Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy można się nie nadawać do terapii?


Evia

Rekomendowane odpowiedzi

14 godzin temu, myszak napisał:

Jak tu się zrobilo nieprzyjemnie na tym forum. Co wam się ludzie dzieje? Wyzwiska jakieś wszędzie od debili i całej reszty, ci co chodzą na terapię debile, ci co nie chodzą debile, co to w ogóle jest? 

No to ja się nie nadaję. A jednak po długich i ciężkich poszukiwaniach znalazłam terapeutę odpowiedniego do współpracy. Nie wiem może masz naysli jakichś psychopatów nie znam się nie chce nikogo obrażać, ale podobno jest to zaburzenie które strasznie trudno zmienić bo polega ono na tym że ta osoba nie uważa że ma cokolwiek zmienić. Ok ale to się sprowadza wyłącznie do motywacji. Jeśli ktoś ma IQ w normie a chyba większość ludzi takie ma to spokojnie poradzi sobie z odpowiednią dla siebie terapia, nie? Dzieci czy nastolatki mają motywacje raczej mało sprxyzowane rodzice często ich przyprowadzają bo pedagog kazał i rzeczywiście duża część psychoterapia polega na zadawaniu takich pytań "jak chcesz żeby ci pomóc?" Itp. ja właśnie tak poszłam na terapię "pomóż pan" i prawie nic nie mowilam przez wiele miesięcy i jestem debilka bo za to płaciłam, ale teraz rozmawiam zastanawiam się nad tym co robię jakoś próbuje to nazwać. Coś tam się zmienia może szkoda że tak wolno ale jednak. Nawet te przemilczane sesje nie były wcale bez sensu i po pewnym czasie do nich wracam może nawet lepsze byly niż te przegadane? 

Nie ma takiej osoby ktora nie nadawalaby sie do psychoterapii -ten kto tak myśli jest "debilem",bo inaczej tego nazwac sie nie da.Pomijajac tu choroby typu schozofrenia.Skoro ta magiczna terapia istniejeto  terapeuta powinien potrafic rozmawiac z kazdym.

Ja na terapi rozmawialem o wszystkim,o calym swoim zyciorysie i co?I jajco.Psychoterapeuta wysluchal ,pogadal glupot i poszedl do domu.To jest jego praca.On odbębni z Tobą godzine i ma cie gdzies.Niektorych psychologo w sumie interesuje zycie innych bo swoje mają nudne.Psychoterapia to jest 

To jest delikatna kwestia nie podoba mi się taki ton jak tu się pojawił - jesteś debilem bo szukasz pomocy. Fajnie jeśli nie musisz robić nic albo ci się tak WYDAJE, ale są tacy co chca lub musza. Jak terapeutka nie potrafiła cię zmotywowac do odpowiedniej współpracy na terapii to teraz nazywasz debilami tych, którzy trafili lepiej z wyborem i korzystają z leczenia??? Ja poszukałam terapeuty który nie gada głupot. Spotkalam po drodze wielu słabych  a nawet takich którzy mi sszkodzili. Teraz jest inaczek. Rozmawiam widzę że ma mi sporo do zaoferowania przede wszystkim inaczej patrzy na moje życie niż ja to dotąd robiłam. Mogę poznac jego sposób patrzenia i to poszerza moja perspektywę. Mogę coś zmieni. Albo nic. On za mnie tego nie zrobi. I nawet dobrze że to tylko godzina bo w innym przypadku terapia stawalaby się całym życiem a jak widać na przykładzie karolink nie jest to dobre. Po godzinie ja wracam i zajmuje się SOBĄ. I nie opowiedziałam nawet 1/10 mojego życia a jednak widzę sens tej procedury i zmiany które są teraz są dlamie istotne bo jakoś życia mi się poprawia.

Krytykowanie czyjegoś leczenia które i tak jest trudne sama decyzja żeby pójść zrobić coś ze sobą spotyka się z takimi reakcjami to ja chyba podziękuje za udział w tym forum bo szukam tu informacji i wsparcia a wszędzie jakieś jatki. Idźcie do polityki jak chcecie tak rozmawiać. 

Jeszcze a propos tych słów nigdy nie zarzucałam ludziom, którzy się leczą, że robią źle, wskazywałam tylko na zagrożenia jakie może ponieść za sobą psychoterapia,  a jest ich ogrom. Choćby kwestia nieuregulowanego zawodu psychoterapeuty w Polsce, drugim sama relacja, która może prowadzić do nadużyć. Być może zbyt mało kreatywnie i dla niektórych autorytarnie, choć zdania są jak się okazuje podzielone, ale tylko tyle. Druga kwestia to taka, że w założonym wątku autorka była już w psychoterapii, a po każdym zawodzie trudno zaczynać coś od nowa i analogia, że jak się spadnie z konia trzeba wsiąść na niego z powrotem nie jest tutaj adekwatna, bo terapia ponosi za sobą po pierwsze dużo czasu, po drugie zazwyczaj ogromne koszty. Czułam się zgnieciona i przybita tym, że osoby tak na mnie wsiadły. W sumie wystarczyło powiedzieć myśl co chcesz ja mam dobrego terapeuty i psychoterapia jako taka mi odpowiada i swoje doświadczenia kierować w stronę autora wątku, a nie wsiadać na mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Letmego26 napisał:

Powien kroótko "pierdolita głupoty" .Ja chodzilem na psychoterapie indywidualna i grupowa.Poznalem wielu psychologów.Terapia to jest jeden wielki "kicz".Ludzie zagubieni chodzą do psychoterapeuty z przeswiadczeniem ze on im pomoze ,ale niestety gdy coś jest kiczem to jak ma pomoc?

Nie ma takiej osoby ktora nie nadawalaby sie do psychoterapii -ten kto tak myśli jest "debilem",bo inaczej tego nazwac sie nie da.Pomijajac tu choroby typu schozofrenia.Skoro ta magiczna terapia istnieje to  terapeuta powinien potrafic rozmawiac z kazdym.

Ja na terapi rozmawialem o wszystkim,o calym swoim zyciorysie i co?I jajco.Psychoterapeuta wysluchal ,pogadal glupot i poszedl do domu.To jest jego praca.On odbębni z Tobą godzine i ma cie gdzies.Niektorych psychologo w sumie interesuje zycie innych bo swoje mają nudne.Psychoterapia to jest bzdura.Lepsza terapia to poznanie przyjaciół .I nie rozumiem ludzi ktorzy placa za psychoterapie.Jak mozna byc takim naiwniakiem i dac zarobic jakiemus typowi co skonczyl studia psychologiczne i mysli ze on bedzie umial powiedziec komus cos,co sprawi ze pozbedzie sie on swoich problemow.Przyklad fobii spolecznej ,mowilem psychoterapeucie ze ją mam ,a ta zaczela mowic zebym przestal myslec o opinni innych na moj temat,zebym sie nie wczuwal w to i takie glupoty .AMERYKA

Schizofrenikom to by akurat przydało się w tym kraju każde wsparcie, ale ich się kieruje tylko na leki, mam w rodzinie.

Z resztą się zgadzam. To jedno z najfajniejszych zajęć na zarabianie, ale trzeba mieć też tupet i uwaga, uważam, że gdzieś wśród tych osób jest kilka z tzw. misją, predyspozycją do pomagania, powołaniem do tego, ale można ich policzyć na palcach jednej dłoni i trafić do takiej osoby to bardzo duże wyzwanie i trzeba założyć ogromne straty w portfelu.

Edytowane przez karolink

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychoterapia ponosi za sobą wiele zagrożeń. Nie piszę, że jest złem, można jej tylko dużo zarzucić i się zastanawiać czemu aż takie pieniądze wchodzą w grę, 130 zł /godz przy dzisiejszej średniej 20 zł, podczas gdy wiele osób zarabia poniżej to naprawdę niebagatelne sumy. Druga kwestia to taka, że może wiele osób cierpi i nawet gdyby chciała uczestniczyć w jakieś formie psychoterapii to ich zwyczajnie nie stać. Czy to sprawiedliwe? Na nfz czeka się czasem latami, zresztą nfz nie wszystkich chętnie kieruje na psychoterapię nawet jak to wydawałoby się wskazane. Tak sobie tylko pomyślałam. Moja kuzynka ma 43 lata i ma depresję, zachorowała w wieku 15 lat, jej rodzice nie szukali prywatnej pomocy (wówczas w sumie mało tego było) więc motała się po publicznych placówkach w okolicznych miastach. Dziś jest bez zębów, z rentą 600 zł, nałogową palaczką nigdy nie podjęła żadnej pracy, nadal mieszka z rodzicami, a w tej chwili ma potworną depresję i mówi, że czuje, że umiera, do tego przyczepiła się anoreksja. Żaden psychoterapeuta nie zniży się do jej poziomu, aby jej pomóc na nfz. Kto wie, czy w takim stanie gdyby nawet dać jej pieniądze na leczenie, co w sumie rozważałam ktokolwiek by ją przyjął. Psychoterapeuci zjeżdżają się do miejsc gdzie możliwy jest zarobek. W pobliskim mieście, ona mieszka na wsi są co prawda psychoterapeuci, coś tam było prowadzone wiele razy na nfz, ale szybko się kończyło, rezygnowali z niej. Tam gdzie w grę wchodzą większe pieniądze niż to co daje nfz terapeuci wkładają nieco więcej wysiłku, aby podtrzymać psychoterapię i taką osobę, w innych wypadkach nie zawsze. Ona całymi dniami przebywa w domu, jeździ tylko do psychiatryka po leki, które w sumie niewiele zmieniają, z tego co wiem nie miałaby nic przeciw, żeby godzinę w tygodniu posiedzieć na psychoterapii, ale nikt jej po prostu na dłuższą metę nie chce.

Edytowane przez karolink

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie było inaczej. Kilka lat chodziłam do psychoterapeutki regularnie raz w tygodniu po 45 min. Bardzo mi pomogła i nie olewała. Szybko też miałam pierwszą wizytę.

Terapię małżeńską też miałam na NFZ, chyba godzinę trwała? Chyba raz na dwa tygodnie. Szybko ją mieliśmy.

Inna terapeutka też przyjęła mnie bez problemu, co tydzień po 45 min., ale moim zdaniem to było bardziej wsparcie, a nie psychoterapia, i tylko się wygadałam, chyba jej się nie chciało.

Może dobrze trafiałam?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stawki są różne. Nie zawsze jest to 130 zł za sesję. Poza tym terapeuta nie pracuje w systemie 8h na dobę więc porównanie do średniej bezsensowne.

Dobry psychoterapeuta prowadzi na raz jedynie kilka osób i cały czas inwestuje w swoją wiedzę, więc trudno żeby przyjmował za frytki.

Znam osoby które są w psychoterapii indywidualnej na nfz i mają spotkania raz w tygodniu po ok 50 minut. Także z psychoterapia grupową na nfz nie ma większych problemów. Ja na pierwszej wizycie u psychiatry dostałam propozycje terapii, na drugiej skierowanie. 

Co do sprawiedliwości, to życie ogólnie nie jest sprawiedliwe a terapia wymaga wyrzeczeń i wiele pracy własnej. To taka inwestycja w siebie. Jak ktoś myśli że psychoterapeuta jest czarodziejem to powinien sobie darować terapię na starcie, bo skończy się rozczarowaniem. 

Przede wszystkim trzeba chcieć i przestać jeczec jaki ten świat zły i niesprawiedliwy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W moim regionie, jak pytałam o cenę, to mówili 70 zł lub 100 zł za sesję.

@Letmego26, szczerze mówiąc nie chcę pisać szczegółów. Moja pierwsza psychoterapeutka zlikwidowała bardzo poważny i niebezpieczny objaw, nie chcę pisać więcej.

Małżeńska nie do końca wypaliła, chyba byliśmy zbyt zamknięci na zmiany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, karolink napisał:

Aha zapomniałam wspomnieć, że tam bynajmniej,  Świecie n/W w praktyce psychoterapia na nfz trwa zazwyczaj od 5 do 10 min, 30 min to juz naprawdę na wagę złota , a nie godzinę jak w założeniu i na to skarży się wielu pacjentów, ale tak jest niestety.

Mam terapie na NFZ, spotkanie raz w tygodniu, równo 50 min. Jeżeli gdzieś sesja trwa krócej to trzeba zapytać czemu, można tez wysłać  zapytanie do nfz o to za jak długą sesje płaci danej osobie/poradni

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Disappear napisał:

Zamiast zazdrościć rób to samo. Przecież psychoterapeuta może zostać każdy, praca lekka i dobrze płatna. Do dzieła 🙂

a do tego nieuregulowany prawnie więc każdy może być terapeutą. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby każdy zbijał te kokosy oferując pogaduchy przy kawce. Każdy może brać kasę za te pseudoprzyjacielskie rozmówki bez żadnych konsekwencji i się na tym dorobić fortuny ;)

Powodzenia ;)

Edytowane przez mery_

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Disappear napisał:

Zamiast zazdrościć rób to samo. Przecież psychoterapeuta może zostać każdy, praca lekka i dobrze płatna. Do dzieła 🙂

Nie każdy ma tyle tupetu by nabijać ludzi w butelkę, poza tym mimo wszystko trzeba być dobrym aktorem, aby coś takiego pociągnąć. ( nie oskarżam tu wszystkich psychoterapeutów tylko takich co zbijają na swojej pracy kokosy czyimś kosztem). Zresztą rozmowa przy kawie dla kogoś kto miał dużo stresu w życiu pomaga tak czy owak. Druga kwestia to taka, że ciągle mówicie o gotowości do psychoterapii i to fakt tak powinno być. Ja mówię o ludziach, którzy są poważnie chorzy, mają zaburzenia i wmusza im się psychoterapię nie podając żadnej alternatywy. Co ma zrobić pacjent w ciężkim stanie, któremu się mówi, że nie ma innego wyjścia, a on nawet często nie wie na czym polega psychoterapia. Z drugiej strony są pacjenci, którzy chcieliby skorzystać z tej formy pomocy, ale z powodów finansowych jest dla nich niedostępna, gorzej właściwie się im jej odmawia. Uważam, że rynek psychoterapii powinien być bardziej zróżnicowany cenowo i powinno się uregulować to kto może, a kto nie może być psychoterapeutom, jednocześnie fajnie jakby w końcu musieli przestrzegać jakiś zasad.

Nie wiem może wy mieszkacie w większych miastach. Świecie w swojej okolicy słynie ze szpitala psychiatrycznego i tam pacjenci skarżą się, że psychoterapia polega na zasypaniu garścią dobrych rad przez góra 10 minut, a potem do widzenia.

Ps. jakby psychoterapeuta miał pracować 8 godzin, to 800 zł dniówka, a na miesiąc ile? można sięgać po luksusy przy takich pieniądzach. patrząc na kalendarze psychoterapeutów w znanym lekarzu raczej nie unikają wielogodzinnej pracy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mery_ nie czytasz ironii?? Przecież to co napisałaś - prawie nikt takich kryteriów nie spelnia., Ja też a jednak mam terapię i pewne postępy z nias związane. Gdyby te rzeczy o których mówisz były przeciwskazaniem to ja tej terapii nie mogłabym mieć! I wiem jaki jest ból kiedy terapeuta mówi mi że się nie nadaję na terapię bo nie spełniam jakichś kryteriów które nie wiadomo co właściwie znaczą typu "nie jest pani gotowa na zmianę". Mi się świat walił w takim momencie. Dlatego napisałam w tym wątku bo autorka od takich wątpliwości zaczela. Nie ma złych nienadających się pacjentów tylko czy znajdzie się ktoś kto potrafi tak poprowadzić leczenie żeby osiągnąć coś nawet w trudnym przypadku? 

Karolink jak rozumieć twoje ciągle powtarzanie tego samego? To jest rodzaj napastliwości taka "zdarta płyta". Zasmiecasz rozmowę tym.  Czy wydaje Ci się że jak tysiące razy powiesz to samo to co? Chcesz mam to wtłoczyć do łbów czy o co chodzi? 

Rozmowa polega na odnoszeniu się do wypowiedzi innych zacytowałas mój wpis a potem piszesz sama dla siebie, sama do siebie, nie odpowiadasz mi, tylko wrzucasz swoje tezy. Ja nie rozumiem o co chodzi w tym co robisz w tym co napisałaś nie pisałaś do mnie tylko gdzieś w kosmos. Bardzo to dziwaczne. Może trochę zluzuj i nie traktuj tego forum jak pola bitwy tylko jak zwykła rozmowę? 

I wiecie co, to żałosne zaglądać komuś do kieszeni i biadolić że drogo bierze. Zrób coś żeby cię było stać a nie dziadowskie takie komentarze i zawiść. Usługi są drogie wszystkie - rozejrzyj się za szkoła lepsza praca i też życz 150 złotych za godzine. Chcecie psychoterapi za 11,50 zł? Za czapkę gruszek? Jest też NFZ wiele osób korzysta nie narzeka. Ani grosza nie wydają. Ja z takim letmego czy karolink za 1500 nie chciałabym godziny spędzić. A dobry terapeuta powinien znaleźć sposób nawet na was.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Mery_ nie czytasz ironii?? Przecież to co napisałaś - prawie nikt takich kryteriów nie spelnia., Ja też ajednak mam terapię i pewne postępy z nias związane"

szczerze mowiac nie wiem o co Ci chodzi. I mam wrazenie, ze ty tez nie rozumiesz o co  chodzi z nienadawaniem sie na terapie. Bo to jest fakt, czy Ci sie to podoba czy nie, ze nie wszyscy sie nadaja.

"Gdyby te rzeczy o których mówisz byłyprzeciwskazaniem to ja tej terapii nie mogłabym mi!"

Skoro jestes na terapii to terapeuta uznal, ze nie spelniasz tych kryteriow, nawet jesli sama tego nie dostrzegasz.

Takie rzeczy bierze sie pod uwage przy kwalifikacjach na terapie. Sytuacji, kiedy na terapii pojawia sie osoba na nia sie nie nadajaca jest sporo np. bo zostaly do niej zmuszone przez kogos, a one nie wierza, albo wcale nie maja ochoty sie zmieniac. I wtedy terapeuta nie jest od tego, zeby te motywacje wzbudzac. To nie jest jego zadaniem. Moze podtrzymywac, zeby w trakcie terapii pacjent jej nie stracil, ale jesli nie ma jej na wstepie, to terapeuta nie zakwalifikuje takiej osoby na terapie. Konsultacje sluza nie tylko pacjentom, zeby zorientowac sie czy dany terapeyta nam pasuje. Sluza tez terapeutim, ktorzy rowniez oceniaja czy z danym pacjentem moga pracowac i te czynniki, o ktorych pisalam tez sa wtedy badane.

 

co.do reszty zgadzam sie z Toba

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mery_ w dużej części chyba mówimy o tym samym ale używamy innych określeń. 

Chodzi mi generalnie o to że doświadczyłam stygmatyzowania przez psychologów i terapeutów którzy OSKARZALI OBEINIALI mnie o niepowodzenie w terapii zamiast przyglądnąć się własnej nieudolności lub po prostu zwykłym ograniczeniom tej formy leczenia. Zwalali na mnie wine mówiąc o tej niegotowosci braku motywacji itp lepiej wiedzieli co robię kiedy coś robię lub co czuje kiedy coś czuję. 

Owszem pacjenci najczęściej nie chcą leczenia kosztów i trudnści z nim związanych i to jest NORMALNE. Zazwyczaj bardzo silne na początku do tego stopnia że człowiek dosłownie jest nakłoniony lub przymuszony (co powiecie na terapię więźniów czy uzależnionych, tak ma niską skuteczność, ale jakaś ma, znam osobę bardzo zmotywowana ale już kolejny raz zalicza odwyk i terapię i co ma nadzieję i checi ale nałóg wygrywa i znam kilka osób bez żadnej motywacji poszły żeby zaliczyć bo kurator bo sąd kazał i co jest poprawa odzyskują rodzinę pracę). Mężowie przywleczeni przez żony na terapię par. Terapeuta nie może powiedzieć "za dwrzi! Zmotywuj się i wróć!" Owszem ma tej motycji szukać i wielu terapeutów robi to dobrze i jedyne co Robi pacjent w tym czasie to przychodzi. Owszem może sobie powiedzieć nie chce mi się, ale niech nie zwala tego na pacjenta. Maja prawo ocenić na konsultacjach czy podejmą się pracy z osoba ale nie daje im to prawa oceniania tej osoby jako niezmotywowanej (dla mnie to od razu można powiedzieć leniwej po co bawić się w te psychofrazesy?). To pewnie nie jest łatwo dla terapeuty i jak ktoś jest popularny to może sobie wybrać pacjentów najfajniejszych dla niego ale niech ich nie skreśla "nie nadajesz się" bo jest jakimś autorytetem i to bardzo dołuje i utrudnia dalsze życie i szukanie pomocy! Jeśli ktoś NIE PRZYCHODZIto nie ma motywacji ale dopóki pojawia się w drzwiach gabinetu to coś tam w nim jest i rola terapeuty jest pomoc pacjentowi to wydobyć lub skierować gdzie indziej a nie odesłać z kolejną etykieta "trudny" nie rokujący niegotowosci niezmotywowanej oporny! 

Zresztą jeśli lubicie być tak traktowani to proszę bardzo ja nie i dzięki temu i częstym zmianom terapii (ile etykiet za to dostałam !!m) mam od kilku lat terapię z jedna osoba w dodatku dającą jakieś rezultaty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, mery_ napisał:

Jest tez roznica miedzy " nie jest pani gotowa na zmiane" a "nie chce zmiany" . Kazde z tych stwierdzen oznacza cos zupelnie innego

A co one znaczą? Na czym gotowość polega i o jaką zmianę w ogóle chodzi? To jest pusty frazes dupochron terapeuty nic więcej. Jeden uznaje że się nie nadaję a tydzień później już się nadaję? 

Przez kilka miesięcy przychodziłam i nieowilam nic często kłamałam zmieniałam zeznania robiłam sobie jaja z terapeuty w historii miałam kilka przerwanych terapii od szkoły zaczynając - nadawałam się? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Wielki Selfini napisał:

Zgadzam się Karolinka mądrze piszesz. Jakie to smutne :(

a co u ciebie? Radzisz sobie jakoś?

Trochę siebie temperuję, bo dałam się tak wyprowadzić z równowagi, że już prawie nie kontrolowałam tego co robię i mówię, a rzadko się to zdarza. Po odejściu z psychoterapii jeszcze rzadziej. Radzę sobie. Dzięki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×