Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość zjebana


Hitman

Rekomendowane odpowiedzi

Mam nadzieję, że nikt nie skasuj tego za tytuł. Jeśli razi to zmieńcie go na inny bo nie wiedziałem jak to zatytułować :D

 

Mianowicie chodzi o to iż nie mam swojej normalnej osobowości i nigdy chyba jej nie miałem. Zawsze patrzyłem na to jak inni się zachowują - jakie zachowania są akceptowane w grupie a jakie podziwiane. Brałem sobie to co najlepsze i włączałem to do obrazu "ja" i głównie dzięki temu miałem dobrą samoocenę. Równolegle ale nie jednocześnie poddawałem wszystko analizie. Już leżąc w łóżku wieczorem myślałem o tym co się zdarzyło dzisiejszego dnia, o informacjach, o których mi mówiono. Dopóki człowiek był szczęśliwy szukał pozytywnego rozwiązania każdego problemu. Ale zawsze miałem jakąś wewnętrzną blokadę i przeczucie, że robię źle. W wieku 15 lat zachorowałem na jelita, miałem mnóstwo powikłań i kilka operacji. Miałem dużo czasu na rozmyślania i wtedy zaczęło się wszystko co najgorsze. Analizowałem wszystko już nie z punktu widzenia, że rozwiązanie ma być pozytywne lecz z takiego "co jest prawdą, co jest dobre obiektywnie?" i to doprowadziło mnie do całkowitego rozpadu osobowości, depresji, niskiej samooceny i natrętnych myśli - intensywnie cały czas myślałem o tym jaka jest prawda i co jest dobre, analizowałem każde swoje zachowanie przez pryzmat tego jak oceniłby mnie Bóg i jak ocenią mnie inni. Analizowałem siebie przez psychologiczne modele ale też przez religijne, ezoteryczne. To powodowało ogromny strach. W końcu doszedłem do wniosku, że nie wiem nawet czy inni ludzie faktycznie żyją czy są tylko projekcją mojego umysłu (to po czytaniu ezoterycznych teorii w internecie i rozkminianiu ich). Nie wiedziałem kim jestem i czego chcę oraz po co tu jestem. Głowę zrył mi buddyzm i fizyka kwantowa i moje rozkminy związane z tym. Jedna idea ezoteryczna rozbiła moją osobowość a jej autor twierdzi na stronie, że tego typu efekty są dobre a tacy ludzie jakim ja byłem są źli. No i teraz piszę bo zapaliłem marihuanę, która jako jedyna na świecie sprawia, że mogę sobie pomyśleć, że jestem dalej dawnym sobą i wtedy mam tę osobowość, za którą siebie kochałem. Ale analiza i porównanie się do społeczeństwa przez pryzmat duchowych teorii sprawił, że bez używek mogę tak tylko udawać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zjebana bo tak nie powinno być. Chęć rozwoju kłóci się z osobowością i moimi pragnieniami. Analiza kłóci się z samooceną i wiedzą o tym co jest prawidłowe. Psychiatra oczywiście chce dawać tabletki co jest dla mnie wręcz obrazą inteligencji a psycholodzy mówią,że jest ok tylko za dużo myślę (a jak mam nie myśleć skoro nie wymyśliłem i nie zanosi się na to, że kiedyś mi się uda?).

 

Kosmaty luknij na to: swiatducha.wordpress.com i poczytaj sobie o tych obciążeniach.

 

Używki mi szkodzą ale marihuana jest tu wyjątkiem - czasem się przydaje i nawet nie uzależnia bo jak palę za często to znika efekt terapeutyczny ale jak w ogóle nie paliłem to był dramat, stałem się zgorzkniały i bez chęci do niczego. Planuję odstawić alkohol, nie palę już petów i nie mam zamiaru testować nic innego chociaż coś tam się zdarzało w przeszłości. Ale z tego też można wynieść coś pozytywnego jak się sprawdza jednorazowo i akurat nie uszkodzi psychiki na trwałe :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hitman, Czytałem że często u dzieci, od których za wiele się wymaga, następuje przerost intelektu nad emocjami - emocje nie rozwijają się normalnie - zostają w tyle, często są tłumione - nawet bez wiedzy właściciela.

Objawia się to brakiem motywacji, niewiedzą czego się chce, brakiem naturalności, tożsamości. Zamiast tego jest nad-rozważanie. Myślę że odczuwasz "dawną osobowość" podczas palenia właśnie dlatego że odzyskujesz kontakt ze swoimi emocjami, znika napięcie i przestajesz myśleć nad tym jak żyć, tylko po prostu żyjesz.

Nawet jeśli ciągle się dostosowujesz to masz swoją osobowość, jednak żeby być bardziej sobą, prawdopodobnie po drodze pojawi się lęk. Zamiast walczyć z nim samemu, dobrze jest znaleźć dobrego, certyfikowanego psychoterapeutę. Leki czasami mogą pomóc, jeśli nie można znaleźć w sobie siły do normalnego życia, albo natrętne myśli za bardzo przeszkadzają w normalnym życiu, ale ja bym nie brał, jak bym nie musiał. Z używek też najlepiej zrezygnować - także z marihuany - bywa że staje się katalizatorem różnych zaburzeń psychicznych (można znaleźć na forum trochę takich przypadków).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hitman, Czytałem że często u dzieci, od których za wiele się wymaga, następuje przerost intelektu nad emocjami - emocje nie rozwijają się normalnie - zostają w tyle, często są tłumione - nawet bez wiedzy właściciela.

 

Vifi, a gdzie o tym czytałeś? Bo czuję, że mnie to też dotyczy i poczytałabym o tym więcej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

vifi, dobry post, dzięki :) No myślę, że coś jest na rzeczy z tym przerostem intelektu nad emocjami chociaż nie mam wcale takiego dobrego intelektu. Widocznie jestem jakiś ułomny. Szczerze mówiąc tak się czuję bo słucham cały czas tej samej muzyki, oglądam bardzo mało filmów, bardzo mało czytam, ogólnie mało wiem poza przedmiotem moich rozkmin, na które zmarnowałem tyle czasu a i tak nic nie wymyśliłem. Poza tym emocje odczuwam nieraz bardzo mocne a czasem potrafię je wyłączyć i nie przeżywać (dlatego właśnie nie biorę leków bo się nie opłacają). Myślę bo chcę wymyślić a leki tylko to stłumią.

 

Za to umiem świetnie udawać i maski mam bardzo dobrze opanowane. Na dodatek to podoba się ludziom a ja chcę żeby tak właśnie było - moja zwykła osobowość raczej nikomu się nie spodoba poza takimi samymi jak ja miernotami. Szukam jakiegoś głębszego celu. Dwutorowo czyli z jednej strony sens życia, Bóg i mistyka a z drugiej strony jakiś sukces tutaj. Pierwsze wydaje się nie do pojęcia a jest wiele teorii na ten temat, które wywołują totalne pomieszanie i strach. Z tego bierze się kolejne poczucie bycia gorszym bo widocznie to efekt tego, że mam słabo rozwiniętą duszę. A to drugie czyli ziemski sukces - cóż, imponuje mi tylko zło a sam nie mam raczej do niczego talentu.

 

Wychodzi na to, że trzeba zwyczajnie żyć ale wtedy trzeba pracować co samo w sobie jest męką. I po co? Tylko dlatego, że muszę. Tragedia i przed tym chcę uciec. I nie wiem do jakiej osobowości wrócić skoro całe ego powstało na bazie złych genów i wzorców, nieadekwatnych do faktów pragnieniach. Trzeba wrócić do szarej rzeczywistości, przed którą chcę uciec :(

 

Aha no i jedyne za co siebie lubiłem = umiejętność udawania i obrócenia wszystkiego na swoją korzyść, pozytywne podejście do wszystkiego jakby nie było żadnych problemów. Co potem też spowodowało moralne pomieszanie bo już nie wiem co jest dobre a co złe bo dosłownie wszystko ma dwie strony medalu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hitman, dobra psychoterapia pomogłaby Ci ułożyć to sobie w głowie. Poza tym możesz szukać filozoficznych klubów dyskusyjnych, które uporządkowałyby Twoje refleksje. Może warto, żebyś zaczął czytać coś filozoficznego? Polecam dialogi Platona - powinny trafić w Twoje gusta :).

Miałam okazję słuchać lub czytać o jakichś teoriach mistycznych. I mam tu na myśli te zamieszczane w necie, nieznane szerszej publiczności, otoczone nimbem tajemnicy. Moim zdaniem są w pewien sposób niebezpieczne. Zauważyłam też, że interesują się nimi osoby wycofane, chorujące na schizofrenię, szukające swojej wyjątkowości. To poniekąd szukanie źródła poczucia własnej wartości - "jestem wyjątkowy, bo interesuję się mistyką i wiem to, czego nikt nie wie". A tu niespodzianka, bo i bez tego jesteś wyjątkowy i wartościowy :).

Ja odnalazłam się w duchowości katolickiej, którą ciągle jeszcze odkrywam. I co dla mnie ważne, nie wywołuje we mnie lęku, ale prawdziwy pokój w sercu. Polecam :).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakoś nie widzę tej psychoterapii a to z tego powodu, że na te problemy psychologia nie ma odpowiedzi. Wg mnie psychologia to poza tym co udowodnione czeli pewnymi mechanizmami to zbiór czyichś idei zapakowany w oficjalne opakowanie. Terapeuci potrzebują klientów a nie ludzi szczęśliwych i zdrowych. Psycholog i psychiatra ma wyuczone modele z nazwami i objawami chorób i patrzą rutynowo. Szufladkują a potem w efekcie tego problem się jeszcze pogłębia w takich przypadkach jak mój.

 

Czytałem różne filozofie i z każdą częściowo się zgadzam a częściowo nie. Nie ma nic co by mi spasowało i bym się do tego przekonał bo ja nie umiem brać nic na wiarę. Wszystko musi być wiadome a nic nie jest i to powoduje problemy.

 

Masz dużo racji co do tych teorii ale także te teorie są często bardzo pasujące do świata i tego co myślę o duchowości. Właśnie ta strona, którą tu wklejałem: swiatducha.wordpress.com Ale to jest bardzo negatywne dla mnie. Podobnie jak moje własne przemyślenia o naszej cywilizacji, o ego itp. Wiele twierdzeń buddyzmu to coś co mi intelektualnie bardzo pasuje, podobnie NLP ale to także ma dwie strony. Sam buddyzm np powoduje pogłębienie tego co mam a NLP odwrócenie tego czyli radość i szczęście ale może się okazać, że zignoruję problemy, które powinienem pokonać i pogłębię się w iluzji.

 

A gdzie ta równowaga i cel człowieka? Jakieś jego prawdziwe przeznaczenie? Katolicyzm mi bardzo nie odpowiada. To zaczęło u mnie te analizy i nieufność co do świata bo odrzucając katolicyzm zorientowałem się, że ludzie nic nie wiedzą i się oszukują.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakoś nie widzę tej psychoterapii a to z tego powodu, że na te problemy psychologia nie ma odpowiedzi.

Nie ma odpowiedzi na problemy filozoficzne, które rozpatrujesz w swojej głowie, ale być może pomoże Ci radzić sobie choćby z tym natręctwem myślowym, skoro uważasz obecny swój stan zagłębienia metafizycznego za dosyć niepożądany (jeśli dobrze Cię rozumiem).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skąd wiesz, że nie ma odpowiedzi? Musi być tylko nikt jej nie znalazł albo ktoś znalazł i przedstawił to jako teorię, którą ludzie z góry odrzucają. Gdyby nie było na to odpowiedzi świat nie miałby sensu a jakiś musi być.

 

Nie uważam swojego stanu za niepożądany. Stan mogę kontrolować i dowolnie zmieniać zgodnie z przyjętym innym modelem myślenia. Ale to jest bez sensu - takie myślenie jest idealne do zawodu aktora, celebryty, podrywacza, coacha, mistyka, poety tylko, że wszystko to uważam za wciskanie kitu a powoduje to brak swojej własnej niepowtarzalnej osobowości tylko jakiś zlepek innych osób. Na dodatek chciałbym się rozwijać duchowo i to uważam za jedyny sensowny cel. Tylko, że to prowadzi do wyrzekania się przyjemności, pozytywnie odbieranych przez ludzi cech charakteru, upodobań, celów życiowych, które notabene są bez sensu. A problem polega na tym, że chciałbym żeby to miało sens bez wkręcania sobie i chciałbym wiedzieć jaka jest prawda. Bo to jest tak, że światopogląd każdej osoby to taka mapa. Filozofie, wartości i związki przyczynowo skutkowe to modele, które mogę rozpatrywać. Jeden mówi coś innego, drugi jeszcze inaczej. Teorii jest miliony i są one często wewnętrznie spójne ale jedna różni się od drugiej. Np idea NLP jest przeciwieństwem idei buddyzmu a z obydwoma się zgadzam.

 

Bardzo często odwracam znaczenia sytuacji. Przeważnie chodzi o ochronę swojego ego i ludzie posługują się takimi mechanizmami obronnymi. Bez tej umiejętności jest się nikim. Ale to jest umiejętność, która jest w stanie przekręcić cały świat, tworzyć mnóstwo sprzecznych teorii na jego temat ale każda z nich jest wewnętrznie spójna. Nie wiadomo przez to w co wierzyć i co myśleć, co i po co robić. To nie jest problem na psychoterapię bo terapeuta musiałby być mądrzejszy niż te wszystkie teorie i dać mi receptę na to jak powinno się żyć żeby było dobrze.

 

Problem sprowadza się do tego, że nie umiem i nigdy nie umiałem analizować świata, jego mechanizmów, wartości ani stworzyć sobie osobowości. Umiem tylko sprawiać dobre wrażenie, które jest iluzją. Umiem mówić tak jakbym znał odpowiedzi na te wszystkie pytania a ludzie potem myślą, że jestem mądry i wartościowy. To jeszcze bardziej utrudnia możliwość otrzymania pomocy skądś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co ... jak nie chcesz cierpieć, że kolejne lata zmarnowałeś to idź się leczyć.

Serio.

Psychiatra obowiązkowo ;) i to co przedstawiasz ma swoje nazwy, ale też sprawdzone sposoby leczenia.

 

-- 31 sty 2015, 19:35 --

 

Wiesz co ... jak nie chcesz cierpieć, że kolejne lata zmarnowałeś to idź się leczyć.

Serio.

Psychiatra obowiązkowo ;) i to co przedstawiasz ma swoje nazwy, ale też sprawdzone sposoby leczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychoanalepsja_SS, czyli psychologia nie potrafi leczyć osobowości zjebanej = nie ma dla mnie ratunku =? psychologia sama jest zjebana, że nie umie wyleczyć takiej choroby? :) A może jest coś innego niż psychologia co jest w stanie to wyleczyć? Chyba tylko położenie lachy na wszystkim i życie po swojemu a najwyżej po śmierci pójdę za to do piekła albo będę miał złą karmę ale to nie żadna nowość dla mnie :zonk: Widocznie Bóg stworzył mnie na ascetę lub potępieńca, a że nie mam pewności co do jego istnienia wybieram bycie potępionym niż ascetyzm tu i teraz.

 

-- 31 sty 2015, 18:37 --

 

essprit, ale z czego skoro psychologia nie zna na to odpowiedzi? A psychiatria to antynauka stworzona po to żeby truć ludzi farmaceutykami więc może lepiej nie udzielaj nikomu takich rad. Mnie to akurat nie dotyka bo nie przejmuję się opiniami z internetu (co ma niby swoje nazwy skoro filozofia nie jest w stanie na to odpowiedzieć? :D ) ale ktoś mógłby z takiej rady skorzystać i zepsuć sobie życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychoanalepsja_SS, czyli psychologia nie potrafi leczyć osobowości zjebanej = nie ma dla mnie ratunku =? psychologia sama jest zjebana, że nie umie wyleczyć takiej choroby?

Po co ma leczyć, skoro nie chcesz, bo nie uważasz swojej osobowości za niepożądaną?

Nie wiem, wygląda kapkę jak osobowość schizotypowa, poczytaj o tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytałem o tym ale to do mnie nie pasuje. Poza tym takie coś jest zamykaniem kogoś w jakąś szufladkę po to żeby nie dało się potem wyleczyć a taki pacjent musi być związany ze swoim terapeutą żeby były z niego pieniądze. Według psychologii nie mogę mieć zaburzeń osobowości i być tak sklasyfikowanym bo moja filozofia nie obejmuje czegoś takiego jako zawsze realne zaburzenia. Często są to faktyczne choroby a często tylko wyobrażenie terapeuty, który nawkładał sobie do głowy niepotrzebnych modeli i teraz patrzy przez ich pryzmat i ocenia ludzi przydzielając im role, które nie muszą być faktycznie ich rolami i prawdą.

 

Uważam swoją osobowość za niepożądaną ale właśnie o to pytam: co psychologia ma do zaoferowania na to. No i tak jak myślałem otrzymuję odpowiedź, że nic bo nie ma odpowiedzi na moje pytania to skąd jakiś psychiatra może wiedzieć, że to złe pytania?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vifi, a gdzie o tym czytałeś? Bo czuję, że mnie to też dotyczy i poczytałabym o tym więcej.

Baars, Terruwe: "Integracja psychiczna"

Hitman, ja jestem zdania, że jeśli ktoś może jako tako funkcjonować (może pracować, nie ma urojeń) to rzeczywiście lepiej nie iść w farmakologię. Psychologia jako taka może Ci pomóc, jeśli nie możesz sobie poradzić z natrętnymi myślami, brakiem energii, nieumiejętnością bycia sobą przy innych itp. Problemów filozoficznych raczej nie rozwiąże, natomiast może pomóc żeby ktoś szukał prawdy w sposób wolny i mógł przy tym normalnie funkcjonować. Jeszcze jedną sprawą z zakresu psychologii jest, kiedy ktoś robi coś i nie wie dlaczego, ale to niekoniecznie jest oznaka zaburzeń psychicznych i większość nie szuka pomocy psychologicznej w takich sytuacjach. Generalnie podstawowym zadaniem terapii jest lepsze poznanie siebie.

Wychodzi na to, że trzeba zwyczajnie żyć ale wtedy trzeba pracować co samo w sobie jest męką
Praca jako taka nie jest męką. Jest to jedna z podstawowych czynności człowieka (i w pewnym sensie większości zwierząt) tak jak jedzenie i picie. Jeśli rozwój duchowy prowadzi człowieka do ucieczki od pracy i relacji z innymi to dla mnie jest trochę podejrzany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki :) No funkcjonować mogę i czuję, że moje zdolności intelektualne i poznawcze są w bardzo dobrym stanie. Brakuje tylko motywacji i wiedzy o prawdzie i to mnie rozwala. Źle też znoszę samotność. Kiedy jestem z ludźmi staję się kimś innym i wtedy właśnie czuję, że jestem taki jaki chcę być czyli jestem sobą. Ale kiedy jestem sam to łapie mnie dół i czuję, że powinienem nad tym myśleć i pracować. I czuję się kimś innym - wrażliwszym, bardziej empatycznym ale zagubionym a wśród ludzi jestem pewny siebie, duszą towarzystwa nieraz, kimś wyjątkowym. Kiedy jestem sam i myślę to jestem nikim a ludzie lubią tylko moje maski bo gdybym nie zmieniał kontekstu znaczeń niektórych sytuacji i rzeczy to bym był nikim. Ale bez tego znów nie byłbym sobą (takim jakiego siebie lubię czyli tym w towarzystwie). Nie mam też stałych poglądów ale do większości umiałbym odpracować ideologię. Wtedy kiedy czuję się szczęśliwy wiem, że jestem w swoim ego bo nie czuję takiej empatii, nie interesują mnie problemy innych ludzi a kiedy ktoś jakieś ma to staram się pomóc obracając sytuację na pozytywny kontekst. Ale potem wiem, że to wkrętka a prawda jest jakaś... jedna i jej nie znam. A niekoniecznie musi być pozytywna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zagłębiam się w siebie i wychodzi mi na to, że muszę zmienić całą osobowość, pragnienia i dosłownie wszystko żeby iść taką duchową ścieżką. Nie ma odpowiedzi na konflikt między ego a świadomością, która wie co dobre a co złe.

 

-- 18 mar 2015, 21:23 --

 

Jak należy myśleć?

 

Jaki model myślenia jest prawidłowy? Jak myśleć prawidłowo? Jak dobrze analizować sytuację, świat?

 

Istnieje bardzo duża mnogość wersji różnych zdarzeń, mnogość teorii. Jak je filtrować? Przeważnie ludzie starają się dopasować informacje do swojego systemu wierzeń - wybierają takie, które im potwierdzają to w co wierzą i wymyślają mnogość argumentów potwierdzających światopogląd.

 

Jak oceniać, które informacje są prawdziwe, a które nie?

 

Istnieje w teorii idealny model opisujący idealne i logiczne prawidłowe poglądy, reakcje na sytuacje, upodobania. Istnieje sieć powiązanych przyczyn i skutków ale jedna przyczyna może spowodować milion skutków a jeden skutek może mieć kilka przyczyn. Czasem pozornie mało prawdopodobna sytuacja zmienia bieg całej przyszłości, życie milionów ludzi. Na przykład rodzice Hitlera mogli się spotkać przez przypadek i skutkiem tego jest Holokaust (chociaż nie mieli prawa tego przewidzieć).

 

Istnieje jakaś prawda na temat świata. Prawda jest jedna. Wyobraźmy sobie komputer, który potrafi analizować całość informacji jaka istnieje na świecie. Wprowadzamy tam wszystkie możliwe dane czyli tworzymy idealnie odwzorowany obraz całego świata. Teraz komputer musi przeanalizować każdą drobną sytuację z osobna, całość informacji z szerszej perspektywy, zestawić oba obrazy i stworzyć kilka prawdopodobnie najlepszych rozwiązań. Następnie następuje porównanie tych rozwiązań ale znów nie wszystko można przeanalizować. Jakaś przyczyna może powodować pozytywny skutek, który likwiduje złą przyczynę następnego złego skutku. Ale okazuje się, że ta zła przyczyna mogła okazać się pozytywna - np w miejscu X mieszkał wybitny naukowiec. Rozprzestrzeniła się choroba - rozprzestrzeniła się nieznacznie to dobrze a rozprzestrzeniła się bardzo to źle. Ale okazuje się, że jeśli zbyt mało się rozprzestrzeniła to ten naukowiec nie wykryje lekarstwa bo nie weźmie tego pod uwagę. Gdyby to była epidemia on wynalazłby lek. Ale go nie wynalazł bo choroba wybuchła w małej nieznanej społeczności i chorzy po prostu umarli. Potem choroba znów wybucha po śmierci tego naukowca i nikt inny nie znajduje leku - wymierają wszyscy.

 

Istnieje jednak teoretycznie najlepszy wybór dla każdej świadomej jednostki. My możemy ocenić sytuację bardziej lub mniej trafnie - jaki zbiór zasad, które można zastosować spowoduje, że będziemy oceniać trafniej i znajdować lepsze rozwiązanie?

 

W porównaniu do teoretycznie najlepszego modelu zachowań nasze wypada dobrze lub źle. Ale musimy mieć zbliżony optymalny zbiór rozwiązań w swojej głowie (trafna ocena i szukanie rozwiązań) i musimy wypadać dobrze. Jedynym celem jest szczęście, które odczuwamy subiektywnie i to szczęście musi być skorelowane ze szczęściem innych osób w otoczeniu (nie możemy czerpać szczęścia opartego o cierpienie innych). A więc nasze pragnienia też mogą być dobre lub złe. Nasze emocje i uczucia mogą być dobre lub złe. Jak znaleźć odpowiedni model oceny? Jak znaleźć odpowiedni model szukania rozwiązania problemu jeśli wypadamy źle w porównaniu z tym obrazem? Czym powinniśmy się kierować w życiu?

 

Dla jakiego celu żyjemy? Co obiektywnie jest dobrym celem dla człowieka i co subiektywnie daje nam poczucie szczęścia? Jak zgrać jedno i drugie?

 

Są ludzie, którzy radzą sobie z tym lepiej i są tacy, którzy radzą sobie gorzej. Należy więc czerpać przykład z tych, którzy robią to lepiej. Skąd wiedzieć kto jest takim przykładem? Skąd wiedzieć co robi dobrze a co źle?

 

Te wszystkie pytania powodują u mnie rozpad większości przekonań i nie wiadomo o co się oprzeć. Nie o autorytet bo one mogą się mylić a czemu miałbym się zgadzać z czyimś subiektywnym zdaniem? Nie o przyjęte kulturowo normy bo kto powiedział, że one są dobre? Nie o naukę bo ona nie zna odpowiedzi na te konkretne pytania. Nie o to co ja pomyślę bo skąd mam wiedzieć czy to jest dobre i mądre? Ludzie, których ja oceniam jako myślących źle i głupio też mogą myśleć, że mają rację - to tylko przekonanie, które ich ogranicza w rozwoju.

 

Ja nie mam swojego celu, nic swojego. Wszystko to przejęte z otoczenia przefiltrowane przeze mnie informacje z czego większości nie pamiętam bo mam słabą pamięć. Nie mam swojego zdania bo jak jakieś mam to je podważam i nie jestem go pewien - niby czemu miałbym być pewien? Nie zgadzam się ze zdaniem innych ludzi bo niby czemu miałbym? Przecież i tak jedni mówią inne tezy a inni mówią jeszcze inne i skąd ja mam wiedzieć, które są dobre a które złe bez swojej subiektywnej oceny? Muszę sam ocenić a ja nie umiem tego robić, nie umiem dokonywać wyborów i nie wiem po co mam żyć i czy to co mi przyjdzie do głowy jest zgodne z tym po co powinienem chcieć żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×