Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wyzdrowiałem/wyzdrowiałam... :)


roccola

Rekomendowane odpowiedzi

Witam po rocznej przerwie wszystkich nerwowych.Rok bez nerwicy, ba ponad rok.Witamine d3 biorę dalej tylko zwiekszylem dawkę na 2000 JM.Wszystkim polecam, obyło się bez chemi na szczęście. A jeszcze w 2013 była masakra.Polecam wszystkim, i pozdrawiam.Jakies pytania chętnie pomogę. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety nie da sie opowiedzieć historii wyzdrowienia z depresji krótko, bo pewnie w każdym przypadku można by napisac książkę.

 

Od 20 lat walczę ze stanami depresyjnymi (kilka razy w ciągu tego czasu miałam mysli samobójcze). Ostatnie 3 lata były najgorsze. Przez 1,5 roku brałam leki (głownie Asertin + leki przecowko myślom samobójczym, po którym mogłam spać cały dzien), jednak gdy psychiatra nastraszył mnie, że skoro te stany mi sie wracają, musze przejść na mocne leki. I wtedy postanowiłąm wziąć sprawy w swoje ręce.

 

Rzuciłam sie w medycynę niekonwencjonalną. Rok chodziłam na zabiegi refleksologii (nie wyleczyło mnie to jednak z moich huśtawek nastroju i ogólnego rozbicia wew.) , stosowałam różne mikstury oczyszczające, lewatywy oczyszczające niby z toksyn, zaczęłam sie zdrowo odzywiać, rzuciłam gluten, stosowałam różne techniki, różne mantry, nawet „Sekret” zaczęłam zgłębiać (właśnie musze wyrzucić te książkę, jest bezwartościowa) a ostatnio nawet chciałam ćwiczyć rytuały tybetańskie.

Ale nagle powiedziałam sobie: „zaraz, zaraz… przecież jestem katolikiem i to nawet ostatnio wierzącym (tak, tak… rok wcześniej miałam okres, ze niestety przestałam wierzyć w Boga; było to związane z moja depresją), zamiast stosować jakieś rytuały zaczerpnięte z innych kultur, może ja bym tak wróciła do modlitwy? Przecież, gdy byłam młodsza modlitwa zawsze pomagała: nie popełniłam przecież samobójstwa, choć kilka razy miałam myśli samobójcze; skończyłam studia, znalazłam niezłą pracę, mam spoko męża ;) , urodziło nam się zdrowe dziecko, mam swoje pasje itp. …. tylko to lenistwo sprawiało, że jak znów stawałam na nogi, przestawałam się modlić, bo mi się nie chciało, bo mi się to wydawało nudne, jak zostanie czasu, ale nigdy jakoś nie zostawało ;o , bo mi się wydawało, że tyle się już modliłam, ze wystarczy mi na długi okres. Niestety nie wystarczy, bo zły duch tylko czeka, żeby się do nas znów zakraść. Niestety.

 

Poczytajcie świadectwa ludzi, którzy odmawiali nowennę (zwłaszcza jeżeli chodzi o wyjście z depresji) . - pompejanska.rosemaria.pl/category/swiadectwa-nowenna-pompejanska - Mnie to przekonuje! Musiało tylko upłynąć dużo czasu, zanim zrozumiałam, że to modlitwa powinna być na pierwszym miejscu. A reszta się ułoży. A nie na ostatnim, jak to było u mnie wcześniej. Kurcze, mam nadzieję, że tym razem wytrwam w modlitwie. Na nowennę pompejańską trafiłam w necie już dużo wcześniej, ale pomyślałam sobie wtedy, że „co? 3 tajemnice różańca trzeba odmawiać codziennie? Chyba ktoś oszalał. W życiu nie będzie mi się tyle chciało”. I miesiąc temu czytając właśnie na facebooku komentarze grupy rytuały tybetańskie, natknęłam się znów na wzmiance o nowennie. Ktoś napisał, ze mu pomogła. Zaczęłam czytać inne świadectwa o wyzdrowieniu, znalezieniu pracy itp. I pomyślałam, że tyle już przeróżnych sposobów wypróbowałam i niewiele to dało. Może czas bym znowu powierzyła wszystko Matce Bożej? Przecież tylko ona, tylko Bóg mnie wcześniej nigdy nie zawiedli. Zauważyłam też, że wcześniej, jeśli tylko modliliśmy się wspólnie przez jakiś czas (ja, mąż i dziecko – mąż to z wielkim trudem, zazwyczaj przysypiając ;) ), to wtedy do naszego domu wracała harmonia. Wspólna modlitwa łączy! Coś w tym jest.

I tak odmawiam nowennę już od 27 dni. Miałam już wcześniej aplikacje na smartfona „Modlitwa w drodze” i to mi pomaga, bo gotując obiad czy robiąc poranną toaletę – mogę się modlić. Miałam zamiar wstawać wcześniej, żeby ćwiczyć rytuały ;), za to wstaję wcześniej, żeby zmówić różaniec ;) Choć zazwyczaj wcale nie chce mi się wstać. Muszę za każdym razem walczyć ze swoim lenistwem i wymówkami ;). Mam też zamiar kupić sobie jakąś CD z nagranym różańcem, żebym mogła modlić się jeżdżąc na rowerze lub spacerując. Tylko pamiętam o jednym: modlitwa zawsze na pierwszym miejscu!

 

Modlitwa, zwłaszcza różańcowa, przynosi spokój ducha. Nie dała mi tego zadna metoda, którą do tej pory wypróbowałam. Z doświadczenia wiem, że jeżeli tylko przestaje się modlić, depresja wraca do mnie za jakiś czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak tylko witaminę d3 brałem nic poza tym.Mam jeszcze przez nerwice nadciśnienie i biorę bisocard oraz tritace. Teraz ktoś zapewne napisze ze to przez tabletki na nadciśnienie sprawiły że nerwica ustąpiła. Nic mylnego zanim zaczolem stosować d3 juz brałem leki na nadciśnienie i nerwica nie ustepowala.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tez brałam wcześniej przez cały sezon jesienno-zimowo-wiosenny wit. D3 w duzych dawkach i jakos mi nie pomogła na stałe. Jeżeli już, to najlepsza jest jednak wit. wytwarzana przez słońce. Wystarczy 15 minut dziennie.

 

Ostatnio usłyszałam, choć nie wiem czy to prawda, ze jedząc banany pozbywamy sie wit. D3, ponieważ banany nie sa z naszej strefy geograf. i żeby nasz organizm mogł je przyswoic i strawić, pobiera właśnie z organizmu wit. D. To by tłumaczyło duże niedobory tej wit. w okresie zimowym, poniewąz Polacy jedza dużo bananów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W "chorowaniu" ważnym krokiem ku zdrowiu jest uświadomienie sobie własnych słabości i trudności. To początek drogi do zmiany. Ważne jest, abyśmy pozwolili sobie pomóc. Często w sytuacji stanów obniżonego nastroju, zaniżonej wartości siebie, spadku satysfakcji z życia może okazać się pomocna rola psychologa/psychoterapeuty. Warto pamiętać, że wsparcie otrzymane podczas terapii oraz wspólna praca nad treściami naszego wewnętrznego życia kończy się najczęściej sukcesem.

Dar terapii to przede wszystkim troska o siebie.

http://www.psycholog-terapeuta.poznan.pl/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

też odmawiałem różaniec, zwłaszcza jak pracowałem fizycznie kiedy to miałem natłok natrętnych myśli, ale chyba bardziej po to żeby nie odjezdzac w bani w innych myślach

 

ale czy to droga do wyleczenia jak pisze Mila511, no nie wiem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Jak trwoga, to do Boga"...dokładnie tak wcześniej niestety postępowałam. A ten naiwny Bóg mi za każdym razem mi pomagał, choc wiedział, że i tak za jakiś czas od niego odejdę ;( Czy teraz bedzie inaczej? Zobaczymy. Ja mam nadzieje, że tak, zwłaszcza, że juz nie chcę wracac do mojego dawnego wygodnego życia. Że tylko ja i moje potrzeby sie liczą. Takie własnie życie uczyniło mnie pustą i nieszczęśliwą (rodzina i znajomi pytali mnie: "czego ty jeszcze chcesz, wielu ludzi nie ma tego, co ty. Powinnas byc szczęśliwa". No wlasnie! Ale nie bylam!)

 

Chciałabym byc po prostu juz zawsze blisko Boga, bo wtedy czuję spokój i lepiej umiem sobie wtedy radzić z problemami. Ale nie jest to takie łatwe. Wymaga to wielu wyrzeczeń.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy modlitwa i zwrócenie się do Boga o pomoc pomaga w depresji czy nerwicach? Nie tylko mi to pomogło. Czytałam świadectwa wielu ludzi.

 

Teraz sobie tak myslę, że jak miałam dość zaawansowana depresję, gdy bardzo często myślałam o śmierci, odczuwałam wtedy wstret do kościoła i Boga. Nie mogłam sie wtedy modlić. Wtedy właściwie tylko spałam i płakałam. Własciwie nie płakałam, tylko wyłam, że chcę wreszcie umrzeć, zakończyć te męczarnie. Pewnie nikt mi nie uwierzy, ale w tym okresie moja mama zadzwoniła raz z pytaniem, czy u mnie wszystko w porządku, bo śniłam się jej i był to bardzo dziwny sens (moja mama jest religijna i tez wierzy w Boga ;) Śmieję sie tu, bo wielu religijnych ludzi nie wierzy w Boga. Gdyby wierzyli, nie żyli bytak, jak żyją...)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Anonimowo w internecie wcale nie jest trudno złozyc jakiekolwiek świadectwo ;) W realu mam juz z tym wiekszy problem. Ja nawróciłam się i odrodziłam stosunkowo niedawno, więc moja wiara nie jest jeszcze taka mocna. Wciąż sa dni, że miewam jakieś wątpliwości. Wynika to stąd, że jeszcze nie nadrobilam zaległosci, jeszcze niewiele wiem o Bogu, Jeszcze słabo znam Pismo Sw. Ostatnio np. czytałam o Duchu Swiętym, bo po prostu juz nie pamiętałam kim On jest (a bierzmowanie mialam oj dawno ;) )

 

Ale nie przestaje się modlić, bo to jedyne wyjście z tej sytuacji. Modlitwa bardzo uspokaja, zwlaszcza jesli sie ją odmawia z głębi serca.

 

Polecam tez bardzo pozytywny dokumentalny film "Ziemia Maryi" (do kupienia na DVD) oraz "Największy z cudów" godzinny animowany film, który mozna sobie ogladnąć za darmo w internecie na - bogtube.pl - a opowiada o rzeczywistych objawieniach mistyków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich :papa:

Chcę się z wami podzielić moją historią choroby i sposobem dzięki któremu jak dotąd przeszły mi prawie wszystkie objawy ;)

Jeśli jesteś uczulony na zwykłe wzmianki o Bogu czy coś z tego rodzaju, to nie musisz czytać i marnować swojego czasu ;)

 

U mnie przygoda z nerwicą trwała przez ponad 5 lat. Mam teraz prawie 22.

Zaczęło się od nadużywanie marihuany w gimnazjum. Paliłem przez ponad rok dzień w dzień. Oprócz totalnego lenistwa( Przez które powtarzałem 2 razy klasę :D ) pojawiły się problemy z przełykaniem. Często po paleniu, lecz z biegiem czasu miałem problemy z jedzeniem na trzeźwo. Pociłem się i denerwowałem strasznie podczas posiłków.

 

Znalazłem w końcu na to sposób ;) Alkohol.

 

Piłem przed obiadem do 4 piw i jadłem bezproblemowo. Czasem nawet piłem przed śniadaniem…

Robiłem tak przez 3 lata. Niestety przez to doszło mi więcej objawów.

Gdy wstawałem rano, co 2,3 dni dostawałem ataku paniki. Raz gdy złapało mnie na dworze musiałem dzwonić po karetkę bo myślałem, że zaraz umrę.

 

Nerwica lękowa + delirka po 3 latach picia codziennie = Totalna masakra :D

 

Chodziłem po lekarzach, robiłem sporo badań. Przestałem całkowicie pić i zacząłem brać Cital. Po 6 miesiącach odstawiłem. Nie dostawałem już ataków paniki, ale często czułem nie pokój i odrealnienie.

Na myśl o wyjściu na dwór pociłem się i denerwowałem bez jasnej i konkretnej przyczyny.

Więc siedziałem w domu przez 4 miesiące non stop.

 

Pewnego dni mój brat zaprosił mnie na Warsztaty Wiary, czy jakoś tak ;) Jest ich współorganizatorem. Nie byłem nigdy jakoś szczególnie religijny. Powiedzmy, trochę wierzący, nie praktykujący :) Byłem więc sceptycznie nastawiony na takie spotkania, a do tego samo wyjście z domu było zbyt dużym wyzwaniem ;d

Mimo, że psychicznie i fizycznie byłem w bardzo kiepskim stanie, powiedziałem sobie, że pójdę tam i kropka. Nie mogłem wymięknąć przed bratem :D

 

 

W dzień tego spotkania wstałem o 6 rano, ogarnąłem się i wyszedłem z domu.

W drodze na przystanek czułem się tragicznie. Nogi trochę jak z waty, szybkie tętno i oddech.

Jakoś dotarłem na miejsce. Podczas spotkania czułem się dość kiepsko.

Na koniec spotkania była modlitwa która nazywa się, bodajże Wylanie Ducha Świętego ;)

 

Wyglądało to mniej więcej tak, że siedziało się na krześle i dwie osoby się nad tobą modliły.

Ja poszedłem do brata. Usiadłem i siedziałem, a brat z jakimś facetem stojąc za mną modlili się za mnie. Trochę mnie to śmieszyło na początku. Po jakichś 2 minutach zacząłem dostawać drgawek i miałem zdrętwiałe całe ręce. Zupełnie tak, jak podczas ataku paniki. Z tą jedną wielką różnicą, że nie czułem w ogóle strachu. Czułem się dość dobrze.

 

Zamknąłem oczy i poprosiłem by Bóg wyleczył moje duszę i ciało. Nie były to świadome słowa, bo nie wiedziałem, że je powiedziałem. Brat mi o tym powiedział :D Może przy mdlałem, albo straciłem nad sobą kontrole, bo nic nie mówiłem (według mnie) :D

Modlitwa trwała może z 5 minut. Trzęsłem się jeszcze po niej z pół godziny. W końcu przeszło.

Poszedłem pogadać z bratem. Powiedział mi, że jak się nade mną modlił to płakał, bo podobno usłyszał od Boga, że ma się mną opiekować  Bardziej więżący chyba się nie stałem i dalej jestem dość sceptyczny jeśli chodzi o kościół.

Zmieniła się tylko jedno. Nie odczuwam żadnego nie pokoju :D Wychodzę z domu kiedy chcę  Od czasu tej dziwnej modlitwy nie czuję, żadnego nienaturalnego strachu. Łapię się nawet czasami, jak trochę mi się w głowie zakręci, że normalnie to bym już panikował czy coś, a tak to mam to gdzieś i żyje dalej ;)

 

Jeśli nie jesteś uczulony na Kościół to może poszukaj u Siebie w mieście jakiejś wspólnoty w kościele co głównie poświęcają się Duchowi świętemu.

Mi pomogło, to może wam też się uda :)

 

Warto spróbować ;)

Ci którzy dalej muszą codziennie walczyć z tą kur..ą którą jest nerwica, nie poddawajcie się i szukajcie na nią sposobów. Ja udałem się tam, gdzie nigdy bym się nie spodziewał, że pójdę :) I jest już OK. :D

Pozdrawiam Filip

 

 

 

Filip - Wspólnota Wspólnotą, ale psychoterapeuta jest potrzebny nawet tym którzy są we Wspólnocie. Więc się nie wzbraniaj przed pomocą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro Filip napisał, że mu pomogło, to po co ma chodzić do psychiatry? Przynajmniej został uzdrowiony za darmo. U psychiatry musiałby wydac minimum 500 zł + na leki.

 

Wg mnie psychiatra jest ostatecznością, dla ludzi, którzy juz sobie sami nie radzą.

 

Ja np. nie żałuję, ze poszłam po leki do psychiatry, ponieważ miałam juz mysli samobójcze. Gdybym wtedy nie poszła, to pewno by mnie już na świecie nie było.

 

Żałuję natomiast, że doprowadziłam sie do tego stanu, że zaniedbałam sie duchowo i musiałam zazywać leki, które pomagajac na jedno, przy okazji niszcza mózg i pamięć.

 

Jeśli to co napisal Filip jest prawdą, to musial miec bardzo mocną wiarę w tym momencie. Dlatego tym bardziej dziwie się temu co napisał "Bardziej więżący chyba się nie stałem i dalej jestem dość sceptyczny jeśli chodzi o kościół"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mila511, Wera888, napisała, żeby Fisio skorzystał z pomocy psychoterapeuty, nie psychiatry. To nie chodzi o to, żeby podważać, że został uzdrowiony czy nie, ale żeby nauczyć się pewnych nowych zachowań, zmienić stare schematy myślenia, które same się nie przeprogramują, jak ktoś według nich funkcjonował przez większą część swojego życia i które na pewno w jakimś stopniu zadecydowały o tym, w jakim miejscu się znalazł. Psychoterapia w żadnym punkcie nie kłóci się z wiarą. Ale podejrzewam, że chłopak przyszedł tu tylko po to, żeby podzielić się swoim świadectwem i raczej więcej się tu nie pojawi, jak nie będzie miał potrzeby.

 

Żałuję natomiast, że doprowadziłam sie do tego stanu, że zaniedbałam sie duchowo i musiałam zazywać leki, które pomagajac na jedno, przy okazji niszcza mózg i pamięć.

Wiesz co, moim zdaniem nie ma co żałować, bo czasu i tak nie cofniesz. Lepiej podejść do tego, że widocznie tak musiało być, że nic nie dzieje się bez przyczyny :mhm: Mi takie myślenie pomaga, przynajmniej do momentu jak mnie nie złapie kolejny atak paniki :? ( ale wtedy nie myślę racjonalnie )

 

Btw Z chęcią obejrzę te filmy, które polecasz ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, uogólniłam. Ja chodziłam prawie jednoczesnie do psychoterapeuty i psychiatry. Przez 1,5 roku. Byli podobno bardzo dobrzy, z certyfikatami zdobywanymi na biezaco, mieli bardzo dobre opinie w sieci. Bardzo duzo opinii. Generalnie było ok. Pomogło mi to wyjsc z czarnego dołu, ale jednak depresja zaczeła znow wracać. I co? Psychiatra straszył, że przepisze mi w takim razie mocne leki, które juz uzależniaja. To ile ja mialam chodzic do tych lekarzy? Całe zycie, żeby móc normalnie funkcjonowac? Bez sensu!

 

Wtedy postanowilam SAMA zabrac się za swoje zdrowie. W psychiatrze denerwowalo mnie to, ze nie chcial pomoc mi poszukac prawdziwych przyczyn mojej depresji. Rozumiem, gdybym miala powod, np. smierc bliskiej osoby. Ale nie mialam zadnego. A przeciez wiele chorob moze byc przyczyna depresji. A on tylko leki i leki i ucinal za kazdym razem temat, a nawet stawal sie nieprzyjemny, gdy mowilam, ze chcialabym sie jednak dowiedziec, co powoduje u mnie depresje, ale nie wiem od jakich badan zacząć. I z tego co czytalam na forach, to bardzo wielu psychiatrow tak działa.

 

Przychodzi młoda kobieta do psychiatry, która ma męza, dziecko, pracę, ma hobby, na ktore jednak nie ma juz energii, spłacony kredyt na mieszkanie, zyje generalnie na średnim poziomie... i powinna byc szczesliwa, ale nie jest, cierpi na bezsens zycia i co? I psychiatra przepisuje jej leki i mysli, ze załatwił problem. Ale nie załatwił. Nie wyleczyl. Załagodził tylko objawy! Ale niestety tak postępuje dzis wiekszosc lekarzy, którzy sa pod wpływem koncernów farmaceutycznych. Oni nie leczą, oni testują tylko nowe leki na pacjentach, za co koncerny im słono płacą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, uogólniłam. Ja chodziłam prawie jednoczesnie do psychoterapeuty i psychiatry. Przez 1,5 roku. Byli podobno bardzo dobrzy, z certyfikatami zdobywanymi na biezaco, mieli bardzo dobre opinie w sieci. Bardzo duzo opinii. Generalnie było ok. Pomogło mi to wyjsc z czarnego dołu, ale jednak depresja zaczeła znow wracać. I co? Psychiatra straszył, że przepisze mi w takim razie mocne leki, które juz uzależniaja. To ile ja mialam chodzic do tych lekarzy? Całe zycie, żeby móc normalnie funkcjonowac? Bez sensu!

 

Wtedy postanowilam SAMA zabrac się za swoje zdrowie. W psychiatrze denerwowalo mnie to, ze nie chcial pomoc mi poszukac prawdziwych przyczyn mojej depresji. Rozumiem, gdybym miala powod, np. smierc bliskiej osoby. Ale nie mialam zadnego. A przeciez wiele chorob moze byc przyczyna depresji. A on tylko leki i leki i ucinal za kazdym razem temat, a nawet stawal sie nieprzyjemny, gdy mowilam, ze chcialabym sie jednak dowiedziec, co powoduje u mnie depresje, ale nie wiem od jakich badan zacząć. I z tego co czytalam na forach, to bardzo wielu psychiatrow tak działa.

 

Przychodzi młoda kobieta do psychiatry, która ma męza, dziecko, pracę, ma hobby, na ktore jednak nie ma juz energii, spłacony kredyt na mieszkanie, zyje generalnie na średnim poziomie... i powinna byc szczesliwa, ale nie jest, cierpi na bezsens zycia i co? I psychiatra przepisuje jej leki i mysli, ze załatwił problem. Ale nie załatwił. Nie wyleczyl. Załagodził tylko objawy! Ale niestety tak postępuje dzis wiekszosc lekarzy, którzy sa pod wpływem koncernów farmaceutycznych. Oni nie leczą, oni testują tylko nowe leki na pacjentach, za co koncerny im słono płacą.

dokładnie jest tak jak piszesz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mila511, Wera888, napisała, żeby Fisio skorzystał z pomocy psychoterapeuty, nie psychiatry. To nie chodzi o to, żeby podważać, że został uzdrowiony czy nie, ale żeby nauczyć się pewnych nowych zachowań, zmienić stare schematy myślenia, które same się nie przeprogramują, jak ktoś według nich funkcjonował przez większą część swojego życia i które na pewno w jakimś stopniu zadecydowały o tym, w jakim miejscu się znalazł. Psychoterapia w żadnym punkcie nie kłóci się z wiarą. Ale podejrzewam, że chłopak przyszedł tu tylko po to, żeby podzielić się swoim świadectwem i raczej więcej się tu nie pojawi, jak nie będzie miał potrzeby.

 

;) cmok

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

maciekpoznan, nie ma się co zniechęcać po przeczytaniu kilku wypowiedzi... każdy ma swoją własną drogę do wyzdrowienia. Ważne, żeby ją odnaleźć i się jej trzymać ;)

 

Poza tym często jest tak, że np. leki czy psychoterapia na pewnym etapie bardzo komuś pomogą, ale nie rozwiążą wszystkich problemów i stąd poszukiwanie kolejnych metod.

Ja osobiście nie neguję niczego, co może prowadzić do uzdrowienia i nie jest sprzeczne z moim sumieniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×