Skocz do zawartości
Nerwica.com

Objaw: uzależnienie od gier komputerowych


Vulpes

Rekomendowane odpowiedzi

Brak spelnienia w zyciu. Wybor osoby grajacej jest najczesciej albo gra albo... depresja. Ktos juz w tym watku o czyms takim pisal. Mozna grac bo wtedy nie mysli sie o beznadziejnosci zycia itd itd. Moim zdaniem ciekawa metoda na oddzielenie kogos od komputera jest nie rozmowa o komputerze lecz o tym co ten ktos chcialby w zyciu osiagnac lub robic. Jak siebie widzi za 10-20 lat. Nastepnie delikatnie zachecic do sprobowania tego. Mi to pomoglo i sie oderwalem. Szantaze i ultimatum maja to do siebie ze albo zadzialaja albo pogorsza sprawe. Kiedys napisze cos wiecej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety nie radzę sobie od ostatniego postu nie zaglądałem tutaj dopiero teraz z ciekawości . Nie wyszedłem z domu od tamtej pory i ciągle siedziałem i grałem i nadal gram . To jest silniejsze i cokolwiek napiszecie i tak mi to nie pomoże . W głebi siebie czuję , że chcę z tym skończyć ale tak naprawde to nie chce , chce siedzieć i grać .

 

[Dodane po edycji:]

 

Ja chciałbym wrócić do normalnego życia ale nie wróce ponieważ nie mam już do czego wracać . 3 lata temu przeprowadziliśmy się bo rodzice wybudowali domek w innnym mieście i straciłem wszytskich znajomych praktycznie później już miałem tylko 1 przyjaciela z którym sie spotykałem ale straciłem już nawet z nim kontakt on już mieszka sam i pracuje. Oprócz niego nie ma już nic . Nie mam po prostu do czego wracać nie mam znajomych z którymi mógłbym iść wspólnie na impreze , trenować coś i razem uprawiać jakiś sport , posiedzieć przy piwie . Nic ... co mam wyjśc z domu i spacerować po ulicy ? Albo szukać po ludziach - Cześć chcesz być moim nowym znajomym ? Większość znajomych poznaje się w szkole , na podwórku od urodzenia . Nie mam szkoły , a ponieważ sie przeprowadziliśmy nie mam też znajomych z podwórka już , a z tego co się orientuje to tutaj nie ma dużo osób w moim wieku i rzadko nawet spotykałem tutaj kogokolwiek jak jeszcze wychodziłem . Zresztą grupka ludzi , którzy razem żyją od dziecka nigdy nie będą akceptować kogoś nowego tak samo jak przyjaciół z którymi grali w piłke za dziecka . Jak już mówiłem nie mam do czego wracać , nie daje sobie z tym rady i nie dam , nie mam zamiatu sie ruszyć z domu , i nie myśle o tym co będzie dalej , po prostu wchodzę w mój świat i pokonuje przeciwników .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest silniejsze i cokolwiek napiszecie i tak mi to nie pomoże
Nieprawda. Ja napiszę Ci, byś wywalił kompa z domu i to pomoże. Chyba że będziesz grał w wyobraźni i telepatycznie łączył się z serwerem .
W głebi siebie czuję ' date=' że chcę z tym skończyć ale tak naprawde to nie chce , chce siedzieć i grać . [/quote'] Wykorzystaj chwilę, gdy czujesz to "w głębi" i wtedy wywal kompa. Z mieszkania, nie z pokoju.

 

Ja chciałbym wrócić do normalnego życia ale nie wróce ponieważ nie mam już do czego wracać .
Oprócz niego nie ma już nic . Nie mam po prostu do czego wracać nie mam znajomych z którymi mógłbym iść wspólnie na impreze ' date=' trenować coś i razem uprawiać jakiś sport , posiedzieć przy piwie . [/quote']
Większość znajomych poznaje się w szkole , na podwórku od urodzenia .
Zresztą grupka ludzi ' date=' którzy razem żyją od dziecka nigdy nie będą akceptować kogoś nowego tak samo jak przyjaciół z którymi grali w piłke za dziecka .[/quote'] Wszystko to są błędne poglądy. Mylisz się. Dużo ludzi w Twoim wieku zaczyna studia w kompletnie innych miastach, niż się urodzili i tam zdobywa znajomych na całe życie. I bardzo często jest odwrotnie - to znaczy z kolegami z podwórka urywa się kontakt, a znajomości na całe życie są właśnie z okresu studiów. Podobnie ze sportem - są różne kluby, lecz dużo jest klubów sportowych w których ludzie spotykają się również po zajęciach, bo po prostu wspólne treningi ich do siebie zbliżają.

Moim zdaniem naładowałeś sobie głowę negatywnymi, dołującymi myślami, które usprawiedliwiają Twą ucieczkę od świata realnego. Bo tam w wirtualnym jest łatwiej i przyjemniej. To takie usprawiedliwienie trochę, by można było grać dalej.

Nie ma innej rady, lecz trzeba stawić czoła światu realnemu. Zamiast ciągle siedzieć na garnuszku rodziców. Jak poznasz reguły życia normalnego i włożysz dużo wysiłku, to ono też zacznie Ci się pomyślnie układać. Przyjaciele lub znajomi też się znajdą.

 

Wywal komputer.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Neemus, Wszystko się da naprawić!

Możesz poznać znajomych na czacie, tu, na mieście, na sztuce walki!

Musisz za przeproszeniem wypier***** ten komputer z domu i będzie po sprawie.

To nie łatwe, zgłoś się koniecznie na terapię uzależnień.!

Tak się nie da żyć, uda Ci się!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

VasqueS

 

no nie wiem czy wyrzucenie kompa załatwi sprawę. Ja znam coś takiego jak jego brak. Uzależnienie ? być może. Ale tak to jest gdy nie ma się znajomych blisko siebie, nie koniecznie spowodowane tym,że nie wychodzisz z domu. Ja nazywam to autodestrukcją... do pewnego etapu żyjesz z ludźmi... kiedy pójda na studia drogi z reguły rozchodzą się. Traci się 90% wszystkoch kontaktów ( jak jest w moim przypadku) nie jestem więźniem własnego domu. Praktycznie zawsze chętnie z niego wychodzę. LECZ co z tego ... skoro wychodzę z domu i wiem gdzie pójdę ... wiec jeśli mam siedzieć i pić piwo bo nie ma innych zajęć ... (bo tak jest a mieszkam w małej miejscowości.. wiec nie ma gdzie pójść) wolę siedzieć w domu przed komputerem.

 

 

MMORPG ? heh nigdy nie grałem i nie zamierzam. Wiem co to robi z głowy ale polecam posłuchanie Nastolatka który wpadł w furię po tym jak jego postać z gry została zniszczona

TIBIA - Kolejna gra która zbiera żniwa uwaga materiał może siać kontrowersje, dosyć wulgarny

 

http://w911.wrzuta.pl/audio/2YQHWhWBTnW/tibijczyk_i_czakoje_xd

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakieś 2,5 lata temu zaczęłem ostro grać, spodobało mi się, lecz byłem zbyt słaby i nieświadom tego, że mnie to zaczyna przerastać. Przestałem wychodzić ze znajomymi a rozmawiałem tylko z tymi z online, straciłem dziewczynę, zaczeły się kłopoty ze zdrowiem. Mój system dnia wyglądał następująco: wstałem, włączałem komputer, ścieliłem łóżko , podtwierdzałem wybór użytkownika przy logowaniu do systemu, komputerek się odpalał a ja w tym czasie robiłem kawę. Woda w czajniku wrze a ja nie wyłącze dopóki nie zaloguję się na serwer bądź nie wczytem save. Unikałem ludzi, bałem się ich, nie chciałem na nich patrzeć, pisałem o tym gdzieś na innym forum w tamtym czasie gdy byłem w to wciągnięty ale teraz wiem, że to nie był odrębny problem. Po ok. 1,5 roku grania zajęłem się czym innym, znalazłem pracę... ale tylko po to oby mieć kasę na zakup nowego sprzętu. Inne zajęcie odciągneło mnie od komputera więc sprzętu nie kupiłem bo poco? Powoli wróciłem do grona znajomych, wszystko się ułożyło na nowo. Byłem szczęśliwy, zrozumiałem jaki miałem wielki problem. Zima była mroźna, więc najlepszy sposób na mroźną nudę to komputer. Dzisiaj już wiem, że to wszystko znowu powraca, że będe grał znowu, chociaż "niechce ale musze". Mam 22 lata i jestem uzależniony, od tygodnia nie wychodziłem z domu i dzisiaj pewnie też nie wyjdę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niewiem, być może na niektórych dobre produkcje działają jak narkotyk, oraz strach przed tym, że życie to gra w której nie wbije w kryzysowej sytuacji GodMode i niczego nie da się przewidzieć. Chwila gdy siadam do grania jest chwilą ekstazy, pełnego odprężenia, jak niebiański zegarmistrz mogę zatrzymać czas, który na codzień nas goni i każe nam się starzeć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niewiem, być może na niektórych dobre produkcje działają jak narkotyk, oraz strach przed tym, że życie to gra w której nie wbije w kryzysowej sytuacji GodMode i niczego nie da się przewidzieć. Chwila gdy siadam do grania jest chwilą ekstazy, pełnego odprężenia, jak niebiański zegarmistrz mogę zatrzymać czas, który na codzień nas goni i każe nam się starzeć.
W większości gier stworzono tutorial, by zapoznać się ze światem gry, by dowiedzieć się, co można dokonać, czego się spodziewać. I to jest typowe dla świata gier, świata przewidywalnego. W życiu realnym niemożliwym byłoby "stworzenie" takiego tutoriala, właśnie z powodu nieprzewidywalności tego, co życie przynosi.

Choćbyś przygotował się na milion możliwych kłopotów, zawsze pojawi się milionowy pierwszy, którego nie przewidziałeś. Z tego powodu nie lepiej przestać nieustannie przygotowywać się na każdą ewentualność, a po prostu starać się zmagać z kłopotami w trybie HumanMode ?

 

Pewną kwestię warto zaczerpnąć (i zmodyfikować) do życia realnego z gier. Np.: tych "kilka żyć" w świecie gry służy temu, by mimo porażek podejmować kolejne próby. Oczywiście w świecie realnym jest tylko "jedno życie", ale warto próbować, nawet gdy czasem to oznacza upadanie i podnoszenie się. Bo sam upadek, bez podniesienia się, nigdy nie przybliży do komunikatu "Mission Accomplished" ;)

 

Przyjemność można również (a właściwie przede wszystkim) czerpać z radzenia sobie z przeciwnościami realnymi, z pokonywaniem problemów, a nie "zaprogramowanych pikseli". ;)

 

A tak w ogóle dlaczego przejmujesz się starzeniem, skoro "młodość" poświęcasz komputerowi ? Martwieniem się o to, co nieuchronne (ale i piękne), jedynie sparaliżujesz siebie i nie działasz. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A tak w ogóle dlaczego przejmujesz się starzeniem, skoro "młodość" poświęcasz komputerowi ?
Może dlatego, że przejmowanie się nie kosztuje żadnego wysiłku, jest łatwe. I wcale nie trzeba zmieniać życia, by się oddawać przejmowaniu się. Natomiast przeżywanie swego życia "w realu" wymaga wysiłku i nie jest już takie bezbolesne. Porażki w życiu prawdziwym bolą, choć wraz z doświadczeniem przyzwyczajamy się do tego i uczymy z nimi żyć. Dodatkowo, wybory dokonywane w życiu realnym naprawdę wpływają na nasze życie, dotykają nas.

 

Z powyższych powodów czasami o wiele łatwiej i bez wysiłku jest wybrać przejmowanie się mijającą młodością i niewielką aktywność życiową niż podjąć wysiłek i ryzyko przeżywania młodości w realu. Choć to ostatnie daje oczywiście nieporównywalnie większą satysfakcję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla jednych takie uzależnienie to tragedia, a dla innych wręcz przeciwnie może być wybawieniem i zaznaniem chociaż trochę radości z życia. Wiadomo, że jak ktoś ma dobrych znajomych, dziewczynę, jest szanowany itp. to takie uzależnienie jest złe, ale w przypadku ludzi takich jak ja, którzy zawsze mieli przechlapane, wciągnięcie się w grę to prawdziwa frajda.

Ja niegdyś jako dorosły nastolatek wciągnąłem się w grę Counter-Strike, wówczas to była chyba najpopularniejsza gra sieciowa. Uzależniony raczej nie byłem, ale uwielbiałem w to grać. Z początku grałem w kafejce internetowej ze 2-3 razy w tygodniu po godzinie, czyli niewiele. Potem brałem zwykle po 2 godziny w większość dni tygodnia. Następnie modne stały się stałe łącza i w domu grałem już kiedy tylko mogłem, tzn. kiedy mój kiepski wówczas net mi na to pozwolił ;) . Do gry zniechęciłem się gdy nadszedł czas, że z neta ciągle jakieś nowe pliki trza było sciągać, a kafejki zostały zamknięte. Nie ubolewałem nad tym zbytnio, więc uzależniony raczej nie byłem. Miło wspominam swoją przygodę z tą grą, chociaż chwila radości w moim beznadziejnym życiu.

Teraz niestety wyrosłem z gier, przestały mnie one bawić, jedynie raz na jakiś czas w coś tam se pogram.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja straciłem najbliższego znajomego po tym jak zaczął grać w World of Warcraft - przedtem się spotykaliśmy tak raz na tydzień pogadać a jak zaczął w to grać (tzn. proponował mi, żebym się przyłączył, ale Ja nie chciałem), to wszystko się urwało :( .

 

 

hehe ja zaluje, ze za mojej mlodosci nie bylo takich gier. wlasnie wskoczylem na aukcje w WoWie by sprzedac troche dropów :P

 

ech, wiem, ze to nalog ale jaki przyjemny

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

WoW...

 

przypomnialem sobie o tym forum dlatego, ze wiem, ze jestem uzalezniony od WoWa. w te swieta ubilem pare leveli. dzis w robocie zgon - tesknilem za gra, ta muza, klimatem, goldami z ah. choc to uzaleznienie to uczciwie stwierdzam, ze to jedna z najlepszych rozrywek jakie znam. wiem, ze to co powiedzialem nie pomoze uzaleznionym ale jestem szczery:)

 

pare razy probowalem odinstalowac, zapomniec ale dreczylo mnie to i lapalem dola. mam kompa o boskiej konfiguracji az zal uzywac tylko do excela i maila :/

 

pzdr caly Azeroth z forum

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Was wszystkich,

Mój narzeczony (niedługo mamy się pobrać) uwielbia spędzać czas przed komputerem. Nie siedzi może całe dnie przed monitorem, dlatego też większość ludzi mówi mi, że przesadzam, że to zdrowy "normalny" facet. Mnie się jednak wydaje, że jedynie praca i uczelnia a także moja obecność w domu (razem mieszkamy) sprawiają, że nie może popaść w nałóg totalnie. Każdy dzień, wejście do domu itd. rozpoczyna się od włączenia komputera. Każda domowa czynność jest wiecznie przerywana przez cokilkuminutowe podchodzenie do laptopa i sprawdzanie czegoś. Jestem w domu typową jędzą, która wiecznie jest niezadowolona, gdyż ciągle narzekam na komputer. Wiem, że takie ograniczenia są złe i tylko mogą pogłebić problem, ale sama nie wiem co robić. Zauważyłam, że Jemu już nie zależy na mojej obecności jak kiedyś, wręcz cieszy się jak jadę do pracy, szkoły, bo ma czas na granie. Kiedy nocuję poza domem wiem, że siedzi do rana grając. Tylko chwila wolnego sprawia, że popada w zapomnienie i gra i gra. Były różne gry, teraz jest T Menager czy coś takiego, wiem, że "realizuje tym swoją pasję" do piłki nożnej. Ma podobnych kolegów i widzę jak im zazdrości, bo czasem mi to wypomina, że oni mogą siedzieć kiedy chcą bez żadnych ograniczeń , bo albo są samotni albo np. jednego z nich dziewczyna nie ma nic przeciwko.

Już nie wiem co robić. Niby normalnie pracuje, jak musi .. jedzie na uczelnię (studiuje zaocznie). Ale martwię się strasznie, że skoro już teraz gra jest często ważniejsza ode mnie to co będzie po ślubie..

Czy nie zmarnuję sobie życia na bycie kobietą typu: "przynieś, wynieś.. ", bo on zaraz po pracy będzie zajmował się tylko swoją ulubioną rozrywką? Kiedy rozmawiam z kolegami oni powtarzają mi, że sami też lubią grać i to normalne. Już nie wiem czy nie istnieją inni męzczyxni nie uzależnieni? Co mam robić? czy nie przejmowac się, może dorosnie sam? czy będzie gorzej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myśle ze powinnas z nim porozmawiac... Moj chlopak z ktorym jestem ponad 4 lata ma tez taki problem w wekend gdy nie ma roboty spedza pol dnia na komputerze .Nie mieszkamy razem ale gdy wraca odemnie bardzo pozno to jescze siedzi na komputerze z 2 godziny. A juz co najgorsze po skonczonym seksie on od razu zostawia mnie w lozku i pedzie do kompuetra paranoja...:/ coraz bardziej zaczyna mi to przeszkadzac...Tak samo jak ty czuje ze nie jestem juz mu potrzebna albo jestem jedna z tych jego zabawek jak komputer wlasnie:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie na forum Martusia19 i zmeczona12 :D

 

Tylko chwila wolnego sprawia, że popada w zapomnienie i gra i gra.
Pytanie, które może okazać się kluczowe w Waszych związkach: z powodu czego lub kogo Wasi mężczyźni szukają zapomnienia w graniu ?

 

Niezależnie od tego pytania, jeśli obecnie czujecie się zaniedbywane, to małe są szanse, by w przyszłości to się zmieniło "samo z siebie". :bezradny:

Najlepiej, gdybyście porozmawiały z Waszymi partnerami. Wtedy wyjaśnicie sobie, czego każde z Was oczekuje, jak się czujecie w takim związku.

Jeśli są jakieś konflikty, warto je rozwiązywać lub pomóc w ich rozwiązywaniu (jeśli dotyczą kogoś jeszcze, a wpływają pośrednio na Wasz związek).

 

@ Martusia19:

Zastanawiające jest dla mnie jego tłumaczenie w postaci "realizowania swojej pasji do piłki nożnej" w grze komputerowej. :shock: Jeśli jego pasją jest piłka nożna, to bardziej spodziewałbym się bądź trenowania tego sportu, bądź bycia trenerem, bądź bardzo oddanego kibicowania (np. pamiętanie tabel wyników kilkadziesiąt lat wstecz :mrgreen: ), ale nie "współkreowania" wirtualnego "świata piłkarskiego" w grze komputerowej. :roll: Ale może to błędny "trop" ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój narzeczony twierdzi, że ma badziewną pracę, finanse itd. więc granie pozwala mu się wyluzować... Więc głównie niby od tego tak ucieka.

Co do jego rozwijania pasji do piłki nożnej to hmm.. może też tego do końca nie rozumiem.. mecze śledzi, czasem gra z chłopakami, sama go nawet zaczęłam "wyganiać" by poszedł troszkę się rozruszać, zresztą sam chyba to lubi. Choć wczoraj np. gdy niby poszedł grać to coś tam nietak było ponoć z boiskiem, wiec wylądował u kumpla w domu, gdzie oczywiście grali na kompie. Wiem, że jakimś trenerem tez chciałby być, ale to wymaga troszkę pracy, wysiłku, trzeba gdzieś sie zapisać, zrobić kurs, a to raczej przerasta jego "słomiany zapał". Więc kupująć graczy, obstawiając zawodników i nie wiem co jeszcze może jakoś na swoj sposób realizuje jego niespełnione marzenia. Nie wiem sama, ja tego nie wymyśliłam. Dziś było fajnie byliśmy w lesie, na spacerze, choć musiałam mu wyperswadować pomysł by zabrać laptopa do rodziców..ale się udało i było oki:)

 

[Dodane po edycji:]

 

Ogólnie to sporo koleżanek mi opowiada, że mają ten sam problem ze swoimi mężczyznami. Niektóre się kłócą o to, inne starają się z tym żyć. Nie wiem może to już norma i trzeba się faktycznie do tego przyzwyczaić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wg mnie to nie jest norma. Myślę, że jak teraz odpuścisz, to będzie coraz gorzej. Może spróbowałabyś z nim ustalić ile czasu będzie spędzał przed tą grą. Wiem ,że panowie zaraz podniosą tu krzyk, że chcemy ich ograniczać i takie tam, ale nie będą mieli racji. Może namów go ,żeby poczytał również wypowiedzi innych forumowiczów o tym problemie. Są na pewno jakieś testy w necie dotyczące uzależnień, też niech spróbuje je zrobić. Wg mnie każde uciekanie od życia obojętnie czy w alkohol, narkotyki czy gry jest niebezpieczne. Piszesz , że ucieka przed nudną praca , finansami, czyli nie próbuje stawić tym problemom czoła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to wymaga troszkę pracy, wysiłku, trzeba gdzieś sie zapisać, zrobić kurs, a to raczej przerasta jego "słomiany zapał".
Wg mnie, "słomiany zapał" Twojego narzeczonego może wskazywać na "głębsze" przyczyny. Prawdopodobnie chodzi o strach przed porażkami, przed którymi ucieka w granie. A to często ma swoje źródło w dzieciństwie, dorastaniu, w rodzinie. :?

Granie jest w tym wypadku stosunkowo "bezpiecznym", pozbawionym ryzyka sposobem na sukcesy, których najprawdopodobniej brakuje mu (albo ich nie dostrzega) w życiu codziennym. A wszystko przez nie podejmowanie starań, z obawy o poniesienie porażki. :bezradny:

Nawet, gdyby udało Ci się "zawrócić" go z tej drogi ku nałogowemu graniu, tendencja do wpadania w nałogi pozostanie. By to zmienić, przydałaby się psychoterapia, która pomoże mu (ale nie "załatwi" tego za niego !) zmienić własne postrzeganie siebie, swoich zdolności, umiejętności.

 

A ogólniej: można się spierać, czy obecnie obserwujemy zwiększenie ilości nałogowców, czy też "przetasowanie" ich.

W pokoleniu naszych rodziców, dziadków najczęstszym spośród nałogów było nadużywanie alkoholu. Przynajmniej częściowo było to jednak skrywane w 4 ścianach domów z powodu wstydu. A obecnie komputer, granie, internet, zakupoholizm, seksoholizm nie są jeszcze postrzegane tak bardzo negatywnie - jako nałogi. Dlatego i mniejszy wstyd, mniej skrywania się z tym. Tym bardziej, że uzależnieni czują swego rodzaju "masowe wsparcie" w tym, że "wiele osób też tak postępuje". Poza tym w obecnie, gdy na wyznacznik wartości człowieka niejednokrotnie kreuje się posiadanie, zasobność, "jakoś nie wypada inaczej". :shock::?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie:)

 

Chcialbym wam opowiedziec jak ja rozwiazalem problem "pogodzenia" komputera z dziewczyna. Na poczatek uswiadomilem sobie jak wazna osoba jest dla mnie moja dziewczyna i ze nawet najlepszy komuter badz najfajniejsza gra nie powinna tego zmieniac. A wszystko zaczelo sie wlasnie od mojej dziewczyny. Mianowicie kazda prosba byla doslownie spelniana od reki, nie uslyszalem ani raz "poczekaj bo musze cos skonczyc, etc..." pomyslicie idealna dziewczyna dla leniwego faceta:) otóż nie. Nie zawsze mialem szczescie w milosci i moze dlatego tak bardzo Ja szanuje i to wlasnie jej zachowanie wobec mnie "zmusza" mnie do odwzajemnienia tego albo poprostu nauczylem sie przy niej ze lepiej przytulic sie do niej jak godzinami trzymac spocona myszke i gapic sie w monitor, pozatym widok szczesliwej i zakochanej dziewczyny " BEZCENNY ". Z tego co napisalem mozecie pomyslec ze w takim razie jak kiedys ona nie bedzie miala dla mnie czasu ze wzgledu na wazna sprawe do ja nagle zmienie swoje postepowanie na ta chwile. Heh milosc to poswiecenia a ja chcem sie poswiecac kazdego dnia bo wiem ze dla niej warto zerwac z kazdym nalogiem. A mysle ze zuroczylem sie w komputerze juz dawno temu ale od kiedy jestesmy razem korzystam z komputera tylko jak juz musze cos zalatwic albo jak mam mase czasu a jaj nie ma w poblizu. Oczywiscie to nie oznacza ze komputer zostal odstawiony, powiem wam ze czasami mamy razem ochote zasiasc za sterami jakiegos auta i sie porozbijac. I to sie nazywa frajda. Tyle ze nie trwa to 8 godzin i to jest czas spedzony z moja dziewczyna. Bo komputer jest dla LUDZI.

 

Chcialbym wam jeszcze uswiadomic jedna rzecz mimo ze nie jestem specjalista.

 

Granie w gry online badz offline na pewno niesie ze soba spore ryzyko uzaleznienia. Ale nikt mi nie wmowi ze idzie pograc bo musi sie zrelaksowac. Zrelaksowac mozna sie na spacerze, w dobrym towarzystwie, z dziewczyna, poswiecajac czas na rozmowe, spotkanie sie z rodzicami, etc....Komputer moze zmeczyc psychicznie bardziej niz najbardziej sterujaca praca.

 

A co mnie wciagnelo?? Militaria ktore zawszde byly moim konikiem. A tu moglem "Przejechac" sie czym tylko chcialem. Ale ile mozna cieszyc sie nienamacalnym szczesciem?

 

I tak na koniec dodam ze kazda ROZUMNA istota powinna docenic osobe ktora kocha. Jesli tak nie jest mysle ze czas zastanowic sie czy warto to kontynuowac.

 

Biorąc pod uwagę ostatnie tragiczne wydarzenia wyobraźcie sobie, że wy siedzicie przed waszą ulubiona gierka kolejne pare godzin a wasza milosc wlasnie wsiada na poklad " Tupolewa ".

Komputer mozna wymienic Waszej milosci nikt wam nie zastapi.

 

Pozdrawiam Was i zycze powodzenia, mam nadzieje ze nikogo nie urazilem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje wszystkich za opinie , niektóre odpowiedzi tutaj dodały mi troche motywacji tylko prolem tkwi w tym , że nie potrafie się ruszyć z domu , nie chce mi sie wychodzić i nadal gram aktualnie w tle mam wlączoną gre bo musze isć zabić bossy z gildią byliśmy umówieni na daną godzine i tak jest codziennie .

MMO"RPG"i nie są grami. Gry nie mogą tworzyć obowiązków a MMO"RPG"i je tworzą. To jest rak stworzony by banda korporacyjnych dupków mogła robić kasę na frajerach. One z założenia mają być uzależniające, tak by frajerzy płacili co miesiąc abonament. Do tego używają każdego tricku wliczając w to tworzenie grafik postaci nawiązujących do różnych fetyszy.

 

Oprócz niego nie ma już nic . Nie mam po prostu do czego wracać nie mam znajomych z którymi mógłbym iść wspólnie na impreze , trenować coś i razem uprawiać jakiś sport , posiedzieć przy piwie . Nic ... co mam wyjśc z domu i spacerować po ulicy ? Albo szukać po ludziach - Cześć chcesz być moim nowym znajomym ? Większość znajomych poznaje się w szkole , na podwórku od urodzenia . Nie mam szkoły , a ponieważ sie przeprowadziliśmy nie mam też znajomych z podwórka już , a z tego co się orientuje to tutaj nie ma dużo osób w moim wieku i rzadko nawet spotykałem tutaj kogokolwiek jak jeszcze wychodziłem . Zresztą grupka ludzi , którzy razem żyją od dziecka nigdy nie będą akceptować kogoś nowego tak samo jak przyjaciół z którymi grali w piłke za dziecka .

Proponuję byś po prostu zaczął grać w singleplayerowe gry, bo to są prawdziwe gry a nie druga praca i możesz w nie grać kiedy chcesz a nie kiedy wymaga od ciebie gildia.

 

Do tego, by rozwiązać problem znajomych wejdź na jakieś forum (najlepiej kilka) dotyczące tych gier i znajdź znajomych z którymi będziesz mógł pogadać na Gadu Gadu.

W zasadzie większość moich znajomych po podstawówce poznałem przez to, że tak jak Ja są fanami cRPGów, bo z nimi najlepiej mi się rozmawia. Zarówno w realu jak i przez net. Poza tym gadam z fanami Warhammera 40000. No i z fanami gier strategicznych jako takich.

Tak jest najlepiej bo możemy rozmawiać zarówno o swoim życiu i innych zwykłych tematach jak i o tym co nas pasjonuje.

 

Jakoś nie mam tak dobrego kontaktu z ludźmi którzy nie grają w te gry. Po prostu wtedy nie ma "tego czegoś", co niejako zastępuje takie rzeczy jak np. znajomość od dziecka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

najwazniejszy krok juz zrobiles powiedziales STOP!!!!!!! to jest bardzo wiele i podoba mi sie rowniez twoja posta ze nie obiwinasz i nie szukasz winowacy na ktorego mozesz zwalic wineza swoj stan.

dobra sluchaj tez kiedy gralem w ta gre i to bardzo czesto tez mialem swojego awatara zaczynalem grac w to nalogowo olewalem dziewczyny bo nie widywalem sie z nia dla mnie to byla starta czasu(jak i dla ciebie). moze najpierw zmien nastawienie ze to nie jest strata czasu zrobic cos dla siebie jezeli bedziesz chcial pograc to poprostu idz na spacer nie do domu na spacer na silownie sprubuj pogadac z dziewczyna by ci pomogla wyjasnij jej w czym zecz i ze z tym walczysz ale sam sobie nie poardzisz mysle ze razem dacie sobie rade. przede wszystkim zmien nastawienie ze to co robisz to nie strata czus a no i poszukaj pracy i sprzedaj awatara w momencie jka sie jest uzaleznionym najlepiej jest znalesc sobie drogie zajecie mozesz tez zrobic tak jak moja dziewczyna zablokowala mi dostep do komputera i tylko ona znala chaslo to tez jest ajkies wyjscie nie masz dostepu musisz cos z soba zrobic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przez wowa kiedyś zawaliłem prawie 1 klasę szkoły średniej. To było jeszcze jak grałem na prywacie. Na szczęście zniechęciła mnie ta gra i nie przeniosłem się na oryginalną wersję. Ostatnio założyłem sobie triala. Skończyło się na tym, że zrobiłem 6 kont i starałem się maksymalnie wykorzystać 10dniową wersję próbną. Grałem dużo i się wciągałem, już mi się śniła ta giera po nocach i zaniedbywałem obowiązki. Zacząłem nawet myśleć o zakupie oryginała, ale moja dizewczyna mi tego zabrania i bardzo dobrze, bo całkiem możliwe, że skończyłbym tak jak Ty. Teraz nie gram już od 3 tygodniu przynajmniej i nie myślę o tym :) Ten nałóg musisz rzucić odrazu. Ja mam tak jak Ty, czyli z jednej strony nie chcę grać i marnować życia, a z drugiej chcę, ale wybór jest tylko jeden. Wybieram życię, nie kupię wowa w najbliższym ani raczej późniejszym czasie :) Może na starość :P jak będę dziadkiem na emeryturze to nie będę miał co robić hłe hłe :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×