Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2


LDR

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

Długo się zastanawiałem czy opisać swe przeżycia gdzieś na jakimś forum, ale stwierdziłem że nie zaszkodzi, a może pomoże, bo dziś dnia nie do końca wiem co mi dolega – o ile dolega…

Moja historia miała początek wczesną wiosną 2007 roku. Wszystko zaczęło się od dnia kiedy na kacu wstałem rano i nie czułem się zbyt ciekawie. Czułem że coś ze mną jest nie tak. Dodam że nie stroniłem od alkoholu i zawsze, przeważnie wieczorową porą, wypijałem dosyć pokaźną dawkę, aż do tego felernego dnia. Wcześniej miałem sporo różnego rodzaju przeżyć osobistych – rozwód, poważne choroby córek (wychowywałem je sam przez 12 lat), koleżeństwo z ludźmi „czarnego światka”… Po pewnym czasie znalazłem zajęcie o jakim marzyłem przez większość swego życia, lecz nawet już wtedy miałem głupie myśli, że „…mam nadzieję, że jak się teraz mi zaczęło układać w życiu i robie to co lubię, to nie dopadnie mnie jakaś choroba…”. Niestety… Z końcem 2006 roku zarejestrowałem swą działalność jako firmę i wszystko było Ok., do dnia kiedy pierwszy raz w życiu zostałem „powalony na kolana”. Byłem bezsilny, a nigdy wcześniej – przynajmniej nie pamiętam kiedy wcześniej – byłem u lekarza. Można by rzec…, byłem i miałem się za okaz zdrowia. Tego felernego dnia, wstałem rano na kacu (po kilku miesięcznym, wieczornym dawkowaniu alkoholu). Czułem się naprawdę źle, na tyle źle że zadzwoniłem do pracy do żonki i powiedziałem, żeby przyjechała do domu bo cos ze mną jest nie tak, że nie tak się czuję. Przyjechała z koleżanką i uzgodniliśmy że zawiozą mnie do moich rodziców i tam sobie będę czekał Az minie kac. Niestety…, w połowie drogi miałem coś jak by atak jakiś…, w oczach ciemność, ciśnienie podskoczyło na bardzo wysokie, cały się trzęsłem, a serce waliło mi że myślałem że to zawał. Miałem wrażenie, że za chwile stracę przytomność. Było to okropne. Żona wezwała pogotowie i po jego przyjeździe, lekarz stwierdził, że nic takiego mi nie dolega, tylko się przepiłem ostro. Dostałem coś na uspokojenie i kazano mi jechać do domu, leżeć i czekać aż kac minie. Kac minął i wróciłem niby do normy, ale w głowie pozostało to co przeżyłem, lecz tłumaczyłem sobie (jakoś samo tak mi się to wbiło do głowy), że „…spoko jest, przecież ja jestem zdrowy i to pewnie faktycznie od tego picia…”. Postanowiłem że nie będę pił jak dotychczas, ale tylko „od święta”. I wszystko byłoby Ok., ale któregoś dnia, po kilku miesiącach, podobne objawy dopadły mnie na trzeźwo. Udałem się do lekarza i stwierdził że mam nadciśnienie i nerwicę – lecz tego nie był pewien na 100%. Od tego dnia zacząłem się jakoś samoczynnie kontrolować. Byle ból Glowy i myślałem że to jakiś guz na mózgu. Mały ból w piersiach, myślałem że to może zawał… Nie mogłem nad tym zapanować. Co raz częściej budziłem się z obawami, lękiem. Nawet zakupiony nowy sprzęt służący mi do pracy, oraz wyremontowane lokum, nie cieszyły mnie. Cały czas miałem w Glowie jedno…, MOJĄ ŚMIERĆ! Balem się że mając 36 lat umrę. Przestałem snuć plany przyszłościowe. Balem się zostawać sam w domu, jak też brać kąpiel przy zamkniętych drzwiach w łazience. Telefon, komurka musiał być zawsze naładowany, bym w razie czego mógł kogoś zawiadomić. Pewnego dnia dostałem namiary na lekarkę neurologa i udałem się do niej z wizytą. Stwierdziła nerwicę lękową i pierwsze stadium depresji. Powiedziała mi że da się to wyleczyc. Dostałem leki i jakiś czas – od września 2007, do marca 2008 – było Ok. Lekarka kazał mi odstawić leki, ale stopniowo. Od kwietnia tego roku nie biorę już leków i myślałem przez kilka miesięcy ze już wszystko jest Ok., bo i wypiłem nawet trochę kilka razy, po czym nic się nie działo, ale… I właśnie! Od jakiegoś czasu, coraz częściej mam złe samopoczucie. Coraz częściej wracają myśli o śmierci - o umieraniu. Co raz częściej, miewam dni kiedy wstanę rano i jest Ok., ale po godzinie…, dwóch, trzech, samopoczucie zmienia się masakrycznie. Mniewam cos w rodzaju osłabienia, czuje się kiepsko. Serce lekko zaczyna być wyczuwalne że bije mocnej. Nie wiem już sam, czy choroba wraca? Czy faktycznie nie ma szans na jej wyleczenie. Postawiłem przed sobą zadanie, że nie dam się tak łatwo, ale niekiedy i to nie pomaga. Czuje że cos się zaczyna dziać ze mną na nowo. Prawdę mówiąc, to nawet kiedy moje samopoczucie było suer, to zawsze w głowie, gdzieś głębiej, miałem myśli że jednak nie czuje się tak samo dobrze jak kiedyś. A kiedys byłem „wszędzie”. Wszędzie mnie było pełno. Dzisiaj żyje z dnia na dzien i ciesze się ze jeśli dobrze się czuje, to jest dobry dzień. Powiedzcie, czy tak już będzie do konca mojego życia, czy są jakieś sposoby na to? Kiedyś, dawno dawno temu, uczęszczałem na lekcje chińskich sztuk walk dalekowschodnich i już nawet to mi dało do myślenia, że medytacja i koncentracja, daja spokój ducha. Może taka droga jest dobra? Może nie trzeba się szprycować lekami, może wystarczy duchowa odnowa człowieka, bo przecież nerwica, depresja to wynik działania naszego umysłu… Napiszcie jak z tym walczyć, bo może wystarczy dobre nastawienie do życia – choć sam wiem że jak przyjdą „TE” chwile, to nic nie pomaga. Pozdrawiam was gorąco.

 

PS: Czy w moim przypadku, to na pewno nerwica?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten charakterystyczny atak paniki.. Zaufaj mi, mnóstwo ludzi to przerabiało.

Niestety nerwica dotyka bardzo wielu ludzi. To tzw " choroba XX wieku". Sam mam dopiero 19 lat a lecze się na zaburzenia lękowo - depresyjne. Miewałem ataki paniki spowodowane niczym, zupełnie niczym. Po prostu czułem się źle i tyle, bęc , serce wlaiło jak oszalałe, bałem się niewiadomo czego. Aktualnie pracuje nad sobą, nie dostaje ataków paniki i czuje się całkiem nieźle. Polecam wybrać się do psychologa , opowiedzieć o tym wszystkim.. Możliwe, że skieruje wówczas do psychiatry ( I NIE MA CZEGO TU SIĘ WSTYDZIĆ , TYLKO POGODZIĆ Z TYM I WALCZYĆ ). Zapewniam cie, że wiele osób pokonało nerwicę. Jeżeli zaczniesz nad sobą pracować , wierzyć w zdrowie i się leczyć, to tym szybciej to wszystko wróci do normy.

 

Pozdrawiam !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wyglada na to ze masz nerwice.jezeli pisesz ze miales nawet w okresie "zdrowienia" leki i mysli ze to jeszcze nie przeszlo to znaczy ze to ciagle byla nerwica. zauwazylam ze ona pojawia sie nie w trakcie problemow, trudnych sytuacji ale jakis czas po nich. mozliwe ze odreagowujesz stres zwiazany z rozwodem i choroba dzieci. tylko ze teraz masz troche ulgi i to wszystko wychodzi z organizmu. alkohol tez tu ma troche do powiedzenia ale nie jest to przyczyna nerwicy, raczej taki zaplon (ona i tak by sie kiedys pojawila, moze nie tak gwaltownie i pozniej). pewnie ze mozna wyjsc z nerwicy ale to trwa. przygotuj sie ze moze to potrwac roczek, dwa. oczywiscie bedzie coraz lepiej, nie zawsze tak tragicznie jak na poczatku. poszukaj dobrego psychologa od nerwic, umow sie przynajmniej na kilka wizyt zebys sie upewnil ze to jest nerwica i poznal jej mechanizmy. staraj sie tez nie nakrecac. jezeli sie zle czujesz to mow sobie ze zaraz ci przejdzie, to tylko atak, nic ci nie bedzie. nie nakrecaj sie myslami- o zle sie czuje, co teraz bedzie, zwariuje, zemdleje itd. bo nic sie nie stanie, przejdzie. wiem co mowie mialam juz w zyciu chyba setki atakow i nigdy nic mi sie nie stalo, po prostu zle sie czulam i przechodzilo. farmakologia moim zdaniem nie ejst dobrym rozwiazaniem bo nerwica powstaje podobno z "nierozwiazanych konfliktow wewnetrznych "a Leki to tylko dorazna pomoc. poza tym jezeli pijesz alkohol to pobierz jakis czas duze dawki (tzn najwieksze dozwolone) magnezu z potasem bo mozesz miec go wyplukanego. pozdrawiam i glowa do gory.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten twój strach jest w tym stanie ( w czasie nerwicy ) zupełnie normalny.

Spójrz, ja mam postawioną diagnozę zaburzeń lękowych, a dalej zastanawiam się czy to nie schizofrenia. Proste, trzeba wmawiać sobie , że to nie jest prawda. Wmawianie sobie pomaga, nawet jeśli się w to nie wierzy.

 

Spójrz misiek, troche czasu już chorujesz i jeszcze nie umarłeś. Od nerwicy się nie umiera !

 

Zdrowia i spokoju życzę :).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurcze krysiunia, w lekarza i stawianie diagnozy to my się tu nie bawmy.

 

Ja mam zaburzenia lękowo - depresyjne. Mimo , że nie raz płakałem bo nie wiedziałem co mi jest i co się ze mną dzieje, to wmawiałem sobie , że będzie dobrze i wierzyłem w pomoc leków. Ta wiara postawiła mnie na nogi :)

 

Dobierz sobie jakiegoś dobrego psychologa bioxetin i najważniejsze ZACZNIJ PRACOWAĆ nad sobą.Psycholog będzie od tego, by pomóc Ci odnaleźć tą drogę do zdrowia. Ja wiem ,że to trudne kiedy zupełnie nic Ci się nie chce i jesteś na wszystko obojętny, ale trzeba się zmuszać ! Rezultaty masz gwarantowane, potrzeba tylko trochę czasu.

 

Pozdrawiam i zdrowia życzę !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wydaje Ci się,że za dużo myślisz o swoim zdrowiu? za bardzo skupiasz sie na doznaniach fizycznych? Przykładasz wagę do najmniejszego bólu głowy, do każdej zmiany tętna, gdy poczujesz, że coś dzieje sie nie tak z twoim organizmem to zaczynasz sie bać, denerwować, pojawiają sie w twojej głowie myśli katastroficzne typu:

-mogę umrzeć

- zaraz coś sie stanie ze mną złego itd

te myśli powodują reakcje w ciele typu pocenie sie, szybkie bicie serca, przyśpieszony oddech itd, Z koleji te reakcje Twojego ciała utwierdzaja Cię w przekonaniu, że faktycznie jest z Tobą źle i tak wkoło.

Aby poczuć sie lepiej trzeba przerwać to błędne koło i tutaj pomocny byłby psychoteraputa (np. poznawczo-behawioralny), ale najpierw to może przebadaj sie gruntownie,a by wykluczyć jakieś inne choroby.

 

ps. i nie pij nawet od święta, bo Cię szkoda :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzieki Wielkie za zainteresowanie sie moim problemem.

 

Co prawda to prawda, do dzis dnia nie bylem u specjalisty. Nie dlatego bo sie wstydze, ale chcialem zwalczyc to samemu.

Badania mam wszystkie Ok, jak to sie potocznie mowi "...jak u niemowlaka" - no moze to przesada, ale ogolnie sa spoko.

Robilem nie tylko rutynowe, ale tez specjalistyczne by wykluczyc wszystko co tylko sie da - wyszlo ze jestem zdrowy.

Moze troche mam problem z nadwagą, ale z tym tez juz walcze. Zatanawiam mnie natomiast taki fakt, mowi sie ze nerwica,

jest wywolywana przez czynnki ludzkiego umysłu, wiec czemu skoro czuje sie do kitu, wiem ze to nic takiego i ze nic

mi nie bedzie, to jednak nadal źle sie czuje i to powraca. Nie mowie tu o psychice, ale o fizycznym złym samopoczuciu.

Inna sprawa to wlasnie, nie to ze pozwalam sobie z piciem, ale kiedys moglem wypic sporo i to naprawde sporo, a dzis...

sporadycznie i tylko po troszku. Jedna lekarka powiedziala mi ze ludzie z chorobami nerwowymi nie powinni pic kawy i wodki.

Brzmi to jak wyrok na normalne zycie, bo nie mowie juz o codziennym popijaniu wodki, czy piciu 8 kaw dziennie.

Inna lekarka znowu, ta Pani neurolog u ktorej sie leczylem, powiedziala mi ze alkohol uspokaja i to bylo powodem,

ze jakis czas kiedy czesto pilem, nerwica nie dawala o sosbie znaku, zas kawa pobudza lęk. Czy tak faktycznie jest?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwica to choroba ktorej PRZYCZYNY tkwią w umysle.To ze wiesz ze fizycznie jestes zdrowy nie znaczy ze np;zawroty glowy,czy oslabienie nie występują naprawde.One są rzeczywiste, tylko przyczyną nie sa czynniki organiczne tylko psychiczne.Więc swiadomosc ze cialo jest zdrowe,nie spowoduje ze objawy znikną(chociaz we wczesnej postaci nerwicy,taka wiadomosc na jakis czas uspakaja i objawy mijaja na krotko)

Oczywiscie ze kawa pobudza,zawarta w niej kofeina jest skladnikiem ktory u nerwicowca moze spowodowac nawet atak paniki,wystarczy ze zacznie Ci mocno bic serce a zaczniesz sie bac czy to nie zawal:)

Alkohol jest ,,zludnym przyjacielem,,potem bedzie tylko gorzej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest jeszcze jedno. Od jakiegos czasu nie moge zmobilizowac sie do pracy. nic mi sie nie che robic. Nie mam natchnienia, nawet jesli czuje sie Ok. Jak z tym sobie poradzic? Jak "złapać wiatr", do pracy?

 

Kawa, gorzałka itp..., kawy piłem sporo dzinnie, alkoholu jak juz wczesniej wpomnialem, ale..., pomijajac to iz nie pije kawy, a alkohol sporadycznie, to nie umiem się jakos temu calkowicie poddac i zaakceptowac fakt, ze tak juz byc moze zostanie na reszte lat. Nie potrafie sie pogodzic z tym ze jednak cos mi dolega i probuje z tym walczyc. Nie wiem czy to dobrze czy raczej zle, bo mozna by powiedziec, ze to jest powodem omijania klinik lekarskich. A moze to jest zludne i predzej czy pozniej i tak znajde sie u specjalisty psychologa...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja kawe bardzo ograniczylam bo po niej mnie lapala derealka. alkoholu nie pilam kilka m-cy po 1wszym ataku bo sie balam ze to przez picie w wakacje mi sie tak zrobilo, ale potem zaczelam znowu i teraz pije normalnie tak jak kiedys, tylko ze staram sie nie przesadzac bo kac jest nie do zniesienia!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja kawe bardzo ograniczylam bo po niej mnie lapala derealka. alkoholu nie pilam kilka m-cy po 1wszym ataku bo sie balam ze to przez picie w wakacje mi sie tak zrobilo, ale potem zaczelam znowu i teraz pije normalnie tak jak kiedys, tylko ze staram sie nie przesadzac bo kac jest nie do zniesienia!!!!

O to wlasnie chodzi. Niby nie ma "atakow" po wypiciu, ale jak sie przesadzi, to kac meczy caly dzien i jest sporo ciezszy jak kiedys...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

marekka lepiej pogodz sie z tym ze cos ci dolega i szukaj pomocy u psychologa.Nerwice powoduje wiele problemow ktorych tak naprawde sobie nie uswiadamiamy,wiec potrzebujemy kogos kto nas na nie naprowadzi.Nerwica jest sygnalem ostrzegawczym organizmu.Zapala czerwone swiatelko w postaci objawow ze tak dalej nie mozesz,musisz cos zmienic,przebudowac swoje zycie.Rozwiazac te nieuswiadamiane problemy.Samemu trudno sobie z tym poradzic.

Moje zdrowienie zaczelo sie dopiero po psychoterapi,wczesniej krecilam sie w kolko i kompletnie nie wiedzialam co z tym wszystkim zrobic....kosztowalo mnie to sporo pracy,ale teraz jest juz o niebo lepiej ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem może glupio myślę, ale wydaje mi się, że Ty byś chciał życ dokładnie tak jak przed atakiem, tęsknisz za starymi dobrymi czasami.

Tylko, że kiedyś nie było wcale tak dobrze jak Ci się wydaje, bo gdyby wszystko było wtedy ok, to nie rozwinęła by Ci się nerwica. Z tego co pisałeś kiedyś miałeś swój sposób na relaks, który przez pewien czas świetnie sie sprawdzał tzn. relaksowałeś sie po cieżkim dniu pijąc alkohol i możę tego Ci teraz brakuje. Może wartałoby znaleść jakiś inny sposób na relaksowanie sie np. medytację, relaksacje, bieganie, wiesz mieć taką zdrową odskocznie od trudów dnia codziennego.

 

Co do picia kawy to ja wypijam 1 , czasem 2 filiżanki kawy dziennie i nic złego mi akurat po tym się nie dzieje, ale ja pijam raczej słabą kawkę ( 1 łyżeczkę rozpuszczalnej kawki na filiżankę), alkoholu boję sie pić bo po nim mam uczucie, że tracę nad sobą kontrolę a tego nie lubię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem co mam zrobić, głowa mi pęka od wszystkiego od mojego syfiastego życia ,niby wszyscy mi zazdroszczą a ja go tak nienawidze.. nienawidze siebie , tej zasranej bezsilności ,czuje że nikt mnie nie rozumie wszyscy lekceważąą , czuje jakby to był jakiś chory senn jakiś koszmar ,który nie może się skończyć , jakby nic już nie mogło mi pomóc na tym świecie i tak strasznie samotnie jak nigdy... mieliście tak ,że w pewnym momencie życia przestało wam na czym kolwiek zależeć? znikły wszystkie ambicje, straszna nie chęć do czego kolwiek , do dbania o siebie o rodzine, nagle szacunek przestał dla was istnieć a osoby które najbardziej się kochało wydają sie być nikim, nie sznuje się ich i wszystkiego co znajduje się do okoła .. nie wiem co to jest ale jak tak dłużej będzie too ciemno to widze..pomóżcie proszę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×