczym innym niż to, co boli.

Gdy przechodzi, czuję przez krótki czas kompletną pustkę, smutek i osamotnienie, a potem znów 'wskakuję' na tor myślenia sprzed ataku, i znów się wszystko nakręca...

 

Mam coś podobnego... kiedyś ataki były co jakiś czas, sporadycznie... A od ponad tygodnia mam wrażenie, że atak trwa cały czas. Nie jestem w stanie się uspokoić, cały czas myślę o tym, że mam nerwicę i jak bardzo nie chcę jej mieć. Wizytę u psychologa mam dopiero na 9 kwietnia. Boję się, co będzie do tej pory :/ Bo najgorsze jest to, że tkwię w takim zamkniętym kręgu... Budzę się i wiem, że cały dzień będę zdenerwowana, idę spać i budzę się w nocy i znowu to mam... Nawet wychodzenie do ludzi mi nie pomaga. Nic mnie nie cieszy, bo cały czas myślę o tym, że mam te lęki. Największy paradoks to chyba strach przed strachem. Jak mi przechodzi na kilka minut - mam wrażenie, że nie jestem sobą, bo przecież "ja" to ta "wariatka z atakami". Dzisiaj kolega powiedział mi, że wyglądam jakbym była chora. Pewnie dlatego, że non stop biegam do łazienki, prawie nic nie jem, bo nie mogę i boli mnie w klatce piersiowej :/

 

Zna ktoś jakiś sposób na uspokojenie, żebym jakoś dotrwała do tej wizyty? No chyba, że dostanę kasę i wybiorę się prywatnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Leśna Jagoda mnie pomaga już tylko siedzenie w necie i zajmowanie się różnego rodzaju pierdołkami. Czasem jednak i to nie wystarcza bo jak mnie złapie atak to potrafi trzymać kilka dni :( Teraz miałam bardzo spokojny weekend, ale poprzedni tydzień miałam jakby wyjęty z kalendarza. Non stop trzęsłam się jak galaretka. Dzisiaj chyba znowu będę miała powtórkę z rozrywki :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Leśna Jagoda mnie pomaga już tylko siedzenie w necie i zajmowanie się różnego rodzaju pierdołkami. Czasem jednak i to nie wystarcza bo jak mnie złapie atak to potrafi trzymać kilka dni :( Teraz miałam bardzo spokojny weekend, ale poprzedni tydzień miałam jakby wyjęty z kalendarza. Non stop trzęsłam się jak galaretka. Dzisiaj chyba znowu będę miała powtórkę z rozrywki :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czasami cały dzien jest ok a pozniej przez cały dzien kilka ataków nawet można powiedziec ze cały dzien to jeden wielki atak-ostatnio nic nie pomaga!!!!!! słucham muzyki-oddycham sobie-staram sie czymś zająć i nic-jeszcze gorzej-więc tableteczka magiczna(zomiren) i wraca wszystko do normy-ale jak długo jak ? ja juz nie mam siły-jestem zła sama na siebie mam siebie dosyć o i tak to wygląda

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czasami cały dzien jest ok a pozniej przez cały dzien kilka ataków nawet można powiedziec ze cały dzien to jeden wielki atak-ostatnio nic nie pomaga!!!!!! słucham muzyki-oddycham sobie-staram sie czymś zająć i nic-jeszcze gorzej-więc tableteczka magiczna(zomiren) i wraca wszystko do normy-ale jak długo jak ? ja juz nie mam siły-jestem zła sama na siebie mam siebie dosyć o i tak to wygląda

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×