Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mizantropia.


mymind

Rekomendowane odpowiedzi

Mizantropia to także mój 'problem' od kilku już lat, a może i jeszcze dłużej. Od pewnego czasu wyjątkowo nie lubię ludzi, izoluję się od nich od dawna silnie i nieustannie, odczuwam znaczny lęk i nieufność do ponad 90% osób. Towarzystwo większości zawsze mnie męczyło, zwyczajnie irytowało, lepiej mi było samemu. Niemal wszyscy moi znajomi poza tym mnie zawiedli i wiele razy miałem przez nich problemy. Z czasem nabawiłem się potężnej niechęci do ludzi i stałem skrajnym odludkiem (chociaż w sumie zawsze miałem takie tendencje). Nie widziałbym w tym nawet problemu gdyby ta nienawiść nie przynosiła mnie samemu cierpienia i nie zatruwała mnie osobiście.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W mizantropi chyba nie o to chodzi :?: Mi się zdaje że to jest jakoś tak, że patrzysz ogólnie na wszystkich ludzi dookoła (włącznie z sobą) i ci się widzi że zachowują się jak kretyni bo taka jest natura człowieka jako gatunku. To nie to samo co negatywne podejście do konkretnych jednostek i pretensje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mizantropia = lęk społeczny ?

czasem mam wrażenie, że bardziej ludźmi gardzę i ich nie lubię, niż się ich boję

boję się raczej mojej reakcji na irytujące zachowania innych

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale to co autorka opisała to przecież nie jest mizantropia. To mieszanka różnych zaburzeń lękowo-depresyjnych i stąd bardziej wynika niechęć do ludzi. Zbyt często takie zachowania mylone są z mizantropia, a to zwyczajnie może byc spowodowane np. nieumiejetnoscia nawiazywania kontaktow, podswiadomym lękiem przed odrzuceniem/oceną, brakiem samoakceptacji i tak można jeszcze wymieniać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja mizantropia maleje wraz postrzeganiem ludzkości jako wytwór natury zależny od niej, jako rodzaj trybu w tej całej machinerii sterowanego instynktami, popędami. Kiedy na spokojnie myślę o ludziach nie jestem na nich zły, jawią mi się jako drobinki nie wiele znaczące.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Na forum jestem nowa więc niezbyt wiem jak to wszystko działa, po prostu staram się znaleźć w jakiś sposób odpowiedź na pytanie- czy coś jest ze mną nie tak...

Chodzi o to, że cały czas próbuję odizolować się od ludzi. Kiedy idę do szkoły patrze na wszystkich jak na bandę idiotów. Mam ochotę stamtąd wybiec albo wgl wszystkich pozabijać. Najlepiej czuję się sama zamknięta w swoim małym pokoiku. Nie znoszę kiedy ktoś coś do mnie mówi. Najzwyklejsza rozmowa jest dla mnie denerwująca. Nie wiem z czego to wynika. Może z tego,że wiele osób dość dotkliwie mnie zraniło? nie wiem... Często łapię doła, zdarzają się myśli samobójcze i samookaleczałam się. Nie widzę w niczym sensu.. wszystko jest szare, głupie i ponure. Jeżeli to pomoże w 'zdiagnozowaniu' mnie, raz miałam dość silny napad lękowy.

Pojawiły się duszności, szybkie bicie serca, i ten okropny strach przed wszystkim.. Myślałam że zwariowałam,że zaraz umrę.. Napad był jednorazowy ale do tej pory boję się następnego... Kolejną rzeczą jest to, że moja mama cierpi na nerwicę.

Czy ktoś mógłby spróbować mi pomóc, wyjaśnić to lub naprowadzić na jakiś trop...? [ mam nadzieję, że nie pojawią się komentarze w stylu " znów głupia nastolatka z problemem miłosnym myśli, że jest psychiczna... Otóż nie. Mam naprawdę dość ważne i zarazem ciężkie problemy więc proszę o wyrozumiałość... ]

 

Jeśli od ludzi doznałaś więcej złego, niż dobrego to mizantropia jest dość zrozumiałą reakcją obronną.

 

Skoro w rodzinie są osoby chore psychicznie, to jesteś niestety warunkowana genetycznie, by mieć skłonności do przeróżnych zaburzeń na tle psychicznym i emocjonalnym.

 

Każdy ocenia według siebie, jeśli ktoś od małego jest dobrze ułożony i ma przyzwoite otoczenie, twierdzić będzie, iż towarzystwo ludzi to wielka przyjemność i nie ma nic lepszego.

 

Odludek z trudnościami i małymi umiejętnościami społecznymi będzie miał na ten temat zgoła odmienne zdanie i taka postawa też jest zrozumiała.

 

Nie jestem specjalistą, ale mam pewne doświadczenie w temacie nie lubienia ludzi, dość prawdopodobne, że masz fobię społeczną, warto to leczyć zarówno u specjalisty, jak i szukaniem dla siebie nowego środowiska, w którym znajdziesz akceptację i zrozumienie. Może być jakieś kółko zainteresowań, chórek, szkółka niedzielna, cokolwiek, byle przebywały tam dzieci przyzwoicie ułożone i myślące.

 

I jeszcze jedno, żadne problemy nie są śmieszne i dziecinne, bywa że ''gimbusiarnia'' miewa nie mniejsze kłopoty, niż ludzie dorośli i pracujący. Jeśli ktoś w wieku dziecięcym nie stawi czoła swoim problemom, potem przyjdzie mu je powtarzać albo ich unikać, kosztem kolejnych szans zawodowych, edukacyjnych i towarzyskich. Nie ma tu się z czego śmiać, młody człowiek to też człowiek i zasługuje na to, aby jego problemy traktować poważnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem także, że określenie - iść do specjalisty - brzmi dość okropnie. Nie ma w tym nic uwłaczającego, inni leczą się u laryngologa, dentysty czy ginekologa i jakoś z tym żyją. Byle się z tym nie chwalić otoczeniu, bo zazwyczaj ludzie nie reagują pozytywnie wiedząc, że ktoś ma problemy z własnym umysłem. Nie jest to wina Twoja tylko otoczenia, które ma słabe zrozumienie dla takich problemów.

 

Popytaj się najpierw o kogoś konkretnego w Twoim regionie, choćby na tym portalu, bo szarlatanów nie brakuje, jeśli trafisz na głupka, który udaje, że ma jakieś pojęcie o swojej profesji tylko się zniechęcisz i odłożysz temat na czas dłuższy, a on sam z siebie nie zniknie. Terapia grupowa może tu również pomóc, ale jak mówiłem uprzednio - żadne leczenie nie da rezultatów, jeśli nie będzie połączone z przełamywaniem swych skłonności w normalnym życiu społecznym, ludzi nie brakuje, wśród nich zdarzają się także ci posiadający kilka klepek na swoim miejscu, warto ich poszukać.

 

Do moderacji: wiem, że strzeliłem podwójny post. Niestety nie mogę już edytować tego, który jest powyżej. Mea culpa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...

Skoro w rodzinie są osoby chore psychicznie, to jesteś niestety warunkowana genetycznie, by mieć skłonności do przeróżnych zaburzeń na tle psychicznym i emocjonalnym.

 

Każdy ocenia według siebie, jeśli ktoś od małego jest dobrze ułożony i ma przyzwoite otoczenie, twierdzić będzie, iż towarzystwo ludzi to wielka przyjemność i nie ma nic lepszego.

 

Odludek z trudnościami i małymi umiejętnościami społecznymi będzie miał na ten temat zgoła odmienne zdanie i taka postawa też jest zrozumiała.....

Bzdury.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×