Skocz do zawartości
Nerwica.com

osobowość unikająca = cień mnie


kasjana

Rekomendowane odpowiedzi

Czy gdy ma się tą osobowość unikającą, jest się w stanie np zgłaszać na lekcji polskiego, wypowiadać głośno swój pogląd? Czy jest się w stanie występować na scenie (śpiewać)? Nie mam z tym problemu.. ale..

 

Ja mam bardziej taką osobowość unikającą, gdy jestem w grupie ludzi. Chcę coś powiedzieć,a nie mogę bo boję się, że nikt nie zwróci na to uwagi, że ktoś mnie przekrzyczy, że nikt nie chce posłuchać co mam do powiedzenia. Więc nic nie mówię,i czuję się z tym źle. Jakbym była uwięziona,jak by moje ciało mnie uwierało.

Jak myślicie,można mnie zaliczyć do tej grupy 'unikającej'

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cze

Ja także borykam się z osobowością unikającą oraz wynikającą z tego zaburzenia fobią społeczną. Kilka lat temu byłem na 3 miesięcznej terapi poz.-beh. w wawie w centrum psychterapii na sobieskiego ( teraz dolna) , i muszę powiedzieć że efekt był pozytywny przez kilka miesiecy czułem się dobrze. Póżnie niestety było już gorzej. Próbowałem nastepnie terapii indywidualnej poz.-beh. ale juz bez żadnego pozytywnego skutku. Doszedłem więc do wniosku że z moimi problemami skuteczna może być tylko terapia grupowa. Jakieś pół roku temu spróbowałem więc uczestniczyć w terapii grupowej ale tym razem w nurcie analitycznym no ale moja osobowość unikająca i fobia społeczna - pozwoliła mi uczestniczyć tylko w pierwszych zajęciach , myśli o tym że się żle zaprezentowałem , skompromitowałem wręcz były tak silne że nie byłem w stanie pójść na kolejne zajęcia. Szukam teraz miejsca w którym mógłbym jakoś zafunkcjonować i zrobić kolejny krok w przezwyciężaniu tej mojej choroby. Bardzo zainteresowało mnie to co napisał Roberrrto o terapii w klinice nerwic w warszawie , napisałeś że uczestniczyłeś tam w tej terapi i że była to terapii poz.-beh. Jesteś pewien że to była poz.-beh. a nie psychodynamiczna. Pozatym napisałeś że teraz podszedłbyś do tej terapii inaczej - co masz na myśli? Jeśli możesz napisz coś więcej , to mogłoby być dla mnie cenne ponieważ zaplanowałem sobie na przyszły rok własnie uczestnictwo w terapii w klinice nerwic w warszawie , ewentualnie spróbuję powtórzyć tą w centrum psychoterapii. No i wogóle jeśli ktoś ma jakieś przemyślenia na temat terapii osbowości unikającej + fobii społecznej to proszę o komentarze może wspólnie uda nam się dojść do jakiś wniosków....

Pzdr

Bert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, jestem pewien, że pracują tam w nurcie poznawczo behawioralnym, choć nie wykluczam, że pojawiają się elementy innych nurtów. Gdybym miał tę terapię powtórzyć, to bogatszy o przeżycia z poprzedniej, i wiedzę nt fobii społ, osobowości unikającej oraz samej psychoterapii zrobiłbym to bardziej świadomie. Wiedziałbym nad czym mam pracować. Kiedy tam byłem nie miałem pojęcia nt nerwicy, psychoterapii, nie wiedziałem, że mam jakąś fobię, czy zaburzenie osobowości.

Hmm, tak w ogóle, to teraz mam trochę wątpliwości co do tej terapii. Tzn do leczenia fobii społ jest dobra, może nawet najlepsza. Jeśli zaś chodzi o zaburzenia osobowości (unikająca), to czytałem, że bardziej psychodynamiczna, bo to jednak głębszy problem. Specjalistą oczywiście nie jestem, więc sam nie wiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, jestem pewien, że pracują tam w nurcie poznawczo behawioralnym, choć nie wykluczam, że pojawiają się elementy innych nurtów. Gdybym miał tę terapię powtórzyć, to bogatszy o przeżycia z poprzedniej, i wiedzę nt fobii społ, osobowości unikającej oraz samej psychoterapii zrobiłbym to bardziej świadomie. Wiedziałbym nad czym mam pracować. Kiedy tam byłem nie miałem pojęcia nt nerwicy, psychoterapii, nie wiedziałem, że mam jakąś fobię, czy zaburzenie osobowości.

Hmm, tak w ogóle, to teraz mam trochę wątpliwości co do tej terapii. Tzn do leczenia fobii społ jest dobra, może nawet najlepsza. Jeśli zaś chodzi o zaburzenia osobowości (unikająca), to czytałem, że bardziej psychodynamiczna, bo to jednak głębszy problem. Specjalistą oczywiście nie jestem, więc sam nie wiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odpowiedz. W moim przypadku jak już napisałem wyżej FS nie pozwoliła mi na terapię analityczną . Co do poz.-beh. to wiem że daje pozytywne rezultaty w FS , a więc to co napisałeś to w sumie dla mnie pozytywna informacja. W poz.-beh. prowadzący terapię przejawiają większą inicjatywę , kierują zajęciami a w analitycznej po prostu przysłuchują się rozmowie uczestników. I to jest dla mnie trudne. Myślę że niezłym pomysłem byłoby potraktować tą terapię poz.-beh. aby trochę stłamsić FS i dzięki temu móc w dalszej perspektywie uczestniczyć w terapi analitycznej.

Mógłbyś jeszcze podpowiedzieć jaka jest procedura przyjmowania na tą terapię w Klinice Nerwic? Czy najpierw przed grupą jest terapia indywidualna ? Jak długo się czeka na zakwalifikowanie do grupy? Czy grupa jest w trybie ambulatoryjnym czy całodobowym?

Napisałeś że wg. Ciebie jedną z przyczyn przez którą terapia nie przyniosła Ci odpowiednich rezultatów jest to że jesteś już za stary. No cóż nie wiem w jakim wieku jesteś ale ja jestem już po 30 i wiem że zamim sie ostatecznie poddam , to spróbuję wykorzystać wszystkie możliwości , żeby nie mnieć do siebie póżniej pretensji że spieprzyłem sobie życie , które przeciekło mi między palcami bo się w którymś momencie poddałem , że uważałem się za zbyt starego , czy że mój przypadek jest ,,nieuleczalny''. Tak więc się nie poddawaj także spróbuj skorzystać z terapii tym razem bogatszy o doświadczenia z poprzedniej grupy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To chyba dobry pomysł-powalczyć najpierw z fs poznawczo behawioralnie, a potem analitycznie nad osobowością. Co do tego kierowania grupą, to nie do końca tak, terapeuta przede wszystkim słuchał naszych rozmów. Interweniował, gdy obieraliśmy złe kierunki w rozmowie, jeśli coś wydawało mu się szczególnie ważne drążył to. Był aktywny, ale przede wszystkim słuchał. (Nie wiem jak było w innych grupach). Dla mnie też to było trudne, ale to jest element terapii-pokonywanie tych trudów, lęków, obaw itp.

Procedura- bierzesz skierowanie od psychiatry, jedziesz na kwalifikację-rozmowa z lekarzem- i jeśli się zakwalifikujesz to czekasz. Ja czekałem pół roku, inni rok. Z tego co wiem tam miał być jakiś remont, nie wiem czy był/jest/będzie-to też może wydłużyć oczekiwanie.

Terapia całodobowa-10 tygodni trwa. Grupa od razu-niestety jest otwarta (jedni odchodzą, drudzy przychodzą), co dla fobików może być trudne-ale to znowu kolejny trening. Grupa 3 razy w tygodniu, indywidualna 1.

Do tego inne zajęcia.

Nie chodziło mi o wiek (mam 33), a o to jak długo mam te swoje zaburzenia. Że się na tyle mocno utrwaliły, że teraz trzeba się porządnie napracować. Ja też się jeszcze nie poddaję, tyle że teraz walcze z mocną dosyć depresją,na walkę z innymi schorzeniami chwilowo nie mam siły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tą depresją to często niestety jest tak że lęki , fobie i deprecha są ze sobą powiązane i napędzają się nawzajem. Choć u mnie to raczej dystymia czyli obniżony nastrój non stop bez jakiś szczególnie dotkliwych dołów.

Co do terapi w KN to napisałeś że to się opiera głównie na rozmowach między uczestnikami i terapeuta interweniuje od czasu do czasu. Wiesz to sugeruje raczej terapię analityczną. W poz-beh. dostajesz np. jakieś zadanie żeby coś zrobić ( nazywają to ekspozycją) przed nią zapisać swoje oczekiwania a póżniej po wykonaniu działania zweryfikować swoje przypuszczenia z rzeczywistością. Rozmowy miedzy uczestnikami terapi jest raczej niewiele....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nad zadaniami do wykonania, czyli treningami pracuje się z terapeutą indywidualnym, czyli robi się to o czym piszesz-w różnej formie pewnie-natomiast samo bycie w grupie, jest dla nas fobików dobrym polem doświadczalnym i treningiem. Sam pisałeś, że grupa analityczna była dla Ciebie za trudna, więc tam, w bezpiecznych warunkach możesz sobie potrenować bycie w takiej grupie, otwieranie się na niej, sprawdzanie, czy Twoje obawy co do tego jak Cię ludzi odbierają mają jakieś podstawy, możesz mówić o tym z czym i jakie masz trudności. Wiesz, to z pewnością nie jest czysta terapia pozn-beh, jest bardziej kompleksowa. Moim zdaniem musi taka być.

Jeśli więc chodzi Ci o czystą beh-pozn, to nie w klinice nerwic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem to rzeczywiście jest bardziej komplementarna terapia niż czysta poz-beh. To interesujące. W tej terapii w której uczestniczyłem brakowało mi indywidualnego podejścia a to co piszesz ma sens.

A co robi się tam w pozostałe dni : w 3 terapia grupowa , 1 indywidualna a przez pozostałe ? Mnie chyba bardziej pasowała by terapia bez konieczności nocowania w szpitalu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oprócz grupowej i indywidualnej są jeszcze: psychodrama, muzykoterapia, psychorysunek, praca z ciałem, choreoterapia, terapia zajęciowa, społeczność, trening autogenny, raz tygodniu wykład jednego z terapeutów + różnego rodzaju socjoterapia: wyjścia do kina, teatru, muzeum, wieczorki taneczne, pogadanki. Jest gimnastyka, są dyżury porządkowe; piastuje się funkcje samorządowe-to kolejny dobry trening dla fobików. Nie wiem skąd jesteś, jeśli z Warszawy, to z tego co wiem, przy IPiN jest też oddział dzienny, i chyba jest tam podobna terapia. Tego nie jestem pewien-możesz poszukać w necie, ew podzwonić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bert2000, A dlaczego nie pomyślisz o terapii w nurcie psychodynamicznym? Ona jak najbardziej nastawiona jest na indywidualne potrzeby pacjenta bo opiera sie na rozwiązywaniu bieżacych problemów. To nie jest tylko Twój monolog. Rozmowa, interpretacja, porównywanie, tłumaczenie stanów emocjonalnych, mechanizmów, które powodują w Tobie konflikty. Uważam też,że osoba terapeuty jest ważnym elementem w terapii oraz relacje z terapeutą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cóż , pomyślełem o terapii w nurcie psychdynamicznym , ba nawet zapisałem się na grupę i uczestniczyłem w 1 zajęciach , ale to polegało niestety na rozmowie samych pacjentów , jedna czy dwie osoby były bardzo dociekliwe , pytały się dlaczego np: mało się odzywam , podczas swojej wypowiedzi złapałem sporego stresa :) , miałem wrażenie graniczące z pewnością że zachowuję się dziwnie , nie na miejscu. Wiem że w dużej mierze było to spowodowane tą cholerną osobowością unikającą, która się charakteryzuje poczuciem niedopasawowania , nadwrażliwości na krytykę czy odrzucenie. No ale niestety te moje odczucia były dla mnie tak realne i intensywne że kolejnych zajęciach już się nie pojawiłem.

 

[Dodane po edycji:]

 

No chyba że analityczna i psychodynamiczna to nie jest to samo ..... i coś mylę

Wiem że ogółny podział jest na poz-beh.

analityczną ( inaczej psychodynamiczną)

jest też coś co nazywa się Gestalt

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja dziś na "własnej skórze" skonfrontowałam z rzeczywistością swój problem. Wiem, że nie muszę się wstydzić ani bać ludzi. Niech każdy ma swój wstyd za siebie. Strach - owszem, popełniam gafy, ale kto nie do holery. Wychodzę z własnego cienia. To wymaga jednak regularności. Powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moge dolaczyc do tego klubu hehe niestety

wiekszosc cech i zachowan o ktorych piszesz to ja

Nie moge suie rozpisac bo jestem w pracy ale dziekuje ci bo dzieki tobie wiem ze to co sie ze mna dzieje ma nazwe wiec da sie z tym walczyc i tez to ze niestety nie jestem w tym osamotniony

Napewno jeszcze sie odezwe i opowiem wam o mnie

ZYCZA WAM WYTRWALOSCI I UDANEGO DZIONKA MIMO WSZYSTKO!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałam każdy post w tym temacie i czuję się dziwnie, jakby niemal każdy z nich opowiadał o mnie. Właściwie nigdy sama nie potrafiłam określić co tak naprawdę się ze mną dzieje i co mi nie pasuje, może też dlatego, że nikt nie zadał mi konkretnych pytań. W tym momencie już wiem wszystko. Niestety jednak nie jestem nawet w stanie pisać o tym problemie na forum, a co dopiero rozmawiać o nim na żywo u specjalisty. Czuję, że nigdy już nie dam sobie z niczym rady, że jestem już skończona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba też mam ten problem. Kiedyś te wszystkie objawy były tak silne, ale jakimś cudem to się osłabiło. Ciągle pozostało, ale z mniejszym nasileniem.

 

Z tego, co pasuje: stałe napięcie i niepokój; poczucie nieatrakcyjności społecznej; koncentracja na krytyce; unikanie kontaktów społecznych z obawy przed krytyką, brakiem akceptacji, odrzuceniem.

 

Z tych drugich kryteriów: unikanie działalności zawodowej, która wymaga znaczących kontaktów interpersonalnych, spowodowane obawami przed krytyką, dezaprobatą lub odrzuceniem; niechęć do wiązania się z innymi ludźmi, z wyjątkiem niektórych lubianych osób; powściągliwość w związkach intymnych spowodowana obawą przed zostaniem zawstydzonym lub wykpionym; zaabsorbowanie krytyką lub odrzuceniem w sytuacjach społecznych; powstrzymywanie się przed wchodzeniem w nowe relacje interpersonalne z powodu poczucia niedopasowania; postrzeganie siebie jako społecznie niekompetentnego, niepociągającego lub gorszego od innych.

 

Większość pasuje i ciągle zachowuję się wg tych kryteriów... Boję się pracy (biura, osób, w ogóle wszystkiego w pracy), unikam konsultowania się w pracy, rozmowy z obcymi albo słabo znanymi ograniczam do tylko najbardziej niezbędnych, pawie w ogóle nie udzielam się w gronie osób większym niż 3. Ciągle myślę, że ludzie mnie nie lubią, obojętnie czy mnie znają, czy nie, po prostu wiem, że mnie nie lubią. Wydaje mi się, że jak ktoś na mnie patrzy, to pewnie coś mu się nie podoba, że ludzie w myślach i za plecami ciągle mnie krytykują. Jak za ścianą się śmieją, to myślę, że ze mnie. Jak szepczą, to myślę, że o mnie obgadują i wyśmiewają. Nie lubię wygłaszać moich poglądów przed mniej znanymi osobami albo obcymi, bo na pewno im się nie spodobają i się do mnie uprzedzą, pomyślą, że jestem głupia, itp. Strasznie boję się opinii innych ludzi, chociaż staram się to ukrywać i nie dopuszczać tego do świadomości, bo to jeszcze jedna oznaka słabości. Mam ochotę po prostu olać cały świat i ciągle staram się to robić, ale często nie wychodzi albo ze stresu po prostu o tym zapominam.

 

Jedyne co do mnie z tego nie pasuje, to zapewnianie fizycznego bezpieczeństwa - jest wręcz przeciwnie. Uwielbiam wykonywać jakieś ryzykowne czynności, włazić na najtrudniejsze szlaki w górach, oby tylko były łańcuchy, pchać się tam, gdzie inni się boją, w ogóle mam pociąg do sportów ekstremalnych. Wtedy strach staje się rzeczywisty, a nie wymyślony w głowie. To całe napięcie nagle dostaje rzeczywistego znaczenia, odzwierciedlenia w rzeczywistości. I gdy schodzi się z góry, jest się już na bezpiecznym gruncie, całe napięcie za wszystkie lata opada, czuje się ulgę, w końcu nie ma stresu. Pod koniec dnia, gdy jest się na skraju wyczerpania, po ekstremalnym wysiłku - to jest świetne uczucie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

napisałaś jakby o moim synu. Leczy od kwietnia u psychologa depresje metodą o której własnie tu mowa. Wydaje mi się że jeszcze długa droga przed nim ale zdarzają się momenty że jest naprawdę dobrze. Całkiem niedawno zakochał się (poznał ją przez internet) i wtedy było rewelacyjnie mimo że miał wiele obaw i lęków, dziewczyna go uskrzydliła. Niestety coś się stało i się roztali. Wtedy był kryzys i jest do tej pory. Jednego dnia jest w miarę dobrze, drugiego odczepcie się ode mnie, chce być sam, nie pojde do pracy, do szkoły, nic robić nie bedę. Chyba najgorsze jest to że często myśli ze nie warto nic robić bo i tak się nie uda. Twierdzi że zycie w samotności to jego świadomy wybór. Mam nadzieję że terapia nadal bedzie mu pomogać i z tego marazmu się podniesie. :papa:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciągle myślę, że ludzie mnie nie lubią, obojętnie czy mnie znają, czy nie, po prostu wiem, że mnie nie lubią. Wydaje mi się, że jak ktoś na mnie patrzy, to pewnie coś mu się nie podoba, że ludzie w myślach i za plecami ciągle mnie krytykują. Jak za ścianą się śmieją, to myślę, że ze mnie. Jak szepczą, to myślę, że o mnie obgadują i wyśmiewają.

Podpisuję się pod tym obiema rękami.

Ja nawet tu, na forum mam tą obsesję, że nikt mnie tu nie lubi... Jest coraz gorzej....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam taką obsesję wszędzie i cały czas i ciągle tylko doszukuję się jej potwierdzeń. To jest masakra, ostatnio jeszcze bardziej mi się to nasiliło, mam wrażenie że wszyscy mnie nienawidzą i wyśmiewają ciągle za plecami, mam tego tak dość... Zaczynam odwzajemniać w myślach tą nienawiść, chociaż nawet nie jestem jej pewna... Czy ktoś sobie w tym poradził?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ktoś sobie w tym poradził?

Nie wierzę, że to jest możliwe, przynajmniej w moim przypadku. Kiedy czytając ten temat, poczułam się jakbym czytała o całym moim życiu, które właśnie tak wyglądało. Nie potrafię sobie wyobrazić jak nagle miałabym zmienić swoją osobowość, która wykształcała się przez 21 lat. Boję się, że nigdy z tego nie wyjdę, że taka już po prostu jestem. Chciałabym kiedyś powiedzieć o tym jakiemuś terapeucie. Niestety gdy wyobrażam sobie siebie mówiącą o tym, że znalazłam w internecie kilka objawów owego zaburzenia i dopasowałam do siebie, to czuję zażenowanie swoją osobą. Zakładam, że zostanę uznana za symulantkę która sobie coś wymyśliła, czy przykładowo ktoś stwierdzi, że wcale nie jest tak źle jak uważam że jest, lub ktoś zwyczajnie mnie zawstydzi/wyśmieje. Jestem bezradna jak niemowlę i głupia jak but.

Pisanie na tym forum jest dla mnie przyznaniem się do tego kim jestem i bezgłośnym krzykiem o pomoc do całego świata. Nienawidzę siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Możesz opowiedzieć terapeucie, że masz takie i takie objawy, ale nie wspominać o internecie ani o nazwie choroby, sam stwierdzi, co ci jest... A to pewnie jest łatwe do zdiagnozowania.

 

Ja jednak wierzę, że da się z tego wyjść. Czasami mam takie epizody, że zachowuję się normalnie, jakby bez tej całej przypadłości, nazywam to naleciałością, bo to wszystko przez to jak moi rodzice mnie wychowali i w szczególności przez moje relacje z ojcem. To nie jest część mnie, to nie jest kawałek mojego charakteru, to jest tylko naleciałość, bez której jest pięknie, chociażby w myślach, gdy wyobrażam sobie siebie bez tego - jest normalnie. Bardzo bym chciała usunąć to na zawsze, tak jakby strzepać grubą warstwę kurzu ze swojej psychiki. Myślę, że to się może udać, trzeba tylko bardzo mocno chcieć i ostro pracować nad sobą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może boisz się odrzucenia ze strony tej osoby?

 

W lutym okazało się że ja również mam osobowość unikającą. Jakby jeszcze tego było mało u mnie dominującym mechanizmem obronnym jest supresja. I mam szczerze dość - odmawianiu spotkań, unikaniu znajomych na ulicy, braku jakichkolwiek tematów do rozmów, braku jakichś bliższych związków. To "unikanie" jest tak głupawym i irytującym mechanizmem który prowadzi jedynie do wyobcowania i praktycznie ośmieszenia w sytuacjach społecznych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×