Skocz do zawartości
Nerwica.com

Poczucie własnej wartości


Angel26

Rekomendowane odpowiedzi

Zdaje sobie z tego sprawę. Wiem że mogę kogoś zranić ale zrobię tak że nie zranię. Żeby rozwiać wątpliwości nie zrobię sobie nic głupiego chyba. Mam po prostu zamiar zabrać parę ciuchów i wyjechać za granice. Zacząć od nowa życie bez nikogo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie myślę o samobójstwie albo staram się nie myśleć. Nie dam rady tego zrobić. Co prawda często jak jadę autem mam nadzieje że ktoś we mnie uderzy. Sądzę że to najlepsze wyjście zrobić tak by każdy o mnie zapomniał że istnieje, wyjechać i spróbować żyć na nowo, może się uda a może nie. Jak się nie uda rodzina będzie miała chociaż pieniądze z ubezpieczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

salvatore,

umiera sie tylko raz i naprawdę, wszystko inne to na niby w tym temacie, ale rozumiem co masz na mysli

 

-- 08 maja 2012, 18:33 --

 

życie jest tylko jedno i jesli juz cos na nas tak wpłynie ,ze zmienie je na zawsze na gorsze to juz tak pozostanie w tym naszym jedynym życiu o głowy sobie nie utniesz niestety a symboliczne umieranie nic tu niezmieni o to i tak bedzie oszustwem własnych odczuć i własnej pamieci

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwica lękowa, obrzydzenie, molestowanie.. Proszę o pomoc.

 

Witam i bardzo proszę o pomoc.

Dwa lata temu po ciężkiej przeprawie u różnych lekarzy-specjalistów wykryto u mnie dość mocną nerwicę lękową, głównie na podstawie objawów somatycznych (napady pseudopadaczkowe, tiki nerwowe, ataki paniki), jestem na mocnych lekach i powoli dochodzę do siebie. Chciałam Was jednak zapytać o objawy wewnętrzne, psychiczne nerwicy i sposoby radzenia sobie z nimi..

Od końca szkoły podstawowej właściwie mam gigantyczny problem z połączeniem "ja" fizycznego, czyli mojego ciała i wyglądu z moim "ja" wewnątrz, myśląc o sobie myślę właśnie w dwóch kategoriach, nie akceptuję swojego ciała w ogóle, czuję się w nim dziwnie obco. Unikam patrzenia w lustro, nie odsłaniam nóg, obojczyków, ramion, noszę długą grzywkę i włosy mocno zasłaniające twarz, bez względu na porę roku. Brzydzę się siebie do tego stopnia, że idąc ulicą nigdy nie patrzę ludziom w twarz, tylko idę ze spuszczoną głową, unikam spojrzeń, na imprezy, spotkania ze znajomymi nie chodzę w ogóle - mam wrażenie, że moja osoba .. Nie wiem, przyniesie im wstyd? Tak to odbieram, tak to czuję. Najgorsze jest to, że bardzo chciałabym mieć przyjaciół i umieć otworzyć się na ludzi,ale przez to ja siebie nienawidzę mam nieodparte wrażenie że powinnam nie narzucać się ludziom by nie przynosić im wstydu swoją obecnością, powinnam unikać ich dotyku, bo brzydzą się mną tak, jak ja brzydzę się sama sobą.. Że każda nowo poznana osoba odzywa się do mnie z litości. Mam 20 lat, z problemem borykam się od co najmniej 6 i jest coraz gorzej. Psychologowie,psychiatrzy dają mi tylko leki, a i te nie zawsze pomagają.

Czy może być to kwestia molestowania w dzieciństwie? (miałam 7 lat..) i objaw nerwicy? Co można z tym zrobić? Chcę normalnie żyć.

Jeśli ktokolwiek odpowie - pięknie dziękuję. Jeśli nie, również dziękuję, że miałam to gdzie z siebie wyrzucić.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Próbowałam psychoterapii i nie jestem w stanie się przemóc. Nie umiem mówić drugiej osobie o swoich problemach, a szkoda pieniędzy na godzinny seans, podczas którego miałabym milczeć i tracić czas. Terapii grupowej się bardzo obawiam.

Z rodzicami mam poprawne stosunki, wyprowadziłam się dość dawno temu i żyję samodzielnie. Niemniej jednak od czasu wyprowadzki czuję się lepiej. Nie byli i nie są moimi przyjaciółmi ale z racji moich problemów, spokojnego charakteru nie byłam trudnym dzieckiem, nie miałam okresu buntu, nie uciekałam z domu. Raczej nie było powodów do większych sprzeczek. Jedyne, co mnie bolało z ich strony to to, że nie nauczyli mnie mówić o emocjach, złość i niepokój musiałam ukrywać, "bo nie wypada przy ludziach", radość też, bo "cieszyć się nie ma z czego". Nigdy nie powiedziałam im na głos, że ich kocham - nie umiem. Podobnie nie umiem powiedzieć przyjaciołom, że ich doceniam i szanuję. O poważniejszych związkach z drugą osobą nawet nie mówię, bo jest to u mnie nie do pomyślenia i jak na razie zupełnie niewykonalne.

Mieliśmy jako rodzina dość poważne problemy z wujkiem, z którym mieszkaliśmy do jego śmierci - był despotą, często robił awantury, żerował na mnie i bracie emocjonalnie (obrażał się bez powodu, wyzywał, trzaskał drzwiami, nawet jak go przepraszaliśmy, choć nic złego nie zrobiliśmy). Rodzice stali za nim murem i w żaden sposób nie reagowali, nie stawali w naszej obronie. Nie wiem, czy to mogło mieć jakiś wpływ na relacje między nami.

 

Dziękuję i pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tohuwabohu92, Myślę, że wiele sytuacji i wątków z okresu dzieciństwa wpłynęło na Twoje dzisiejsze trudności bo takowe masz. Błędy wychowawcze rodziców, nieumiejętność rozmawiania o uczuciach, emocjach, nie okazywanie uczuć i emocji...to tylko kropla w morzu.

Myślę, że Twoje problemy biorą się ze stanów emocjonalnych, przeżywasz konflikty wewnętrzne.

Jedna sesja na pewno nie pomoże, a grupowa jest nie dla wszystkich.

Warto próbować z uwagi na fakt, że samo się nic nie polepszy. Może się pogorszyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niskie poczucie własniej wartości, stres, lęk, problemy z ad

 

Witam,

Od bardzo długiego czasu mam problem wg mnie psychologiczny jednak nie potrafię go konkretnie sprecyzować ani nazwać, nie potrafię też sama sobie pomóc więc postanowiłam poszukać opinii, porad na forum.

Na wstępie chcę zaznaczyć, że mam już omówioną wizytę u psychologa jednak muszę na nią jeszcze poczekać. Będzie to moja pierwsza wizyty ponieważ jak dotąd nie miałam odwagi się na nią zdecydować.

Mam 21 lat i od dzieciństwa miałam problemy z adaptacją. Nie lubiłam i nie lubię nowych miejsc i znajomości. W nieznanym towarzystwie jestem nieśmiała, małomówna, skrępowana i zdenerwowana w ogóle nie czuję się komfortowo. Problem zaczął się po podstawówce kiedy rozpoczęłam edukację w gimnazjum, najpierw zmiana szkoły, potem zmiana klasy. Za każdym razem z powodu tego, że nie czułam się akceptowana i nie czułam się komfortowo. Nikt niby mnie nie obrażał ani nie dawał mi dobitnie do zrozumienia, że jestem gorsza ale ja czułam się samotnie ponieważ nie byłam jak reszta- zawsze w centrum zainteresowania. Bałam się wygłaszać swoje opinie, odpowiadać na lekcji, rozmawiać z osobami które wiodły prym w klasie. Po drugiej zmianie klasy udało mi się w końcu w jakieś mierze dostosować, poznałam kilka osób przy których poczułam się swobodnie i dzięki temu udało mi się skończyć gimnazjum w miarę dobrej kondycji psychicznej. W szkole średniej było gorzej, ponieważ otoczenie wyraźnie dawało mi do zrozumienia, że nie jestem akceptowana. Aby przetrwać wraz z zaufaną przyjaciółką ( też nie akceptowaną przez klasę) zaczęłyśmy na złość im, demonstrować swoją inność ubiorem, zachowaniem, wyglądem, muzyką itp. Myślę, że był to ten tzw. Młodzieńczy bunt. W szkole udawałam, że nic mnie nie obchodzi że klasa mnie nie lubi jednak poza szkołą nie zwykle mi to doskwierało. Powrót ze szkoły kończył się płaczem, nie miałam siły odrabiać lekcji, wstawałam rano z płaczem, wymyślałam powody by opuszczać lekcje. Czekałam z nadzieją aż ten koszmar się skończy i wyjadę na studia do innego miasta. Myślałam, że wtedy wszystko się zmieni jednak szybko okazało się, że przeliczyłam się. Ciężko mi się odnaleźć w nowym mieście, tęsknie za miejscami które znam. Szkoła znów okazała się piekłem. Jest to szkoła artystyczna. Każdy uważa się za najlepszego, każdy uśmiechnięty, rozgadany , chwalący się wszystkim i niczym. Ja nie umiem po raz kolejny się dostosować. Nie mam aż takich sukcesów na koncie jak oni, nie lubię rozmawiać o pierdołach, i nie interesują mnie komercyjne działania. Grupa po raz kolejny mnie wykluczyła. Ja znowu chodzę do szkoły cała w nerwach, nie mam z kim rozmawiać , a kiedy już to robię to denerwując się. Czuję się od nich gorsza.

Nie wiem czy to z powodu odrzucenia w szkole pojawiły się u mnie kolejne problemy takie jak to że nie wierzę w siebie w ogóle. Wydaje mi się, że wszystko co robię jest albo bezsensu, albo się nie uda. Chcę rozwijać swoją pasję ale uważam, że nie jestem dostatecznie dobra, wiecznie porównuję się z innymi. Czasem nie mam motywacji by ją rozwijać, nie widzę sensu. W kontaktach z ludźmi z poza szkoły jest różnie. Ogólnie nie ufam ludziom, zawsze obawiam się, że mnie skrzywdzą...w szczególności psychicznie. Będą przy mnie a potem nagle stwierdzą, że nie jestem im potrzebna i znikną z mojego życia. Tak naprawdę jest tylko kilka osób przy których czuję się w 100 % swobodnie i którym ufam . Ale mam grono znajomych którzy wydaje mi się- lubią mnie i moje towarzystwo i wtedy czuję się dobrze. Jednak często mam sytuacje w których nawet do nich boję się zadzwonić albo napisać bądź umówić się mając poczucie, że będę im przeszkadzała albo zrobią to bym dała im święty spokój. Nie lubię też dużo mówić o sobie. Wyrażać poglądów które wiem, że nie będą ogólnie akceptowane. Nie lubię się chwalić i osób które wszystkim się chwalą i są pewne siebie. Nie czuję się atrakcyjna. Kiedy na ulicy uśmiecha się do mnie jakiś mężczyzna uznaję, że zapewne mam coś na twarzy i się ze mnie śmieje...Sama o sobie uważam, że nie lubię ludzi. Ale to nie jest tak, że jestem jakaś uprzedzona. Kiedy jestem w nowym towarzystwie które od razu spontanicznie nawiązuje ze mną przyjazny kontakt odpłacam się tym samym. Nie uważam się za samotnika, lubię otaczać się ludźmi których lubię. Jednak zawsze tkwi we mnie obawa, że oni widują się ze mną na siłę, albo gdzieś w głębi mogą się ze mnie śmiać. Chciałabym to w sobie pokonać, zacząć normalnie funkcjonować w społeczeństwie. Nie bać się rozmawiać, nie denerwować małymi problemami. Poczuć się wartościowo nie tracąc przy tym siebie. Bardzo mi to przeszkadza w życiu, załamuje, czasem nie mam siły by dalej tak żyć. Nie chcę już codziennie odczuwać nie pokój, stres i denerwować się i bać wszystkiego. Chociaż czasem wydaje mi się, że w tym strachu czuję się bezpieczniej. Czasem mam wrażenie jakbym pochodziła z innej planety. Wszystko bardzo w sobie przeżywam, kiedy jest naprawdę źle raczej nie daję tego po sobie poznać, mam wrażenie, że nauczyłam się udawania dobrego humoru.

Chciałabym poczuć się ze sobą dobrze, zobaczyć w sobie zmianę. Jednak nie jest mi łatwo. Nawet jeśli ktoś daje mi rady w tej sprawie nie wiem jak się zmusić do ich zastosowania. Ale chcę wiedzieć czy ktoś może ma podobnie jak ja, jak sobie z tym radzi. Może ktoś nazwie mój problem.

Z góry dziękuję jeśli ktoś przeczytał cały mój wywód J

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Madziałke, bardzo dobrze, że umówiłaś się na wizytę do psychologa. Przez Internet nikt nie postawi rozpoznania, bo tak się nie da. Diagnoza wymaga bezpośredniej konsultacji. Opisane przez Ciebie zachowania bez wątpienia czerpią swoje źródło w niskiej i niestabilnej samoocenie. Boisz się nowości, trudno Ci się przystosować do nowych okoliczności, ludzi, miejsc, czujesz się niedowartościowana, gorsza, mniej atrakcyjna od innych, niegodna uwagi i zainteresowania. Nie wierzysz we własne możliwości, nie wierzysz, że możesz odnieść sukces. Bezustannie dokonujesz porównań społecznych, w których bilans oczywiście wychodzi niekorzystny dla Ciebie. Jesteś nieufna wobec ludzi, nie wierzysz w ich szczerość i bezinteresowność. Próbujesz doszukiwać się "drugiego dnia" w zachowaniach innych i posądzasz innych o nieszczere intencje. Twoja niska samoocena każe Ci wierzyć, że Twoje wysiłki są do niczego, że nic nie ma sensu. Prezentujesz nastój depresyjny - spada motywacja do działania, pojawia się smutek, ucieczka w samotność, lęk przed ludźmi, niepokój i strach, które na dobre zadomowiły się w Twojej głowie. Osoby z niską i chwiejną samooceną prezentują następujące zachowania, np.:

 

- niestawianie sobie żadnych ambitnych celów lub formułowanie zadań powyżej własnych możliwości,

- wycofywanie się przed nowymi zadaniami, bierność poznawcza,

- wycofywanie się z sytuacji publicznej prezentacji, nieśmiałość w kontaktach z nowymi ludźmi,

- obawy przed kompromitacją i porażką,

- niepewność co do prawidłowości wykonania zadań i ciągła potrzeba potwierdzania przez autorytet,

- silnie emocjonalnie reakcje na krytykę – usprawiedliwianie się lub atak krytykującego,

- zaprzeczanie zasadnym komplementom, wyszukiwanie mankamentów i słabych stron lub zwracanie uwagi na lepszych od siebie,

- podejrzliwość wobec ludzi, przypisywanie złych intencji innym,

- wycofywanie się z działania po pierwszym niepowodzeniu,

- generalizowanie pojedynczych niepowodzeń na wszystkie działania i cechy osobowości,

- przypisywanie sobie winy za niepowodzenie, a upatrywanie sukcesów w czynnikach zewnętrznych,

- nadmierna koncentracja na wadach i słabościach, a deprecjonowanie zalet i mocnych stron,

- zazdrość lub zawiść w przypadku cudzych sukcesów,

- wysoka potrzeba akceptacji; domaganie się cudzej uwagi i zainteresowania oraz pochwał ze strony innych,

- niechętna autorefleksja, zamknięcie się w sobie, izolacjonizm,

- mały wgląd w siebie,

- minimalistyczna postawa wobec życia,

- ignorowanie własnych potrzeb, uległość, agresja, brak asertywności, brak tendencji samorealizacyjnych.

 

Więcej o skutkach niskiej samooceny możesz przeczytać tutaj: http://portal.abczdrowie.pl/niska-samoocena. Trzymam kciuki za wizytę u psychologa. Niewykluczone, że niskie poczucie własnej wartości jest tylko jednym z wielu symptomów bardziej złożonego zaburzenia, np. osobowości unikającej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Madziałke, bardzo dobrze, że umówiłaś się na wizytę do psychologa. Przez Internet nikt nie postawi rozpoznania, bo tak się nie da. Diagnoza wymaga bezpośredniej konsultacji. Opisane przez Ciebie zachowania bez wątpienia czerpią swoje źródło w niskiej i niestabilnej samoocenie. Boisz się nowości, trudno Ci się przystosować do nowych okoliczności, ludzi, miejsc, czujesz się niedowartościowana, gorsza, mniej atrakcyjna od innych, niegodna uwagi i zainteresowania. Nie wierzysz we własne możliwości, nie wierzysz, że możesz odnieść sukces. Bezustannie dokonujesz porównań społecznych, w których bilans oczywiście wychodzi niekorzystny dla Ciebie. Jesteś nieufna wobec ludzi, nie wierzysz w ich szczerość i bezinteresowność. Próbujesz doszukiwać się "drugiego dnia" w zachowaniach innych i posądzasz innych o nieszczere intencje. Twoja niska samoocena każe Ci wierzyć, że Twoje wysiłki są do niczego, że nic nie ma sensu. Prezentujesz nastój depresyjny - spada motywacja do działania, pojawia się smutek, ucieczka w samotność, lęk przed ludźmi, niepokój i strach, które na dobre zadomowiły się w Twojej głowie. Osoby z niską i chwiejną samooceną prezentują następujące zachowania, np.:

 

- niestawianie sobie żadnych ambitnych celów lub formułowanie zadań powyżej własnych możliwości,

- wycofywanie się przed nowymi zadaniami, bierność poznawcza,

- wycofywanie się z sytuacji publicznej prezentacji, nieśmiałość w kontaktach z nowymi ludźmi,

- obawy przed kompromitacją i porażką,

- niepewność co do prawidłowości wykonania zadań i ciągła potrzeba potwierdzania przez autorytet,

- silnie emocjonalnie reakcje na krytykę – usprawiedliwianie się lub atak krytykującego,

- zaprzeczanie zasadnym komplementom, wyszukiwanie mankamentów i słabych stron lub zwracanie uwagi na lepszych od siebie,

- podejrzliwość wobec ludzi, przypisywanie złych intencji innym,

- wycofywanie się z działania po pierwszym niepowodzeniu,

- generalizowanie pojedynczych niepowodzeń na wszystkie działania i cechy osobowości,

- przypisywanie sobie winy za niepowodzenie, a upatrywanie sukcesów w czynnikach zewnętrznych,

- nadmierna koncentracja na wadach i słabościach, a deprecjonowanie zalet i mocnych stron,

- zazdrość lub zawiść w przypadku cudzych sukcesów,

- wysoka potrzeba akceptacji; domaganie się cudzej uwagi i zainteresowania oraz pochwał ze strony innych,

- niechętna autorefleksja, zamknięcie się w sobie, izolacjonizm,

- mały wgląd w siebie,

- minimalistyczna postawa wobec życia,

- ignorowanie własnych potrzeb, uległość, agresja, brak asertywności, brak tendencji samorealizacyjnych.

 

Więcej o skutkach niskiej samooceny możesz przeczytać tutaj: http://portal.abczdrowie.pl/niska-samoocena. Trzymam kciuki za wizytę u psychologa. Niewykluczone, że niskie poczucie własnej wartości jest tylko jednym z wielu symptomów bardziej złożonego zaburzenia, np. osobowości unikającej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Madziałke masz takie problemy jak ja miałem, mam ale dzięki pomocy psychologa, psychiatry możesz je wcześniej zacząć pokonywać póki się jeszcze tak nie nawarstwiły. Faceci się na Ciebie patrzą bo pewnie podobasz im sie a nie że masz coś na twarzy no ale mi też się tak wydaje jak się inni na mnie patrzą. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Madziałke masz takie problemy jak ja miałem, mam ale dzięki pomocy psychologa, psychiatry możesz je wcześniej zacząć pokonywać póki się jeszcze tak nie nawarstwiły. Faceci się na Ciebie patrzą bo pewnie podobasz im sie a nie że masz coś na twarzy no ale mi też się tak wydaje jak się inni na mnie patrzą. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi psycholog , powiedziała ,że nie uważa mnie za pierdołę .

A co Ci miała powiedzieć ? :D Ja bym jednak podchodził z dystansem do tego typu deklaracji ze strony "psychologów" :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi psycholog , powiedziała ,że nie uważa mnie za pierdołę .

A co Ci miała powiedzieć ? :D Ja bym jednak podchodził z dystansem do tego typu deklaracji ze strony "psychologów" :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to żeś mnie kolego LucP84 pocieszył tym linkiem, mam szanse tylko u 4% kobiet i to pewnie tak wyglądających że każdy facet by uciekał. :mrgreen: No ale mnie to nie zdziwiło w końcu kobiety patrzą na status społeczny, zaradność, potencjał partnera a faceci na urodę. Kiedy sprzątałem na budowie czy wysypisku śmieci też mną się żadne nie interesowały( nie licząc 50 latki ważącej 150 kg)bo kto by chciał takiego prostaka no ale bezrobotnego to już chyba tylko totalne desperatki zaakceptowałyby. Nie zostaje mi nic innego jak udać się do Norwegii i coś tak przeskrobać. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×