Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia a praca


Lion1991

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Chciałbym aby pod tym postem szeroko poruszyć temat pracy zawodowej wśród osób z różnymi zaburzeniami natury psychicznej i nie tylko, jakie to forum obejmuje.  Myślę, że najlepszym sposobem będzie jeśli napisali byście jakie macie problemy ze zdrowiem oraz jak to się ma do waszej pracy. Czy ją w ogóle macie, czy też nie? Czy potraficie ją utrzymać, czy ciągle zmieniacie na inną? Jak się w niej czujecie i jak z nią radzicie? Czy jest to wasza wymarzona praca czy wręcz przeciwnie? Czy problem sprawia wam szukanie pracy jeśli jej nie macie? Z czym w pracy najbardziej się mierzycie  a co przynosi wam pozytywne odczucia? Jak jesteście odbierani przez innych ludzi w pracy? Ogólnie chciałbym abyście napisali jak wygląda wasze życie zawodowe, nie koniecznie sztywno odpowiadając na powyższe pytania.  Istotne (przynajmniej dla mnie) jest to aby zestawione to było z rodzajem zaburzeń jakie posiadacie. Może temat ten będzie małą podpowiedzią dla innych, jaką pracą przy danym zaburzeniu/chorobie się zainteresować a jakiej lepiej unikać, aby nie pogorszyć swojego stanu. Zakładam ten temat gdyż sam mam ogromny problem z podjęciem jakiejkolwiek pracy, głównie z powodu wielu niezrozumianych do końca obaw. Jeśli chodzi o mój przykład to edukację skończyłem na szkole średniej. Zdałem maturę i tak się skończyło. Niepełnej, prostej rodziny nie było stać ani finansowo ani mentalnie na moje dalsze nauczanie. Sam bałem się świata i ludzi więc było mi to niejako na rękę. Pochodzę ze wsi więc może być to w jakiś sposób zrozumiałe. Dokładając fakt, że małe nieprognozujace gospodarstwo potrzebowało gospodarza a dom głowy rodziny ( 3 osoby z 1 grupą plus ojciec alkoholik ) dalsza historia napisała się sama. Mam 32 lata i tylko 3 miesiące innej niż rolnictwo pracy zawodowej na produkcji. Teraz sytuację odmieniła mi dziewczyna, która zabrała mnie do miasta. Z wielkim trudem udało mi się sprzedać wbrew woli matki większość zwierząt i zostawić ją niezaradną na gospodarstwie gdzie jeszcze do listopada wykonywałem tam różne prace polowe. Mam teraz kilka miesięcy wytchnienia choć matka zaburza mi spokój na odległość. Jak nie ciągłą ciszą to płaczem i lamentem jak tylko uda mi się z nią skontaktować lub przyjechać w odwiedziny. Za moją pracę przez 14 lat nie mam prawie nic. Gospodarstwo nie prosperowało zbyt dobrze a było raczej matki "widzi mi się" i kultywowaniem tradycji rodzinnych. W tą nieciekawą historię nie wchodziłem ani zdrowy ani zdiagnozowany. Po wielu latach gehenny jaką odczuwałem w swojej nie do końca opisanej tu sytuacji, wychodzę z niej powoli, za to dużo starszy, z większą depresją, paradoksalnie mniejszą chęcią do walki o zmianę, jakąś tam diagnozą sprzed kilku lat i wieloma innymi rzeczami. Na pewno mam coś nie tak z nerwami, na pewno z myśleniem bardzo krytycznym wobec siebie, na pewno z lękiem bo boje się wielu rzeczy, do tego cała masa złych nawyków. Jestem dorosłym dzieckiem alkoholika, mam niedojrzałą osobowość i zacząłem podejrzewać też u siebie jakiś rodzaj ADHD. Co tylko przeczytam na temat zaburzeń, to myślę że dotyczy to też mnie. Kończąc mój chaotyczny, jak myślę wpis, z małym opisem mojej historii (może nie potrzebnym) dodam tylko, że jedyne kwalifikacje jakie mam to prawo jazdy C+E którego niegdy nie wykorzystałem z różnych powodów. Obecnie jestem na utrzymaniu mojej wspaniałej dziewczyny, która jakimś cudem znosi związek ze mną i moimi problemami zadziwiająco dobrze. Jestem jej za to mega wdzięczny. Czuję ogromną presję i chęć aby pomóc i odwdzięczyć się tym samym nie tylko jej, ale w końcu też sobie, choć na razie czarno to widzę. Liczę, że znajdę tutaj jakąś część odpowiedzi na nurtujące mnie pytania, może rozwieje pewne swoje obawy, może skorzysta z tego wpisu i postów pod nim ktoś inny. Każda korzyść będzie dobra. Kończę lać wodę, liczę na zainteresowanie tematem, liczne posty ale także zrozumienie mojego problemu. Nie ukrywam, że boje się trochę konstruktywnej bądź nie, krytyki za pewien rodzaj strefy komfortu, którą można znaleźć w mojej historii. Przynajmniej ja taką znajduje😅

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Lion1991 napisał(a):

Myślę, że najlepszym sposobem będzie jeśli napisali byście jakie macie problemy ze zdrowiem oraz jak to się ma do waszej pracy.

Cześć , ja myślę , że bardzo szeroko chcesz temat ująć a tak jest trudno . Jak to zwykle bywa to chodzi o szczegóły . Nic się nie dzieje bez przyczyny a przyczyn mamy cały bagaż i to z kilku pokoleń i większość z nich wymaga Twojej pracy , pracy którą trzeba włożyć , żeby wiedzieć dlaczego jest tak jak jest i co zrobić , żeby obecną sytuację zmienić na taką która będzie Ci odpowiadała bardziej . Można samemu szukać podpowiedzi w internecie , można zatrudnić psychoterapeutę , który spojrzy z boku i podpowie jak ćwiczyć , możliwości jest sporo . Każdy z nas jest taki jaki miał być . 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem chadowcem (od wielu lat) i nie wyobrażam sobie, żeby nie pracować. Dwa razy straciłem robotę z powodu zaburzeń chorobowych - to znaczy jak mi odwalało w manii. Na szczęście nie dostałem wilczego biletu, mogłem zatem znaleźć robotę w swoim fachu. W zasadzie to tylko kilka miesięcy byłem bezrobotny. W tej chwili robię to co lubię i na czym się znam - jedyny mój problem to konieczność kontaktów z ludźmi. Wolę pracować sam (właściwie tak pracuję, ale ostatnio muszę więcej załatwiać z ludźmi, co czasem powoduje dyskomfort). Wykształcenie mam wyższe (właściwie doktorat i podyplomówkę). W pewien sposób praca pomaga mi radzić sobie z chorobą. Czasem zmuszam się oczywiście, żeby wyjść z domu, zwłaszcza przy obniżce nastroju, ale właśnie tak trzeba. Teraz skupiam się po prostu na tym, żeby kontrolować chorobę i żyć normalnie. W ostatnim czasie wygrywam z tym gównem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, choruję od 2,5 roku, ciężka depresja i natrętne myśli. Obecnie lepiej, choroba atakuje okresowo i ustępuje. Zarządzam ponad 1000 osób, jedna z największych firm w Polsce. Duże wyzwania, stres i odpowiedzialność, ale jestem dobry w tym co robię i szanowany przez współpracowników. Zaczynałem ponad 20 lat temu na najniższym stanowisku ale szybko awansowałem a po 6 latach dostałem propozycję przejścia do obecnej firmy na kierownicze stanowisko, skorzystałem, nadrobiłem studia i dalej awansowałem. Przez wiele lat stres ale od 8 lat duża pewność siebie, b. dobre relacje z zarządem i satysfakcja. I przyszła choroba, nagle i zmieniła wszystko.. Stałem się wrakiem człowieka, na szczęście zbiegło się to z covidem (praca zdalna, brak osobistego kontaktu) jak doszły kamery w systemach do komunikacji to wszyscy zobaczyli jak wyglądam, a że schudłem ponad 20kg to mówiłem że covid i powikłania. Nie skożystałem ze zwolnienia lekarskiego, bo miałem świadomość, że bez dyscypliny kontaktu z ludźmi nie podniosę się z choroby, wytrzymałem i powoli staję na nogi.

Podejmij pracę, to Ciebie wzmocni, zobaczysz. Twoją dziewczyną potrzebuje Faceta, który będzie dla Niej oparciem i wsparciem w życiu. Jaka praca będzie dla Ciebie dobra? Trudno powiedzieć, ale przyszło mi na myśl (a czasem mam dobre przeczucie;), że powinieneś spróbować w firmie zajmującej się zakładaniem ogrodów. Tylko nie jakiś koszenie trawy na poboczach tylko profesjonalne tworzenie ogrodów/terenów zielonych. Pracowałeś w gospodarstwie rolnym (ja też od dzieciństwa i wiem jaka to ciężka praca, dużo pracy mało perspektyw..). Masz doświadczenie wyniesione z gospodarstwa, zdobędziesz nowe, może z czasem otworzysz coś swojego. Tylko nie wiem jak w tej branży się kręci zimą?
Trzymaj się

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Lion 1991. Myślę, że uprawnienia kat. C+E, które posiadasz pozwolą ci podjąć dobrą i dobrze płatną pracę. Znam rynek pracy, więc pewne pojęcie mam, natomiast kwestia jest taka: czy możesz i chcesz pracować jako kierowca zawodowy. Z Twojego postu wynika, iż chcesz pracować, a to już bardzo duży plus dla Ciebie 🙂 Powodzenia 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może i zaburzenia (bpd) nieco mi przeszkadzają czasem w pracy (stany emocjonalne, w których ciężko skupić się na czymkolwiek) ale za to praca bardzo pomaga w ich „leczeniu” (czy raczej utrzymywaniu ich w ryzach), w pewnym momencie gdyby nie poczucie obowiązku wstania i pojechania do pracy to nie wiem czy nadal bym jeszcze żyła (i to nie jest przenośnia). Nie wyobrażam sobie życia bez pracy i chociaż ze względów ekonomicznych mogłabym sobie na to pozwolić to wiem, że byłby to dla mnie gwóźdź do trumny. No ale ja lubię swoją pracę, uwielbiam ludzi z którymi pracuję, ja nawet zdalnie pracuję tylko w kompletnej ostateczności (np jak miałam covid).

Generalnie pracować zaczęłam na 4-tym roku studiów (dzienne), od tego czasu jedyne przerwy jakie miałam to ciąże/ urlopy macierzyńskie/ 3 miesiące na początku pandemii bo akurat miałam zmienić pracę. Z pracy zawsze rezygnowałam sama (zmieniałam na inną), zawsze miałam przedłużane umowy etc. Zresztą aktualnie to moja 3 praca w przeciągu 16 lat, więc też nie zmieniam ich zbyt często (zwłaszcza jak na kogoś z moimi zaburzeniami 😏)

Edytowane przez nieprzenikniona

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam 28 lat i nigdy nie pracowałam. To znaczy raz jako opiekunka dziecka ale to szybko i burzliwie się skończyło...

Od 8 lat jestem na rencie socjalnej i mam  całkowitą niezdolność do pracy. Chciałabym pracować, ale nie mam nawet takiej możliwości (nie jestem wykształcona). Z drugiej strony wiem, że nie dam psychicznie rady. Przerasta mnie wyjście do sklepu, nie jestem w ogóle zorganizowana. Nie potrafię trzymać się planu dnia, który wcześniej sobie nałożyłam. Na tę chwilę myślę przede wszystkim nad studiami, ale nie wiem czy to w ogóle wypali. Paraliżuje mnie paniczny strach przed porażką. Czy to w pracy, życiu codziennym, w nauce. Sprawia to, że stoję w miejscu i nie potrafię zrobić kroku. Chciałabym mieć kiedyś tyle odwagi w sobie, by zacząć pracować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie nadaję się do żadnej normalnej pracy, mam rentę socjalną i zasiłek pielęgnacyjny. Nie czuję wstydu z powodu tego, że nie pracuję. Mam 32 lata i nigdy nie byłem w związku, chociaż od dzieciństwa mam, niestety, "fioła" na punkcie płci żeńskiej. Prawie w ogóle nie wykonuję obowiązków i "nie akceptuję i nie toleruję cierpienia". Mam stadko "obsesyjnych zainteresowań", ale o "normalnym", dorosłym życiu nie mam zielonego pojęcia. Uważam, że "przywileje" dla niepełnosprawnych, jakie miałem, jak najbardziej mi się należały. Mam skrajne poglądy na rzeczywistość. Chciałbym, żeby wszyscy byli szczęśliwi. "Nie wiem, jakie zaburzenia mam tak naprawdę", na ostatnim wypisie z oddziału dziennego wpisali mi mieszane OCD, zespół Aspergera, zaburzenia typu schizofrenii i mieszane zaburzenia osobowości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do autora, czyli rozumiem, że masz obecnie problem ze znalezieniem jakiejkolwiek pracy, a wiele lat pracowałeś w gospodarstwie, w którym co ciekawe dawałeś radę.? Cos mi sie tu nie klei.

Poza tym kontakt ze zwierzętami to najlepsze co może być w obecnych czasach.

Czy miałeś prawo sprzedać zwierzęta mimo nie wyrażenia zgody matki?

Czy Twoja dziewczyna ma na pewno dobre intencje? Okaże się zapewne z czasem.

Nie każdy po latach mieszkania na wsi odnajdzie sie w mieście.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pracuję od czasu studiów z małymi przerwami. Czy zaburzenia przeszkadzały lub przeszkadzają? Czasem mocno, czasem trochę, a czasem w ogóle. Niestety nie mogę sobie pozwolić na nie pracowanie 💁‍♀️nie mam nikogo kto  by mnie utrzymywał, a renty ani innych zasiłków nie dostanę. Także chcąc nie chcąc, chociażbym zdychała pracować będę. Zresztą gdyby nie praca, która trzyma mocno człowieka w pionie nawet w najgorszych momentach, to podejrzewam, że już dawno by mnie na tym świecie nie było 🤷‍♀️ nie nadaję się do siedzenia w domu całymi dniami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam zaburzenia depresyjne nawracające, lęk uogólniony i lęk społeczny, po raz pierwszy zdiagnozowane, gdy miałam 19 lat. Z różnych powodów nieleczone do niedawna, a mam teraz lat 34. 

Problemy zaczęły się w liceum, studia zaczęłam, ale nie skończyłam. Dostałam świetną pracę w telewizji, z której mnie zwolniono po krótkim dość czasie (nie ze względu na moje zaburzenia). Potem tułałam się trochę, w lepszych momentach, kiedy ludzie mi nie przeszkadzali aż tak bardzo, praca w knajpie, potem robienie tłumaczeń, prywatne lekcje języka. 

W międzyczasie mój chłopak skończył studia i postanowiliśmy wyjechać do Norwegii. Nie było mi łatwo, ale postanowiłam przezwyciężać lęki, chciałam jakąś pracę, gdzie miałabym kontakt z ludźmi. Trafiłam do firmy sprzątającej. Mimo pracy tam, kontaktu z nowymi ludźmi bez przerwy, lęki narastały (to był moment, kiedy uważałam, że magicznie uleczy mnie zmuszanie się do przebywania wśród ludzi). Długo nosiłam się z zamiarem zmiany pracy, łatwiej było mi trwać w niekomfortowej sytuacji niż chodzić na rozmowy o pracę, które mnie przerażają. Utknęłam tam na 5 lat, aż w końcu zebrałam się i udało mi się zmienić pracę po jednej rozmowie kwalifikacyjnej. I to był strzał w dziesiątkę! Trafiłam do dużej fabryki mebli, na produkcję, gdzie pracowaliśmy w małej grupie z bardzo fajnymi ludźmi. W pracy słuchałam podcastów, na luźniejszym stanowisku byłam w stanie pracować oglądając jednocześnie Netflixa. Po roku przyszedł jednak kryzys i zwolniono ok. 100 osób, w tym mnie. Przez krótki czas byłam na zasiłku, ale źle się z tym czułam, zwłaszcza, że nie był zbyt wysoki. To był ciężki moment, ale udało mi się po 3 miesiącach znaleźć pracę. Trafiłam też na produkcję, ale tym razem przetwórstwa rybnego. I wszystko się posypało, bardzo nerwowy szef, bardzo stresująca atmosfera w pracy, niejasne obowiązki, a do tego dojazdy. W tym samym czasie zmarła moja babcia. Przez pierwsze miesiące jakoś się trzymałam, zagryzałam zęby i starałam się, ale po ok. 10 miesiącach nie wytrzymałam i trafiłam do mojego lekarza z ciężką depresją i najgorszymi lękami w życiu. Teraz jestem na zwolnieniu, przyzwyczajam się do leków. Ośrodek terapeutyczny, do którego zostałam skierowana ma mi pomóc w zmianie pracy. Sama też staram się roznosić CV i rozmawiać, ale ostatnie 2 miesiące to był jakiś koszmar pod tym względem. 

Też pochodzę ze wsi, moja mama wciąż ma gospodarstwo, ogród, sad i zwierzęta. Czasem myślę o powrocie tam, ale życie w Pl mnie zawsze bardziej stresowało. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Dziękuje wszystkim za odpowiedzi i przepraszam za ciszę w temacie. Tak niestety żyję, wszystko robię po czasie, a mam go na prawdę sporo. Postaram się odnieść do waszych wiadomości:

W dniu 6.01.2024 o 00:27, Robinmario napisał(a):

Cześć , ja myślę , że bardzo szeroko chcesz temat ująć a tak jest trudno . Jak to zwykle bywa to chodzi o szczegóły . Nic się nie dzieje bez przyczyny a przyczyn mamy cały bagaż i to z kilku pokoleń i większość z nich wymaga Twojej pracy , pracy którą trzeba włożyć , żeby wiedzieć dlaczego jest tak jak jest i co zrobić , żeby obecną sytuację zmienić na taką która będzie Ci odpowiadała bardziej . Można samemu szukać podpowiedzi w internecie , można zatrudnić psychoterapeutę , który spojrzy z boku i podpowie jak ćwiczyć , możliwości jest sporo . Każdy z nas jest taki jaki miał być . 

Hej. Dzięki za odpowiedz. Większosc z tego co napisałes jest mi wiadoma ale jakos nic z tym nie potrafie zrobic. Brakuje mi impulsu do działania, ciagle sie czyms rozpraszam, przestaje poważnie myslec o rozwiazaniu problemu jak tylko mam lepszy dzień (mysle wtedy, że sam sobie poradze). Sam sie dziwie, że kiedyś podejmowałem próby leczenia. Ale to było na NFZ wiec moze dlatego. Nie ukrywam, że bez pracy ciezko podjac terapie prywatna za pieniadze dziewczyny. Ona tego chce, ja sie przeciwstawiam czym sprawiam jej jeszcze wiekszą krzywdę. Sobie chyba też. Pytanie brzmi jaka siła we mnie kalkuluje w ten sposob i czemu decyzje które w długofalowym spojrzeniu okazuja sie gorsze sa tymi które wybieram. Ze strachu, wygody? Co do szerokosci poruszonego tematu to chyba mam tak ze wszystkim. Przed podjeciem jakiejkolwiek decyzji wolałbym wiedziec wszystko o opcjach i skutkach, ale że temat robi sie wtedy szeroki to zazwyczaj nie podejmuje zadnej. Chyba ze termin przyciśnie. pozdrawiam

W dniu 6.01.2024 o 08:48, Dryagan napisał(a):

Jestem chadowcem (od wielu lat) i nie wyobrażam sobie, żeby nie pracować. Dwa razy straciłem robotę z powodu zaburzeń chorobowych - to znaczy jak mi odwalało w manii. Na szczęście nie dostałem wilczego biletu, mogłem zatem znaleźć robotę w swoim fachu. W zasadzie to tylko kilka miesięcy byłem bezrobotny. W tej chwili robię to co lubię i na czym się znam - jedyny mój problem to konieczność kontaktów z ludźmi. Wolę pracować sam (właściwie tak pracuję, ale ostatnio muszę więcej załatwiać z ludźmi, co czasem powoduje dyskomfort). Wykształcenie mam wyższe (właściwie doktorat i podyplomówkę). W pewien sposób praca pomaga mi radzić sobie z chorobą. Czasem zmuszam się oczywiście, żeby wyjść z domu, zwłaszcza przy obniżce nastroju, ale właśnie tak trzeba. Teraz skupiam się po prostu na tym, żeby kontrolować chorobę i żyć normalnie. W ostatnim czasie wygrywam z tym gównem

Hej. Nie wiem co to jest chad i jak to sie ma do pracy. Ja póki co nie pracuje i nie liczac gospodarstwa, jakichś tam remontów oraz krótkiej pracy na produkcji nigdy nie pracowałem, co nie znaczy, że nie zmieniłbym postawy gdybym tylko sie przełamał. Póki co paraliżuje mnie strach, strach przed tym, że sobie nie poradzę, że bedę miał przykrosci w pracy, że moje zdrowie sie pogorszy a to juz grozi samobóstwem. Nie musi tak być bo to tylko opcja, ale skoro jest ryzyko, że bedzie gorzej niz jest a juz jest zle to mysle ze orgaznim ma całkiem trzezwy system obronny. Podziwiam Cie, jak czytam to co napisałes. Chciałbym potrafić tak jak Ty. Czasami sobie marzę żeby mieć wy*ebane na to wszystko, isc do jakiejś pracy i "rzeźbić" bez wiekszego przejmowania sie o efekt swojej pracy. Wiele osob tak robi, ale ja ciagle nie potrafię.Jakiś moralny czy etyczny chce być w pracy czy coś. Jak sobie liczę jak bogatym mógłbym być człowiekiem po tylu latach bez normalnej pracy, to aż chcę sobie zrobić reset w drastycznym tego słowa znaczeniu. Jestem osobą nie uzależnioną od niczego, nie mam własnej rodziny na utrzymaniu, nigdy jakoś bardzo nie imprezowałem. Wyjezdzajac za granice na remonty, jezdzac na tirach na które uprawnienia mam od lat, albo realizujac moje marzenie do robienia tatuazy byłbym teraz w zupelnie innym miejscu

i mozliwe ze niczym bym sie nie przejmował, Stracone lata bolą mnie bardzo. Niestety nie zawsze okolicznosci sprzyjały. Ps. Mogę wiedzieć co studiowałes i gdzie pracowałes/czym zajmujesz sie teraz?

W dniu 6.01.2024 o 15:17, miL;) napisał(a):

Cześć, choruję od 2,5 roku, ciężka depresja i natrętne myśli. Obecnie lepiej, choroba atakuje okresowo i ustępuje. Zarządzam ponad 1000 osób, jedna z największych firm w Polsce. Duże wyzwania, stres i odpowiedzialność, ale jestem dobry w tym co robię i szanowany przez współpracowników. Zaczynałem ponad 20 lat temu na najniższym stanowisku ale szybko awansowałem a po 6 latach dostałem propozycję przejścia do obecnej firmy na kierownicze stanowisko, skorzystałem, nadrobiłem studia i dalej awansowałem. Przez wiele lat stres ale od 8 lat duża pewność siebie, b. dobre relacje z zarządem i satysfakcja. I przyszła choroba, nagle i zmieniła wszystko.. Stałem się wrakiem człowieka, na szczęście zbiegło się to z covidem (praca zdalna, brak osobistego kontaktu) jak doszły kamery w systemach do komunikacji to wszyscy zobaczyli jak wyglądam, a że schudłem ponad 20kg to mówiłem że covid i powikłania. Nie skożystałem ze zwolnienia lekarskiego, bo miałem świadomość, że bez dyscypliny kontaktu z ludźmi nie podniosę się z choroby, wytrzymałem i powoli staję na nogi.

Podejmij pracę, to Ciebie wzmocni, zobaczysz. Twoją dziewczyną potrzebuje Faceta, który będzie dla Niej oparciem i wsparciem w życiu. Jaka praca będzie dla Ciebie dobra? Trudno powiedzieć, ale przyszło mi na myśl (a czasem mam dobre przeczucie;), że powinieneś spróbować w firmie zajmującej się zakładaniem ogrodów. Tylko nie jakiś koszenie trawy na poboczach tylko profesjonalne tworzenie ogrodów/terenów zielonych. Pracowałeś w gospodarstwie rolnym (ja też od dzieciństwa i wiem jaka to ciężka praca, dużo pracy mało perspektyw..). Masz doświadczenie wyniesione z gospodarstwa, zdobędziesz nowe, może z czasem otworzysz coś swojego. Tylko nie wiem jak w tej branży się kręci zimą?
Trzymaj się

Cześć. Cieszę się, że napisałeś. Twój przykład jest na prawdę konkretnym przykładam. Jestem pełen podziwu wobec tego co osiagnąłes. Jest to jednak przykład z którego nie mogę za bardzo nic zaczerpnąć. Twoje życie nie jest dla mnie. Nie marzę nawet o takiej opcji. Szczytem moich marzeń była praca na własną rękę, samemu za godziwe pienądzę. Coś co by mnie cieszyło i rozwijało. Nie musiałbym sie użerać z nieciekawymi ludźmi, pracowałbym we wasnym tempie, bez prasji i duzej odpowiedialnosci. Nie wiem natomiast co to miałoby być. Prowadzenie duzej firmy to dla mnie inny swiat. Na prawdę podziwiam. Jesli chodzi o Twój epizod depresyjny to widze dużą szanse na wyjscie z tego gdyż ja to porównuje do programu komputerowego. Jesli system od poczatku był poprawny i działał latami a teraz ma chwilową usterkę to mozna ją naprawic bo 99,9% systemu jest poprawna. Gorzej jak coś jest kompletnie zle napisane od poczatku. Takie urzadzenie i system psuje sie latami i po upływie wielu  ledwo funkcjonuje. Nie ma do czego przywracać systemu bo nigdy nie był dobry, sam sie nie naprawi też, wgranie nowego nie jest możliwe i to jedyna przykra róznica w tym przykładzie. Zostaje śmietnik. Tak to widzę stosując jak myslę bardzo dobre porównanie. Co do ogrodów to całkiem ciekawy pomysł rzuciłeś. Mysle, ze w alternatywnym swiecie byłby do zrealizowania. na pewno jest mi blizszy niz to czym sie zajmujesz jednak zbyt odległy bym to poczuł, dostał powera i poszedl za ciosem. Z dziewczyną masz racje, boli mnie to co ja sobą reprezentuje, jest mi wstyd, często płaczę z poczucia bezsilności, czasami mysle by skoczyć z balkonu. Boje sie, że jak zwyklę czekam na ostatnią chwilę by podjąć jakąkolwiek pracę. Mam tak niemal ze wszystkim. Teraz nawet do jej rodziny przestałem jezdzic bo z gospodarstwa odszedlem a pracy nie podjąłem żadnej. Dla normalnych ludzi to nie do pomyslenia, ze mozna miec takie problemy. ech. 

W dniu 17.01.2024 o 08:30, Haskowa napisał(a):

Cześć Lion 1991. Myślę, że uprawnienia kat. C+E, które posiadasz pozwolą ci podjąć dobrą i dobrze płatną pracę. Znam rynek pracy, więc pewne pojęcie mam, natomiast kwestia jest taka: czy możesz i chcesz pracować jako kierowca zawodowy. Z Twojego postu wynika, iż chcesz pracować, a to już bardzo duży plus dla Ciebie 🙂 Powodzenia 🙂

Cześć. Ciesze sie bardzo, że znasz temat pracy w tym zawodzie. Jesli zechcesz to z checia bym z Tobą popisał na priv czy nawet tutaj. Nie wiem jak bardzo chce pracowac w tym zawodzie ale są to moje jedyne kwalifikacje jakie mam. Robiąc kurs dostrzegałem wiele plusów w tym zawodzie, głownie bycie samemu podczas pracy. Niestety ostatecznie minusy i obawy przeważyły. Ale nie same. Było też gospodarstwo i matki manipulacje. Do tego choroba członka rodziny uziemiła mnie na gospodarstwie na kilka lat i tyle zostało z moich słomianych, choć może wystarczających na tamten moment, chęci. Może jeszcze nie wszystko straconę. Jesli widzisz jakas opcje dla mnie w tym zawodzie, czyli dla kogos kto ma duze obawy i zadnej praktyki to prosiłbym o sugestie. Na głeboką wode raczej nie bede chciał skoczyć. pozdrawiam.  

Reszcie także dziekuje za odpowiedzi. Postaram sie odniesc do nich niebawem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No nie za bardzo. W kwietniu będę miał 24 lata, a przez moje zaburzenia szkołę średnią zawaliłem, od października idę zdawać zaocznie. Jestem z małej miejscowości, nie mam żadnych doświadczeń, chciałbym zamieszkać w dużym mieście, ale jak patrzę na kupno mieszkania. Kawalerka oczywiście to ceny za m² mnie przerażają, mam dość siedzenia z rodzicami. Chcę pracować i mieszkać na własnym, a zaburzenia nie pomagają. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja od prawie 10 lat jestem ciągle w tej samej robocie którą jestem znudzony do szpiku kości....Niestety ale fobia społeczna nie pozwala mi,po prostu nie jestem w stanie iść do innej,nowi ludzie....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.03.2024 o 08:34, dziki94 napisał(a):

Ja od prawie 10 lat jestem ciągle w tej samej robocie którą jestem znudzony do szpiku kości....Niestety ale fobia społeczna nie pozwala mi,po prostu nie jestem w stanie iść do innej,nowi ludzie....

To prawda, lepiej być znudzonym, niż odrętwiałym ze stresu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×