Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emetofobia - Lęk przed wymiotowaniem


Dorotaa

Rekomendowane odpowiedzi

paveu, to może zamiast tylko odwiedzać, podzieliłbyś się z nami swoimi doświadczeniami :P Tu nigdzie nie jest napisane Facetom wstęp wzbroniony ! Zapraszamy i witamy serdecznie :papa:

 

Psychotropka`89, paro to lek z tej samej grupy inhibitorów wychwytu zwrotnego serotoniny, ale profil działania ma nieco inny. Nie będę Cię oszukiwać, że może powodować uboki ( poczytaj wątek o paro oraz tam, gdzie chłopaki porównują działanie poszczególnych ssri ze sobą ). 40 mg od razu to bardzo duża dawka ... nie odważyłabym się na takie uderzenie pierwszego dnia ( mimo brania sertry ). Zresztą niektórym osobom wystarcza nawet 20 mg ... poczytaj sobie wpis zmęczona_wszystkim, ona brała / bierze ten lek właśnie w takiej dawce i jej wystarcza. Co do lekarza ... wiem, że masz do niego zaufanie i nie chciałabym Cię go pozbawiać, ale pamiętam, że jak zwiększałaś Setaloft to miałaś nie mieć jazd, a jednak były :!: Nigdzie Ci się nie spieszy ... pobierz parę dni 20 mg i zobaczysz, jak się będziesz czuła. Trzymam kciuki :great:

 

 

A tak w ogóle, z jakiego powodu psychiatra zmienił Ci sertrę na paro ? Z tego, co kojarzę, paroksetyna jest przepisywana głównie przy nerwicy natręctw, chociaż z tego, co sobie teraz przypominam, to pisałaś niedawno o jakichś swoich codziennych rytuałach przed snem :smile: Jeżeli mu o tym mówiłaś, to pewnie dlatego.

 

alu, bardzo ładne to drugie zdjęcie :105: Że też się odważyłaś na przejażdżkę statkiem :shock: Podziwiam :uklon:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka`89: to tak jak u mnie. Miałam lepsze 2 dni a dziś znów strach strach i jeszcze raz strach ;/jak nie jelitówka to strach że coś zaszkodziło bo tu czy coś stare nie było ,tu coś dziwnie smakowało, tu mnie zakręciło w brzuchu tu się dziwnie poczułam...paranoja coś coś widzę swoją świetlaną przyszłość w psychiatryku :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej! :) Byłam wczoraj u dentysty zrobić wyciski szczęki górnej i dolnej. Nie wiem czy macie pojęcie na czym to polega. Dentysta wkłada na dolną, a potem na górną szczękę taką foremkę obejmującą wszystkie zęby, wypełnioną kupą masy, która tężeje w buzi. Jak zaciskasz foremkę na buzi to nadmiar masy wychodzi bokami i wylewa się. Wiem, że to dziwnie brzmi, ale starałam się zilustrować. No i tak. Dolny wycisk pobrany, dentysta ładuje tą masę na foremkę od górnej szczęki i przed włożeniem mówi do mnie: przy górnym wycisku koniecznie oddychać nosem, bo będą się pojawiały odruchy wymiotne, bo masa będzie spadała na gardło, ale język to zablokuje. Ja zonk, stres max w ciągu sekundy i rzeczywiście ładuje mi to przyciska, masa się wylewa a ja raz! odruch wymiotny, panika, ale uspokajają bym oddychała nosem, dwa! odruch wymiotny, łzy w oczach, trzy! odruch wymiotny:( To było traumatyczne... Ale mówił, że niektórzy pacjenci się szarpią z nim by wyjął.. Też byłam bliska tego. A przede mna jeszcze 3 takie wyciski :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też miałam odruch wymioty do aparatu. To normalne, jak się tam grzebie. Nawet jak se palce włożysz.

 

-- 29 sty 2015, 17:49 --

 

Psychotropka moim zdaniem nie masz się czego bać. Być może twój organizm jest odporny na leki dlatego dał ci dawkę taką. lekarze wiedzą co robią. mi paroksetyna uratowala życie. Jak wzielam to stanęłam na nogi, lęki się zmniejszyły. To świetny lek na fobie. Ja biorę 20 mg bo mi akurat starcza, ale mam połączone z innym lekiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś jak byłem mały to się bardzo bałem wymiotowania, tego że się uduszę, tego paskudnego smaku treści żołądkowej, ale że wcześnie zacząłem pić alkohol, to wymiotowanie stało się dla mnie rutynową czynnością, w pewnych sytuacjach sprawiającą wręcz ulgę i prowokowaną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

natalia_ Hej, w grudniu miałam robiony taki odlew co Ty i na dolna bezproblemowo a górna masakra z 20 razy miałam odruch wymiotny wprawdzie na górnej miałam robiony odlew 3 raz ale ten ostatni raz miałam tyle odruchów wymiotnych poprzednie były bezproblemowe. Dentystka mi powiedziała że dlatego że to z czegoś innego masa była. Przeżyłam i na szczęście już mam z głowy dentystę bo wszystkie zęby zdrowe już i to co chciałam to zrobiłam :) bardzooo bardzooo głębokie wdechy i wydechy nosem pomagają. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie będę kombinować z paroksetyną. Pierniczę. Kupiłam sobie tran, magnez, zostaję na tym co byłam. Pan Doktor zachwycony nie będzie ale cóż... :evil:

 

Ja jako dziecko też miałam odlewy pod aparat ortodontyczny. Taki wyjmowany, nie stały. Pamiętam, że pani była bardzo młoda, spokojna, wyjaśniła co i jak. Dół poszedł bez problemu, a przy górze troszkę dyskomfortu było ale bez odruchu wymiotnego. Łzy tylko trochę poleciały. Ale kobieta miała podejście do dzieci. Mówiła do mnie, zajmowała, była cierpliwa. Oddychanie przez nos, powolne, głębokie i spokój to klucz do sukcesu. :great:

 

Swoją drogą u mnie odruch wymiotny występuje baaaaaaardzo rzadko. Ostatnio taki konkretny, kilkukrotny, włącznie z podchodzeniem treści żołądkowej do przełyku, ślinotokiem, itd. miałam 9 lat temu. Wychlałam prawie 0,7 wódki w krótkim czasie, film się zerwał, w nocy było mi tak źle, że ledwo do okna dobiegłam . I wierzcie lub nie ale byłam tak nawalona i tak się koszmarnie czułam, że chciałam zwrócić . Ale po prostu nie mogłam. Wszystko podchodziło i cofało się z powrotem. Pierwszy i ostatni raz. Kac miałam najgorszy w życiu, trwający bite 2 dni. :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Arasha Dzięki za przywitanie, ja również witam. :smile: Myślę, że moja historia nie jest niezwykła. Zaczęła się pewnie podobnie jak większości od jednego przypadku gdzie zwymiotowałem i pomimo że nie było to pierwszy raz, to od tego dnia zacząłem "świrować". Lęk przed jedzeniem, nudności, ciągłe upewnianie się że na pewno to co zjadłem było świeże etc. Najgorsze było to że nikt mnie nie rozumiał. Nawet bliscy, którzy wiedzieli o moim problemie - wydawał im się zupełnie abstrakcyjny. Psycholog, psychiatra, leki. Dopiero po 9 latach, doświadczenie psychoterapii grupowej i "olśnienie" że nie jestem jedyny z takimi problemami, wydaje mi się że trochę pomogło. Obecnie wychodzenie z domu, codzienne obowiązki, nie sprawiają mi tak dużego problemu jak kiedyś, ale zdarzają się i trudniejsze momenty. Chyba najważniejsza rzecz to to, by uświadomić sobie, że lęki to nie koniec świata i zawsze jest szansa na to że będzie lepiej, choćby nie wiem jak źle było. A czasem i u mnie było bardzo źle, np. wtedy gdy doświadczałem derealizacji i miałem przekonanie że nigdy już nie będzie lepiej.

No i tak to chyba jak już ktoś napisał, problem na pewno wiąże się z dużą wrażliwością, a czasem i nadwrażliwością, z którą chyba szczególnie facetom jest ciężko żyć, bo to jednak niepożądana cecha u mężczyzn... :roll:

 

natalia_ Też znam ten "ból" wycisków. Nieprzyjemna sytuacja, ale przy oddychaniu przez nos i próbie uspokojenia, może być do przeżycia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paveu, z tą wrażliwością u mężczyzn, to bym nie przesadzała. Mój mąż jest mega wrażliwym osobnikiem i też miał pewien nerwicopodobny problem .

Długo mi o tym nie mówił, bo się wstydził, bał mojej reakcji, że będzie przez to mniej męski. :roll: A ja właśnie między innymi za tą Jego wrażliwość/często też nadwrażliwość kocham. Super męscy, zamknięci, nieczuli faceci typu macho to nie mój typ, zdecydowanie. :nono:

Wrażliwość to według mnie ogromna zaleta, a gdy jest miłość, przyjaźń, chęć pomocy, choćby porozmawiania, to jest to mega wsparcie. Wszystkie terapie można sobie w tyłek wsadzić.

W zaburzeniach nerwicowych liczy się chęć zrozumienia i umiejętność słuchania. Według mnie obie te cechy są związane z wrażliwością.

W żadnym wypadku się nie zmieniaj! ZABRANIAM!!! :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hans, i Ty tutaj :pirate: Nie wkurzaj mnie takimi tekstami, ziom :nono: To jest naprawdę poważny problem !

 

Dobrze, że mnie nie ciągnie do alko :roll: tzn. jakoś nigdy mnie nie ciągnęło :bezradny: Owszem wypiję kieliszek białego wina ( bo po czerwonym mnie łeb boli ), albo 2 łyki cydru ... ale na większe eksperymenty nie mam ochoty. Może fobia robi swoje, może brak towarzystwa, może fakt, że biorę leki, a może po prostu nie lubię :bezradny: Wódki w życiu w gębie nie miałam.

 

Aha ... zdarzało mi się popijać jakieś krople na trawienie na etanolu, ale tego bym nie liczyła, bo to była bardziej konieczność niż ochota !

 

-- 30 sty 2015, 09:07 --

 

paveu, z tą wrażliwością u mężczyzn, to bym nie przesadzała.Super męscy, zamknięci, nieczuli faceci typu macho to nie mój typ, zdecydowanie. :nono:

Wrażliwość to według mnie ogromna zaleta, a gdy jest miłość, przyjaźń, chęć pomocy, choćby porozmawiania, to jest to mega wsparcie.

Nic dodać, nic ująć :bezradny: Chyba mamy Psychotropka'89 podobne gusta ... mnie tez macho odrzucają i tacy, którzy na siłę chcą pokazać, kim to oni nie są :nono: Nie tędy droga panowie !

 

Odwiedzaj nas częściej ziomek ;)

 

-- 31 sty 2015, 22:52 --

 

Kacha89, pisałam do Ciebie pw, ale nie wiem, czy jesteś w stanie odczytać ze względów technicznych ( niektórzy mają problem ), dlatego daj mi znać tu na forum, to napiszę Ci ewentualnie maila. Pozdrawiam ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hejka! Nie pisałam kilka dni, bo o dziwo kilka dni czułam się naprawdę dobrze! Ale niestety wszystko co dobre szybko się kończy! Wczoraj musiałam jechać do Berlina na lotnisko razem z chłopakiem i podczas drogi myślałam, że wykituję. Globusik w gardle dawał nieźle popalić ;D A jeszcze wcześniej mieliśmy z bojem ciche dni i chyba teraz jak już jest między nami dobrze to cały stres dopiero wyłazi. Cały dzień się czuję jak wyżuta i wypluta. Standardowo nic nie jadłam ( a trochę mnie to martwi bo przy wzroście 180cm ważę 54kg ;/ ), mdli mnie od rana i puls kręci się koło 100. No to takie krótkie sprawozdanie z mojego jakże pasjonującego życia, a co u Was? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agata_agata, tak to już jest, że jak przychodzą dobre dni to jest cisza w temacie :P Znam to, ale prędzej czy później się wraca, no co poradzisz, taki lajf :)

U mnie już drugi tydzień bez hydroksyzyny i większego ataku mdłości. Nie czuję się dobrze, bo mdli mnie niemal non stop, ale na tyle umiarkowanie, że mam poczucie, że wszystko w normie :105:

Stresy też u mnie wychodzą po jakimś czasie, niestety.

 

Nie ma lekko, byle do końca zimy i okresu względnie wolnego od jelitówki! A przy okazji - myślicie, że "popularność" tej choroby wzięła się z faktu, ze fajniej brzmi "grypa żołądkowa" niż "sraczka" (po prostu) czy faktycznie ostatnimi czasy jakoś więcej ludzi choruje? Byłam mała, chodziłam do przedszkola/szkoły i nie było jakichś epidemii czy tego typu rzeczy no:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Xandra, wirus grypy żołądkowej nie ma nic wspólnego z wirusem grypy :) mamy to obcykane, podobieństwa w nazwie wiążą się z sezonowością zachorowań. Wiem, że sraczkę mogą powodować różne czynniki, bardziej chodziło mi o fakt, że kiedyś po prostu było się chorym, a teraz nazywa się dolegliwości różnymi wymyślnymi nazwami. Nie pamiętam, by za czasów mojej "młodości" dochodziło do sezonowych epidemii, chorowania całych rodzin, itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alu, Wiem, wiem, że to dwa zupełnie różne wirusy, chodziło mi właśnie o to, że są podobieństwa - sezonowość zachorowań, gorączka, ból mięśni, komuś się to skojarzyło ze zwykłą grypą i tak nazwał wirusa :)

Swoją drogą też nie kojarzę, żeby coś takiego "panowało" naście lat temu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój mąż twierdzi że to wymyślono bo trzeba było na coś szczepienie wymyślić ,bo kiedyś właśnie tak jak pisaliście nie było tego ja na to nigdy nie chorowałam nikt z mojej rodziny też nie a jak chodzilam do przedszkola/szkoły też tego nie było.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój mąż twierdzi że to wymyślono bo trzeba było na coś szczepienie wymyślić ,bo kiedyś właśnie tak jak pisaliście nie było tego ja na to nigdy nie chorowałam nikt z mojej rodziny też nie a jak chodzilam do przedszkola/szkoły też tego nie było.

Mnie chyba dopadło w przedszkolu, jakieś 15 lat temu, ale nie jestem pewna.

 

 

W tym miesiącu muszę zrobić tomografię głowy i szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie tego. Jeśli dopadną mnie mdłości to się nie położę, a już na pewno nie dam rady leżeć bez ruchu. Boję się też środka kontrastowego :zonk: Nie wiem czy leki uspokajające wystarczą :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sumie sięgam pamięciom to jak miałam ze 4 lata to będąc na wakacjach mielismy takiego wirusa i to atakował dom za domem. Ale nie było jakichś cyrków z zachorowaniami w szkole, przedszkolu, albo zeby chorowały całe rodziny, albo żeby się lądowało w szpitalu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×