Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mizantropia.


mymind

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Na forum jestem nowa więc niezbyt wiem jak to wszystko działa, po prostu staram się znaleźć w jakiś sposób odpowiedź na pytanie- czy coś jest ze mną nie tak...

Chodzi o to, że cały czas próbuję odizolować się od ludzi. Kiedy idę do szkoły patrze na wszystkich jak na bandę idiotów. Mam ochotę stamtąd wybiec albo wgl wszystkich pozabijać. Najlepiej czuję się sama zamknięta w swoim małym pokoiku. Nie znoszę kiedy ktoś coś do mnie mówi. Najzwyklejsza rozmowa jest dla mnie denerwująca. Nie wiem z czego to wynika. Może z tego,że wiele osób dość dotkliwie mnie zraniło? nie wiem... Często łapię doła, zdarzają się myśli samobójcze i samookaleczałam się. Nie widzę w niczym sensu.. wszystko jest szare, głupie i ponure. Jeżeli to pomoże w 'zdiagnozowaniu' mnie, raz miałam dość silny napad lękowy.

Pojawiły się duszności, szybkie bicie serca, i ten okropny strach przed wszystkim.. Myślałam że zwariowałam,że zaraz umrę.. Napad był jednorazowy ale do tej pory boję się następnego... Kolejną rzeczą jest to, że moja mama cierpi na nerwicę.

Czy ktoś mógłby spróbować mi pomóc, wyjaśnić to lub naprowadzić na jakiś trop...? [ mam nadzieję, że nie pojawią się komentarze w stylu " znów głupia nastolatka z problemem miłosnym myśli, że jest psychiczna... Otóż nie. Mam naprawdę dość ważne i zarazem ciężkie problemy więc proszę o wyrozumiałość... ]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mymind, Witamy na forum.

 

Takie zachowania są dosyć typowe dla nerwic i depresji,także niechęć i izolowanie się od ludzi.

Brak zaufania,niechęć i agresja może wynikać z krzywd fizycznych i psychicznych których doświadczyłaś (nie wiem dokładnie jak to jest),tak i izolacja może wydawać się najbardziej "kuszącą" wizją z tego wszystkiego.

 

Myślałaś o odwiedzeniu specjalisty?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rodzice nie wiedzą o moich zachowaniach... Mój ojciec z nami nie mieszka a mama nie zwraca na to zbytniej uwagi, a wiadomo, że jeżeli miała bym się wybrać do specjalisty to tylko z nimi bo jestem niepełnoletnia [17l.]

Wprawdzie mogłabym się wybrać do pedagoga ale nie chcę naciągać rodziców na dodatkowy stres (bo z pewnością po takiej rozmowie mama musiała by się stawić w szkole)...

Nie ma na to jakiegoś innego sposobu..?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

albo idziesz do pedagoga i dajesz info jaka jest sytuacja, prosisz o indywidualną rozmowę i ewentualne pokierowanie.

albo walisz myśli na forum, jednak tutaj to słaba opcja rozpoczęcia autoterapii.

albo jeśli problem jest poważny, a chyba jest skoro masz zapędy suicydalne, rozmawiasz z rodzicami. wybór konieczny myśle mimo wszystko. więcej stresu będzie przy odkryciu efektów okaleczeń, niż przy wylaniu obaw w wymianie zdań.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to niestety nie jest taka prosta sprawa.. Mama [ze względu na swoje choroby psychiczne i bardzo ciężki charakter] powie swoje sławne: wymyślasz, nic ci nie jest.

taty niestety nie ma na co dzień więc też raczej z jego strony pomocy nie otrzymam... chyba pozostaje kwestia pedagoga...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dziękuję za pomoc. Przynajmniej już wiem, że serio coś jest nie tak, bo na innych forach piszą ' że to normalne u nastolatków'... Już po prostu przestaje sobie z tym radzić... Więc myślę, że w końcu odważę się na rozmowę z pedagogiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

powiedzialam jej raz, że myślę,że mogę mieć nerwicę i wtedy usłyszałam, że wymyślam. Zachowuje się czasami jakby była męczennikiem. Jakby tylko ona mogła być na coś chora i tylko z nią jest źle i tylko ona cierpi. Tak to widzę. Bardzo ciężko mi się z nią rozmawia, bo wszystko stara się załatwić krzykiem. Nie raz zostałam wyzwana tylko dlatego, że miałam rację. Dlatego też wole unikać takowych rozmów z nią, bo i tak stwierdzi, że 'jestem głupia i lepiej bym sie za nauke wzięła niż wymyślała takie bzdury' ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mymind, Powodzenia.

Mi osobiście zanim zdecydowałem się na leczenie - zbierałem się koło roku i też mi próbowali wmówić że to lenistwo,że tak jest, BLE BLE BLE

Bullshit i tyle,nikt w głowie człowiekowi nie siedzi,ważne co ty czujesz,nie to co myślą inni,jeśli czujesz że coś nie gra,to nie gra i tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Znowu od pewnego czasu zaczyna mi się udzielać niechęć wobec ludzi. Rodzinę podejrzewam o obgadywanie mnie za plecami, znajomi tym bardziej kobiety powoli przestają dla mnie istnieć. Zdaję sobie z tego sprawę że ja zostanie poruszony temat mojej osoby to już mam jedną nogę zwróconą w stronę drzwi i jestem na granicy załamania, znowu zaczynam nienawidzić ludzi w moim otoczeniu za to że nic nie podzieliło się sprawiedliwie. Banda skurwysynów którzy doili ze mnie kosztem mojego zdrowia a teraz zamieniają się w dobrodusznych i udzielają mi wskazówek. Wstyd się przyznać ale dochodzi do tego że na wszelkie zgrupowania gdzie są inni w mieszkaniach chronionych gdzie jest w ch..j osób i stale przychodzą nowe robię wszystko by być sam i całe dnie spędzam w śmierdzącym zapuszczonym mieszkanku byle było by cicho bez głosów i innych czynników sprawiających że nie mogę zapomnieć jaki jestem gdzie spędziłem połowę swojego pieprzonego życia i wśród jakich osób. Wieczne zamknięcie z osobami które nie potrafią się normalnie zachowywać(choroba psychiczna akurat nie ma nic do tego) a potem boję się wyjść na ulicę bo jestem ograniczony do wąskich kontaktów z takimi osobami a bycie wśród zdrowych ludzi w szczególności kobiet wywołuję we mnie sporo negatywów w stylu nie chcę w żadnym wypadku się angażować w takie kontakty i tak ch..j z tego będzie a skończy się że jeszcze bardziej się w tym wszystkim pogłębię, same sytuację jak migdalenie się przed moimi oczami. Od razu rozumiem że sukinsyny chcą mnie złamać a wtedy mam ochotę ich opierniczyć bez względu ile ludzi tam będzie i gdzie to będzie może być nawet Narodowy przy pełnej frekwencji jeszcze bardziej zaczynam nienawidzić tego wszystkiego i mam ochotę pierdolnąć drzwiami aż tynk odleci. Bardzo mi to przeszkadza ale nie umiem sobie z tym poradzić nawet moja psycholog nie wybiła mi tego z głowy jak zaczęła mi prawić o powodach i efektach to powiedziałem żeby spierdalała bo nawet sama nie miala takiego życia zna je tylko ze słyszenia. Tak utrzymuje mi się od 2 miesięcy tylko raz w tym czasie byłem u znajomych a tak ja słyszę zaproszenie to aż mi się cofa i mnie telepie. Nawet to forum wydaje mi się pewną częścią tej niechęci i napisałem tu tylko po to bo nie umiem sobie sam z tym poradzić :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spróbuj znaleźć coś, cokolwiek pozytywnego w swojej sytuacji. Czasem nie jest aż tak źle, jak się wydaje... To dobrze, że wiesz, czego chcesz, bo możesz się starać, do tego dążyć. Ale na razie jesteś tutaj, więc poszukaj czegoś dobrego... Naprawdę tak Ci radzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ok tylko ja zawsze potrzebuję sporo czasu by się do tego zebrać a bez możliwości odsunięcia się nawet na chwilę by odetchnąć i spróbować jeszcze raz raczej mi się nie uda a jestem z tymi ludźmi 24/7 więc bardzo mi ciężko swoimi czasy wysyp urodzin i ślubów w mojej rodzinie coraz bardziej pokazuje mi miejsce w jakim się znajduję, na samym końcu. Jest ogromny podział kosztem tego że kiedyś wolałem ratować innych a sam nie mieć czego do gara włożyć i teraz to się mści :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też chyba to mam, jednak im więcej zaczynam rozumieć tym bardziej się uspokajam. Nie ma sensu nienawidzić świata, patrząc z dystansu na to wszystko lepiej po prostu zaakceptować stan rzeczy mając świadomość wad i zalet ludzkości ale skupiając się na ich lepszych cechach. Życie wtedy będzie łatwiejsze. Jeszcze tkwią we mnie te stare schematy myślowe, czasem chciałbym rozk..wić ten świat ale to jest strasznie prymitywne także spojrzenie na ogół jako coś co jest takie a nie inne, działa tak a nie inaczej i akceptacja tego wiele daje. Takie są moje spostrzeżenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki temu tematowi wiem jak patrzeć teraz na swoją postawę - ja też po wielu zawodach, byciu wykorzystanym, okłamanym lub olanym stałem się nerwowy i dobrze mi jest z samym sobą. Gdy do pokoju wchodzi ktoś z rodziny nawet nie interesuje mnie co chce, od razu chcę tylko, by wyszedł. Ludzie dookoła denerwują. Nerwowe reakcje na rzeczy, które do tej pory nie wyprowadzały z równowagi. Jednak mnie odróżnia to, że nie przeszkadza mi spotykanie się ze znajomymi, choć wiele razy lubię siedzieć samemu i nie widzę w sobie fizycznych zaburzeń. Mam pełno marzeń i jest mi ze sobą dobrze i widzę świat kolorowo, a doły to chwile zwątpienia, które szybko mijają. Jednak zmiany w moim zachowaniu są wyraźne, jeszcze rok temu nie dało się mnie wyprowadzić z równowagi. Czy też szukać u siebie początków nerwicy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i niestety nie poprawia się nadal nie mam jak się odizolować jest coraz gorzej to mnie już wykańcza czuję ogromny dyskomfort bo nie mam jak się ruszyć,odpocząć od tego całego zgiełku :( . Staram się rozmawiać o tym z najbardziej zaufaną osobą w moim życiu ale nawet ona nie potrafi mi pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×