Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

Vi., pierwsze co powinieneś zrobić to ograniczyć internet a jednocześnie zacząć wychodzić na zewnątrz.....MUSISZ mieć jakieś kontakty w realnym świecie...bo jak czasem czytam co Ty piszesz, to aż strach, uzależniasz się tu od ludzi których tak naprawdę kompletnie nie znasz....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

linka, labofarmu głównie mnie przymulają, bez pozytywnych efektów, ale zauważyłam, że Kalmsy odrobinę pomagają, no i się zastanawiam, czy to naprawdę, czy sobie wmawiam.

 

Ech.

 

Będę później, idę pogadać o dziekance, trzymajcie kciuki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

linka, nie mam z kim się kontaktować, nie mam do kogo iść ani po co.

Jeżdżę dwa razy w tygodniu na terapię, i to są regularne wyjścia z domu, czasem wyjdę do sklepu i do biblioteki.

Raz na miesiąc do lekarza.

 

Próbowałem nawiązać kontakt z moim kolegą "namiastką przyjaciela" znam go 11,5 roku ale nie miałem z nim o czym gadać, nie wiedziałem o czym a cisza mnie drażni.

Ja już się przyzwyczaiłem, od małego byłem przecież sam, niezależnie czy chodziłem do szkoły czy nie, zazwyczaj jak z kimś rozmawiałem to w szkole, poza szkołą rzadko.

 

Jak w podstawówce się zadawałem jeszcze mocno z kimś, to czasem mnie bili, a jeszcze w 1 klasie gim, gdy miałem jakieś kontakty to mnie bili i wyzywali a ja się z nimi zadawałem.

 

Czasem czuję, że się rozpadam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ech, to ciężko musi być. Ja mam przyjaciółkę, która mieszka tuż koło mnie. No i mam dużo znajomych w całej Polsce z innego forum, są dla mnie trochę jak rodzina. Ale w Warszawie prawie nikogo nie znam. Może uda mi się to kiedyś zmienić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lepiej mieć cel (np. naukowy) i wykonywać go, a ludzie się sami napataczają. To znaczy wychodzić z domu na uczelnię, do szkoły, pracy itp. Tak Ci, Krzysiu, radzę. Bez względu na to, co przeżyłeś, idź do szkoły. Uwierz mi, jak szłam na studia, byłam cieniem samej siebie. Nie umiałam nic powiedzieć do nowo poznanych osób. Nie było mi łatwo, ale po jakimś czasie poznałam ich. Teraz mam tam przyjaciół. Poza tym, hm... mój instytut to dla mnie jak drugi dom... To znaczy, wiadomo, mam kontakty z ludźmi poza nim, ale przez tę przemianę jaką tam przeżyłam, wszystkie stany lękowe, a potem wyjście z nich, sprawiły, że przywiązałam się nawet do napisów w ubikacji. :D Idź, idź, idź do szkoły!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale jakoś coś dziś pustawo :roll:

a mi się całkiem miesza wełbie.Przez zmiane diety i to że póki co nie pale mam inne podejście do życia i wielu spraw,czuję się jakaś zdyscyplinowana,opanowana.

No i też myślę,że ja to lubie sobie uprzykrzać życie jak nie głodówki i pro ana,to zmiana życia na zdrowszy,dość drastyczna,nawet wstaje 7-8 rano co kiedyś 11-13 a nawet później,no i oczywiście główne danie katowania siebie czyli rzucanie palenia.Rzucam tak samo nałogowo jak pale z regularnością 4-7m-c a nawet częściej gdy wytrzymuje 4godz tego to nawet nie licze.Także lubie się nad sobą pastwić co ładnie się nazywa pracuje nad sobą :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jestem tego samego zdania co Agnieszka. ja też przed rozpoczęciem studiów byłam całkowitym odludkiem, "dzika", a jak poszłam sama bez żadnych znajomych na studia to powoli zaczęłam się zmieniać, tzn. przynajmniej na pierwszy rzut oka stałam się o wieeeele bardziej kontaktowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

studia,czy nie studia- tak bywa że w tym wieku człowiek robi się śmielszy i bardziej skory do zawierania znajomości-po nastoletnim okresie buntu,kompleksów i skupiania się bardzej na swoim wnętrznych przeżyciach,swojego miejsca w życiu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

New-Tenuis, gdyby nie mój lęk przed wyjściem z domu i problem z lękiem, że nie zdążę do toalety albo, że mam problem z pójściem do toalety przy kimś to może i bym spróbował.

Ja jestem w moim mieście spalony, a do innego miasta z wyżej wymienionych powodów się boję dojeżdżać, ja nawet na terapię jeżdżę z tatą samochodem... :(

 

Asiu co sądzisz o książkach "Niemiecki ? TO Proste !"

 

Dzisiaj byłem na terapii, rozmawiałem o przeprowadzce, że wybieram miejsce teoretycznie najbezpieczniejsze, a nie jak to pan powiedział, które mi się najbardziej podoba.

To mi się najbardziej podoba, ale nie wiem czy nie przyćmione jest to moim bezpieczeństwem.

 

Rozmawiałem poza tym o milano, o tym, że wszystko się psuje gdy zgrzeszę bo łaska się kończy i grzechy lecą jeden po drugim.

Rozmawiałem także o K-Pax, odważyłem się powiedzieć, o moich przeżyciach z okresu dzieciństwa.

Mówiłem, że jak byłem mały to miałem fantazje seksualne związane z ojcem i bratem, pan skomentował to tak, że to przez to, że nie umiem im powiedzieć o tym, że ich kocham bo nie potrafię.

Nikt mnie tego nie nauczył, a on powiedział, że miłość ma różne obrazy, również cielesny.

 

Jakoś rozmawialiśmy chyba, o tym czemu w święta poszedłem do kościoła, gdy galeria była zamknięta to mówiłem, że czułem że wrócę i zacząłem się zastanawiać, że było ciemno i koniecznie chciałem, żeby tak było.

Skojarzenie mi przyszło, że najwyżej poszedł bym do śmietnika, chociaż nie wiem czy trafne.

Może jak bym musiał...

 

Zapytał czy pozwoliłbym sobie, gdyby taka sytuacja miała miejsce.

Powiedziałem, że jak byłem mały to poszedłem podczas bycia na dworze z kolegą w krzaki ale nie zdążyłem i narobiłem w majtki.

Powiedziałem, że okrzyczeli mnie w domu, bo tak chodziłem zamiast przyjść do domu coś z tym zrobić...

 

To wszystko co miałem do przekazania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nagle przypomniałam sobie, że jak byłam mała to się bałam, że mój tata popełni samobójstwo...Dziwne :shock: Zawsze się bałam, że nie wróci, że mu się coś stało, albo że ktoś coś mu zrobił...

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×