Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

Kasiu, praca w Twoim przypadku to coś bardzo rozwojowego.

Tak jak i w moim.

W pracy rozwiązujesz problemy, masz kontakt z ludźmi. A w domu diedzisz samotnie. U mnie z domem jest trochę inaczej bo mieszkam z rodzicami. To nie jest dla mnie kostruktywne.

Zauważyłam,że dzielisz teraz życie na pracę wśród ludzi i dom, w którym przebywasz sama. To takie dwie skrajności. Nie zauważyłas tego?

Ale to nic złego. Po ciężkiej pracy odpoczywasz w domu.

Teraz jest jak jest. Napewno czujesz się samotna, ale z drugiej strony sama się izolujesz. Ja to rozumiembo to może wynikać z Twojego samopoczucia. Wycofujez się bo źle się czujesz. Albo...źle się czujesz i dlatego się izolujesz. Takie błędne koło.

Kasiu? Jak popatrzysz wstecz na swoje samopoczucie, np sprzed wakacji, albo zaraz po nich...to prawie pół roku..........zauważasz jakieś pozytywne zmiany u Ciebie?

 

Moniko, słusznie zauważyłaś, to są 2 skrajności. Dlatego takie ciężkie jest dla mnie przestawianie się. Paradoksalne jest to, że mimo mojego izolowania się, często po intesywnym dniu w pracy, dniu bogatym w jakieś interakcje personalne, dniu w którym czuję się w miarę dobrze, wracam do domu i tym bardziej odczuwam samotność, bo nagle jest cicho. I to mnie dodatkowo dobija. Potem np po weekendzie kiedy tak sobie odjadę w swoją samotność, powrót do pracy w poniedziałek jest od nowa szokiem.

Monika, nie zauważam zmian pozytywnych, wręcz przeciwnie. Od maja jest u mnie równia pochyła, nie miałam ani jednego dobrego dnia, tylko złe i gorsze :(

 

A jak Twoje sprawy z nowym domem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Długo by opowiadać. I tak nie jesteście w stanie mi pomóc. Tak sobie jęczę poprostu.

 

czasem jak się samemu na głos powie lub napisze o problemach . To zaczynamy je sami inaczej widzieć ,nabieramy obiektywizmu (o tyle o ile to możliwe) Po ch*** Ci wizerunek twardej dupy ? może czas zacząć pokazywać się z innej strony . Czytając Twoje posty widzę ze i sarkazm i ironia ergo intelekt . Może trzeba w końcu pokazać ze jest się zwykłym człowiekiem mającym problemy jak inni .

mylę się Michuj ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a na ile ? :)

 

[Dodane po edycji:]

 

Ja pierdziele, już mama powiedziała, że po co sobie pomalowałem twarz, tłumaczyła mi jak mam zamiatać przedpokój no i coś wspomniała, że nie dałem jedzenia babci chyba.

Już nienawiść wzrosła, ja pierdzielę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uff, no to po pierwszym dniu. :) Jestem bardzo miło zaskoczona - sympatyczni współpracownicy, uprzejmi i wyrozumiali przełożeni. Od kilku osób słyszałam "najważniejsze, żebyś się nie przejmowała, jesteś nowa, masz prawo do błędów, jesteś tylko człowiekiem. Większość chamskich kientów jest chamska niezależnie od tego, co zrobisz. Wyluzuj, a będzie dobrze." I było. :D

 

Oby tak dalej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bura, brawou.

 

Zobaczysz zaraz na avatarze po co (:

 

[Dodane po edycji:]

 

Usłyszałem od mamy przed chwilą :

Wykańczasz mnie, mimo że nawet nie podniosłem głosu a normalnie mówiłem.

Po chwili, spi3rdalajcie z domu (Ja i Brat).

 

[Dodane po edycji:]

 

- Idź, pobiegaj a nie będziesz wszystkich nas dręczył.

Ja pierniczę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Basiu,, w takim razie dam do osób z forum, jeśli ktoś z was mógłby mi zmienić rozmiar na 200x150 a format na gif to mu wyślę.

 

[Dodane po edycji:]

 

20:12

 

Czuję, że dzisiaj po raz pierwszy od końca sierpnia poleje się krew.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniko, słusznie zauważyłaś, to są 2 skrajności. Dlatego takie ciężkie jest dla mnie przestawianie się. Paradoksalne jest to, że mimo mojego izolowania się, często po intesywnym dniu w pracy, dniu bogatym w jakieś interakcje personalne, dniu w którym czuję się w miarę dobrze, wracam do domu i tym bardziej odczuwam samotność, bo nagle jest cicho. I to mnie dodatkowo dobija. Potem np po weekendzie kiedy tak sobie odjadę w swoją samotność, powrót do pracy w poniedziałek jest od nowa szokiem.

Monika, nie zauważam zmian pozytywnych, wręcz przeciwnie. Od maja jest u mnie równia pochyła, nie miałam ani jednego dobrego dnia, tylko złe i gorsze :(

 

A jak Twoje sprawy z nowym domem?

 

Kasiu, przykro czytać. Ale parę dni miałaś dobrych, pamiętam je :smile:

Chodzisz na terapię, jesteś pod kontrolą.Tak jak często powtarzam....czasu trzeba. NIeraz na wymioty mnie już zbiera, gdy mówię o "czasie". Ale nie siedzisz z zalożonymi rękami, coś robisz.

Myślę sobie,że Tobie dobrze by zrobił związek. Ale wiem jak teraz jest. Co nie oznacza,że będzie tak cały czas.

 

Jestem w trakcie umawiania się z fachowcami-od dachu i z elektrykiem. Najpierw prąd, potem zmiana konstrukcji dachu. Jak nie zrobię tego dachu, to nie zacznę z niczym. POtem ścianki działowe, kanalizacja, woda, gaz, ocieplenie dachu, kaloryfery, łazienka, okna, .........tak jakbyś budowała dom.

Papiery juz wszystkie mam, pozwolenia, projekty.

Teraz tylko umawianie się z fachowcami i zabieranie się za robotę.

Boję się,że mi kasy nie wystarczy.

Trudno,jakoś to będzie.NIe chcę jak zwykle martwić się na zapas. I tak nie jestem w stanie przewidziec tego co moze mnie jeszcze potkać i wydarzyc się.

MOże wygram w jakąś gre? ;)

No....pomału też będę musiała myśleć o zmianie samochodu :( blacharka siada. Jak nie urok to.......

 

Ech......zobaczymy.

 

W pracy mam bardzo napięty okres teraz.Przychodzę do domu i padam na buzię.Nie umiem z niczym zdążyć. Tylko wciąż bdżet, dyspozycje,zeby ludziom wypłatę ZEAS sporządził, rachunki. Realizuję projekt unijny, a z tym są ciągłe zmiany planów finansowych, ja to niestety robię. Ja wyliczam trzymastki, pensje, średnie nadgodzin, cała finansówka w moich rękach....co u dużo mówićBudżet ja planuję na całą moją placówkę:na remonty, na wynagrodzenia i pochodne od wynagrodzeń, czyli całe płace-skladki na f.p., skladki na ubezp. społ.,a wynagrodzenia bezosobowe, na usługi, na energię cieplną , wodę proąd, gaz,kanalizację, przeglądy budynku, za które odpowiadam. Poprostu jak sobie zaplanuję...tak mam. Żeby nie było wesoło...teraz mam ograniczony budżet, a nie mogę przekroczyć dyscypliny budżetowej, więc rozumiesz.........

robię cięciawetatach, projekty organizacyjne zmieniam, w marcu są zapisy do p-la. Na głowie mam awanse n-li, całe procedury, oceny pracy, hospitacje, czyli cały nadzór pedagogizny. A jak jest remont to ja odpowiadam za dokumentację-sporządzam umowy,ogłaszam konkursy.Do tego jestem przeciez też nauczycielem-więc chcę przygotowywać się do zajęć. Cała integracja na mojej głowie-specjaliści, godziny wczesnego wspomagania, orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego, cała kuchnia HCCAP, inwentaryzacja, biblioteka,cały fundusz ZFŚS, odpowiadam za realizację podstawy programowej .....za wszystko odpowiadam ja.

Kasiu....i tak nie wymieniłam wszystkiego za co odpowiadam i czym sie zajmuję. Nie mam wice. Mam sekretarkę na 3/4 etatu.

Czasem nadmiar obowiązków przerasta mnie, ale z drugiej strony......mam zajęcie. A najgorsze w tym wszystkim jest to,że chcę mieć wszystko na ostatni guzik zapięte. I dlatego może nie wyrabiam.

U mnie jest tak: All or nothing . Skrajność goni drugą skrajność.

NIe umię zwolnić. Bo jak zwalniam to wszystko zaniedbuję. Nie umiem niczego wypośrodkować.

Jak pomaluję sobie paznokcie....to są piękne, niepoobdzierane. Jak tylko zrobi się odprysk,nawet mały,na jedym paznokciu, od razu zmywam wszystkie paznokcie. Mogłabym olać. Ale, zmywam...bo mi to przeszkadza.I mam , albo pomalowane pięknie,albo wcale. U mie nie ma słowa "trochę". To są natrectwa.Bo jak mi się odrze paznokieć, to myślę o nim cały czas.Wiem....chore...........

To samo z pismami w pracy. Sprawdzam sekretarkę, jak brakuje przecinka...proszę o wstawienie, musi drukować od nowa. Zresztą pracownicy wiedzą. Mają o mnie zdanie,że ja zawsze wszystko mam, ze dokumentacja w porządku, wszystko poukladane. Tylko...niestety...nie wiedzą ile mnie to kosztuje. Cieszy mnie jak coś mam do porządku, denerwuje mnie podchodzenie do sprawy, dokładność, wręcz przesadzista szczegółowość. Źle mi z tym. Bo nie wiem czy od pracowników zbyt dużo wymagam. Często to, co oni powinni zrobić....to ja to robię za nich.

Mam tego wszystkiego świadomość. A to podobno już dużo.

Nie wiem co będzie dalej Kasiu................bo mogłabym to olać...........wyluzować, dać spokój...................ale ja ciągle drązę.........

Ta moja dokładność.......topię się już w niej..........

 

Miałam napisać na temat mieszkania, a zeszłam na inny temat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×