Skocz do zawartości
Nerwica.com

Strach przed schizofrenią


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Było już o tym na forum: nerwice poznaje się że objawem dominującym jest lęk. W depresji przede wszystkim dominuje spadek nastroju. Aczkolwiek trzeba zaznaczyć że w nerwicy też może wystąpić obniżenie nastroju, ale pomimo tego zawsze będzie to nadal nerwica. Tak więc najważniejsze jest dobre rozpoznanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znerwicowanybronek,

 

Napewno przemijające jeśli człowiek się leczy poprzez terapię.

 

Najpierw możemy miec obniżony nastrój, który wywoła lęki u nas, może być tez odwrotnie....lęki obniżyć mogą nastrój. Dlatego mówi sie o zaburzeniach lękowo-depresyjnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znerwicowanybronek:

"a może byc tak że najpierw mamy nerwicę a potem depresję? "

 

Powiem Ci że ja tak właśnie mam. Każdy człowiek ma inaczej. Nie można się z nikim porównywać. W moim przypadku jest tak, że wyleczyłam i pozbyłam sie juz lęków jednak pojawiła się depresja. Nie wiem czy była poprostu pod przykryciem lęków, które były bardziej widoczne i w danej chwili ważniejsze, czy pojawiła sie teraz, dlatego że nie potrafię powrócić do dawnego życia. Zawsze mi się wydawało że któregoś pięknego dnia obudze się, lęki znikną a ja znowu będę energiczną, spontaniczna dziewczyną z milionem przyjaciół i z szalonymi pomysłami, jednak tak się nie stało. Jednak zdaje sobie sprawę że człowiek pracuje nad sobą całe życie i to jest kolejny mój etap do normalności :)

 

P.S

Drogie moje nerwuski, jeśli macie tylko jakieś pytania, lub chcecie pogadać o tym jak znaleśc w sobie siłę i jak obrać dobrą drogę PISZCIE! Odpisze na każdego posta!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a może byc tak że najpierw mamy nerwicę a potem depresję? Czy są to raczej przemijające zaburzenia depresyjne?

Nerwica jak najbardziej może wywołać depresje, ale będzie to zawsze depresja psychogenna( a nie endogenna będąca chorobą psychiczną) zaliczana ogólnie do nerwic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a może byc tak że najpierw mamy nerwicę a potem depresję? Czy są to raczej przemijające zaburzenia depresyjne?

Nerwica jak najbardziej może wywołać depresje, ale będzie to zawsze depresja psychogenna( a nie endogenna będąca chorobą psychiczną) zaliczana ogólnie do nerwic.

Si, potwierdzam, ja jestem tego przykładem - nerwica (kiedy jeszcze nie wiedziałam co to takiego) spowodowała u mnie głęboki stan depresyjny....paskudna sprawa......

To łatwo odróżnić od nerwicy - w nerwicy człowiek jest wściekły, ze nie może czegoś zrobić bo czuje lęk, boi się, ma objawy somatyczne a przy depresji ogólnie mówiąc zwisa ci, ze nie wychodzisz z domu, masz fobię społeczną czy inne ustrojstwa ....bo po co....to i tak nie ma sensu... :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem prawie cały temat i zanikła mi ta natrętna myśl, że pewnie mam schizę. Prawie cały czas czytałem(ostatnio praktycznie wcale choć kusiło) jakieś artykuły i prawie wszystko się zgadzało oraz zwiastuny schizy. Nie obawiałem się schizy lękiem a przyjmowałem wszystko do wiadomości ze spokojem.

 

Gdybym miał schizę to nie mógłbym funkcjonować, schiza już dawno by się ujawniła bo życie me to wielki stres, psychiatra by zauważył schizę od razu, miałbym omamy słuchowe oraz bardziej spektakularne i trwalsze urojenia.

 

Myślę, że to co mam to była po prostu głupia psychoza reaktywna bo była łagodna i nic więcej neuroleptyk chyba pomógł bo wszystkie złe objawy które tu kiedy pisałem zanikły.

 

Od kilku dni nie mam depresji a kiedy zacząłem brać depakinę to zanikły huśtaki nastroju. Niestety ale będę się musiał leczyć na padaczkę i będę to żreć minimum rok...

 

Nawet jeśli zachoruję na schizę to wcale się jej nie boję bo i tak utraciłbym kontakt z rzeczywistością oraz żyłbym w świecie omamów i urojeń.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

impressionniste,

 

Od kiedy chodzisz na terapię?

 

Monika1974,

 

Terapię rozpocząłem jakiś miesiąc temu, w tygodni dni po pierwszym "ataku" nerwicy. Jestem dziennikarzem i staram się myśleć racjonalnie. A tu nagle pojawiło się coś, czego nie jestem w stanie kontrolować i co chciało do mnie wracać kiedy tylko chce :evil: Wystraszyłem się nie na żarty. Całe szczęście nie zastanawiałem się zbyt długo, i nie "upewniałem" się czy to nie TA choroba (bo to tylko prowadzi do pikowania w głąb lęku), tylko szybciutko google=>objawy=>nerwica=>psychoterapia. Kilka dni później pierwsza konsultacja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jantarku, podoba mi sie twoj avatar to po pierwsze :) Po drugie, masz racje. W moim przypadku tez byla to przejsciowa, dosc lagodna psychoza ( pomimo jednego powaznego odchylenia, w ktorym chcialam sie zabic, bo chcialy tego sily nieczyste). Jestem psychotykiem, ale nie jestem schizofrenikiem. Nie wiem czy dobrze pisze, ale chyba wiecie o co mi chodzi. Badz moge w przyszlosci kompletnie sfiksowac , ale poki co mysle zbyt racjonalnie jak na osobe chora psychicznie. Zauwazylam, ze przy zredukaniu lękow i stresów( najlepsze polaczenie w moim przypadku seronil, lexotan, yerba mate do picia - polecam ;)), omamy poszły w siną dal. Zdarzyly sie tylko raz po zażyciu psychodelików, ale to oczywiste u osoby ze sklonnosciami psychotycznymi, więc nie biore tego nawet za objaw choroby. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie :)

 

Na początku nadmienię, że dotychczas miałem tylko 3 takie ataki (sorki, pomyliłem się co do ilości we wcześniejszym poście, ale doszedłem do wniosku, że poprzednie to też były ataki nerwicy). Pierwszy pojawił się podczas oglądania na podyplomówce pewnego dokumentu o Auschwitz i zmieszczonej tam relacji operatora komory gazowej. Zrobiło mi się słabo, tętno podskoczyło i myślałem, że wtedy wyjdę z sali wykładowej. Zignorowałem to jednak, bo tamtej nocy mało spałem i zrekompensowałem to bardzo mocną kawą. Ot, przemęczenie. Drugi nastąpił jakiś miesiąc później. Wytłumaczyłem sobie, że to z powodu mojego trybu życia (praca 12h/dobę, ogromny stres, potężne ilości kawy, wielość obowiązków, brak relaksu). Trzeci mnie wystraszył nie na żarty.

 

Najstraszniejszy był ten paniczny lęk. Kołatanie serca, nieziemskie tętno, ścisk w gardle, co a'la fale adrenaliny przepływające przez mózg, szum w uszach, zimny pot, mocny szczękościsk. Potem doszły jeszcze dreszcze i uczucie zimna. Wraz z analizowaniem objawów i pojawiającego się wniosku, że nie mam nad tym kontroli. Pojawiły się myśli przed utratą kontroli nad sobą; że zachoruję na schizofrenię, i będąc w jakimś amoku zrobię coś bliskim, albo sobie. Zaraz potem, w drodze logicznego rozumowania, pojawił się szpital/sąd, koniec kariery, płacz, skandal i ogólna katastrofa. Najgorsze były noce i ta obawa, że "dziś" będzie tak samo, że może już dziś dam rady z tym walczyć. Fatalne uczucie i ci co to przeżyli na pewno je znają.

 

Doszedłem do tego, że to właśnie moja bogata wyobraźnia, podczas ataku, pcha mnie w coraz to nowe obszary moich wewnętrznych lęków (czyli tego kim nie chciałbym być, a także tego co uważam za najgorsze). Najgorsze było to, że nie potrafiłem jej powstrzymać. Wszystko zaczęło przypominać mi te myśli, a jak sobie je przypominałem to wtedy pojawiały się objawy somatyczne. I tak w kółko. Postanowiłem więc, że idę na konsultację. Poszedłem na psychologa, mając nadzieję, że "powie mi coś miłego" - że nie jestem chory psychicznie, że nie zwariuję, i że (co może się wydać śmieszne) potwierdzi, że to "tylko" nerwy. Tak też się stało.

 

Już w gabinecie byłem bardzo spięty. Jak z karabinu wystrzeliłem serię wyliczającą moje objawy, wątpliwości, przemyślenia. Na szczęście psycholog nie miała innego wyjścia jak tylko potwierdzenie, że nie jestem chory psychicznie, ale też nie jestem całkowicie zdrowy. Od razu mi ulżyło.

 

Korzystam z terapii psychodynamicznej. Terapeutka posługuje się także hipnozą, która pomaga w bardzo precyzyjny sposób w skierowaniu uwagi na faktyczne problemy i przypomnieć sobie to co stłamsiliśmy w sobie. Dowiedziałem się także, że tym co wywołuje bezpośrednio moje dolegliwości jest trudny wewnętrzny konflikt emocjonalny. Analizując tę wiedzę, zobaczyłem, że w moim życiu są liczne symptomy tego konfliktu. Dopiero psychoterapia pozwoliła mi je dostrzec.

 

Jestem na razie po czterech konsultacjach i wiem, że jeszcze długa droga przede mną. Uświadomiłem sobie jednak, że nerwicę można wyleczyć, ale tylko jeśli się ma odwagę zmierzyć z samym sobą i swoją przeszłością. Staram się unikać szukania informacji o innych chorobach, tylko zdać się na wiedzę terapeutki. Wiem, że to nęci, ale prowadzi do "wkręcania" sobie coraz to nowych chorób, a to przecież tylko maniafobia :mrgreen:

 

impressionniste,

 

A mogę dowiedziec sie jakie masz objawy swoich zaburzeń i jak one długo już trwają? Oczywiście interesuje mnie typ psychoterapii na którą uczęszczasz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lekarz nic nie mówił ale tu pisze o schizie.

Mam to:

jama przegrody przezroczystej jest zjawiskiem fizjologicznym w czasie rozwoju mózgu, i dotyczy około 80% wcześniaków i 20% noworodków urodzonych o czasie, przeważnie jest bezobjawowa klinicznie. Postulowano związek obecności jamy przegrody przezroczystej z częstszym występowaniem schizofrenii [1].

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale jak ktoś ma jakieś wady w mózgu to ma predyspozycje do schizy.

Napisałem powyżej jaką mam wadę.

 

 

Budowa mózgu osób chorych na schizofrenię

Na skanach mózgu, u pacjentów ze

schizofrenią czêœciej widoczne są nieprawid-

³owości, które jak wiadomo, związane są

z zaburzeniami rozwoju mózgu.

 

Jedna z nich to jama przegrody

przezroczystej (cavum septi pellucidi = csp).

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyznaj sie - Ty po prostu chciałbys miec schize, bylbys wtedy spokojniejszy, prawda? Ale pomysl sobie tak: co wtedy byś sobie wkrecał? Białaczke? Gruźlice? SM? Kiedy zaczniesz szczerze rozmawiac z lekarzami? Kiedy do Ciebie dotrze, ze powodzenie w leczeniu zalezy tylko od Ciebie, i ze jest w zasiegu ręki? Ty po prostu lubisz sie nad sobą uzalac, prawda? I smutno Ci, ze malo kto Twoje smutki dostrzega, a jeszcze mniej je współodczuwa..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe jak można wkręcić sobie białaczkę :shock: Nie ma ona żadnych charakterystycznych objawów fizycznych. Ja miałem powiększoną tarczycę i to był jej objaw.

 

A po drugie mogę mieć nawrót więc daj sobie spokój z oskarzaniem mnie.

 

 

Ty po prostu chciałbys miec schize
Nie ma z tego żadnych profitów. Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×