Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

Korba, Kasiu, późno zajechałaś na miejsce.Ale dobrze,że szczęśliwie. I dobrze,że po swojemu, a nie na wariackich papierach.

Ja też mam przysłowiową rułę jak to się mówi. Szykuję się w dzień wolny od pracy jak sójka za morze. Niestety tak mam. Rankiem jak wiem,że mam coś załatwić to jeszcze wglednie to wygląda. Albo jak do pracy się wybieram. Natomiast jak mam wolny dzień, weekend ...to brak motywacji i te stany, ktorych nei ogarniam, a żeby je olać,żeby sięczymś zająć to brak motywacji. Tak jak dzisiaj powiedziała terapeutka,że czekam,aż samo sie coś wydarzy. Chyba mnie prześwietliła. Zawsze trafnie nazywa rzeczy po imieniu.No i co ja mam zrobić? No kufa co?

 

Wiesz co Kasiu. Z G sama tego nie ogarniam. Terapeutka uważa,że on nie pasuje do mojego schematu.

Wygląda to tak.... Jak byłam z ex, tez miał na imię G, to poprostu ucieklam z domu do Niego od matki. Być może poszukałam sobie tatusia bo mój jak dorastałam niewiele wnosił w me życie, naukę, koleżństwo. Poprostu tylko był, opiekował się do pewnego czasu jak przestalam być zawiniątkiem. To wiele tłumaczy. Bo jego ojciec, a moj dziadek też się nie opiekował dziećmi, zostawił babcię z gromadką dzieci. MOże i mój tato chce dobrze, ale nie wie jak to zrobić.No i uciekłam z domu do G, szukałam w nim ojca, był starszy , po przejściach, rozwiedziony. POtem odeszłam od niego bo poznałam G, Kawalera. To ten aktualny G. Na poczatku było fajnie, wydawało mi się,ze to ten, ale z czasem gdy zaczął snuć plany o przyszłości ze mną, o rodzinie itp....zostawilam go, zapragnęłam być znów z exem. Ale ex zraniony nie dał rady. Wycofał się. No i tak się załamałam. Tak zaczęły się moje problemy. Wyszło na jaw moje zaburzenie.

I znowu pojawil się kawaler G. Cały czas snuje plany na przyszłość, chce ze mną być, kocha mnie, a ja go zbywam.Zamykam się. Zamiast zauważac to co mi imponowało u niego w przeszłości skupiam się na jego wadach.

Terapeutka powiedziała,że nie określam sie w stosunku do niego,że mam zacząć coś robić z tym zwiazkiem, o ile można nazwać to związkiem. Że stoję w miejscu, to mnie ogranicza. Że nic ne decyduję, stoję. I ma rację.

NIe wiem, nie rozumiem dlaczego. To tak , jakbym dostała jakiegoś paraliżu gdy z nim przebywam. Jakby na siłę, ajednak nie. Niby chcę, a niby nie. NIczego nie widzę wyraźnie. I dobrze na sesji padło sformuowanie,że on nie pasuje do żadnego mojego scematu. Chyba chodzi o partnerstwo. NIe,że się on nie nadaje. Tylko,że nie wiemjak to jest mieć partnera.Ani z niego ojciec, ani partner wmoich oczach. Bo ja nie wiem co to partnerstwo. Tylko wymagam i oczekuję. Bo chcę,żeby sie mną opiekował, zabiegał kupował, woził, zabierał.......a i tak jest źle.

NIe wiem kiedy będzie dobrze.Męczy mnie to.

Potrafię z nim gdzieś wyjechać to nagle ni z gruszki ni z pietruszki potrafię się rozryczeć bo on mnie pocalowal, a uprzednio zrobił łyk piwa. I już mi coś nie pasuje. Drażnią mnie szczegóły, szukam zadymy w całym. Jestem do niego krytycznie nastawiona.

Znowu mam doła jak o tym pomyślę. Nie jestem do niego przekonana. I nie wiem co zrobić,żeby się przekonać. I co by się musiało stać,żeby się przekonać. Dzisiaj o tym byla terapia. O tej sytuacji. O Nim.I o świętach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

coma, Ale popatrz na to z innej strony,że jednak są lepsze okresy u Ciebie. Musisz je utrwalać jakoś. Kurde, albo dalej terapia Karolciu.Wybierzesz się? Wybierz się co?

 

Wiolu, no , a jak chciałabyś spędzić święta? Jak chciałabyś spędzić życie? Bo widzę,że coś nie tak, ze coś Cię gniecie ?!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

coma, jejku, 8 miesięcy to długo. Popatrz przez ten czas zdążyłabyś urodzić dziecko ;) wcześniaka. Oj, żartuję.

A tak naprawdę serio...przez 8 miesiecy to kawal dobrej roboty byś odwaliła kochana będąc w terapii.

Idź jutro, nastaw budzik!

 

Vi., Krzyś hej! Coś się wyciszyłeś ostatnio! Jak terapia? masz z tym panem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, po białych, różowych i żółtych pigułkach budzik nic nie da niestety... :roll: Pojutrze. Obiecuję.

 

Wszystkim od kilku miesięcy obiecuję, rodzicom, lekarzom, w szpitalu naobiecywałam, żeby tylko wyjść. :hide: Nie chcę tej terapii, ale nie mam wyjścia. Z drugiej strony jaki sens ma terapia skoro jej się nie chce?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

coma, Wielki. Nie chcesz sobie dać pomóc. Może się obawiasz, boisz,lękasz.....opór. Normalne.

Ja nieraz idę na terapię, a wkurzam się jak nie wiem co. A nieraz poprostu chcę iść. Na początku chciałam mieć codziennie terapię.

Nie obiecuj, tylko postanów. Potem będzie z górki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, Wydaje mi się, że za każdym razem postanawiam a potem nagle zmieniam zdanie. Tak jak psycholog w szpitalu powiedziała, raz coś dla mnie jest białe, innym razem czarne. To się zgadza, ze wszystkim tak jest, od pierdoły po najważniejsze sprawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie szukam partnerów na siłę. Nie jestem już w tym wieku aby chwalić się kolegom "Mam dziewczyne !". Byłem w związku z 1 mezczyzna i 2 kobietami, w każdej z tych relacji czułem sie dobrze, ale akurat teraz padło na niego.Nie chciał bym rezygnować z fajnego uczucia (on napewno nie robi sobie żartó, prawi mi wiele komplementów), ale kur... nie wiem w co on gra. Jednego dnia jest mną zainteresowany, a drugiego mnie calkiem olewa :( Pani psycholog twierdzi, że nic nie spada z powietrza, nawet uczucie i że często najtrwalsze i najbardziej pewne relacje buduje się latami. Ale ja nie wiem czy jest sens :( Albo on mnie kur... testuje albo się mną nie interesuje ;/ . Ale po co miałby mnie zapewniać, że mu sie podobam i żebysmy dali sobie trochę czasu, gdyby żartował. Z tego co wiem to jest na prawdę inteligenty i "stabilny" czlowiek, bardzo odpowiedzialny i szczery wobec ludzi (stracił wcześnie ojca i wiele obowiązków jest na jego głowie). Powiedzcie co wy zrobilibyscie w tej sytuacji.

 

[Dodane po edycji:]

 

coma, widzenie biało - czarne w osobowości granicznej jest jednym z osiowych objawów. Też tak mam - raz kogoś kocham, innym razem nie nawidzę, raz uważam że jestem świetny za chwilę - beznadziejny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

coma, widzenie biało - czarne w osobowości granicznej jest jednym z osiowych objawów. Też tak mam - raz kogoś kocham, innym razem nie nawidzę, raz uważam że jestem świetny za chwilę - beznadziejny.
Ale ja nie mam zdiagnozowanej rzadnej osobowości granicznej, pogranicznej, bpd, mniejsza o nazwę, nie mam i nie chcę mieć z tym gównem nic wspólnego....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×