Skocz do zawartości
Nerwica.com

ewa11

Użytkownik
  • Postów

    19
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia ewa11

  1. Yans..dziekuje za szera wypowiedz.... no niestety pewnie masz tez racje, ze ten 1% procent to moze i ta iskierka nadziei.... i dobrze piszesz....nie rozchodzi mi sie o to, aby kompletnie zrezygnowal z gry jak tak "ja lubi", chce po prostu aby umial swiadomie i rozsadnie grac, nie zapominajac o swiecie rzeczywistym i o mnie....ale wierz mi , to chyba za duzo dla niego...to zazwyczaj ja jestem ta "nienormalna" co zabrania, krzyczy, zamiast zostawic tak jak jest.... wieczne tlumaczenia, ze nie robie nic przciwko niemu...jedynie dla naszego dobra...nie sa przez niego przyjmowane... na dzien dzisiejszy wiem ze odejscie bedzie dla mnie najlepszym rozwiazaniem....dla mnie samej....dla niego?! katorga bez gosposi...tak uwazam.... slowa : kocham....uwazam ze sa milymi slowami....ale potrzebuja jeszcze "potwierdzenia" czulym gestem, bliskoscia..., wtedy czujesz ze jestes kochana/y......
  2. magda....jak juz cos postanowie....to ciagne do konca....jestem teraz twarda.....wczesniej sie mizdrzyłam nad nim..ostatnio nie..nie podoba mu sie cos....to spadaj..... najlepsze jest to ze do niego to nie dociera...ale mi to rybka!!!!
  3. moja decyzja jest juz w 99% pewna....juz nawet mowilam mu o tym....ze mam dosc....ze czekam juz od roku na jego zmiane....obiecal dzis usiasc ze mna....pogadac, obejzec cos.....to dzwonil wlasnie powiedziec ze bedzie pozniej, bo jedzie z bratem do innego miasta....ze obejzymy film jak wroci.....mhm...tyle ze to ja musze o 6 wstac...a nie on!!!a ja glupia moge czekac..i czekac....
  4. nie.nigdy w zyciu....nie umie byc odpowiedzialny za siebie..za mnie..a co dopiero za dzieci.........!!!! dzisiaj nie pozwolilam mu grac....to wyszedl o 17 po ziemniaki...jeszcze nie wrocil
  5. Dostaje przez rok bezrobotne......ktore nie wystarczaja na jego czesc oplat......przyznal sie wlasnie do tego ze zaczyna robic minus na koncie......co mu i tak nie przeszkadza!!!!!
  6. zdaje sobie sprawe, ze powinnam skonczyc to wszystko....wiem ze jestem glupia, ze nadal to ciagne....moja cierpliwosc sie konczy.....juz w sumie dawno sie skonczyla... co do mieszkania doradzacie aby wystawic mu walizki za drzwi ....nie dam rady sama utrzymac mieszkania, jak pisalam jestem studentka.....wiec predzej spakuje swoje walizki i wynajme sobie male mieszkanko...a on zginie....bo nie potrafi kompletnie sam nic zrobic.....na dzien dzisiejszy postanowilam nie robic nic.....nie sprzatac, nie prac jego rzeczy...nie gotowac......moze sie jakos opamieta...ale watpie...bo niestety jest za glupi na to.....!!!!!! bedzie wstrzynal awantury ze nic nie robie.....a on pewnie jest bardzo zapracowany!!!!!! boje sie..ze widzac ten "burdel" w mieszkaniu, zlame sie i zaczne sprzatac.....ale mam postanowienie....trzymajcie kciuki...... ( nawet szukalam juz mieszkania)
  7. dziekuje za wypowiedzi... powiem tak...moje zdanie uslyszal juz milion razy....na poczatku gdy zaczynalam plakac..przestawal.....teraz nie pomaga placz, krzyki...tlumaczenia...mam wrazenia ze rozmawiam z malym dzieckiem...wieczne: zostaw mnie chce grac, dobra..nie denerwuj... a ostatnio: jak ci sie nudzi to wypier....do pracy!!!!nie wytrzymuje pyschicznie tego nacisku....najlepszym wyjsciem bedzie sie rozstac....mysle o tym od jakiegos czasu....boje sie tego kroku...zbudowalismy razem jako tako nasze gniazdko....ktore jest na niego....spakowanie moich walizek nie jest takie proste...mieszkamy w innym kraju....mam cala rodzine w pl...jak juz bede 100% pewna ze to koniec ...poszukam mieszkania abym nie stala w momencie na ulicy.... po wczorajszej sprzeczce...padly z jego slow slowa: to rozstańmy sie lepiej jak nie mozesz zaakceptować mojego trybu zycia.....( po czym....podchodzi jak mu przejda nerwy, ze tylko zarrtowal, ze kocha itp )mhm? trybu zycia? moze i tak jest.....mieszkajac ze mna prowadzi zycie jak kawaler....spanie do 16....granie do 4 nad ranem...od czasu do czasu....wychodzenie o 22 na spacery....lądowanie w knajpach... mam problemy na uczelni...nie umiem sie skupic majac takie problemy na nauce....staram sie jakos wiazac koniec z koncem....ale ile moge dzialac za dwie osoby....byc jednoczesnie kobieta i mezczyzna w domu....wszystko odbija sie na mnie..... uslyszalam wczoraj od niego: ze ja nawet nie umiem go zrozumiec...ze on ucieka od swoich problemow w gre.....ale od tego ma druga osobe aby z nia pogadac...ale jak mowilam.....dziecko nie wpadnie na taki pomysl...najlepiej zalozyc sluchawki.....wyspac sie do 16.....i zostaw mnie w swietym spokoju...................
  8. hej:) Szukm porady, badz chialabym sie dowiedziec czy tez tak macie... zaczne od poczatku... Jestesmy ze soba od ponad 2 lat, od roku mieszkamy razem.... i tu ten problem...bedac ze soba, nie bylam swiadoma, ze moj chlopak to zagorzały maniak gier komputerowych...wszystko wyszlo na jaw , odkad ze soba zamieszkalismy...potrafil zwalniac sie czesciej z pracy, poniewaz byl umowiony na necie z jakas tam grupa. Zaraz po wejsciu do domu, wlaczal komputer, nie rozbierajac sie z ciuchow roboczych gral do 4, 5 nad ranem....wspolne pojscie spac..nie chodzilo nawet w rachube, zawsze byla gra na 1 miesjcu...rodzily sie coraz czestsze sprzeczki i niesmaki...wszelkie prosby nie pomagaly.....najgorsza sytuacja zaczela sie gdy stracil prace...siedzi od 6 miesiecy w domu...byla mowa ze posiedzi dwa miesiace w domu, odpocznie, nabierze sil do nastepnej pracy.....nie mialam nic przeciwko temu...tyle ze z tych dwoch miesiecy zrobily sie szesc! kazdy dzien wyglada jak tan nastepny i poprzedni.... codziennie siedzenie przy kompie...chodzenie spac nad ranem...spanie do 16....zero obowiazkow, planow na przyszlosc i wszelkiego zaangazowania w zwiazek i wspolne mieszkanie...na wszelka prosbe pomocy w domu ciagle: nie mam teraz ochoty, nie denerwuj...znajdz sobie zajecie...musze dodac ze studiuje dziennie, dorabiam 3 razy w tygodniu, a na weekend pracuje normalnie...wiec byloby przyjemnie gdybym mogla przyjsc do domu i spedzic troche czasu z chlopakiem, moc cos zjesc i tez odpoczac! moj chlopak nigdy nie ma czasu, na co sie rowniez przyznaje, ze nie odkurzyl bo nie mial czasu....jesli chodzi o kwestie pracy....to jeszcze nie chce mu sie.....uwaza ze po przepracowanych 10 latach, nalezy mu sie dluzszy odpoczynek....Denerwuje mnie to bardzo...jestem osoba ktora chcialaby cos miec z zycia i w zyciu....mamy oboje po 29 lat....chcemy zalozyc rodzine....ale jak na razie nie widze tej mozliwosci....nie umiem sobie na dzien dzisiejszy wyobrazic, kwestie o dziecku! widzac jakie moj partner ma wizje przyszlosci: praca zla, po co nam auto, o urlopie to wogole zapomnij....planujac dzieci...obiecuje ze nie bedzie tak duzo gral..i bedzie ogolnie wzorowym ojcem....mam wielkie obawy....boje sie ze nie umiejac zadbac o siebie...i o mnie...nie bedzie umial zadbac o rodzine...aby stworzyc "zaplanowana"rodzine, trzeba miec jakiekolwiek podstawy zyciowe... Smiem twierdzic ze z mojego faceta to taka fajtlapa zyciowa....nic go nie interesuje tylko gry komputerowe...siedzenie na kanapie z pilotem w reku....o glupie wkrecenie srubki, dzwoni do swojego taty, wszelkie usterki w mieszkaniu prosi abym zalatwila ja, urzedy w jego intencji zalatwiam tez ja...pisanie , wysylanie Cv ...zero motywacji....jestem osoba dosc ambitna..oczekuje czegos wiecej od zycia...niz wracanie z pracy i absurdalne siedzenie na kanapie, powniewaz nie ma kasy aby gdzies wyjsc....na przyklad. Wszystkich znajomych jakich mial stracil...poniewz nigdy nie mial czasu dla nich...cierpie bardzo...skonczylo sie cos co bylo miedzy nami... codzienny obraz, jego chodzenia caly tydzien w jednym dresie, z tlustymi wlosami, nie ogolony, nie wykapany...obrzydza mi go calego...juz nie wiem czy gorsza ta jego gra, czy to bezrobocie....cale mniemanie o nim odworocilo sie do gory nogami....pomalu mi juz nie zalezy....czy wracajac do domu zastam go przy komputerze czy przed telewizorem.... cos zgaslo...i juz nie mam sily walczyc o to aby zaczelo znowu sie palic! walcze odkad mieszkamy....juz nie mam sily...byc odpowiedzialna za siebie i za niego.....
  9. dziekuje za wypowiedzi... w przyszly czwartek wybieram sie do "poradni uzaleznien " w naszym miescie.....nie wiem teraz czy robie to ze wzgledu na niego, czy bardziej dla siebie.....mysle ze bardziej dla siebie....chcialabym uslyszec...co mam robic...jak sie zachowywac...jak nie poskutkuje...to pozostaje krotki urlop..bez telefonu, bez WoWa...tylko cisza i spokoj :)))))))))) [Dodane po edycji:] Majster..zdaje sobie sprawe...ze jestem ( ze moge byc)osoba wspoluzalezniona.....dlatego musze cos z tym zrobic...nie moge siedziec i patrzec jak zycie ucieka nam przez palce............
  10. wsparcia nie mialam wczesniej i teraz w czasie trwania sesji tez nie..po szkole i pracy.wracam do domu...zaczyna sie ogarnianie mieszkania( przeciez chlopak bedac na bezrobociu nie ma na to czasu, jest zbyt zajety zabijaniem "potworkow" w swojej grze!!!!!)...siadam do nauki...wiecznie slysze tylko jaki to on nie jest zmeczony...ja niestety nie moge sobie na to pozwolic..a chwilka odpoczynku bardzo dobrze by mi zrobila....jak juz wczesniej pisalam...studiuje dziennie.w miedzyczasie, badz po zajeciach lece dorobic....na weekendy zazwyczaj pracuje..brakuje mi czasu a najwazniejsze sily na wszystko...a na nauke potrzeba tego i tego----studiuje w jezyku obcym, wiec niestety potrzebuje wiecej czasu na opanowanie materialu.... czasami sama nie wiem co robic....jestesmy obydwoje dorosli...nie mamy po 20 lat...i w tym wieku sa wazniejsze rzeczy i priorytety niz granie i obijanie sie po katach!!!!( tak przynajmniej ja uwazam)..... dam glupi przyklad: w momencie gdy ja staram sie o lepsza przyszlosc: studia, praca...moim celem jest skonczenie szkoly i znalezienie dobrej pracy..moj chlopak potrafi opowiadac mi w godzinach nocnych...jak wazne jest dla niego zdobycie smoka w grze....moglby nim latac do wszystkich swiatow!!!!nie zastanowi sie , ze jest mi ciezko....i takie tematy tylko mnie draznia!!!jest mi przykro, ze najwazniejszym jego celem jest zdobycie" jakiegos tam smoka", w czasie gdy nie ma pracy...zamiast zajac sie zastanawianiem sie co dalej....nie wiem czy to ja jestem jakas "nienormalna"..czy wymagam za duzo od niego....tlumacze wiecznie.ze to nie ma przyszlosci..gra jest gra....z tego zyc sie nie da...trzeba skupic sie na zyciu realnym.....nikt nam nie da..pieniadze z nieba tez nie spadna....a szczescia nie da sie kupic...chyba ze dla niego faktycznie szczesciem jest "zdobycie smoka".....wiecznie staram sie tlumaczyc....ale ilez to moge.....juz mi pomyslow brakuje...lapie sie na tym, ze zamiast skupiac sie na nauce...obmysluje temat nastepnej rozmowy...nastepne pomysly..majac taka sytuacje w domu..nie jestem w stanie trzezwo myslec....potrzebuje wlasnego wewnetrzenego spokoju...ktorego niestety nie mam....jestem zmeczona cala ta sytuacja....boli mnie ze 29-letni facet nie umia zlapac swojego zycia w " rece" i dostrzec ze cos traci.....traci swoje zycie...i mnie przy okazji...kiedys sie moze obudzi...ale to bedzie juz dla nas za pozno..........
  11. God's Top 10, dziekuje za wypowiedz :) w jego przypadku, graniem odbijal sobie godziny spedzone w pracy...( nie powiem musial ciezko pracowac), tak bylo do tej pory.....niestety od 3 miesiecy jest bezrobotny....i nie ma w tym momencie "powodu " aby to sobie odbic....cierpi na tym bardzo nasz zwiazek....wszelkie prosby juz nie skutkuja...wszelkie jego regulaminy kozystania z gry zostaly po krotkim czasie zlamane....ja juz nie mam sily....staram sie jak moge....nadrabiam wszedzie dobra mina....potrzebuje wlasnego spokoju.../pracuje/studiuje/dorabiam dorywczo....chcialabym wrocic do domu-wiedzac tez ze ktos bedzie na mnie czekal...jak mam sie czuc , wracajac do domu i widzac ze kolejny raz jedynym zajeciem mojego chlopaka jest spedzanie czasu przy komputerze...nie wymagam od niego biegania caly dzien ze szmata....prosze zasze tylko o mala pomoc....i wiecej czasu dla nas....niestety zawsze przegrywam z komputerem...zawsze jest wszystko wazniejsze!!!!!!!!!!!! potrafi ostatnio siedziec od 17 nawet do 7 rano!!! przykro mi jest kiedy ja wstajac rano do pracy, widze go siedzacego przy monitorze!!!!..ilez tak moge...troszczc sie o siebie, niego.... brak odpowiedzialnosci z jego strony.....nie na tym polega wspolne zycie!!!! po powrocie spedzam czas sama, spac ide sama, budze sie sama....jak odezwe sie jednym slowem czy nie moglby poswiecic mi pare minut, slysze wiecznie ze znowu zaczynam, on chce tylko grac....a ja znowu zaczynam marudzic....bo to wszystko przeze mnie!!!!!jak by to bylo pieknie gdybym nic nie mowila o jego graniu...przeciez zawsze moge usiasc przy nim i mozemy porozmiawiac!!!! wspominam czasami juz w nerwach, ze przyjdzie dzien gdzie bedzie musial wybrac...albo ja albo gra.....mysle juz nawet aby wyniesc sie na pare dni z domu....aby pomyslal....ale czy to dobry pomysl? czy to cos da? przepraszam troche to chaotycznie napisalam....ale lepiej czasami wylac komus obcemu to co siedzi Tobie na sercu!!!
  12. chanel13 hej...mam ten sam problem....to jest moj post z tej samej stronki ale innego tematu!!!! tez walcze tak jak ty:( mam nadzieje ze tobie sie udalo...u mnie jest coraz gorzej....dochodza klamstwa zwiazane z graniem...i dodatkowe rzeczy!!!! hej:) u mnie jest ten sam problem....moj chlopak wiecznie przesiaduje przed komputerem grajac w WOW!!!cholerna gra.....coraz czesciej wydaje mi sie, ze wyprowadzil sie z domu, aby mamusia nie medzila mu za uchem ile to nie gra! a spedza przed kompem kazda wolna chwile!!! to staje sie chore!!!gdy wspominam mu ze ejst cos do zrobienia - slysze wiecznie "zaraz, jestesmy wlasnie w gildzie i nie moge teraz" z tej chwili robia sie godziny i tak dalej....siedzi przy kompie godzinami...do samego switu...nie widzac w tym nic zlego!! jak wspominam mu o tym ze jest uzalezniony, zaczyna sie denerwowac i ciagle slysze: czemu ty mnie nie rozumiesz, daj mi po prostu grac!!! mam tego powyzej uszy!!wszelkie blagania nie pomagaja!!!juz sama nie wiem jak na niego wplynac.... siedzi przy tej grze od jakichs 5-6 lat...wciagnal go kuzyn, a moj wciagnal nastepnych...tak wiec jego znajomi...zaliczaja sie tez do tych " dupkow" komputerowych!!! reszta normalnych ludzi odwrocila sie od niego plecami....zawsze wazniejsza jest gra...niz kto inny!!do mnie samej zaczyna dochodzic, ze jestem gdzies na innym Torze ...ja juz nawet sie tak nie licze...jak WOW!!! nigdy nie ma nawet dla mnie czasu!!!tylko slysze...co bedziemy dzis jesc,...a zrobilabys to....juz mam dosc!!! teraz siedzi od 5 tygodni na zwolnieniu lekarskim...i to jest nie do zniesienia..sytuacja stala sie jeszcze powazniejsza!!!!!wiecznie...w kolko...bez przerwy..WOW...a ja glupia...latam na studia, do pracy i jeszcze dorabiam..aby nam bylo lepiej..a moj chlopak...nawet nie pomysli ze mi jest ciezko....i moze "trzebaby jej pomoc chociaz w domu!!!" jak sie spytam czemu czegos nie zrobil...slysze wiecznie ospowiedz: nie mialem czasu!!!siedzialem przed kompem!!!! mam czasami ochote spakowac manatki i wyniesc sie do kolezanki na pare dni, aby dac mu do zrozumienia ze cos jest nie tak...ludze sie, ze moze wtedy by sie zorientowal...ze sa wazniejsze rzeczy od WOW...powoli mnie traci....a ja nie mam zamiaru zyc tak jak zyjemy do tej pory....razem...ale jakby osobno!!! nie tak wyglada wspolne zycie!!!! dzis niedziela...wrocilam z pracy...cieszylam sie ze spedzimy wspolnie wieczor....nici!!! siedzi i gra!!!!!i nie zamierza skonczyc....."daj mi po prostu grac!!!!"...... pozdrawiam ....ewa ps...jestem w tej samej sytuacji co ty...tez mieszkam w niemczech, jestem tu sama( z nim)- (nie mamy jedynie dziecka- z czego jestem na dzien dzisiejszy bardzo szczesliwa)-z jakiego jestes rejonu? ja NRW:) pozdrawiam ewa
  13. u nas jest juz coraz gorzej!!!!!!!!!!!!!!!!u nas i z nami...a moj facet tego nie widzi..badz nie chce widziec!!!!!!!!! widzi swoja gre ;(
  14. w naszym kregu znajomych i rodziny...widza to wszyscy...ale to ja sie mecze mieszkajac z nim...kazdy cos powie...ale na tym sie konczy!!! jego rodzice widza to...ale nie pomagaja mi z tym walczyc!!!!! mowili jak mieszkal z nimi...teraz mieszka ze mna....wiec nie maja problemu!!!! za to ja mam!!!! nawet rzecz biorac...moj facet twierdzi ze to ja mam problem...ze nie umiem tego zaakceptowac!!!!ze powinnam...bo wszyscy graja......a najlepiej powinnam zaczac z nim:D czasami sie poddaje...ale po jakims czasie wybucham ze zdwojona sila...i juz mamy klotnie!!!! nie wiem czy zaczac to "olewac"...czy nadal walczyc?!
  15. wlasnie , najwazniejsze jest to aby osoba uzalezniona widziala sama swoj problem..inaczej---niestety wszelkie proby wytlumaczenia nic tu nie pomoga!!!! macie jakies inne pomysly aby pokazac osobie uzaleznionej ze ma problem!? ja zazwyczaj slysze: ze to ja jestem nienormalna!!! a on niczego zlego nie robi. to jego hoby
×