Skocz do zawartości
Nerwica.com

obrażanie Boga w myślach przez nerwicę?


znerwicowana92

Rekomendowane odpowiedzi

Dziękuję Wam wszystkim za rady :)

Co do leków i terapii-Nie chodzę już do psychiatry, więc i tak nie dostanę leków przeciwdepresyjnych. Jeżeli chodzi o terapię, to porozmawiam z moją terapeutką, może będziemy mogły spotykać się częściej. A z myślami jest lepiej. Zdarza mi się je analizować, ale raczej nie zaprzątam sobie nimi głowy. Gorzej jest ze spowiedzią-cały czas wydaje mi się nie ważna. 5 dni temu ksiądz jako pokutę zakazał mi przystąpienia do spowiedzi wcześniej niż za tydzień, od ostatniej.

 

Przeraża mnie to co piszesz. Czy jeśli zachorujesz na zapalenie płuc to zamiast do lekarza pójdziesz do księdza? Pamiętaj, że sama spowiedź Cię nie wyleczy. Powinnaś mieć więcej zaufania do metod naukowych stosowanych przez lekarzy i terapeutów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko, że ja za bardzo nie wiem jak mam się zaakceptować, co robić. Wystarczy myśleć ''Akceptuję siebie taką jaką jestem''? To chyba kolejny problem, jaki będę musiała poruszyć z moją terapeutką. Gdy opowiem jej teraz wszytko dokładnie, to chyba sama zaproponuje mi częstsze spotkania :D

A co do wyznanego grzechu-nawet jak powiedziałam ''wydaje mi się, że myślałam...'' a wiem, że tak myślałam lub ''nie jestem pewna, czy robiłam to i to'', to też jest ważne?

 

Wyznałaś grzech i to się liczy, czyli został ci wybaczony :) Zaakceptowanie siebie, chodzi o to by nie robić nic na siłe. Przez akceptowanie się chodzi mi o to, by nie zamartwiać się czy się jest mniej czy bardziej pewny siebie, olać to, robić to co się chce. To też jest ważne jak chcesz coś zrobić nie powstzymuj się, rób coś, bądź szczera ze sobą. Po prostu wyluzuj i rób co chcesz :) jeśli chcesz coś zrobić zrób to. Często jest tak, że się powstrzymujemy przed czymś na siłe to też tworzy kompleksy i zamyka ludzi :( Wierz mi nie stworzy cię to jakąś córką anarchii, że będziesz bardziej otwarta na wszystko. Im człowiej mniej jest wszystkim ograniczony tym pogodniej patrzy na świat. Nie złamierz też żadnych praw bo dwój umysł będzie pogodniejszy i wrażliwszy na świat :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

fozzie-Czymś innym jest zapalenie płuc, czym innym nerwica. W tym pierwszym nie ma innego wyjścia niż antybiotyki. W drugim przypadku spowiedź może pomóc przy skrupułach. Nie wyleczy ich, ale może dać pewność ''teraz już na pewno się wyspowiadałam''.

rikuhod-Jeżeli się przed czymś nie powstrzymam, to od niedawna czuję, że zgrzeszyłam. Na przykład uwielbiam koloryzować rzeczywistość, szczególnie do osób, które mnie nie znają. Lubię też sprzeczać się z ludźmi na forach, na których sprzeczki są normalne. Podobnie jest z fantazjami erotycznymi-bardzo często myślę o sobie w sytuacjach mniej lub bardziej intymnych z facetami, którzy mi się podobają. W tych sprawach istnieje jakaś granica, że to jeszcze grzech lekki i nie trzeba się spowiadać, ale w pewnym momencie jest to już grzech ciężki. Problem, że nie wiem kiedy przekraczam granicę, a kiedy jest to wszystko niewinne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znerwicowana92, możesz zapytać się o to spowiednika. Grzech ciężki to jest postawa, kiedy wiesz że coś jest grzechem, masz wolny wybór i wybierasz że będziesz go popełniała. Jeśli masz wątpliwości czy zgrzeszyłaś ciężko to znaczy że nie zgrzeszyłaś.

Przy spowiedzi wszystkie grzechy są odpuszczone, obowiązek jest tylko spowiedzi z grzechów ciężkich, ale zapomnienie któregoś nie unieważnia spowiedzi. Nie słuchaj uczuć tylko rozumu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pytałam sie księdza co jest jak zapomni się ciężkiego grzechu czy można przystąpić do komunii. Powiedział mi, że ciężkiego grzechu nie da sie zapomnieć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rafka-To dziwne, bo mi kilka razy zdarzyło się zapomnieć grzech ciężki. Chciałam się wyspowiadać z tego, że opuściłam msze w niedziele i kilka innych grzechów i o opuszczeniu mszy zapomniałam. Przypomniało mi się, gdy ksiądz już zadał pokutę i powiedział, że to może zostać zaliczone do tej spowiedzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przed spowiedzią staram się przypomnieć jaki grzech spowodował, że ostatnim razem nie przyjełam komunii.

Ksiądz mówił, że jak zapomnisz grzechu to można przyjąć komunię, ale przy nastepnej spowiedzi wyjawić te grzechy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

definicje wzięta ze strony

http://www.rodzinapolska.pl/dok.php?art=religia/archiwum/2004/421_1.htm

 

Grzech jest to dobrowolne i świadome przekroczenie przykazania Bożego lub kościelnego. Grzech polega więc na nieposłuszeństwie i wynoszeniu własnej woli nad wolę Bożą. Grzech może być ciężki, czyli śmiertelny albo lekki, czyli powszedni.

 

Grzech ciężki popełnia człowiek wtedy, gdy przekracza przykazania: l) w ważnej rzeczy - jest to tzw. materia wielka, 2) zupełnie świadomie i 3) całkowicie dobrowolnie.

 

Grzech lekki popełnia człowiek wtedy, gdy przekracza przykazania: l) w małej rzeczy, 2) bez całkowitej świadomości, 3) bez całkowitej dobrowolności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzeba się modlić o rozeznanie i aby Bóg postawił odpowiedniego spowiednika który będzie miał rozeznanie i będzie prowadził duszę. Modlić się o światło Ducha Świętgo.

Ze skrupulantem nie łatwa rozmowa. Dlatego spowiednik musi być stanowczy i pouczyć penitenta.

Osobiście wolę iść do takiego który potrafi odpowiednio pouczyć, wyjaśnić bo zdarza się, że ksiądz nic nie powie tylko odrazu zadaje pokutę.

Czasem jest tak, że przerywam księdzu bo przypominają mi się grzechy w czasie jego mówienia.

Nie każdy ksiądz może przypasować. Jest tak, że młody bardziej zrozumie niż starszy i na odwrót.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spowiednika nie interesuje to, że ktoś jest chory na nerwicę. Zaufanie mu może może tylko pogorszyć stan chorego.

 

Oczywiście, że go interesuje i jeśli ma trochę doświadczenia, to sam jest w stanie to rozpoznać. Brak zaufania to pożywka dla nerwicy i rozważań bez końca i nie jest zgodna z katolickim rozumieniem sakramentu spowiedzi. Odpowiedzialność jest podzielona - spowiadający ma przedstawić grzechy tak, jak je pamięta i kierując się szczerymi intencjami, specjalnie nic nie pomijać i spełniać warunki spowiedzi, a spowiednik udziela rozgrzeszenia, czyli decyduje czy może je dać. Spowiednik reprezentuje Boga - takie jest założenie - i Bóg nie może przecież wymagać, żebyśmy brali odpowiedzialność za spowiednika - nawet jeśli nie jest doskonały, to obowiązują nas jego decyzje - co do przebiegu spowiedzi, pokuty, rozgrzeszenia. Inaczej się nie da. Jeśli zrobił jakieś błędy, to on będzie za nie odpowiadał a nie "klient". Muszą być jakieś ostateczne rozstrzygnięcia, zamknięcie sprawy - i od tego jest spowiedź (Co nie znaczy, że nie mamy poprawiać po niej naszego życia).

 

Gdyby nie było kontaktu z żywą osobą - spowiednikiem, który bierze na siebie pewną odpowiedzialność, na przykład wyjaśniając, co jest grzechem, a co nie, gdyby nie było Dekalogu, Ewangelii, katechizmu i o wszystkim musielibyśmy rozstrzygać sami czy próbując się jedynie wczuwać w intencje Boga, to sytuacja byłaby jak w Procesie Kafki - każdy by czekał na Sąd, który nadejdzie, ale nie miałby za bardzo jasności, z czego będzie sądzony. To absurd i Bóg nie może tak działać. Dlatego choć spowiednik jest niedoskonały i nie jest wszechwiedzący, potrzebny jest kontakt z nim i uznanie jego zakresu "władzy".

 

Jeśli ktoś się zastanawia czy wszystko powiedział "dobrze", to z pewnością nic nie zataił "specjalnie" - bo by to wtedy wiedział, że nie chciał czegoś powiedzieć, a nie się zastanawiał. Jest też czynnik stresu, emocji, pośpiechu, nie mamy możliwości wszystkiego, co mówimy przy spowiedzi dokładnie przemyśleć, zwłaszcza jeśli jest jakaś rozmowa i pytania - więc możemy coś powiedzieć niemądrze czy niezupełnie tak, jakbyśmy to zrobili po namyśle, możemy nawet coś zniekształcić - ale to nie było celowe czy w pełni kontrolowane, więc trudno.

 

Z ciekawostek - nie raz odczuwałam działanie Ducha św w trakcie spowiedzi. Byłam na przykład u spowiedzi, kiedy zmarł mój ojciec i dostałam jako pokutę modlitwę za zmarłych z rodziny, choć ksiądz nie wiedział o tym. Myślałam wcześniej, że i tak się będę modlić za ojca, więc byłoby wygodnie mieć taką pokutę, to będę się mogła skupić na jednej rzeczy. Ostatnio myślałam o tym, że pisałam tu na forum o Ewangelii, a sama jej dawno nie czytałam i że powinnam. Zaczęłam jednego dnia wieczorem i poczułam, że to mi dobrze robi i pomyślałam, że to by była dla mnie najlepsza pokuta. I taką dostałam, choć nic o tym nie mówiłam.

 

Oczywiście nie zawsze jest miło i komfortowo, czasem mi się zdarzały jakieś zgrzyty czy przykre doświadczenia w trakcie i po spowiedzi. Bo to nie jest masaż relaksujący i Bóg nie ma obowiązku dbać zawsze o nasz komfort w życiu - tak sądzę, bo jak by to robił, to byśmy byli nieuodpornieni na to, że w życiu bywa różnie, a wiara to nie jest droga usłana różami. Czasem się zdarza spowiednik, który trafi "kulą w płot", przynajmniej tak się czujemy - i też trzeba to przeżyć. Jest też w spowiedzi czynnik ludzki i przypadkowy. Wiara to ciągłe balansowanie między kontaktem z Bogiem, poczuciem sensu a niewiedzą. Gdybyśmy cały czas mieli poczucie, że znamy myśli Boga, a On nas prowadzi za rękę, to mielibyśmy psychozę. Gdyby z kolei Bóg się nie objawił (tradycja), nie dał nam sumienia, możliwości doświadczenia Go wewnętrznie i Kościoła - nie moglibyśmy Go poznać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znerwicowana92, wiesz dalsze zastanawianie się nad tą spowiedzią tylko cię będzie bardziej stresować :( powiedziałaś grzech przy spowiedzi nie zataiłaś niczego specjalnie, więc Bóg odpuścił ci grzechy i tyle :) Bóg jest twoim Ojcem, On wie o wszystkim, wie też że nawet teraz żałujesz wszystkich grzechów :) Lepiej za dużo się nad wszystkim nie zastanawiać, bo to tylko stresuje :(

 

Co do mojego poprzedniego posta, może troche z tym przesadziłem wł mnie warto robić wszystko co jest zgodne z prawem i nie należy się przed niczym przestrzegać (chyba że to nielegalne). Nie należy się przesadnie przed wszystkim powstrzymywać bo to człowieka ogranicza, wprowadza w kompleksy, tworzy nieszczęśliwym :( Jak coś się źle zrobi to już tego samego błędu się nie powtórzy z doświadczenia :)

Jeśli będziesz więcej korzystać z życia i mniej się przed wszystkim powstrzymywać poczujesz się wolniejsza i odważniejsza :) W ten sposób nabierzesz pewności siebie :)

 

Wł mnie bardzo ważnym lekarstwem na nerwice jest większe korzystanie z życie :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się teraz, czy w ogóle w moim wypadku spowiedź ma sens. Wiem, że nie dam rady żyć wg niektórych zasad :( Próbowałam, postanowiłam poprawę, ale niestety nic z tego. Gdy się nie spowiadam czuję się bardziej wolna, bo nie muszę się bać, że popełniłam jakiś grzech, ale z drugiej strony źle się z tym czuję. Gdy się spowiadam, czuję się spokojna o życie duchowe, ale też ciągły niepokój ''nie dam rady'', itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znerwicowana92, Nie wiem czemu w Polsce wciąż praktykuję się spowiedź indywidualną w konfesjonałach np. w Niemczech w kościele katolickim jest spowiedź powszechna. Spowiedź konfesjonalna to wymysł koscioła aby inwigiliowac wiernych a nie pisma świętego po co pośrednik jak można bezpośrednio z bogiem porozmawiać jeśli ktoś jest wierzący.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znerwicowana92, mam rodzinę w Niemczech chodzą do kościoła katolickiego i tam spowiedź jest powszechna, przed przyjęciem do pierwszej komunii świętej jest też powszechna, no ale nie wiem czy to w całych Niemczech ale podejrzewam że tak, może dlatego że po prostu tak mało osób tam chodzi do kościoła nie chcą jeszcze więcej problemów wiernym sprawiać. Skoro Bóg wszystko widzi i wie to nie widzę celu tzw spowiedzi na ucho, to wynalazek średniowiecznego Kościoła i nie wynika z Biblii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też mi się właśnie wydawało, że w Biblii nic nie ma o takiej spowiedzi. Jeżeli chodzi o niemieckich katolików, to teoretycznie popełniają ciężki grzech przyjmując Komunię bez spowiedzi w konfesjonale, jeżeli popełnili grzech ciężki. No, ale jeżeli ich Kościół tak ustalił, to oni grzechu nie mają, ale my w takim wypadku popełnilibyśmy świętokradztwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znerwicowana92, Chrześcijanie w pierwszych wiekach też nie spowiadali się w konfesjonale i czy popełniali świętokradztwo :?: wg mnie dla wierzących powinna się liczyć głównie biblia a nie to co wymyśla kościół, całkiem możliwe że za klkadziesiąt lat i w Polsce zlikwidują spowiedź na ucho( czytałem że KrK poważnie o tym mysli) i czy wtedy ludzie ciągle będą żyli w ciężkim grzechu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko, że wtedy jeszcze nikt nie nakazał spowiedzi w konfesjonale, nie wiedzieli że coś takiego może zaistnieć, więc teoretycznie nie żyli w grzechu. Można się trochę w tym pogubić. Mi ksiądz powiedział, że jeżeli zaniedbuje się spowiedzi i umrze w grzechu ciężkim, to najprawdopodobniej idzie się do piekła. Nie wiem w takim razie, co ze wszystkimi chrześcijanami, którzy się nie spowiadają, bo w ich wierze nie ma spowiedzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podobno do nieba ma dostać się tylko 400 tysięcy ludzi , a Chrześcijan jest obecnie 2 miliardy a jeszcze miliardy były przed i jeszcze będą, szansa więc dostania się tam jest bliska zeru, no ale chyba nie można brać tego na poważnie. Na szczęście mi takie dywagacje na temat grzechów są całkowicie obce i nie zaprzęgam se nimi głowy dosyć mam innych rzeczywistych problemów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się teraz, czy w ogóle w moim wypadku spowiedź ma sens. Wiem, że nie dam rady żyć wg niektórych zasad :( Próbowałam, postanowiłam poprawę, ale niestety nic z tego. Gdy się nie spowiadam czuję się bardziej wolna, bo nie muszę się bać, że popełniłam jakiś grzech, ale z drugiej strony źle się z tym czuję. Gdy się spowiadam, czuję się spokojna o życie duchowe, ale też ciągły niepokój ''nie dam rady'', itp.

 

Te grzechy które się powtarzają to są grzechy lekkie i z nich trudno się powstrzymać. Wyobraź sobie mieć całe swoje życie mieć anielską cierpliwość, ani razu się nie zezłościć albo przeklnąć. Człowiek nie jest doskonały i Bóg choćby nie wiem co kocha nas nawet jeśli grzeszymy.

 

Z grzechów lekkich oczyszczasz się na mszy na początku kiedy przepraszasz za grzechy. Spowiedź jest głównie po to aby oczyścić się z grzechów ciężkich.

 

Wiesz często robienie sobie na siłe postanowień, żeby skończyć z czymś bywa nieskuteczne :( Wł mnie lepiej skupić się na częstej modlitwie. Im częściej sie modlisz tym bardziej rozwijasz się duchowo, czujesz się bliżej Boga. Stopniowo też mniej grzeszysz :) Jeśli chcesz się do Boga zbliżyć staraj sie też z nim rozmawiać, kiedy się modlisz mów do niego jakby był koło ciebie :) To jest dużo lepsza droga zbliżenia się do Boga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obowiązek spowiedzi jest tylko raz do roku, a jak się nie popełniło grzechów ciężkich (a gdybyś go popełniła to byś na prawdę nie miała wątpliwości) chyba i ta nie jest obowiązkowa. W Niemczech ludzie jakoś stracili sens poczucia grzechu a także sens spowiedzi, dalej i mszy, Pisma świętego, przykazań. Także księża. Nie nam oceniać jakie są ich grzechy.

Mi ksiądz powiedział, że jeżeli zaniedbuje się spowiedzi i umrze w grzechu ciężkim, to najprawdopodobniej idzie się do piekła
To jest ten sam co ci nie chciał dać rozgrzeszenia z powodu kłamstwa?
Zastanawiam się teraz, czy w ogóle w moim wypadku spowiedź ma sens. Wiem, że nie dam rady żyć wg niektórych zasad :( Próbowałam, postanowiłam poprawę, ale niestety nic z tego
Spowiedź nie prowadzi nas do jakieś nieskazitelności moralnej. Nie narzucaj sobie dodatkowych ciężarów. Jeśli ksiądz ani spowiedź ci nie pomaga to jak najbardziej możesz spowiadać się rzadziej. Najlepiej jakbyś zamiast spowiedzi poprosiła jakiegoś dobrego księdza o rozmowę. Postanowienie poprawy nie polega na tym że "już nigdy tego nie zrobię". Czasami warto poszukać trochę dalej niż własna parafia i znaleźć jakiegoś zakonnika czy księdza z przygotowaniem terapeutycznym.

Ktoś ci jeszcze proponował pogotowie duchowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×