Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

Napiszę jutro jak było, chociaż ja węszę podstęp, i zło ogólne.

Aniu, oni na pewno chcą Cię zjeść na kolację :twisted:;)

Koniecznie napisz, nie zapomnij. Ja nigdy w Ciebie nie stracę wiary! :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chojrakowa, Aniu przejmujesz się jutrzeszym dniem. Niepotrzebnie. Będzie dobrze.To siedzenie przy stole z rodzicami K będzie przyjemne. NIe chciałabyś.żeby tak wyglądał "normalny" obiad w przyszłości u Ciebie? Ty, Twój wybranek, dzieci.............spójrz na tą sytuację w taki sposób. Wszystko się ułoży. Nie zamartwiaj się na zapas.

Całuję Cię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wrocilam Kochani. Jak mijaja Wam Swieta? Juz sie wlasciwie koncza.. Moje byly... przedziwne. Doslownie. Doswiadczylam przez tych kilka dni tak wielu skrajnych emocji, ze az mi trudno to wszystko opisac. W ogole sporo sie dzialo, to byly dla mnie bardzo cenne, choc rowniez i trudne dni. Wrocilam do Warszawy przepelniona refleksjami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_asia_, Hej Asiu. Cieszę się,że jesteś.

 

MOja Wigilia w grone rodziców , siostry i chrzesniaka minęła w napięciu. Nie chciałam momentu, w którym to dzieli się opłatkiem, niestety był nieunikniony. Przepełniona złością nie umiałam od serca złożyć życzeń. Wczesniej sobie układałam w głowie to,że sprawię przykrość rodzicom mówiąc im o tym jak bardzo nie chcę siedzieć mi się z nimi przy stole.Ale przebrnęlam przez kolację, życzenia złożyłam powstrzymując się. Jedna część mnie chciała wszystkim dowalić, druga uspokajała tą pierwszą,żeby nie robić scen.

Oczywiście nei obyło się bez zwracania uwagi przez moją mamę wszystkim: siostrzeńcowi, ojcu. To nie było miłe. Takie zachowanie wybija mnie z równowagi, nie umiem obok tego przejść obojetnie. Wtedy sobie myślę,że przecież atmosfera jest najważniejsza. Co z tego,ze stół syto zastawiony i pękna sceneria. Ta otoczka zewnętrzna nie wpłynęła na zrównoważenie mojego stanu. Wiela tęsknota w sercu mym gościła. Nie umiem o tej tesknocie opowiadać rodzinie. I tak by nie zrozumiałą. Zresztą matka z ojcem nie sa refleksyjni i spokojni, to chodzące bomby nuklearne. Tak bardzo chcialabym już być na swoim. NIe wiem jakby było......ale brakuje mi w tym wszystkim wyciszenia.

Też się później denerwowalam. Siostrzeniec wypakował swoje prezenty. Nie znoszę zabawek, które robią halas. Takie zabawki kupuje mu siostra. Porażka dla mnie. Dla dziecka frajda.

Siostra zadowolon z mojego prezentu, wiedzialam od samego początku,że się jej spodoba. Mama częściowo.....tak to odebrałam,ale nie mam ochoty się tym przejmować. Ojciec z wszystkiego chyba się cieszy.

A ja? już nie cieszę się jak dziecko. Spodziewałam sie takich prezentów od rodziców ....bo to standard co roku dostawac od nich pieniądze.

Posiedzieliśmy siostra grała na pianinie kolędy, mama śpiewała. Ja posiedziałam ponad trzy godziny. Bardzo mnie to wyczerpało emocjonalnie. Póxnym wieczorem obejrzałam film, popłakałam się i poszłam spać. Czułam tak wielką tęsknotę i żal,że nie sposób tego opisać, łzy płynęły bardzo długo. Czy mi było lżej? Nie chciałam się uspokajać. Byłoby to tłumienie. Sfrustrowana zasnęłam,żeby rano obudzić się znowu z napięciem.

Jutro do pracy. Ten sam schemat.

 

Napewno w tym roku przyjrzałam się jak to wszystko wygląda w moim życiu.....przeżywanie swiąt. Przeżywałam na swój sposób, w którym uświadomiłam sobie co w życiu liczy się najbardziej.

Tego właśnie na dzień dzisiajszy mi brakuje. Mam wielki żal w sobie,, teskonotę. I poczucie,ze daleko mi do spokoju wewnętrznego. Ja nawet nie wiem co zrobić by ten spokój odzyskać.

Dystansować się nie umiem. Mam rodzinę, a czuję się samotna. Zawsze żyliśmy obok siebie.

Zobaczę czy Nowy Rok zacznę z werwą i zapałem. Chciałabym,żeby tak było. To napewno pierwsze moje rozmyslania o świętach w takim wymiarze postrzegania. Zdaję sobie sprawę,że to mie moze boleć. Skonfrontowałam się ze sobą. Zobaczyłam chyba też ile muszę zrobić,żeby w przyszłości mieć swoje święta,z których chciałabym być zadowolona. Ale czy plany się ziszczą? Tego niestety nie wiem. Bo mozna planować marzyć, ale rzeczwistość pisze inne scenariusze.

Mam nadzieję,że wszystko może się poukładać.

 

[Dodane po edycji:]

 

chojrakowa, Aniu napisz jak było.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_asia_, moje są naprawdę dobre, chodzę do kościoła i narazie jest w porządku.

Oprócz tego, że gdy czytam to czuję napięcie w sercu i ścisk, zastanawiam się czy to nie jest sygnał, że robię coś nie tak i nie powinienem tyle czytać.

 

Nie wiem...

 

Bo pomyślałem tak, interesuję się teologią, więc powinienem czytać gazety katolickie i może się zmuszam a naprawdę nie chcę...

 

[Dodane po edycji:]

 

unlucky_girl, zapisać się na psychoterapię najlepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_asia_, a jak relacje z rodziną?

 

Moje Święta są nie takie jak ja bym chciała, bo wszystko jest dokoła w porządku, tylko mnie jest smutno i jakoś upiornie... Chciałabym, żeby było inaczej, a nie mogę odpocząć, bo ciągle czuję okropne napięcie...

 

A jak Wasze plany na Sylwestra?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, a Ty masz pozytywne nastawienie? :)

 

[Dodane po edycji:]

 

Teraz się czuję dziwnie... Czuję jak po ciele spływają mi strużki potu, nie mogę normalnie oddychać, to znaczy mam oddech strasznie płytki i sama nie rozumiem co się ze mną dzieje... Czuję się taka rozpalona od środka, bardzo mi jest nieprzyjemnie. ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Agnieszko, jesli chodzi o relacje z rodzina to - byly chwile bardzo fajne, a byly i totalnie beznadziejne, raniace mnie, wkur.wiajace na maxa. Tak jak napisalam przerozne skrajne emocje. Ale ogolnie jednak na plus. Gdy jestem w domu gosciem to jest lepiej... W ogole bylo duzo lepiej niz sie spodziewalam, mimo wszystko, nawet gdy zjechala sie dalsza rodzina.

Co do planow na Sylwka - przespie go... Chyba, ze... Ale nie... To niemozliwe. A jesli nawet by mnie zaprosil to i tak nie pojde... Stalam sie dzikusem i stronie od ludzi. Tak wiec nie doczekam nawet do polnocy tylko pojde spac.

Fajnie, ze milo spedzisz Sylwestra.

Twoj, Moniko, tez super sie zapowiada, odpoczniesz. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

New-Tenuis, Cieszę się, że nie będę siedziała w domu. Bo on mnie przytłacza zamiast być dla mnie oazą spokoju.

Jestem typem człowieka, który zawsze doszukuje się tych ciemnych stron. Pesymistka.

Taka cecha ogranicza radość z małych rzeczy. Chciałabym się tego pozbyć i cieszyć się jak dziecko z drobnostek.

 

[Dodane po edycji:]

 

Co do planow na Sylwka - przespie go... Chyba, ze... Ale nie... To niemozliwe. A jesli nawet by mnie zaprosil to i tak nie pojde

 

Asiu? Kto ma Cię zamiar zaprosić? :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniko, Agnieszko, To jest dosc dziwna historia. Napisal do mnie jakis miesiac temu chlopak na NK. Jakis kolega mojej dalekiej kolezanki. No I tak zaczelismy do siebie pisac. Okazalo sie, ze mieszka nie az tak daleko mojej miejscowosci rodzinnej. Ustatlilismy, ze spotkamy sie w Wawie na herbate po Swietach. I teraz sluchajcie – w Wigilie zadzwonil do mnie w poludnie I zapytal, co teraz robie. Bo chce wpasc na minutke zlozyc mi tylko zyczenia. Ja cala spanikowana, bo w codziennych ciuchach, z podkrazonymi oczami, bo akurat mialam baardzo kiepski humor. Dal mi 15 min. wiec sie zdazylam ogarnac. Przyjechal, poznalismy sie, dal mi prezent (zreszta bardzo nietypowy, oryginalny :) ), podzielilismy sie oplatkiem, usciskalismy sie, wycalowalismy przy oplatku I pojechal. Potem jeszcze dzzwonil, wczoraj tez... Piszemy do siebie... Czyz to nie dziwna historia? Ale jeszcze jest cos dziwniejszego – on jest zwiazany w pewien sposob z moim ojcem!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniko, no wlasnie... on cos w sobie ma... Bije od niego przede wszystkim dobroc, cieplo, szczerosc. Czulam sie przy nim swobodnie, w ogole czuje jakbym dlugo go znala, odbieram od niego telefony, nie zbywam go... I chyba mi sie podoba, dlatego boje sie tego. Bo gdy mi zaczyna na kims zalezec to nic dobrego z tego nie wychodzi. Boje sie, ze bede cierpiec. Znowu.

Nie ma miedzy nami wiezow krwi, ale - jego mama jest rodzona siostra zony rodzonego brata mojego ojca. Troche to skomplikowane. :) I co za przypadek!!

 

Vi., jasne jasne :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_asia_, Spokrewnieni nie jesteście Joasiu :D To dobry znak!

 

Ale i tak zdajesz sobie sprawę,że wiele od Ciebie zależeć będzie jak ta znajomość się rozwinie i w którym kierunku pobiegnie.

Rozumiem Twoje obawy bo ja też wciąż nie jestem pewna. Ja do tego stopnia unikam kontaktu z G,że celowo nie odbierałam telefonu, wyłączyłam komórkę. Dzisiaj odebrałam. Wygląda to tak, jakbym zmuszała się do kontaktu z Nim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×