Skocz do zawartości
Nerwica.com

BÓG - czy istnieje,jaki jest,nasze wyobrażenie


sbb88

Czy wierzysz w Boga?  

52 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy wierzysz w Boga?

    • Tak, jestem wyznawcą kościoła latającego potwora spaghetti
      0
    • Tak, wierzę w Boga (hinduista)
      0
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (judaista)
      0
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (muzułmanin)
      0
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (chrześcijanin-inny odłam)
      0
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (protestant)
      1
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (prawosławny)
      0
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (katolik)
      19
    • Tak, jestem rycerzem Jedi
      2
    • Tak, ale go nie lubię (satanista, nihilista)
      1
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (wyznaję inną religię)
      0
    • Tak, wierzę w Boga osobowego (ale nie wyznaję religii)
      2
    • Przykładam marginalne znaczenie do koncepcji Boga (buddysta)
      1
    • Tak, wierzę w Boga bezosobowego (deista/panteista itp.)
      6
    • Nie mam zdania/Niezdecydowany (agnostyk)
      9
    • Nie, Bóg nie istnieje (ateista)
      19


Rekomendowane odpowiedzi

Vitalia, Ze spotkania z demonem, który skakał mi po pokoju też wyszedłem bez większych obrażeń. Jedyne szkody jakie powstały podczas tego incydentu, to były powywracane doniczki z kwiatami :)

 

Także jak widzisz.. raz ten kusi, raz tamten straszy.. a ja tam pier.. mam swoje poglądy i kropka :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a mi się śnił ( kiedy strułem się MXE i załapałem psychoze ) ,że do mego domu wszedł demon i siedział na szafie przebrany za klauna. Zawołałem wtedy całąrodzinę , żeby sprawdzic czy to prawda ,że on tam jest . Oni tez go widzieli , ścierwo pasożytnicze, specjalista od trutek .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ferdynand k, Nie za wiele .a powinno?

 

Delikatne porażenie miałem w towarzystwie papieża, ale to pewnie przez tremę ;) ..przy czarnej zjawie to było raczej poparzenie :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja w Boga wierzyłem gdzieś do 35 roku życia a od tego czasu już nie wieżę w Boga.

 

Ja już w podstawówce nie wierzyłem :smile: Wtedy w szkole religia była obowiązkowa ale ja nie chodziłem :mrgreen: Przez to miałem problemy, chcieli żebym zaliczał egzamin poprawkowy i straszyli mnie że nie przepuszczą mnie do następnej klasy. Ze wszystkich innych przedmiotów miałem dobre oceny więc się zbuntowałem i powiedziałem NIE. Na drugi rok przyszedłem normalnie do szkoły i wszyscy jakby zapomnieli o tym. Ksiądz powiedział że mi wybacza ale teraz to już muszę chodzić, dla świętego spokoju przyszedłem kilka razy :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a już w podstawówce nie wierzyłem :smile: Wtedy w szkole religia była obowiązkowa ale ja nie chodziłem
Religia nigdy nie była obowiązkowa ale w realiach tak to wyglądało i nad wygląda bo rzadko kto się zbuntuje a lekcje etyki to prawdziwa rzadkość. Ja chodziłem na religie choć w ostatnich klasach technikum gdy nabrałem trochę świadomości też mi się to nie podobało że taki przedmiot jest w szkole.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma sensu się modlić, i tak nikt nie słucha.
Doberman, też mam podobne odczucia. Jest to jeden z mich problemów, bo wychowywałam sie w rygorze religijnym i Bóg został mi zaszczepiony. Niestety, moje zycie nie było nawet nieutralne. Nie umiem sie z tym uporac. Jedną ze smutnych rzeczy jest to, że chrześcijan/wierzących jest nawet niemało, tutaj też, ale nikt jakoś nie jest chętny do wyjaśnienia tych zagadek. "Dlaczego wołam i nikt nie odpowiada". Nie ma nikogo, komu mogłabym to powiedzieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Doberman, White Rabbit, to chyba jasne, że lepiej wierzyć że Bóg jest i że jest dobry albo uważać, że Go nie ma. Wierzyć, że jest, ale nie jest dobry, to przechlapane. Bo po co taka obecność, jeśli Bóg miałby nas gdzieś albo miałby nam tylko dowalać.

A to, że ludzie którzy tak mówią, pragną Boga, to możliwe. Albo że się na Nim zawiedli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, łatwiej jest, moim skromnym zdaniem, przekierować niż wzniecić wiarę z nicości.

Tu chyba nie ma logiki szczególnej, przynajmniej nie tej na pierwszy i trzeci rzut oka. Gdyby ludzie kierowali sie logika przy odpowiadaniu sobie na pytanie: wierzyć/nie, myślę, że bilans zysków i strat częściej byłby jednak na nie. Przynajmniej, jeśli zobowiązac sie do ortodokcji i stricte dosłownego znaczenia w miejscach, gdzie ta dosłowność jest akcentowana.

To jest jak z miłością do rodzica.

Opuszczone dziecko ma wybór - przyjąć, że ojciec sie tak zachowuje, bo go nie kocha, czy jednak ma coś na głowie (jest coś na rzeczy). Tu nie ma logiki, ale emocje. [Zresztą, kto nie wierzy emocjami/intuicyjnie, ten ma zwykle problem w ogóle z wiarą jakąkolwiek.]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, łatwiej jest, moim skromnym zdaniem, przekierować niż wzniecić wiarę z nicości.

 

Tego nie wiem, bo jeśli miałam jakieś z tych doświadczeń, to może to drugie. Ale oba przypadki się zdarzają. To znaczy wiary nie wznieca się samemu z siebie tylko potrzebna jest do tego pomoc Boża.

 

Gdyby ludzie kierowali sie logika przy odpowiadaniu sobie na pytanie: wierzyć/nie, myślę, że bilans zysków i strat częściej byłby jednak na nie.

Nie jestem pewna. Moim zdaniem na logikę więcej jest do zyskania. Tylko, że zaraz się odzywa głos "musiałbyś się zmienić, tak wielu rzeczy wyrzec, że życie byłoby nie do zniesienia". I ten głos to chyba nie jest zimna logika. I sama logika nie jest raczej możliwa, gdy chodzi o coś ważnego w naszym życiu. Nie można mieć do swojego życia absolutnego dystansu.

 

Przynajmniej, jeśli zobowiązac sie do ortodokcji i stricte dosłownego znaczenia w miejscach, gdzie ta dosłowność jest akcentowana.

To znaczy?

 

Opuszczone dziecko ma wybór - przyjąć, że ojciec sie tak zachowuje, bo go nie kocha, czy jednak ma coś na głowie (jest coś na rzeczy). Tu nie ma logiki, ale emocje. [Zresztą, kto nie wierzy emocjami/intuicyjnie, ten ma zwykle problem w ogóle z wiarą jakąkolwiek.]

 

I emocje i rozum są potrzebne, nie jednostronność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×