Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

Czy ktoś z was wyczuwa na szyi węzły chłonne? Ponoć nie powinny być wyczuwalne a ja nawet jak wyciągnę szyję to po jednej stronie je widzę. :-|

Kintre- jak masz infekcję to węzły są powiększone. To naprawdę nie musi byc od razu cos groźnego, najczęściej nie jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ktoś z was wyczuwa na szyi węzły chłonne? Ponoć nie powinny być wyczuwalne a ja nawet jak wyciągnę szyję to po jednej stronie je widzę. :-|

Kintre- jak masz infekcję to węzły są powiększone. To naprawdę nie musi byc od razu cos groźnego, najczęściej nie jest.

 

 

 

 

 

 

 

 

Marikko tylko jaka infekcja? Dostałam antybiotyk i nic? Węzły dalej są, migdałek jeden nieco powiększony.. już schiza mam że ten migdał nie powinien taki być. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ktoś z was wyczuwa na szyi węzły chłonne? Ponoć nie powinny być wyczuwalne a ja nawet jak wyciągnę szyję to po jednej stronie je widzę. :-|

Kintre- jak masz infekcję to węzły są powiększone. To naprawdę nie musi byc od razu cos groźnego, najczęściej nie jest.

 

 

Marikko tylko jaka infekcja? Dostałam antybiotyk i nic? Węzły dalej są, migdałek jeden nieco powiększony.. już schiza mam że ten migdał nie powinien taki być. :(

 

kintre, nie jestem lekarzem, mogę jedynie podzielić sie wiadomościami jakie uzyskałem w sieci. Antybiotyk może nie być trafiony, tym bardziej jak nie miałaś wymazu. Węzły mogą zostać dłużej, poza tym jest okres różnych chorób i węzły reagują na różne ataki chorób. Powiększony jeden migdał nie jest jakimś alarmującym objawem w sensie zagrożenia onkologicznego , to stwierdzenia lekarzy. Ale przede wszystkim to wszystko powinien zobaczyć laryngolog i całe szczęście niedługo masz wizytę :)

Kintre, powtórzę - wiem jak się czujesz . Ale zobaczysz, po wizycie u lekarza uspokoisz się. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Węzły po infekcji jeszcze przez jakiś czas pozostają powiększone kintre. Jeśli towarzyszą infekcji to są normalną odpowiedzią organizmu na nią. Oczywiście od badania jest lekarz, ale reguła pozostaje regułą :)

 

Po raz kolejny okazało się, że nie przebrnę przez 150mg serty i wróciłem do setki. Jestem sporej postury i masy, a tych dodatkowych 50mg proszku organizm odmawia przyjęcia i już. Zniknęła gorycz w ustach (zbieg okoliczności?), ale pojawiły się słabe nogi, wiecie, takie uczucie jakby mięśnie były ze styropianu :) sztywność karku przenosi się aż do bólu głowy. Jest jednak mały postęp w samopoczuciu, chociaż szału nie ma no i te mięśnie są wkurzające. Pomaga na spięte karczycho maść rozgrzewająca, ale po ok. 12h znów wszystko się spina. Na mięśnie nóg nie znalazłem patentu, pomaga trochę jak je dobrze rozchodze. No i tyle z pola bitwy. Dobrej nocy nerwusy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurde może bym się tak nie nakręcała gdyby to wszystko miało miejsce tylko po jednej stronie gardła.. powiększony migdał, czasami boli/kłuje ucho i przy przełykaniu coś mnie tam czasami zaboli no i oczywiście strzyka czasem w gardle. Internet podpowiada tylko jedno... :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poprawka: nie martwiła bym się gdyby to nie było tylko po jednej stronie* a dolegliwości tylko są po prawej stronie :?

 

To nie musi oznaczać raka! Wiem że internet dość mocno akcentuje to jako objawy raka, to właśnie mnie bardzo przerażało, ale tak jednoznacznie w rzeczywistości nie jest. Powtórzę: zatkane prawe ucho, drapanie po prawej stronie gardła, spływanie po prawej stronie, zasychało mi po prawej stronie, chrypka tworzyła się jakby po prawej stronie.

Raka nie ma, gardło podrażnione przez stany zapalne w jamie ustnej.

Co ciekawe, od kilku dni wit c (kilka gram dziennie) skutecznie wyeliminowała drapanie w gardle. Czyli musiała to być jakaś infekcja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Węzły to moja stała wkrętka :) mam z jednej strony na szyji dwa pozostałe po przeziębieniu po usg stwierdzono ze zwapnialy i już takie zostaną.

A nie dawno z niczego powiększyły mi się zaraz pod uchem z jednej i drugiej strony takie małe kulki. Tez byłam na usg i facet się śmiał ze takir małe to jak ja je wyczułam w ogóle.

Byłam tez u laryngologa który pracuje tez na onkologii i powiedział mi ze on tez ma pare węzłów na szyji które mu się nie zmieniejszaja i żyje. Nie mam się czym przejmować. Także Ty raczej tez nie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich, jestem tutaj nowa, ale czytuje te forum od kilkuset stron. Może z najważniejszych części mojego życia, to rok temu na raka piersi(ale były przerzuty do kości) zmarła moja mama. Mam 23 lata i 4 miesiące po śmierci mamy zaszłam w ciążę. Strasznie ciężko ją nosiłam, miałam przez 9 miesięcy niepowściągliwe wymioty, schudłam i jeszcze miałam zagrożenie poronieniem i szpital, leżenie, hormony na podtrzymanie. Moja niunie urodziłam w listopadzie. Właśnie dzisiaj kończy trzy miesiące. A ja w momencie, gdzie już wszystko mam poukładane i powinnam się tylko cieszyć, dostawałam jakiś napadów lęku. No nic nowego, często mi się zdarzało w stresujących momentach życia. Wiec postanowiłam, że dla uspokojenia siebie pójdę zrobić sobie morfologię, żeby się upewnić, ze to na pewno tylko moja nerwica. Ale niestety, w badaniach wyszły mi zaniżone neutrofile 1,30(norma od 2,0) i procentowo więcej limfocytów 56%, gdzie norma do 40%. W internecie wiadomo, od razu raki i białaczki, a ja jeszcze gorsze napady paniki i histerii. Jestem trzy miesiące po porodzie i nie mogę nawet się cieszyć macierzyństwem ani życiem, bo boje się, że też umieram na raka. Boje się, że moje maleństwo będzie bez mamy, że mój kochany będzie miał inną żonę i tylko widzę wszystkie te sceny choroby, w których uczestniczyłam z moją mamą, mam takie natretne myśli o chemiach, szpitalach, śmierci. Od pory zrobienia tych wyników nie mogę jeść, ciągle obserwuje siebie, mam wrażenie ze czuje sledzione, bo pewnie mi się powiększyła, jak to przy bialaczce bywa, no coś strasznego, ledwo żyję. Boje się być sama w domu z moim maleństwem, bo boje się, że zaraz coś mi się stanie. Tez ciągle się obmacuje i szukam nowych, powiększonych węzłów, jestem wręcz sparaliżowana strachem. Powtarzałam te wyniki trzy razy co kilka dni. No gdy nic nie jadłam i tylko stres to w pewnym momencie i wbc tez mi spadły i mono się podniosły. Ale później zaczęłam trochę jeść, to mono spadło i wbc się podniosły tylko zostały ciągle te neutrofile niskie i procentowo większe limfocyty. Sam dyrektor laboratorium rozmawiał ze mną, że nie ma tu żadnej białaczki i ze szanse mam taką samą, jak ludzie z perfekcyjnymi wynikami, ale to działa na chwile. Później się zastanawiam wiec skąd te zmiany, że to może początek raka i tak się boje. Jeszcze w rozmazie wyszły pojedyncze limfocyty reaktywne, niewiele o tym piszą, a rodzinna nic nie powiedziała, tylko stwierdziła, że nie ma nic złego w tym rozmazie. Jestem przerazona. Wychodząc ze szpitala po porodzie tez miałam trochę poprzestawiane wyniki, tylko wbc miałam wyższe o 2 tys., limfocyty tez wyższe, ale neutrofile były wtedy w normie. Ciągle tak analizuje i szukam i boję się panicznie, wręcz nie mogę żyć normalnie. Widziałam, że na forum kilka osób tez miało takie przestawienia w limfocytach i neutrofilach, jestem ciekawa, co z tego wyszło? Pozdrawiam wszystkich tak samo przerażonych swoim zdrowiem,jak ja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich, jestem tutaj nowa, ale czytuje te forum od kilkuset stron. Może z najważniejszych części mojego życia, to rok temu na raka piersi(ale były przerzuty do kości) zmarła moja mama. Mam 23 lata i 4 miesiące po śmierci mamy zaszłam w ciążę. Strasznie ciężko ją nosiłam, miałam przez 9 miesięcy niepowściągliwe wymioty, schudłam i jeszcze miałam zagrożenie poronieniem i szpital, leżenie, hormony na podtrzymanie. Moja niunie urodziłam w listopadzie. Właśnie dzisiaj kończy trzy miesiące. A ja w momencie, gdzie już wszystko mam poukładane i powinnam się tylko cieszyć, dostawałam jakiś napadów lęku. No nic nowego, często mi się zdarzało w stresujących momentach życia. Wiec postanowiłam, że dla uspokojenia siebie pójdę zrobić sobie morfologię, żeby się upewnić, ze to na pewno tylko moja nerwica. Ale niestety, w badaniach wyszły mi zaniżone neutrofile 1,30(norma od 2,0) i procentowo więcej limfocytów 56%, gdzie norma do 40%. W internecie wiadomo, od razu raki i białaczki, a ja jeszcze gorsze napady paniki i histerii. Jestem trzy miesiące po porodzie i nie mogę nawet się cieszyć macierzyństwem ani życiem, bo boje się, że też umieram na raka. Boje się, że moje maleństwo będzie bez mamy, że mój kochany będzie miał inną żonę i tylko widzę wszystkie te sceny choroby, w których uczestniczyłam z moją mamą, mam takie natretne myśli o chemiach, szpitalach, śmierci. Od pory zrobienia tych wyników nie mogę jeść, ciągle obserwuje siebie, mam wrażenie ze czuje sledzione, bo pewnie mi się powiększyła, jak to przy bialaczce bywa, no coś strasznego, ledwo żyję. Boje się być sama w domu z moim maleństwem, bo boje się, że zaraz coś mi się stanie. Tez ciągle się obmacuje i szukam nowych, powiększonych węzłów, jestem wręcz sparaliżowana strachem. Powtarzałam te wyniki trzy razy co kilka dni. No gdy nic nie jadłam i tylko stres to w pewnym momencie i wbc tez mi spadły i mono się podniosły. Ale później zaczęłam trochę jeść, to mono spadło i wbc się podniosły tylko zostały ciągle te neutrofile niskie i procentowo większe limfocyty. Sam dyrektor laboratorium rozmawiał ze mną, że nie ma tu żadnej białaczki i ze szanse mam taką samą, jak ludzie z perfekcyjnymi wynikami, ale to działa na chwile. Później się zastanawiam wiec skąd te zmiany, że to może początek raka i tak się boje. Jeszcze w rozmazie wyszły pojedyncze limfocyty reaktywne, niewiele o tym piszą, a rodzinna nic nie powiedziała, tylko stwierdziła, że nie ma nic złego w tym rozmazie. Jestem przerazona. Wychodząc ze szpitala po porodzie tez miałam trochę poprzestawiane wyniki, tylko wbc miałam wyższe o 2 tys., limfocyty tez wyższe, ale neutrofile były wtedy w normie. Ciągle tak analizuje i szukam i boję się panicznie, wręcz nie mogę żyć normalnie. Widziałam, że na forum kilka osób tez miało takie przestawienia w limfocytach i neutrofilach, jestem ciekawa, co z tego wyszło? Pozdrawiam wszystkich tak samo przerażonych swoim zdrowiem,jak ja.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Witaj, też mam 23 lata i jestem aktualnie w 6 miesiącu ciąży. Niestety nie potrafię się nią cieszyć bo wydaje mi się że choruje na coś poważnego. Byłam u lekarza rodzinnego sparaliżowana strachem że mam ziarnicę złośliwa bo czuję powiększone węzły chłonne na szyi. Lekarka mnie uspokoiła ale dla świętego spokoju dała skierowanie na morfologię z rozmazem. No i po odebraniu wyników zamarłam... Białe krwinki powyżej 11tys. , Neutrofile powyżej normy, limfocyty poniżej. Byłam przekonana że właśnie zaczyna się moja historia z chorobą ale po konsultacji tych wyników z rodzinna nie dała mi żadnego skierowania. Po zajrzeniu do gardła przypisała mi antybiotyk bezpieczny w ciąży jednak nie widzę po nim poprawy. Migdałek dalej powiększony, wezlynz tej samej strony tak samo! Boli mnie czasami ucho też z tej strony i jestem przerażona ze skoro antybiotyk nie pomógł to już sprawa jest poważna. Zapisałam się prywatnie do laryngologa na czwartek skoro nie dostałam skierowania i zobaczę co powie.

 

W 100% rozumiem twój starych tym bardziej po stracie bliskiej osoby. Radzilabym po prostu zrobić sobie badania żeby wykluczyć ta okropna chorobę. Jeśli masz jakieś dolegliwości to nie czekaj tylko działaj. Jeśli badania wyklucza nowotwory to musisz uspokoić psychikę a w tym są potrzebni odpowiedni terapeuci. Przez to że straciłaś kogoś kto zmagał się z tym gÓwnem to twój strach jest na pewno większy.

Na twoim miejscu zrobiłabym inne badania oprócz morfologii (oczywiście jeśli masz jakieś dolegliwości) a jeśli to po prostu strach przed choroba to udać się do psychiatry/psychologa bo inaczej się wykonczysz. Pozdrawiam Cię :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć. Mnie znowu męczą zawroty głowy. Robi mi się od nich niedobrze i zwykle następuje panika. Do dupy to wszystko. Rezonans głowy mialem w październiku. Z jego wynikiem w styczniu byłem u neurologa, który generalnie nie dostrzegł niczego niepokojącego. Mam dwie torbiele w zatoce szczękowej i 20 lutego idę do laryngologa w tej sprawie, oprócz tego jakieś jedno ognisko degeneracyjne, ale to też niby nic strasznego. Niczego tam w tej głowie kurwa nie ma, a ja świruję. Ale zawroty głowy są jak najbardziej realne. Zaś mam wysoki puls mimo że w czerwcu byłem na trzydniowym pobycie w szpitalu gdzie zrobili mi wszystkie badania łącznie z tomografem klaty. Wkurzam się już sam na siebie. A nastrój i samopoczucie złe. Teraz bardziej dokucza mi też taki ogólny lęk o wszystko. Taki stały i uciążliwy. Zapisałem się nawet na terapię indywidualną mimo że nie wierzę w tą formę leczenia, bo to według mnie do niczego nie prowadzi. Ale coś robić trzeba. Dziś pierwszy raz od dłuższego czasu odpaliłem wujka google, jak mi Nefretis napisała o tym toczniu. Może niepotrzebnie.

Nie oczekuję odpowiedzi na tego posta, ale wiedzcie że u mnie aktualnie nie jest dobrze. Czarne myśli niemal bez przerwy. Pozdro dla wszystkich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurde im dokładniej macam szyję to znajduje coraz to nowe kulki. W sensie że węzły. :( Czy to prawda że zdrowych węzłów nie da się wyczuć?

 

Teraz to ta szyja może być już opuchnięta od ciągłego macania. Kintre - nawet jeżeli masz powiększone węzły to nie oznacza z automatu czegoś najgorszego.

Węzły powiększają się przy infekcjach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teksas, już myslalem, że Cię na tym forum nie zobaczę. Zawroty głowy to był mój pierwszy objaw w drugim rzucie nerwicy. Totalnie rozjechany wzrok przez 3 miesiące, potem przeszło w bóle głowy. Ciągłe. Tomograf, deprecha i wiele dodatkowych somatów, w tym cierpnięcie lewej połowy ciała. Tak na początek. Teraz tez przy trzecim rzucie pojawiła się derealka z zawrotami i zaburzeniami widzenia. Obecnie mam tylko lekkie zawroty od czasu do czasu i podobnie zaburzenia widzenia. Tak właśnie robi mi nerwica i pewnie masz to samo. Czemu jednak masz ten nawrót ? Jesteś na lekach czy odstawiłeś?

 

Terapia to dobry pomysł, trzeba tylko trafić na dobrego zaklinacza :) no i uzbroić się w cierpliwość. Sam rozważam i biorę rozpędu na terapię i cały czas jakoś nie mogę. Ty już jesteś krok do przodu bo się zdecydowałeś. Nastaw się pozytywnie, bo nie masz nic do stracenia i naparzaj w nerwicę czym się da :) z relacji kombatantów wynika, że da się tę wojnę wygrać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej Teksas, szkoda, że wracasz, byłem przekonany, podobnie jak Pholler, że wychodzisz na prostą. Jak widać zawsze jednak trafi się na jakiś zasrany nagły zakręt, na którym musimy się wykoleić. Mnie terapie indywidualne zawsze pomagały, więc trzymam kciuki, aby i Tobie się powiodło.

Podziwiam osoby z forum, które pomimo nerwicy, decydują się na posiadanie dziecka. Za 3 miechy kończę 29 lat, moja partnerka jest rok młodsza, więc w sumie moglibyśmy się podjąć zabiegu zapładniającego, ale obecnie jesteśmy na etapie, że potomków mieć nie chcemy. Cholernie się boję, że mógłbym spieprzyć życie latorośli, tak jak zwykłem niszczyć narzeczonej, która sama także nie ma do końca poukładane w głowie, choć w jej wypadku są to raczej stany depresji, anhedonii. Pięknie się dobraliśmy :D, ale dlatego jesteśmy razem, inni partnerzy by nas dawno pogonili.

Ostatnio funkcjonuję troszkę lepiej, skończyłem antybiotyki na helicobacter. Troszkę wyjałowiły organizm i teraz żłopię Actimele, kefiry i zagryzam ogórkami kiszonymi, aby odbudować florę bakteryjną. Dodatkowo wspomagam się Sanprobi. W sobotę wszak czułem lekką słabość, jakieś leciutkie wkręciki, że może serce chore. Pewnie dlatego, że musiałem jechać na taką wioskę pod Trójmiastem, bo dziadek mojej lubej organizował 80-te urodziny, więc jakby coś mi się stało, to karetka szybko by nie dojechała. Pewnie wszyscy znacie takie myśli. Swoją drogą dziadek to też niezły agent. Napruł się ostro, wywijał na parkiecie, a jeszcze 3 lata temu zdiagnozowali mu nowotwór jelita z przerzutami do wątroby. Oczywiście wyszedł z niego bez szwanku. Cierpi także na cukrzycę, ale i tak wpierdziela słodkie, jak dzik :D. Niczym się nie przejmuje i jest szczęśliwy. Chciałbym taki być.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy zasłabnięcia podczas wstawania z krzesła są normalne?

 

Nie są normalne, ale zdarzają się, w tym nerwicowcom. W najgorszym stanie psychicznym miałem zawroty przy pionizacji. Potem osłabły i ustały. Każdemu czasem zabełta się we łbie jak wstanie np. z kucania. Jednak jest to rzecz do diagnostyki, gdyż przyczyny mogą być różne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teksas...mam teraz wyrzuty , że tak obszernie pisałam o tym toczniu:(

Nie czytaj. Ja Ci to mówię...ja, która jest wrakiem psycho-fizycznym, który jak narkoman miał cug do czytania. Od kilkunastu dni posypałam się totalnie.

Forum Toczen przeczytałam niemal całe, również całe forum 85 str. na Kafeterii. Całe to czytanie że niby czytam bo chcę wykluczyć czy aby tego nie mam. Czytałam i czytam do bólu, zaprzestałam gotować, śpię okropnie, nie mam apetytu, ciąglę się oglądam i analizuję przeszłe objawy...bo choroba ta podobno podszywa się pod wiele błahych objawów. Po co ja to piszę...chyba żeby wyrzucic z siebie ten strach:(

Niestety im dalej w las tym więcej drzew.

 

Odnalazłam w sobie chyba juz wszystkie objawy tej choroby. Jeszcze na dodatek cos mi się przyplątało czego nie umiem jak zdrowy człowiek ocenić.

Juz w piątek czułam sie zle, poty, poczucie choroby. Zadnych katarów, bóli gardła ale uczucie przewianej głowy, ból skóry głowy, miarowy silny nerwoból przy uchu, potem zrobiła mi sie w nosie jakas ranka (taka jakby przeziębieniowa) aż nie moge dotykać, wczoraj zrobiły mi sie pierwszy raz w zyciu 2 afty (przeszukałam całe google), ogólnie czuję rozbicie, nadwrazliwą skórę, bóle w mięsniach, stawach.

 

Nie mogę spać ze strachu, budze sie spocona w panice i jeszcze mam jakis kręcz szyi, tzn chyba ze spiecia mega ból między kręgosłupem a łopatką, ze nie da sie ruszać głową..

I co? Przeczytałam że wielu ludziom tak się zaczynało...od "niby" infekcji. Ze mieli afty, nadżerki w nosie, że bole wędrujące, że bóle jak przy przewianiu, suchośc błon sluzowych. Kur...wa mać.

Mój mąz nie moze na mnie patrzeć jest wsciekły i pewny ze nic mi nie jest. Ot przewianie, przeziębienie, i że mam jazde po czytaniu. Powiedział ze od 14 lat tak "choruje" i zawsze jestem pewna "że to juz teraz", że te objawy są naprawde inne i poważne.

 

Wszyscy mnie lekceważą. A ja tak się boję... I jeszcze jakieś drętwienia nocne (to tez objaw T. - nie bede juz wymawiać tej zasranej choroby) - budzę się w panice i czuję np zdrętwiałe pół dłoni a to w stopie. Po dosłownie kilkunastu sek. przechodzi.... Śpię taka spięta, ze bolą mnie kolana, chyba więzadła...nie wiem a moze to stawy i to ta choroba jednak.

Niestety diagnozuje sie ją w szpitalu. Jak o tym mysle to mam biegunke. Narazie nie mysle o lekarzach bo poprostu wiem, że skonczę w łóżku z mega depresją a mam przecież pracę i dzieci...biedne córeczki które patrzą na ten cyrk. To mnie dodatkowo dobija. Boje sie isć do psychiatry ze powie "no prosze pani...trzeba się najpierw zbadać"...albo że "nie podobaja mi sie pani objawy" lub że poprostu wygoni mnie do lekarza:(( (choć tak nigdy nie było... ale kto wie...moze tym razem? tyle dziwnych rzeczy?)

 

ps. Każdy ma swoje metody a ja próbuję zawierzyć wszystko Jezusowi...jestem tak marna i mam tak mało wiary...nie umiem...jak było ze mną dobrze to moja wiara była wspaniała a teraz? Dno.

 

Przeczytałam co piszecie...tak łatwo mogę stwierdzić, ze wszystko macie z nerwicy...że to takie proste...jak mozecie się bać np. zawrotów głowy...przecież to oczywiste, ze nerwica...a samej sobie pomóc nie umiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ps. Każdy ma swoje metody a ja próbuję zawierzyć wszystko Jezusowi...jestem tak marna i mam tak mało wiary...nie umiem...jak było ze mną dobrze to moja wiara była wspaniała a teraz? Dno.

Bóg wie ze jesteśmy słabi, wystarczy że masz siłę żeby westchnąć do Jezusa, żeby wypowiadać jego Imię.

 

"Nie bój się, bom Ja z tobą, nie lękaj się, bom Ja Bogiem twoim! Wzmocnię cię, a dam ci pomoc, podeprę cię prawicą sprawiedliwości swojej."

Księga Izajasza 41,10

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teksas, już myslalem, że Cię na tym forum nie zobaczę. Zawroty głowy to był mój pierwszy objaw w drugim rzucie nerwicy. Totalnie rozjechany wzrok przez 3 miesiące, potem przeszło w bóle głowy. Ciągłe. Tomograf, deprecha i wiele dodatkowych somatów, w tym cierpnięcie lewej połowy ciała. Tak na początek. Teraz tez przy trzecim rzucie pojawiła się derealka z zawrotami i zaburzeniami widzenia. Obecnie mam tylko lekkie zawroty od czasu do czasu i podobnie zaburzenia widzenia. Tak właśnie robi mi nerwica i pewnie masz to samo. Czemu jednak masz ten nawrót ? Jesteś na lekach czy odstawiłeś?

 

Terapia to dobry pomysł, trzeba tylko trafić na dobrego zaklinacza :) no i uzbroić się w cierpliwość. Sam rozważam i biorę rozpędu na terapię i cały czas jakoś nie mogę. Ty już jesteś krok do przodu bo się zdecydowałeś. Nastaw się pozytywnie, bo nie masz nic do stracenia i naparzaj w nerwicę czym się da :) z relacji kombatantów wynika, że da się tę wojnę wygrać...

 

Paroksetynę odstawiłem w lipcu. Odwlekam moment kiedy do niej powrócę, ale jak tak dalej pójdzie niechybnie to nastąpi. Od czego nawrót to nie wiem. Od pracy?? Stresująca jest. Albo może coś mi się urodziło w tej głowie. Zawroty są realne, a w uszach mi piszczy tak, że ja pier....ę. Oby nie (odpukuję w niemalowane). Wie ktoś co to jest to ognisko degeneracyjne?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Swoją drogą dziadek to też niezły agent. Napruł się ostro, wywijał na parkiecie, a jeszcze 3 lata temu zdiagnozowali mu nowotwór jelita z przerzutami do wątroby. Oczywiście wyszedł z niego bez szwanku. Cierpi także na cukrzycę, ale i tak wpierdziela słodkie, jak dzik :D. Niczym się nie przejmuje i jest szczęśliwy. Chciałbym taki być.

 

Mam to samo spostrzeżenie. Mój wujek i ciocia, którzy mają oboje pod osiemdziesiątkę mają więcej radości z życia niż ja. Taka wegetacja teraz raczej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teksas...mam teraz wyrzuty , że tak obszernie pisałam o tym toczniu:(

Nie czytaj. Ja Ci to mówię...ja, która jest wrakiem psycho-fizycznym, który jak narkoman miał cug do czytania. Od kilkunastu dni posypałam się totalnie.

Forum Toczen przeczytałam niemal całe, również całe forum 85 str. na Kafeterii. Całe to czytanie że niby czytam bo chcę wykluczyć czy aby tego nie mam. Czytałam i czytam do bólu, zaprzestałam gotować, śpię okropnie, nie mam apetytu, ciąglę się oglądam i analizuję przeszłe objawy...bo choroba ta podobno podszywa się pod wiele błahych objawów. Po co ja to piszę...chyba żeby wyrzucic z siebie ten strach:(

Niestety im dalej w las tym więcej drzew.

 

Odnalazłam w sobie chyba juz wszystkie objawy tej choroby. Jeszcze na dodatek cos mi się przyplątało czego nie umiem jak zdrowy człowiek ocenić.

Juz w piątek czułam sie zle, poty, poczucie choroby. Zadnych katarów, bóli gardła ale uczucie przewianej głowy, ból skóry głowy, miarowy silny nerwoból przy uchu, potem zrobiła mi sie w nosie jakas ranka (taka jakby przeziębieniowa) aż nie moge dotykać, wczoraj zrobiły mi sie pierwszy raz w zyciu 2 afty (przeszukałam całe google), ogólnie czuję rozbicie, nadwrazliwą skórę, bóle w mięsniach, stawach.

 

Nie mogę spać ze strachu, budze sie spocona w panice i jeszcze mam jakis kręcz szyi, tzn chyba ze spiecia mega ból między kręgosłupem a łopatką, ze nie da sie ruszać głową..

I co? Przeczytałam że wielu ludziom tak się zaczynało...od "niby" infekcji. Ze mieli afty, nadżerki w nosie, że bole wędrujące, że bóle jak przy przewianiu, suchośc błon sluzowych. Kur...wa mać.

Mój mąz nie moze na mnie patrzeć jest wsciekły i pewny ze nic mi nie jest. Ot przewianie, przeziębienie, i że mam jazde po czytaniu. Powiedział ze od 14 lat tak "choruje" i zawsze jestem pewna "że to juz teraz", że te objawy są naprawde inne i poważne.

 

Wszyscy mnie lekceważą. A ja tak się boję... I jeszcze jakieś drętwienia nocne (to tez objaw T. - nie bede juz wymawiać tej zasranej choroby) - budzę się w panice i czuję np zdrętwiałe pół dłoni a to w stopie. Po dosłownie kilkunastu sek. przechodzi.... Śpię taka spięta, ze bolą mnie kolana, chyba więzadła...nie wiem a moze to stawy i to ta choroba jednak.

Niestety diagnozuje sie ją w szpitalu. Jak o tym mysle to mam biegunke. Narazie nie mysle o lekarzach bo poprostu wiem, że skonczę w łóżku z mega depresją a mam przecież pracę i dzieci...biedne córeczki które patrzą na ten cyrk. To mnie dodatkowo dobija. Boje sie isć do psychiatry ze powie "no prosze pani...trzeba się najpierw zbadać"...albo że "nie podobaja mi sie pani objawy" lub że poprostu wygoni mnie do lekarza:(( (choć tak nigdy nie było... ale kto wie...moze tym razem? tyle dziwnych rzeczy?)

 

ps. Każdy ma swoje metody a ja próbuję zawierzyć wszystko Jezusowi...jestem tak marna i mam tak mało wiary...nie umiem...jak było ze mną dobrze to moja wiara była wspaniała a teraz? Dno.

 

Przeczytałam co piszecie...tak łatwo mogę stwierdzić, ze wszystko macie z nerwicy...że to takie proste...jak mozecie się bać np. zawrotów głowy...przecież to oczywiste, ze nerwica...a samej sobie pomóc nie umiem.

 

Nie przejmuj się. Mogłem nie czytać prawda? Nie zmuszałaś mnie. Widzę że u Ciebie gorzej niż u mnie. I z tym mam lepiej że na wszelkie badania i diagnostyki chodzę nader chętnie. Wiem z wcześniejszych wpisów, że u Ciebie to nie przejdzie. Wbrew pozorom jesteś silna, bo walka z chorobą wymaga dużego hartu ducha. I mąż ma rację: gdyby coś Ci było naprawdę, umarłabyś już pięć razy w ciągu tego okresu. Tyle że to do Ciebie nie trafia. Nie wiem jak na Ciebie wpłynąć, ale pomoc psychiatry wydaje mi się konieczna, bo nakręciłaś się okropnie już. Szkoda życia. Dostaniesz leki, lekko się uspokoisz, przejdą Ci najgorsze jazdy, to trochę chłodniej będziesz mogła pomyśleć co dalej. W tym stanie średnio Ci to wychodzi i nie trafią do Ciebie żadne argumenty, bo świrujesz mocno. Trzymaj się dziołszka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Paroksetynę odstawiłem w lipcu. Odwlekam moment kiedy do niej powrócę, ale jak tak dalej pójdzie niechybnie to nastąpi. Od czego nawrót to nie wiem. Od pracy?? Stresująca jest. Albo może coś mi się urodziło w tej głowie. Zawroty są realne, a w uszach mi piszczy tak, że ja pier....ę. Oby nie (odpukuję w niemalowane). Wie ktoś co to jest to ognisko degeneracyjne?

 

Zapewniam Cię, że moje zawroty też były realne :) do tego stopnia, że wmawiałem sobie oczopląs (?). Termin odstawienia i nawrotu masz niemal identyczny jak u mnie, może to jakiś cykl serotoninowy? ;}

Ognisko degeneracyjne to chyba określenie niespecyficzne, grupa znaczeń, ale to tak na czuja zgaduję. Jeśli jednak lekarz oglądał wyniki i nie dopatrzył się niczego to przyjmij do wiadomości, że chorobliwie szukasz u siebie choroby, co może wskazywać na jakąś nerwicę czy cuś :) A tak serio, to współczuję powrotu do bagienka, choć głupią pociechą jest dla mnie fakt, że nie tylko ja mam nieszczęsne nawroty. Łatwiej jakoś nieść swoją niedolę razem z cudzą. Wiem, że brzmi głupio, ale na tym polega chyba grupa wsparcia właśnie. Przypomnij mi - miałeś też jakieś problemy z tarczycą? Bo coś kojarzę, ale nie wiem czy dobrze.

 

nefretis współczuję rozsypki, pamiętam siebie z takiego okresu, który mocno przypominał ten opisywany przez Ciebie. Słaby był. Rozumiem też to poczucie winy, że inni tracą cos przez Ciebie i Twoje "jazdy". W sumie do dzisiaj mam poczucie winy, że jestem gorszym wariantem siebie. Jednak trzeba sobie uświadomić, że jesteśmy ofiarami, a nie sprawcami. Jak masz grypę to też utrudniasz życie rodzinie, ale nie oskarżasz siebie o celowe działanie na własną niekorzyść. Nasza przypadłość to też choroba, której nie wybraliśmy, a na pewno nie mamy nad nią dużej kontroli. Dla rodziny powinniśmy się starać wyzdrowieć , ale nie dociążać się winą za chorobę. Ja to tak przepracowałem i cały czas nad tym zresztą pracuję, bo to proces i poczucie winy cały czas powraca, więc powtarzam sobie: To jest choroba, a nie styl życia.

 

Na szczęście odzwyczaiłem się od googlowania. Za każdym razem wyzwalalem swoją nerwicę dzięki łasce powierzchownej wiedzy, która uzasadniała tezę o tragicznym stanie własnym. Kolejny nerwicowy nałóg szukania pozytywnych chorób, żeby wykluczyć te gorsze. Ale przecież nikt na forach nie pisze o tym, że miał krwotok, bo dłubał w nosie, więc na hasło "krwotok z nosa" znajdujemy tysiąc wpisów o najgorszych powodach krwawienia. Idioci. Przestałem czytać internety od strony kazdej mozliwej opcji, czytam tylko opisy objawow nerwicowcow. To taki substytut jak guma dla palaczy - mniej szkodliwe, mniej skuteczne, ale trochę pomaga :)

A co do Twoich objawów Nefretis, to mam niemal wszystkie, które opisujesz. W różnym czasie i wariantach, ale mam. Obecnie mam nawet taki ból szyjny promieniujący do czubka głowy. Napięcie mięśni robi swoje. Mam podobne lęki dotyczące zdemaskowania mojej ukrytej, ciężkiej choroby podczas przypadkowego lub rutynowego badania czegoś innego. Tak, to też nasza "świetna" psychika nam robi.

Siedzimy w tym samym bajorze. A jak pisałem wcześniej - to taka dziwna pociecha, bo na lepszą nie mamy sił psychicznych :) Rychłego pozbierania się życzę.

 

Zgadzam się z przedmówcą: leki mogą pomóc stanąć na słabych nogach, żeby łatwiej potem powalczyć z własną głową. Ja wybrnąłem dzięki nim z totalnego piekła psychicznego, ze stanu warzywnego i obłędnego jednocześnie. To jest jakiś sposób , na początek...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefretis Eh, możemy sobie przybic piątkę w sumie. Jestem w 6 miesiącu ciąży i jak urodzę to nie będę wspominać tego jako wspaniały czas. Mecze się okrutnie.. latam po badaniach, zastanawiam się jakie jeszcze zrobić żeby czegoś nie przeoczyć.. :( Cieszy mnie tylko jeden fakt, że mam odwagę chodzić się badać bo na początku moich jazd nie chciałam słyszeć o lekarzach. W sumie dalej naprowwdza mnie dr. Google na wszystkie możliwe choroby świata. :shock: U Ciebie jest niepokojące to że nie chcesz zrobić sobie chociaż podstawowych badan żeby chociaż troszkę się uspokoić. Idę jutro do laryngologa i oczywiście mam zle przeczucia.. pozdrawiam wszystkich nerwusów. :papa:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak czytam i czytam. Trzy lata temu miałam okropne bóle wszystkiego, nie mogłam chodzić, ubrać się, nic, po prostu paraliż, płacz i nieprzespane noce. Ile trwało diagnozowanie to moje. Miałam wtedy też robione badania na toczeń, które podobno te chorobę wykluczyły. Tak czy inaczej stwierdzono wtedy u mnie rzs- reumatoidalne zapalenie stawów. Trochę brałam leki, naprawilam się lekko i odstawilam leki i jakoś żyje w miarę dobrze do tej pory. W ogóle mimo mojego strasznego stanu, to wtedy jakoś ani nie bałam się tego toczenia ani nie bałam się, że umieram. A teraz mam takie trzymiesięczne maleństwo i boję się wszystkiego, boje się białaczki i raka, bo mam niskie neutrofile w morfologii. W każdym razie byłam u ginekologa i mówił, że po porodzie takie wyniki to nic złego i mam poza tym stan zapalny, jakieś płyny poza macicą po porodzie. Ale i tak się boję, zapisałam się na usg, do hematologa itd.,żeby się uspokoić. Byłam u psychologa tez. Ciąża, poród, śmierć mamy rok temu zupełnie pomieszało mi w głowie... Rozumiem was wszystkich, naprawdę i trzymam kciuki, żeby było lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×