Skocz do zawartości
Nerwica.com

Przyjaźń z terapeutą


jetodik

Rekomendowane odpowiedzi

Wg ZASAD nie powinno sie prowadzic terapii osob , ktore sie zna ani rodziny ani utrzymywac innych (poza terapia) kontaktow w trakcie i po zakonczeniu terapii. Czy to jest sluszne i faktycznie potrzebne w KAZDYM przypadku to bym dyskutowala (ale takie zasady pewnie ogolnie maja sluzyc "dobru" obu stron?, czasem to wydaje sie byc niepotrzebnym ograniczeniem .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

antylopa,

Chodzisz na psychoterapii do koleżanki?????Ale mnie teraz zaskoczyłaś...

Ale terapeuta nie może byc związany z pacjentem emocjonalnie bo wtedy traci obiektywizm przecież...

Ja nie wyobrażam sobie bym wróciła do swojej byłej terapeutki po tym co się o niej dowiedziałam i po tym jak poznałam ją z jej złej strony czyli jako osoba nieco egoistyczna i dużo mnie empatyczna w kontaktach prywatnych niż bywała na sesjach,ciężko przyjmująca krytykę i niezdolna do przyznania się do własnych błędów,że ją ponoszą emocje kiedy ciężko jej spostrzec że wtedy może kogoś skrzywdzić.Staram się te cechy zaakceptować bo sama nie jestem idealna,ale nie mogłabym wrócić na terapię i mówić jej wszystko co mi na duszy leży bo moje wypowiedzi byłyby nasycone strachem czy nie urażę ją jakimś moim stwierdzeniem czy słowem,po prostu uważałabym co mówię

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

huśtawka, tak znamy się. Byłam w jej przychodni na praktyce i tak się poznałyśmy.

I po 4 latach nie widzenia się, spotykamy się w busie i od słowa do słowa wyszło że jest psychoterapeutką prowadziła prywatnie. I tak zgłupiego zażartowałam, że przyjdę do niej.

Któregoś dnia gdy już opadły mi ręce od szukania terapeuty, ona mi przyszła do głowy.

Najlepsze jest to, że nie znałyśmy nawet swoich numerów wiec zaczęłam uruchamiać stare kontakty i zdobyłam jej numer.

Jak jej powiedziałam o co chodzi to od razu krzyknęła,że nie może bo się znamy ale ja ją ubłagałam żebyśmy przynajmniej konsultację zrobiły bo ja muszę iśc na psychoterapię bo już nie daję rady. I tym sposobem się zgodziła.

Owszem zamiast dzie dobry jest Hej, przyszłam znowu:)

I zaczynamy jazdę bez trzymanki.

W ogóle nie przeszkadza mi to, że mogę ją spotkać na ulicy, w busie. Pracujemy w tym samym mieście a że miasteczko malutkie to i ludzi mniej.

Też myślałam że z tego nic nie bedzie bo mnie zna. Ale jak przyszłam do niej i powiedziałam z czym mam problem, ona powiedziała kilka słów, które mnie przy niej zatrzymały: To teraz ja będę z Tobą i razem bedziemy walczyć z przeszłością. Pomogę Ci.

Słowo RAZEM było ukojeniem na moje rany

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hm...może i macie rację ale ja patrze na to z dwóch stron.

Pierwsza to to, że czuję się przy niej bezpieczna. Nareszcie znalazłam osobę której mogę zaufać, która mi krzywdy nie zrobi.

Niestety ja mam straszną blokadę przed mówieniem o przeszłości. Te blokady były większe u innych Terapeutów a u mojej obecnej T jest blokada ale ona ją powoli przełamuje.

Bardzo długo szukałam Terapeutki bo Terapeuta odpada nie jestem w stanie pracować z facetem. Zabiła bym go.

Ja jak siedzę i mówie ja kompletnie na nią nie patrzę. Ja jej nie widzę. Więc dlatego mi nie przeszkadza.

Jest trochę starsza ode mnie i czuję, że mnie rozumie u innych terapeutek miałam wrażenie że czuję się nie zrozumiała i to że patrzą na mnie jak na dziwaka. A mnie gwałt tak zrył psychikę.

U niej czuję, że te słowa które ja mówię trafiają do niej i niby mnie nie dotyka ale czuję jej obecność przy mnie.

Mam z tym ogromny problem.

Ciężko mi w ogóle mówić o tym i terapia na razie stoi w miejscu a przynajmniej tak mi ię wydaje. Na każdej terapii powiem coś co zaczyna układać puzzle w jedną całość ale tych puzzli najgorszych jeszcze nie powiedziałam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w życiu przyjaźni z terapeutką :!:

Terapeutka ma być obiektywna a nie patrzeć przez pryzmat znajomości czy koleżeństwa.

Nawet jeden wykładowca powiedział mi kiedyś, że chętnie poprowadziłaby moją terapię, ale nie może, bo jestem studentką i nie będzie obiektywny.

Koleżanki mam poza gabinetem, od T. oczekuje profesjonalizmu a nie przyjaźni. Owszem lubię i cenię swoją T., ale wystarcza mi w zupełności nasza obecna relacja, przy pierwszej próbie przeniesienia tej relacji też na grunt prywatny grzecznie bym podziękowała i wyszła :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

antylopa, ciekawy Twój przypadek nie powiem :)

ja myślę, że to tak jak w innych relacjach zależy od t. i od pacjenta, jedynie mogę dodać, że nie mam najmniejszej ochoty się przyjaźnić z moją t. pewnie ona też. a co sądzicie o tym, że być moze ta relacja terapeutyczna ma trwać w pacjencie nawet po skończonym goleniu, dlatego właśnie t. nie powinien wg jakiejs tam etykie zawodu zblizac sie pod tym katem do p.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

często pacjenci na grupowych terapiach zaprzyjaźniają się ze sobą, utrzymują kontakt, wiem bo byłem na kilku.

ale o przypadku przyjaźni terapeuty z pacjentem nie słyszałem, czyli coś w tym wszystkim jest.

No, hello ... ale to jest jednak pewna różnica :!:

 

Zaczęłam właśnie psychoterapię u dość młodego terapeuty, wydaje się kontaktowy póki co, ale zdecydowanie nie miałabym ochoty wchodzić w bliższe relacje :roll: Już wystarczy, że na forum weszłam :mrgreen:

 

Jakbym czasem zmieniła zdanie ( albo terapeutę ), to dam znać ;) Na razie niech mi pomoże ogarnąć, dlaczego świat nie jest idealny i co jest złego w lansowaniu się :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie ostatnio trochę zastanawiam się nad samą relacją terapeutyczną i właściwie to sama nie wiem czy lubię swoją terapeutkę czy nie...tzn. wydaje mi się że raczej jest osobą z którą w prywatnym życiu nie chciałabym mieć do czynienia, w sensie znajomości/ przyjaźni (tak jak niektórzy idealizują terapeutów to ja mam wrażenie, że swoją wręcz namiętnie dewaluuje ;) )...i właśnie zastanawiam się na ile widzę ją tak bo faktycznie taka jest "prywatnie" a na ile to przeniesienie moich cech na nią i bardziej wynika z tego, że ciężko mi być w przyjaznym kontakcie samej ze sobą...

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z psychoterapeutą czy nawet psychologiem ja wolę nie nawiązywać jakichkolwiek relacji. Dla mnie oni powinni nie istnieć w prywatnym życiu. Przed nimi wylewamy swoje najbardziej wstydliwe, dziwne, wzbudzające lęk sprawy, które wg mnie nie powinny wyłaniać się dalej niż poza gabinet terapeutyczny. Psycholog/psychoterapeuta to dla mnie obca osoba, biorąca ode mnie (albo z funduszu) kasę za słuchanie mojego jęczenia. Ja to nawet momentami nie mam ochoty się uśmiechać do nich specjalnie, nawet gdy oni się uśmiechają. No niestety nie potrafię tego, kiedy opowiadam o sobie jestem bardzo chłodny, bez emocji. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wyobrażam sobie przeniesienia relacji z terapeutą poza gabinet, nie i koniec. Miałem psychologa , nie terapeutę który mi pomagał i coś tam prywatnie zagadywał i z perspektywy czasu to był błąd, na szczęście wydarzył się na koniec współpracy, raczej to on miał chęć zachować kontakt ale pewnie pod kątem innych przedsięwzięć; mindfulness itp a może sie chłop przyzwyczaił i mnie polubił albo liczył że będzie mógł znowu zarobić? No ale to nie terapia, choć działał na granicy.

 

Obecny terapeuta nie pokazuje siebie i to chwalę, nie chce zastanawiać się kim jest i drążyć, płacę by wyciągnąć szajs z siebie. Na ulicy tylko dzień dobry i się oddalam bo nie chcę interakcji, niezręcznie by mi było spotkać go gdzieś w sytuacji prywatnej nie wiem np na jakiejś imprezie, albo jakbym miał go obsłużyć jako klienta w jakiejś firmie, czułbym się nagi. Terapetutka koleżanki mówiła że jak jej nie powie dzień dobry na mieście to luz i to rozumie.

 

Nie chciałbym też młodej i ładnej terapeutki, a jeszcze rozwiany włos i krótki ciuch odpada, no bym miał kosmate myśli, taka osoba jak na filmiku odpada, ona nie powinna w ogóle chyba facetów przyjmować.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×