Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emetofobia - Lęk przed wymiotowaniem


Dorotaa

Rekomendowane odpowiedzi

Keji, oooo... i jak reakcja otoczenia?

 

Siła sugestii czy nie, ale kawy na pusty żołądek bym nie wypiła ;) ogólnie zrezygnowałam z kostek lodu po tym, jak kiedyś ktoś mi powiedział, że w barach nie mrozi się przegotowanej wody tylko kranówkę, no to ja szooooooook, że jak, że taką bombę zarazków??? :shock: no i już unikam lodu jak się da ;p

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nawpychałam sobie do pyska kostek lodu, popiłam lodowatą wodą, cały dzień miałam potem gumę do żucia w paszczy

 

Też zawsze tak robię :P

 

 

Też ostatnio dwa razy musiałam się do tego przyznać. Jedni byli zdziwieni, ale to przyjęli, drudzy nawet nie dali mi dojść do słowa :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja po dzisiejszym po prostu wymiękam...Kur.wa, wymiękam. Najpierw przez 30 min lekcji taki w miarę stały atak, potem jak mnie szarpnęło to się o mało z krzesła nie zerwałam i w dodatku nieustannie boli mnie żołądek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No... najgorsze jest to jak wiesz, że nie możesz wyjść, albo, że nie będzie okazji, żeby dyskretnie się zerwać... Mdłości wtedy szaleją jak wiatr na otwarty polu (sama to porównanie wymyśliłam :mrgreen: )

Ale dobrze, że się nie poddałaś i zostałaś na lekcji. To w sumie jakiś sukces. Ja przynajmniej zawsze tak to sobie tłumaczę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

natalia_ ja też zastanawiam się czy nie udać się do lekarza, w sumie to się już nie zastanawiam a jestem pewna swojej decyzji. Jutro dzwonie się umawiać, bo mam serdecznie dość tego co dzieje się w mojej głowie...

 

Dziewczyny takie niby silne psychicznie jesteśmy i co? i dupa!! czuje się jak bym ugrzęzła w jakimś bagnie, nienawidzę tej fobii z całych sił, chciałabym się od niej uwolnić i żyć jak każdy no prawie każdy młody człowiek! Okres studiów miał być najlepszy w moim życiu, narazie inaczej bym to ujęła nawet upić się nie możemy bo obawiamy się konsekwencji alkoholu;/ Siedzimy teraz na tym forum( które dzięki Bogu jest) i opisujemy swoje manie fobie to cholerstwo w czasie kiedy inni dobrze się bawią, piją cokolwiek. Mam wrażenie jak bym zatrzymała się w czasie :(

 

Myślicie, że wyleczymy się kiedyś z tego???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też panikowałam w nocy, teraz przed szkołą mam bóle i palpitację serducha. Ponadto przy tym, jaka jest sytuacja w domu i w mojej głowie, to niedługo z nerwów jakiegoś zawału dostanę... Ciągłe awantury i zwalanie za wszystko winy na mnie, wczoraj się dowiedziałam, że jestem tak popieprzona, iż wszyscy mają mnie dość i nienawidzą, bo nie zachowuję się tak, jak im się to k,urwa, życzy, a g.ówno wiedzą i chcą wiedzieć, co się ze mną dzieje, a w sumie to raczej mają tego jakąś świadomość. Przy czym sami są nieźle pieprznięci. To, że "wszyscy mają mnie dość" jest by the way'em najgorszą dla mnie rzeczą do usłyszenia, więc rusza mnie i zaczęłam się dławić z płaczu niemożliwie, bo wraca do mnie uczucie, iż wszyscy są przeciwko mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciągłe awantury i zwalanie za wszystko winy na mnie, wczoraj się dowiedziałam, że jestem tak popieprzona, iż wszyscy mają mnie dość i nienawidzą, bo nie zachowuję się tak, jak im się to k,urwa, życzy, a g.ówno wiedzą i chcą wiedzieć, co się ze mną dzieje, a w sumie to raczej mają tego jakąś świadomość. Przy czym sami są nieźle pieprznięci. To, że "wszyscy mają mnie dość" jest by the way'em najgorszą dla mnie rzeczą do usłyszenia, więc rusza mnie i zaczęłam się dławić z płaczu niemożliwie, bo wraca do mnie uczucie, iż wszyscy są przeciwko mnie.

 

Keji, takie słowa są nie do przyjęcia i wiem jak potrafią ranić. Być może jednak są reakcją obronną Twoich bliskich na Twoją chorobę. Może nie potrafią się z nią pogodzić? Nie myśl, że wszyscy są przeciwko Tobie, na pewno tak nie jest.. Sama mam niepełnosprawnego partnera i w chwilach, gdy było z nim bardzo źle i potrzebował mnie, potrafiłam jeszcze mu dokładać, wyżywać się na nim, bo nie umiałam poradzić sobie z jego chorobą, czułam bezsilność. Ale kocham go i nie zostawiłabym go w potrzebie. Jesteśmy tylko ludźmi, popełniamy błędy każdego dnia.

Keji, Czy nie ma szans na spokojną rozmowę z bliskimi? Może warto byłoby usiąść przy stole i wyjaśnić sobie na spokojnie wszystkie problemy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie jest tak, że nie potrafią się pogodzić z moją chorobą, ale mój ojciec jest niedojrzały, sam jest znerwicowany i sfrustrowany jak 89% tej rodziny, stęka, że to on jest najbiedniejszy i najbardziej poszkodowany, choć oczywiście nic się z tym nie robi, więc ja nie mam prawa mieć takiego problemu, bo tak i już, albo raczej nie mam prawa na niego narzekać, bo dla nich to jest zupełnie normalne, że tak jest i musi być i z tym się nic nie robi. Moja matka jest nauczona,że o problemach nie mówi takoż, i obsraj się, zesraj, ale nie masz prawa marudzić. Tym bardziej, że ona taka dzielna, wytrzymała z ojcem pijakiem, to ja nie mam w ogóle na co narzekać. Z nimi się nie rozmawia jak z dorosłymi ludźmi, bo zaraz wchodzą nerwy, krzyki, dziecinne i prostackie poglądy, nic z tym nie zrobią, więc jedyne co ja mogę to się jak najszybciej wyprowadzić i radzić sobie sama.

 

Wracając do tematu. Za każdym razem jak myślę, że gorzej już nie będzie, to mój organizm pokazuje, że owszem, może mi walnąć atak jeszcze dłuższy, jeszcze silniejszy i jeszcze bardziej nie do wytrzymania, co bym tylko zębami zgrzytała i biła się z przekonaniem, że TERAZ to już na pewno nie psychosomatyczne. Zjadłam kanapkę w szkole, zaczęłam mieć po niej straszną zgagę i refluks, żołądek mnie boli, więc na ostatniej lekcji- dosyć ostrej, nie ma szans wyjścia- dowaliło ostatecznie i to tak, że znowu to powiem: Takiego jeszcze nie miałam. Spoconą z nerwów ręką sięgnęłam by nie zauważyła po aviomarin kolejny, jakoś popiłam, choć stanął mi w gardle, trzęsłam się, niedobrze jak sku.rwysyn, przewala się w żołądku wszystko i do gardła podchodzi oczywiście. No i nigdy jeszcze nie miałam tak, żeby mi nie przeszło po wyjściu ze szkoły, a tu proszę, trzęsłam się jeszcze przez drogę, po lekcji od razu do kibla pobiegłam. Do tej pory mnie pali w środku, panikuję, z chęcią bym się teraz w domu wyrzygała, ale po avio nie pyknie. Booossz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Keji, wiem, że słowa nie potrafią pocieszyć prawdziwie. Na pewno to cholernie przykre usłyszeć takie słowa... bardzo bardzo Ci współczuję. Ja jakiś czas temu usłyszałam podobne słowa od mojej mamy i strasznie mnie one bolały. To jest tak, jakbyś pokładała ostatnio nadzieję wsparcia i zrozumienia w rodzinie, a oni Cię odrzucają. Jeśli nie oni, to kto? Przerażające uczucie... :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję i wzajemnie. Ano przerażające.

W ogóle...czym to się u was zaczęło? Nie wiem, czy już o tym było pisane. Ja sobie tak starałam przypomnieć, to w przedszkolu zdarzyło mi się siedząc przy stole zupełnie znienacka na niego zwymiotować przy jakiejś dziewczynie, pamiętam, że zażartowałam potem z tego, choć w głębi duszy było mi wstyd. Sytuacja powtórzyła się któregoś razu, tylko wtedy jechałam już do domu autem, nie mogłam wytrzymać i wtedy też chyba się wyrzygałam. Potem zdarzyło mi się tylko dwa razy, choć ogólnie mdłości stresowe i bóle żołądka były częste jak jasna cholera.

 

Bajdełej, wiecie, że ponoć książe William też ma emetofobię? :D Podobnie jak Cameron Diaz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Keji, bardzo mi przykro z powodu sytuacji w domu i ataku w szkole... Gdybyś potrzebowała porozmawiać, zapraszam. Postaram się wesprzeć słowem.

 

Ja nie pamiętam czy wymiotowałam za dzieciaka. Jelitówki zawsze mnie omijały, mimo, że reszta domowników cierpiała. W sumie wszystko zaczęło się od zatrucia kukurydzą w zeszłym roku. Bardzo się męczyłam aż w końcu zwymiotowałam wieczorem siedząc na toalecie, do wanny :P Szło z jednej i drugiej strony -.- Poczułam ulgę, jednak nie kojarzę tego dobrze.. W maju tego roku gdy źle się poczułam, panikowałam całą noc aż w końcu zemdlałam rano ze strachu, że zwymiotuję. No i zaczęło się myślenie o wymiotach, nudności od rana do nocy, oglądanie pokarmów, rozmyślanie nad ich terminem przydatności i szkodliwością, jeżdżenie autobusem z reklamówką i wysiadanie na wcześniejszych przystankach, strach przed zaśnięciem, by przypadkiem nie obudzić się w nocy z koniecznością zwymiotowania.. Chyba wiecie o co mi chodzi.. Wiecznie myślę też o tym, że zemdleję.. Te wszystkie dolegliwości odbierają komfort życia, radość.. Również czuję się nierozumiana, rodzice mieszkają daleko, więc tak naprawdę mało wiedzą, mieszkam z partnerem, a on z racji swojej choroby, bagatelizuje moje problemy. Nikt nie traktuje tej fobii poważnie, ciągle słyszę "no to się zrzygasz i już"..

 

Jeśli można zapytać - z czystej ciekawości - ile macie dziewczyny lat? Ja mam 24.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi też jest przykro, nie wyobrażam sobie jak musisz się czuć żyjąc z takimi ludżmi :-|

Jak się teraz czujesz?

 

Zaczęło się kiedy miałam 6 lat. W nocy po prostu poczułam coś dziwnego w żołądku. Od razu przypomniałam sobie, że kilka tygodni wcześniej wymiotowałam i to było bardzo nieprzyjemne. Pomyślałam, że nie chcę żeby to się powtórzyło i wpadłam w panikę. Powiedziałam o tym mamie i zaczęłam krzyczeć, tata pobiegł po miskę. Siedzieli przy mnie godzinę i próbowali uspokoić, ja ciągle płakałam i powtarzałam, że nie chcę wymiotować. Nie zwymiotowałam, ale od tamtej chwili ciągle miałam ataki paniki, nie chciałam niczego jeść i co chwilę pytałam czy nic mi nie jest.

 

Ja mam 16 lat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za chęci wsparcia, jesteście super :* Ja natomiast siedemnaście. Stresik, bo chciałam odpowiedzieć jutro na lekcji, a tu to złe samopoczucie i wgl... a jak u was?

 

, a on z racji swojej choroby, bagatelizuje moje problemy. Nikt nie traktuje tej fobii poważnie, ciągle słyszę "no to się zrzygasz i już"..

Ja tak sobie czasem powtarzam, ale oczywiście niewiele daje ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie wreszcie dość spokojnie, mam nadzieję, że już nie będę miała 8 ataków dziennie.

Ja za miesiąc mam zagrać w przedstawieniu (nie wiem co mi strzeliło do głowy, ale zapisałam się na kółko teatralne :lol: ), boję się, że dopadnie mnie atak i wszystko zepsuję :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

andaluzja123, też miałam jakąś dłuższą przerwę. Za dzieciaka bałam się panicznie, miałam jakieś dziwne jazdy wtedy. Potem na kilka lat to się trochę uspokoiło. No i w zasadzie powróciło jakby na studiach, jak już mieszkałam w akademiku jakiś czas. Wydaje mi się, że otoczenie na to wpłynęło., chociaż... sama już nie wiem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×