Nie wiem co mi jest....Czuje się dziwnie.Po pierwsze okaleczam się...Jak ktoś mnie zrani...Nie wiem nawet od czego zacząć i od ilu lat można tutaj przebywać.Mam 15 lat.Nie chce mi się żyć,nie mam dla kogo.Oczywiście mam kochającą rodzinę,ale dla mnie jest to troche sztuczne.Raz jestem szczęsliwa,raz mogę siedzieć w domu i ryczeć.Powiecie "To przez dojrzewanie"..Ale to trwa już długo.Za długo.Mam dość.Boje się zostać sama w domu na nockę...Moi rodzice tego nie rozumieją.Mówią mi,że jestem już duża i,że moje rodzeństwo już samo dawno zostawało.A ja się boję...Czuje jakby ktos mnie obserwował.Kiedyś rodzice darli się na mnie..Mówili,że nie maja już na mnie siły..Wyzywali mnie.A teraz czuję się jakbym była do niczego.Nie wiem,czy to normalne,czy nie.Mam myśli samobójcze...O okaleczeniach moi rodzice sie dowiedzieli..Chodzili do psychologa.Nie przestałam,nie mogłam.Wydzierali się na mnie,że jestem głupia.Zaczęłam ciąć się na brzuchu.Postanowaiłam tutaj napisac..Od razu mi lepiej.Wydaje mi się,że gdybym się nie urodziła byłoby dla wszystkich najlepiej.Czy jestem normalna?