Skocz do zawartości
Nerwica.com

forever_maggie

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez forever_maggie

  1. Czy gdy ma się tą osobowość unikającą, jest się w stanie np zgłaszać na lekcji polskiego, wypowiadać głośno swój pogląd? Czy jest się w stanie występować na scenie (śpiewać)? Nie mam z tym problemu.. ale.. Ja mam bardziej taką osobowość unikającą, gdy jestem w grupie ludzi. Chcę coś powiedzieć,a nie mogę bo boję się, że nikt nie zwróci na to uwagi, że ktoś mnie przekrzyczy, że nikt nie chce posłuchać co mam do powiedzenia. Więc nic nie mówię,i czuję się z tym źle. Jakbym była uwięziona,jak by moje ciało mnie uwierało. Jak myślicie,można mnie zaliczyć do tej grupy 'unikającej'
  2. Moja matka zarzuca mi wiele strasznych rzeczy, wyniszczając całkowicie moją i tak zaniżoną, samoocenę. Zarzuca, że mam taki okropny charakter jak mój ojciec, który mnie nagle porzucił i nie czuje potrzeby kontaktu ze mną bo 'jestem nikim i nie warto'- tak ona to tłumaczy. Nie rani słowami, zabija. Wiem w głębi siebie,że tak nie jest, ale żyjąc z kimś w jednym domu i będąc od niego zależnym, ciężko jest się do tego zdystansować a tym bardziej to odrzucić. Jestem od niej zależna i finansowo, i emocjonalnie. Mimo że nienawidzę jej za to że wyniszcza moją psychikę, potrzebuję kontaktu z nią. Są momenty, że czuję się nawet winna temu wszystkiemu. Wyzwala się we mnie poczucie winy. Za wszystko, za całe zło, za to że jestem tym kim jestem, że się taka urodziłam, za wszystko. I mam ochotę ją przepraszać że przyszłam na świat taka a nie inna
  3. Oni chyba nie zdają sobie sprawy z powagi sytuacji. Często dorosłym wydaje się, że tylko oni mają 'prawdziwe' i 'poważne' problemy, i że my takich nie możemy mieć. Wydaje im się, że nasze problemy są beznadziejnie proste, bez sensu, wymyślone z nudy, i że w każdej chwili możemy przestać przesadzać. Że są tak prozaiczne że tylko od nas zależą,i możemy je zakończyć jak tylko chcemy. Masz 15 lat, i mówisz że nie masz po co żyć... wiesz co,to nie prawda. Jesteś w takim wieku, że jeszcze wszystko przed Tobą, całe życie. Może teraz nie masz zaplanowanej przyszłości od a do z, ale to nie znaczy że jej nie będzie. Okres dojrzewania jest trudny, w zasadzie poznaje się dopiero ten 'przyziemny' świat, ludzi, którzy często są po prostu źli. Czasem też ciężko zaakceptować duże zmiany fizyczne (i psychiczne też) które zachodzą. Świat jest wielki, i niesamowicie piękny,i Ty w przyszłości będziesz mogła się tym wszystkim cieszyć. Będziesz spotykać rzeczy, które Cię będą interesować i fascynować. Gdy znajdzie się ktoś,kto Cię zrozumie, pokocha, też wszystko nabierze innego znaczenia. Gdy odniesiesz jakiś sukces, gdy się czymś wzruszysz. Wiem,że to co piszę może się wydawać dla niektórych niedojrzałych ludzi żałosne, ale tak naprawdę to szczera prawda,tak myślę. I czasami rzeczy które wydają się być oczywiste, wcale nie są oczywiste. I dlatego czujesz, że nie masz po co żyć. Masz po co. Przyjdzie czas, że będzie dobrze.
  4. A jak Twoje relacje z rodzicami? Rozumieją Cię,wspierają, próbują pomóc?
  5. witam,ja mam bardzo podobnie. chyba nawet tak samo. wiem,jak z tym jest strasznie źle. opisałam swoją historię w 'zaburzeniach osobowiści'- 'mam uwięzioną duszę'. a jak u Ciebie z akceptacją swojego ciała i poczuciem atrakcyjności?
  6. Ciesz się z tego, że kiedy już kogoś dobrze poznasz, potrafisz przy nim być sobą. Skoro odróżniasz kiedy jesteś sobą a kiedy nie, to znaczy że masz choć mniej więcej świadomość tego,jaka jesteś naprawdę. A to jest dużo. Gorzej byłoby, gdybyś zupełnie nie potrafiła sie odnaleźć. Mówisz też,że ludzie którzy Cię nie znają, postrzegają Cię jako ważną i wyniosłą. Na ogólne postrzeganie, nie ma wpływu tylko to jaka jesteś wewnątrz,ale też jak prezentujesz się 'na zewnątrz', Twoje gesty, mimika. Może jesteś bardzo spięta tym jak postrzegają Cię inni ludzie, i dlatego wydaje się że jesteś sztywna i ponura. Może kiedyś ktoś,komu zaufałaś i się przed nim otworzyłaś skrytykował Twoją osobowość? Dlatego teraz trzymasz dystans, bo nie chcesz się narażać na negatywną ocenę ludzi. Łatwiej jest się nie odzywać i uchodzić za małomównego, niż zwracać na siebie uwagę.
  7. Chciałabym Wam opowiedzieć swoją historię. Mam nadzieję,że ktoś z Was pomoże mi trafną oceną, jakąś sugestią, rozpoznaniem, radą. Mam 17 lat. Tak dużo tego,że nie wiem od czego właściwie zacząć i pewnie wszystkiego nie uda mi się zawrzeć i tak. Jestem dzieckiem ojca-alkoholika. Moi rodzice właściwie od mojego urodzenia nie mieszkają razem. Nienawidzą się. Co jakiś czas, gdy mój ojciec pije, dochodzi do wielkich kłótni, wypominania, wulgarnego obrażania, mieszania się nawzajem z błotem. Mam brata, który nienawidzi mojej matki bo twierdzi,że zrobiła mu w życiu krzywdę (mój ojciec był nieobecny przy dzieciństwie i dorastaniu mojego brata bo wyjechał na zarobek do Anglii). Nie odzywa się do niej od kilku lat. Mój brat nienawidzi też mnie,mimo że tak naprawdę nigdy mnie nie poznał. Nigdy ze mną nawet nie rozmawiał na mój temat czy swój,na temat życia, jakichś spraw. Jest zamknięty w sobie- tylko w stosunku do członków rodziny, wulgarny, agresywny. Ma 35 lat i nie ma żony, nadal mieszka ze mną i z matką. Moja matka neguje wszystko co robię, nie akcpetowała mnie od samego urodzenia. Jako dziecko, byłam bardzo śmiała, pełniłam w grupie role przywódcze, nie bałam sie wypowiadać swojego zdania, byłam w stanie się czemuś sprzeciwić. Jej się zawsze to nie podobało, karciła mnie za to. Nie fizycznie,ale psychicznie. Zawsze widziałam w jej oczach niechęć i niezadowolenie. Ona zawsze chciała,żebym była kimś innym. Nie lubiła tego,że byłam przewodniczącą klasy, że wszystkie nauczycielki mnie chwaliły za kreatywność, osobowość, zaangażowanie. Ona chciała żebym niczym się nie wyróżniała. Jak za dotknięciem magicznej różdżki, od gimnazjum przestałam taka być. Coraz bardziej usuwałam się w cień. Dzisiaj, jestem już bardzo w cieniu. Mam problem z osobowością. Moje objawy- czuję jakby moja dusza była uwięziona. Jakby ktoś mnie zamknął w szklanej kuli. Gdy jestem w grupie- chcę coś powiedzieć, ale to trzeba się przebić żeby zostać usłyszanym. Boję się tego,że nikt nie zwróci uwagi na to,co mówię. Czasem spróbuję,i gdy nikt tego nie usłyszy boję się że ktoś z boku to zauważy,że jestem niezauważana. Czuję,że jestem niegodna tego,by ktoś się mną zainteresował. Czuję na sobie blokadę. Boję się, że ktoś zauważy moją słabość. Tak bardzo boję się,że ludzie oleją to co ja mówię i znowu poczuję się niedoceniona, bezwartościowa. Jak podoba mi się jakiś chłopak,to zamiast szukać okazji do rozmowy z nim, uciekam jak najdalej się da. Wstydzę się bardzo swoich uczuć i odrazu zakładam,że nie mam u tej osoby żadnych szans. Że jestem za mało przebojowa, za mało wartościowa, za mało 'fajna', za mało ładna. Właśnie,to jest mój duży problem. Nie akceptuję swojego wyglądu. Czuję się bardzo brzydka. Źle czuję się w swojej skórze. Czuję, że gdzieś w środku jestem kimś innym. Stale próbuję dopasować się do środowiska, zatracając siebie. Cały czas myślę,co KTOŚ o mnie pomyślał, co KTOŚ powie, jak KTOŚ mnie odbierze, co zrobić żeby KTOŚ miał o mnie dobre zdanie, co zrobić żeby KTOŚ mnie polubił. Jest mi strasznie ciężko. Dzisiaj dostałam sms'a od swojego brata. Zapytałam kiedy wraca,on odpisał mi 'nigdy, bo nie mogę na was patrzeć, jesteś taka brzydka jak ojciec', a po kilku godzinach- 'przywieźć ci jakąś bransoletkę z bursztynów? czemu jesteś brzydka?' wpadłam w płacz, nie umiem tego znieść
×