Skocz do zawartości
Nerwica.com

Poczucie własnej wartości


Angel26

Rekomendowane odpowiedzi

Opiniami ludzi przejmuję się tylko wtedy gdy wyraża to człowiek na którym mi zależy a że jest ich coraz mniej więc nie bardzo się przejmuje. Tracę wszystkie znajomości przez to że jestem teraz jaki jestem, kiedyś wielka dupa która nigdy nie mówiła nie i robiła wszystko bo mieć znajomych a teraz nie potrafię się powstrzymać by mówić komuś prawdę jeśli mi coś nie pasuje jestem szczery do bólu a ludzi prawda boli. Nie wiem czy zawsze musi być moja wina że jestem tak czy inny, nie wiem. Byłem kiedyś u psychologa ale tylko raz w szkole ale to była wielka porażka ten psycholog i więcej powiedziałem że nie pójdę. Nie wiem może mój problem polega na tym że nie mam w swoim otoczeniu osoby której mogę zaufać i może już nie potrafię tego zrobić. Wstyd się przyznać ale już nerwowo nie wytrzymuje, nie lubię samotności i tego jak wygląda(chociaż wiem że tego nie zmienię). Żyję z dnia na dzień z pewną nadzieją która się szybko nie spełni, nie układam planów żadnych bo po co jak i tak nic z tego nie będzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

salvatore, z Twoich wpisów jasno przebija ton, że niewygodnie Ci w Twojej skórze i w okolicznościach, w jakich aktualnie się znajdujesz. Nienawiść do samego siebie, samoodtrącenie, brak samoakceptacji również klasyfikuje się pod niską samoocenę. Wydaje mi się, że niskie poczucie własnej wartości to element Twojego depresyjnego nastroju - jesteś skryty, niechętnie mówisz o swoich problemach, boisz się przyznać do porażek z obawy przed wyśmianiem i kompromitacją w oczach innych, zakładasz "maski", udajesz, że wszystko jest OK, a w środki cierpisz, nie potrafisz czerpać radości z życia. Nie bez znaczenie jest pewnie fatalne zauroczenie dziewczyną, która gardziła Twoim uczuciem i z Ciebie drwiła. Unikasz kontaktów z ludźmi, bo masz wrażenie, że nikt nie jest w stanie Cię zrozumieć, skoro Ty do końca sam nie potrafisz określić, co czujesz. Nie lubisz samotności, a paradoksalnie w nią uciekasz, czując się coraz bardziej nieszczęśliwy. Nie wierzysz w powodzenie swoich planów, jesteś pesymistą i czarnowidzem. Wiem, że masz negatywne doświadczenia z psychologami, ale mimo wszystko zachęcam Cię do wizyty w poradni zdrowia psychicznego. Być może Twój pogarszający się nastrój jest wstępem do depresji? Więcej na temat depresji i niskiej samooceny możesz przeczytać tutaj:

http://portal.abczdrowie.pl/depresja-maskowana

http://portal.abczdrowie.pl/depresja-u-mezczyzn

http://portal.abczdrowie.pl/pierwsze-objawy-depresji

http://portal.abczdrowie.pl/niska-samoocena

http://portal.abczdrowie.pl/samoodtracenie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba wszystko się zgada, ale nie wiem czy to jest wstęp do depresji czy też ją mam. Kiedyś usłyszałem że mam 'nerwice depresyjną' ale to chyba nie prawda. Cieszyć się życie nie potrafię bo tak naprawdę nie ma czym. Moje życie ostatnio sprawdza się tylko do chodzenia do pracy i z pracy do domu, jak bym mógł to do pracy bym nawet raczej nie poszedł ale jest to nie możliwe. Jest też jedna sprawa która się ciągnie za mną od dwóch lat i chyba nie da mi spokoju szybko. Do lekarza wybierałem się parę razy ale stwierdzałem że jest wszystko ok i nie potrzebuję do niego iść bo po co.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

salvatore, biernością i zaprzeczaniem, że nie ma żadnego problemu, nie pomagasz sobie. Problem niewątpliwie jest, skoro nie potrafisz cieszyć się życiem, i sam na pewno się nie rozwiąże. Przez Internet nie jestem w stanie stwierdzić, czy cierpisz na kliniczną postać depresji, czy jest to po prostu przeciążenie kryzysową, trudną sytuacją, w której aktualnie znajdujesz się od dłuższego czasu. Czekanie aż problem zniknie nie załatwia sprawy. Problem sam nie zniknie. Musisz podjąć jakieś kroki, by zmienić swoją niewygodną sytuację. Nie robiąc nic, Twój zły nastrój tylko się pogłębia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

salvatore, Twoje zdrowie i samopoczucie jest najważniejsze. Trzymam kciuki za wizytę u lekarza, a opinią innych się nie martw. Co Cię zdanie innych obchodzi? Czujesz się źle, z czymś sobie nie radzisz, masz problem, to korzystasz z pomocy. Każdy ma do tego prawo - Ty także. Jeżeli swoje samopoczucie i nastrój będziesz uzależniał od opinii na Twój temat za strony innych ludzi, to zawsze będziesz w kiepskim humorze. Jeszcze nikt się taki nie narodził, co by każdemu dogodził. Zacznij żyć własnym życiem i dbać o siebie, nie przejmując się tym, co o Tobie mówi sąsiadka z naprzeciwka albo Pani z mięsnego. Nie warto. Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a co zrobić jak samoocena jest niska ale adekwatna do rzeczywistości. Ja jestem życiowym nieudacznikiem i to jest fakt a nie żaden mój wymysł nie będę se wmawiał że jestem wartościowym człowiekiem który coś w życiu osiągnął skoro tak nie jest.

 

Hmm. Powiem Ci co mi pomaga. Od czasu do czasu co prawda, ale zawsze. Są ludzie, którzy nie maja takich problemów. Znajdź sobie idola, kogoś kto wzbudza w tobie zainteresowanie i podziw, jest taki jaki ty chciałbyś być. I nie naśladuj go, ale weź z niego przykład.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

salvatore,

ja raczej tez mowię prawe a ludzie nie lubią szczerosci tak jak napisąłes ,wola zeby sie do nich tylko ładnie uśmiechac , chwalić i żeby było fajnie, dlatego tym, którzy nie sa szczerzy a dobrze graja, mi tez zalezy tylko na opini ludzi, których lubię i to jest chyba stan normalny i prawidłowy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a co zrobić jak samoocena jest niska ale adekwatna do rzeczywistości. Ja jestem życiowym nieudacznikiem i to jest fakt a nie żaden mój wymysł nie będę se wmawiał że jestem wartościowym człowiekiem który coś w życiu osiągnął skoro tak nie jest.

 

Hmm. Powiem Ci co mi pomaga. Od czasu do czasu co prawda, ale zawsze. Są ludzie, którzy nie maja takich problemów. Znajdź sobie idola, kogoś kto wzbudza w tobie zainteresowanie i podziw, jest taki jaki ty chciałbyś być. I nie naśladuj go, ale weź z niego przykład.

Chyba za stary trochę jestem i za dużo we mnie krytycyzmu na znajdowanie idola. Rozważałem kiedyś i nadal czasem aby żyć wśród nieudaczników życiowych abym nie czuł się wśród nich gorszy ale to chyba nie jest dobre rozwiązanie żyć na ulicy, czy w jakimś ośrodku zamkniętym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jesteś za stary na takie cos. Bierzemy przykład z ludzi całe życie. Spójrz sobie np. Clooney'a. Jako aktor się sprawdza idealnie w roli facetów z jajami, popatrz sobie np. na jego mowa ciała, ubierz elegandzko, zrób zęby jak masz z nimi problem i się uśmiechaj. Ale nie jak głupek tylko jak facet męsko.

Jak nie na Clooneya to na Stathama. Weź przykład ale nie naśladuj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i się uśmiechaj. Ale nie jak głupek tylko jak facet męsko.

 

Łatwo powiedzieć, a prawda jest taka, że wiele osób jakby się nie uśmiechało, to wyglądają jak idioci. Ja jestem tego przykładem- normalnie to jeszcze jakoś wyglądam, ale jak się uśmiechnę to tragedia. Po prostu tak mam szczękę zbudowaną i nic na to nie poradzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jesteś za stary na takie cos. Bierzemy przykład z ludzi całe życie. Spójrz sobie np. Clooney'a. Jako aktor się sprawdza idealnie w roli facetów z jajami, popatrz sobie np. na jego mowa ciała, ubierz elegandzko, zrób zęby jak masz z nimi problem i się uśmiechaj. Ale nie jak głupek tylko jak facet męsko.

Jak nie na Clooneya to na Stathama. Weź przykład ale nie naśladuj.

Ale moja niska samoocena nie dotyczy wyglądu branie przykładu z jakiś tam aktorów jest dla mnie infantylne. Mam niską samoocenę bo nie mam żadnych osiągnięć życiowych które powinienem mieć facet w moim wieku i tu jest problem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jakie to są 'osiągnięcia życiowe w Twoim wieku'?

Praca stała, odpowiednie doświadczenie zawodowe, umiejętności. Związek poważny lub w przeszłości takie związki. Określony cel życiowy i realizowanie go. Nic z tego nie posiadam mimo 30 paru lat i jak tu mieć wysoką czy średnią samoocenę jak przeciętny 20- latek ma większe doświadczenia niż ja i szansę na pracę bo jak się ma takie dziury w życiorysie i nic się nie umie jak ja ciężko o jakąś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie sami obwarowują się jakimiś wymaganiami. Wyznaczają sobie standardy, do których chcą dążyć albo wydaje im się, że muszą dążyć, bo takie jest "zalecenie społeczne", a kiedy ich nie osiągną, to wpadają w "dołek" - "Nie udało mi się", "Jestem nic nie warty", "Jestem do niczego". I niska samoocena pogłębia się jeszcze bardziej. Niska czy też zaniżona samoocena nigdy nie jest adekwatna, gdyż każdy z nas ma w sobie coś, co jest wartościowe. Pewnie niejeden z nas by się zdziwił, ile cech pozytywnych widzą w nas inni, z których my osobiście nawet nie zdajemy sobie sprawy. Poza tym, gdzie jest napisane, że człowiek po trzydziestce musi mieć rodzinę albo perspektywy na założenie rodziny, nie wiadomo jakie doświadczenie zawodowe itp. Nigdzie! Inna kwestia to to, czy zależy nam na tym, by wkomponować się w "obrazek społeczny". Bo jeżeli zależy mi, żeby po trzydziestce mieć żonę, pracę i własne lokum, a tego nie mam i ten deficyt sprawia, że czuje się gorszy od innych, to wówczas coś trzeba z tym zrobić. Samo użalanie się nad sobą i twierdzenia w stylu "Nic nie osiągnąłem i mam tego świadomość, dlatego moja niska samoocena to nie wymysł, tylko odzwierciedlenie rzeczywistości" na nic się zdadzą. Cóż z tej deklaracji i naszej świadomości, skoro i tak nie robimy nic, by niewygodną dla nas sytuację zmienić. Samo nic się nie zmieni, jeżeli będziemy bierni. Dorosłość to przede wszystkim branie odpowiedzialności za swoje życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pani Ekspert mi odpowie na pytanie w temacie poniżej czy mnie zignrouje bo łatwiej??

Inna sprawa to taka, że zgadzam się z połową tego co napisałaś.

Akurat kwestia rodziny, domu, statusu materialnego to faktycznie narzucone przez społeczeństwo "wymogi" by móc się czuć mężczyzną, czy człowiekiem pewnym siebie, mogący sobie powiedzieć, że trzyma poziom czy jakimkolwiek tam innym. Podobnie zresztą kwestia wygladu... narzuca się nam, że Brad Pitt jest najseksowniejszy, że każdy mężczyzna powinien wyglądać jak on. Wtedy Ci słabsi wiedząc, że jak on nie wyglądają popadają w kompleksy, łapią się na haczyk i popadają w depreche. Budowanie samooceny na ocenie czy kryteriach innych jest błędne bo będzie ona zależna od osób co właśnie owe kryteria narzucają a nie od nas samych. Nigdy nie wybije się poza poziom taki na jaki pozwolą nam właśnie ci ludzie od których nasza samoocena jest zależna.

Natomiast w kwestii doświadczenia zawodowego absolutnie nie masz racji. Dlatego, że czasy mamy jakie mamy. Nie musi i nie powinna właściwei ona wypływać na naszą samoocenę ale pracodawcy patrzą na to i jeżeli doświadczenia się nie ma, to się nie ma pracy. Rynek pokazuje, żę trzeba mieć doświadczenie bo bez niego nie dostaniemy pracy, bez pracy nie dostaniemy pienędzy a bez pieniędzy nie będziemy mogli włożyć do miski jedzenia, nie będziemy mieli gdzie mieszkać i nie będziemy mogli korzystać z rad psychologów bo wymagają niemałych sum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pani Ekspert mi odpowie na pytanie w temacie poniżej czy mnie zignrouje bo łatwiej??
bakus, jeśli masz na myśli wątek dotyczący "prawiczków", to odpowiedziałam na pytania tam przez Ciebie zawarte.

 

bakus, niska samoocena jest zazwyczaj chwiejna, gdyż zależy od tego, jak ocenią nas inni, a nie my sami. Skoro opinię koleżanki czy sąsiada na mój własny temat przedkładam nad własne zdanie, to wówczas pojawia się ryzyko, że moje poczucie własnej wartości będzie niestabilne, bo zależne od innych, nie ode mnie samego. Nie zgadzam się jednak, że musimy podporządkować się temu, co rzekomo narzuca nam "kultura", "wymogi społeczne" - zwał, jak zwał.

Podobnie zresztą kwestia wygladu... narzuca się nam, że Brad Pitt jest najseksowniejszy, że każdy mężczyzna powinien wyglądać jak on.

Widzisz bakus, Ty uwierzyłeś, że ideałem faceta, który próbują nam wmówić media i nie tylko one, jest Brad Pitt. A ja np. nie ulegam takiej iluzji. To nie jest mój ideał faceta i nie sądzę, by Brad Pitt był przykładem, do którego chcieliby aspirować wszyscy faceci. Poza tym, chyba za bardzo zawężasz pojęcie samooceny do kwestii aparycji - wcześniej pisałeś o włosach, zębach, uśmiechu, sylwetce. Samoocena to znacznie szersze pojęcie.

 

Jeśli chodzi o kwestię pracy, to chodziło mi o to, że jeżeli ktoś narzeka, że jest do niczego, bo nigdy nie pracował albo ma nikłe doświadczenie zawodowe i przez to jest nieatrakcyjny na rynku pracy, co następnie przekłada się na jego kiepską sytuację finansową i złe mniemanie o sobie, bo zaczyna myśleć o sobie jak o nieudaczniku życiowym - to zamiast biadolić, niech lepiej podniesie cztery litery i zacznie działać, np. zapisze się na jakiś kurs, przekwalifikuje się itp. Niektórzy nie pracują i nie mają doświadczenia zawodowego, ale nie leci im przez to samoocena w dół, bo kwestie zawodowe nie są ich kryterium wartościowania siebie. Zresztą mogą np. pozwolić sobie na komfort niepracowania, bo odziedziczyli po babci pokaźny majątek albo żyją cały czas na rachunek bogatych rodziców, którzy też nie specjalnie gnają pociechę do roboty. Znam realia rynku pracy, ale to nie same realia powodują, że spada nam samoocena. Nasza samoocena zależy od tego, jakie standardy sobie wyznaczymy, jakie kryteria wartościowania przyjmiemy, co jest dla nas ważne w ocenie.

 

Chłopak, dla którego ważna będzie dobrze płatna praca, a który nie będzie mógł jej osiągnąć (z różnych względów), na pewno poczuje się mniej wartościowy. Inny facet, nie pracując, może czuć się świetnie w swojej skórze, bo dla niego praca/brak pracy nie jest ważny i na pewno nie stanowi powodu, dla którego on musiałby myśleć o sobie w gorszych kategoriach. Samoocena to kwestia autopercepcji...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o kwestię pracy, to chodziło mi o to, że jeżeli ktoś narzeka, że jest do niczego, bo nigdy nie pracował albo ma nikłe doświadczenie zawodowe i przez to jest nieatrakcyjny na rynku pracy, co następnie przekłada się na jego kiepską sytuację finansową i złe mniemanie o sobie, bo zaczyna myśleć o sobie jak o nieudaczniku życiowym - to zamiast biadolić, niech lepiej podniesie cztery litery i zacznie działać, np. zapisze się na jakiś kurs, przekwalifikuje się itp
to coś o mnie, jestem świadomy że moja sytuacja jest tylko i wyłącznie moją winą ale nie staram się z tym specjalnie walczyć tylko właśnie biadolę.

 

Niektórzy nie pracują i nie mają doświadczenia zawodowego, ale nie leci im przez to samoocena w dół, bo kwestie zawodowe nie są ich kryterium wartościowania siebie. Zresztą mogą np. pozwolić sobie na komfort niepracowania, bo odziedziczyli po babci pokaźny majątek albo żyją cały czas na rachunek bogatych rodziców, którzy też nie specjalnie gnają pociechę do roboty. Znam realia rynku pracy, ale to nie same realia powodują, że spada nam samoocena. Nasza samoocena zależy od tego, jakie standardy sobie wyznaczymy, jakie kryteria wartościowania przyjmiemy, co jest dla nas ważne w ocenie.

Też mogę pozwolić sobie na komfort nie pracowania może nie opływam w luksusy ale mam dach nad głową i papu. I mimo to mam niską samoocenę mimo że rodzice nie gnają mnie do roboty ale wiem że dla ludzi z zewnątrz i samego siebie jestem zerem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też mogę pozwolić sobie na komfort nie pracowania może nie opływam w luksusy ale mam dach nad głową i papu. I mimo to mam niską samoocenę mimo że rodzice nie gnają mnie do roboty ale wiem że dla ludzi z zewnątrz i samego siebie jestem zerem.
To skoro subiektywnie jest Ci źle z tym faktem, carlosbueno, to trzeba zacząć działać, by zmienić swoją niewygodną sytuację. Od konstatacji typu "Jest mi z tym źle" trzeba przejść do praktyki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widziałem odpowiedź. Dziękuje. Odpowiem jutro bądź dziś wieczorem. Zaraz znikam na zajęcia dodatkowe.

 

Co do reszty to mam wrażenie, że obróciłaś o 180 stopni wszystko co powiedziałem w ubiegłym poście.

Bo:

- też się nie zgadzam, że trzeba dostosować się do „narzucanych” nam norm, czy wymogów społecznych. Bo mamy dążyć do tego czego my pragniemy a nie społeczeństwo.

- nie uważam, że Brad Pitt to ideał faceta, tylko że społeczeństwo próbuje nam narzucić pewne ideały. Brad Pitt przyszedł mi do głowy jako pierwszy, dziś może i jest to Patison.

Dziewczynom natomiast wmawia się, że płaski brzuch to wymóg by mieć faceta by panowie za nimi szaleli i popadają w kompleksy, kupują produkty odchudzające itp.

Tak to się kręci. Jestem dobrym obserwatorem i nie daje się takim manipulacją. Natomiast wiem co mnie osobiście trapi.

 

W kwestii pracy to powiedziałem, że doświadczenie nie powinno mieć wpływu na naszą samoocenę, ale jest ważne w obecnym rynku pracy.

 

Tak zawężyłem samoocenę i skupiłem się na kilku aspektach, które mogą ją zwiększyć.

Ponownie napiszę, że błędem jest uzależnianie swojej samoceny od czyiś opinii. To nie jest tak, że ona do końca zależy od tego jak kto nas postrzega. Oni walą do naszej głowy i próbują nam wmówić, że jesteśmy do niczego ale to MY SAMI pozwalamy na to by te drzwi się otworzyły a ich opinie wdarły się do naszego postrzegania siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no właśnie trzeba zacząć działać a u mnie z tym nie najlepiej znajduję miliony powodów aby czegoś nie robić. Mam jakiś paraliż decyzyjny chyba tylko zmuszenie przez kogoś do działania lub trudna sytuacja życiowa by na mnie podziałała.

 

 

Ja też czekałem aż ktoś da mi kopa w dupę i wezmę się za siebie, nie dostałem go. Dziś w końcu się zebrałem poszedłem do lekarza jednego i drugiego i co usłyszałem zapraszamy po wakacjach. Dziękuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×