Witam. Na forum jestem nowa więc niezbyt wiem jak to wszystko działa, po prostu staram się znaleźć w jakiś sposób odpowiedź na pytanie- czy coś jest ze mną nie tak...
Chodzi o to, że cały czas próbuję odizolować się od ludzi. Kiedy idę do szkoły patrze na wszystkich jak na bandę idiotów. Mam ochotę stamtąd wybiec albo wgl wszystkich pozabijać. Najlepiej czuję się sama zamknięta w swoim małym pokoiku. Nie znoszę kiedy ktoś coś do mnie mówi. Najzwyklejsza rozmowa jest dla mnie denerwująca. Nie wiem z czego to wynika. Może z tego,że wiele osób dość dotkliwie mnie zraniło? nie wiem... Często łapię doła, zdarzają się myśli samobójcze i samookaleczałam się. Nie widzę w niczym sensu.. wszystko jest szare, głupie i ponure. Jeżeli to pomoże w 'zdiagnozowaniu' mnie, raz miałam dość silny napad lękowy.
Pojawiły się duszności, szybkie bicie serca, i ten okropny strach przed wszystkim.. Myślałam że zwariowałam,że zaraz umrę.. Napad był jednorazowy ale do tej pory boję się następnego... Kolejną rzeczą jest to, że moja mama cierpi na nerwicę.
Czy ktoś mógłby spróbować mi pomóc, wyjaśnić to lub naprowadzić na jakiś trop...? [ mam nadzieję, że nie pojawią się komentarze w stylu " znów głupia nastolatka z problemem miłosnym myśli, że jest psychiczna... Otóż nie. Mam naprawdę dość ważne i zarazem ciężkie problemy więc proszę o wyrozumiałość... ]