często gdy mam coś do zrobienia w domu - zadanie związane z pracą (czy wcześniej ze studiami), jakieś zadanie wymagające przysiąścia parę godzin przy biurku bardzo się rozpraszam, denerwuję, irytują mnie odgłosy z ulicy, rozprasza to, że przez okno ktoś mnie widzi z przeciwnego bloku (w dzieciństwie nie lubiłem gdy ktoś patrzył jak piszę). słowem nie lubię gdy ktoś jest obok i ocenia mnie. dlatego często w takich sytuacjach zasuwam kotary szczelnie i nawet w dzień wolę palić sztuczne światła a mieć zasunięte zasłony. dodatkowo zauważyłem, że lepiej się czuję w takich sytuacjach gdy jestem dość mocno ubrany - koszula z kołnierzem, zapięte rękawy, lekka czapka. zakładanie jakichś luzackich, nieprzylegających, krótkich ubrań rozluźnia mnie całkowicie, myślę o duperelach, tym mocniej nie mogę się skoncentrować. tłumaczę to sobie tym, że od dziecka gdy spałem mocno opatulałem się kołdrą, tylko tak czułem się bezpiecznie i mogłem zasnąć. czapka noszona w domu (wiem, chore...) też daje mi takie poczucie komfortu. dodatkowo nadmienię, że tego forum używam jako kolejnej wymówki by nie zacząć tego co sobie zaplanowałem na weekend, mnóstwo zaległej pracy a ja uwaliłem kolejny weekend. wszystko tak przekładam w nieskończoność. biorę antydepresanty ale weekendy to totalna deprecha... zawsze o tej porze w niedzielę zderzam się z rzeczywistością i flegmatycznie zabieram się do obowiązków.
Mam zdiagnozowaną depresję / zaburzenie osobowości mieszane i zero pomysłów jak w tym wieku wykształcić w sobie sumienność i odpowiedzialność.
L