Skocz do zawartości
Nerwica.com

obrażanie Boga w myślach przez nerwicę?


znerwicowana92

Rekomendowane odpowiedzi

znerwicowana92, „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. Bo nie posłał Bóg Syna na świat, aby sądził świat, lecz aby świat był przez niego zbawiony. Kto wierzy w niego, nie będzie sądzony; kto zaś nie wierzy, już jest osądzony dlatego, że nie uwierzył w imię jednorodzonego Syna Bożego (Jan 3:16-18). Apostoł Jan napisał do wierzących w pierwszym wieku (ale również do uczniów Jezusa wszystkich czasów): „To napisałem wam, którzy wierzycie w imię Syna Bożego, abyście wiedzieli, że macie żywot wieczny" (1 Jana 5:13).

Jezus zaś tak wołał: "Ten, kto we Mnie wierzy, wierzy nie we Mnie, lecz w Tego, który Mnie posłał. A kto Mnie widzi, widzi Tego, który Mnie posłał. Ja przyszedłem na świat jako światło, aby każdy, kto we Mnie wierzy, nie pozostawał w ciemności. A jeżeli ktoś posłyszy słowa moje, ale ich nie zachowa, to Ja go nie sądzę. Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat sądzić, ale aby świat zbawić." (Jan 12: 44-47)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znerwicowana92, Każdy grzech jest wybaczalny. Oprócz literalnej treści Pisma świętego jest jeszcze ich interpretacja. Grzech przeciw Duchowi św. to konsekwentna postawa odrzucania Boga aż do śmierci, a nie jakieś pomyślenie sobie czegośtam. Mówił o tym Jan Paweł II.

Czy miałaś charakterystyczne skrupulanckie wątpliwości kiedy o tym myślałaś? Spowiednik polecił ci odmawiać zdrowaśki kiedy nachodzą cię te myśli. Lepsze to niż ich rozważanie. Znajdź sobie jednego księdza do którego będziesz chodziła do spowiedzi, pamiętaj co ci mówiłem o braniu wątpliwości na swoją korzyść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To znaczy jak mam brać wątpliwości na swoją korzyść?

"Są też osoby posiadające sumienie przewrażliwione, czyli tzw. skrupulanckie. Polega ono na tym, że człowiek doszukuje się wielkiego zła w czynach, które obiektywnie nie są bardzo szkodliwe. Skrupulatowi wydaje się, że ciągle popełnia grzechy ciężkie i dlatego boi się przystępować do Komunii św. Ludzie ci potrafią nieraz całymi godzinami lub dniami zastanawiać się nad tym, czy ich uczynki były grzechami ciężkimi, lekkimi, czy też nie były w ogóle żadnym złem. Te rozważania nigdy nie doprowadzają ich do znalezienia szukanego rozwiązania. Dość często pojawia się u nich jeszcze obawa, czy się dobrze spowiadają, czy wyznali dobrze swoje grzechy, czy szczerze żałowali, czy spowiedź była dobra, czy nie należy jej jeszcze raz powtórzyć itp. Skrupulaci powinni pamiętać, że rodzące się w nich wątpliwości co do ciężaru grzechu, są znakiem, że grzech śmiertelny nie został popełniony. Grzech ciężki bowiem popełnia się wtedy, gdy nie ma żadnych wątpliwości co do świadomości i dobrowolności wyboru wielkiego zła. Wątpliwość, czy popełniliśmy bardzo wielkie lub też małe zło albo też czy działaliśmy całkiem dobrowolnie i całkiem świadomie oznacza, że grzech ciężki nie został przez nas popełniony. Z drugiej strony skrupulat powinien przyjąć jako fakt, że - podobnie jak wielu innych ludzi - popełnia wiele grzechów lekkich, za które powinien Bogu wynagradzać modlitwą, dobrocią, udzielaniem innym pomocy."

(ze strony http://www.teologia.pl/m_k/zag03-05.htm)

http://www.rozmawiamy.jezuici.pl/forum/109/n/5072#Com_5072

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

vifi-Czyli jeżeli się zastanawiam ''Czy ja przypadkiem...?'' to znaczy, że spowiedź była ważna, że nic nie zataiłam? W sumie rzeczywiście pamiętałabym, czy nie zataiłam grzechu.

Viii-Przeszkadza mi to, że ich nie chcę. Dodatkwo, gdy obrażę Boga w myślach za chwilę zastanawiam się: ''A może ja tak chciałam pomyśleć?'', ''Może ja tak myślę?'', ''Ja chyba naprawdę tak czuję''. Przeszkadza mi to, że nie chcę obrażać Boga, a te myśli powodują, że właśnie to robię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znerwicowana92, A czy to nie są wątpliwości? Musisz pomyśleć sama zamiast szukać zewnętrznej instancji, bo znasz odpowiedź. W cytacie który przytoczyłem było napisane że jeśli masz wątpliwości czy spowiedź była ważna to znaczy że była ważna.

Nie znajdziesz w Łodzi jakiegoś księdza (najlepiej z przygotowaniem terapeutycznym), z którym mogłabyś na spokojnie o tym porozmawiać?

W Warszawie by się znalazł, ale trochę byś musiała przejechać.

Kiedy masz następną wizytę u psychologa?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dodatkwo, gdy obrażę Boga w myślach za chwilę zastanawiam się: ''A może ja tak chciałam pomyśleć?'', ''Może ja tak myślę?'', ''Ja chyba naprawdę tak czuję''. Przeszkadza mi to, że nie chcę obrażać Boga, a te myśli powodują, że właśnie to robię.

 

Mam tak samo,tylko,że trwa to juz tak długo,że przestałam rozkminiać czy to ode mnie te myśli,czy od złego ducha, czy chcialam tak pomysleć,czy nie. Żeby popełnić grzech przeciwko Duchowi Świętemu trzeba sie wiele nameczyć,podobnie jakz grzechem ciezkim. Same pytania,które sobie stawiasz,że zastanawiasz sie czy chciałas tak pomyśleć czy nie pokazuje,że to nie jest z Twojej strony świadome działanie,a więc tym samym jest to conajwyzej grzech lekki. Ja tak jak ty sie przejmowałam,ale po pewnym czasie przestałam bo to wprowadzało tylko zamet. Wyrzekaj sie poprostu tych mysli a jak sie na nich złapiesz to nie draz czy to od ciebie,czy świadomie czy nie tylko przezuc mysli np:na uwielbienie Boga.

Pozdrawiam ciepło!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie jest nawet grzech lekki to wogóle nie jest grzech. Wiesz gdybyś specjalnie sama to myślała to byłby to grzech (sama nawet byś nie pomyślała czegoś takiego). Niestety ale dopóki będziesz się nad tym zastanawiać i odrzucać te myśli będą się nasilać :( Załważyłaś chyba, że na początku wiedziałaś, że to nie twoje myśli i że nie chciałaś tak myśleć. Dopiero przez zbyt duże zastanawianie się nad nimi się nasiliły przez to teraz myślisz

''A może ja tak chciałam pomyśleć?'', ''Może ja tak myślę?'', ''Ja chyba naprawdę tak czuję''.
.

 

Bóg jest twoim Ojcem najważniejsze dla niego jest twoje bezpieczeństwo i szczęście :). Prawdziwe znaczenie cierpienia to nie asceza i wieczne zamartwianie sie nad grzechami, ale cierpienie dla sprawiedliwości (czyli czynienie dobra, robienie jak najwięcej dobra dla innych). Bóg najbardziej cię rozumie z wszystkich na świecie i sądze, że Moc Boża polega działa przez wszystkich tych którzy ci tu pomagają :) Znasz z przypowieści, że Bóg pokazywał się pod postacią ludzi. Dlatego wysłuchaj rad i olej te myśli .

 

Jak wszyscy ci tu doradzają olej te myśli. Nie zastanawiaj się nad nimi, nie odtrącaj ich jak przychodzą, niech same przejdą. Stopniowo jak będziesz ignorować to mniej będą dręczyć, aż odejdą. One się nasiliły bo się ich bałaś, albo na siłe je odtrącałaś. Dlatego ignoruj je :) Stopniowo to będzie męczące i po każdej myśli będzie cię gryzło sumienie (niesłusznie!!!) :( ale stopniowo to będzie słabło i odejdą :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rikuhod-Spróbuję ignorować te myśli, bo raczej innego wyboru nie mam. Najgorsze jest to, że nie umiem się przełamać, by je ignorować, bo gdy myśl przyjdzie myślę od razu ''Nie, to nie moje myśli. Ja tak nie myślę''. Nieraz nawet wydaje mi się, że ja naprawdę tak myślę, zaczynam analizować co naprawdę chciałam pomyśleć i z analizy wychodzi, że ja naprawdę tak myślę. Po czym za jakiś czas dochodzę do wniosku, że ja tak nie mogłam myśleć.

Też myślę, że Bóg postawił mi Was wszystkich na swojej drodze :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To świetnie że chcesz je ignorować :D

 

Najgorsze jest to, że nie umiem się przełamać, by je ignorować, bo gdy myśl przyjdzie myślę od razu ''Nie, to nie moje myśli. Ja tak nie myślę''. Nieraz nawet wydaje mi się, że ja naprawdę tak myślę, zaczynam analizować co naprawdę chciałam pomyśleć i z analizy wychodzi, że ja naprawdę tak myślę. Po czym za jakiś czas dochodzę do wniosku, że ja tak nie mogłam myśleć.

 

Też przez to przechodziłem :( też z początku tak miałem, ignorowałem a nagle jakby sam zacząłem jakby intuicyjnie analizować rozmyślać sam dziwiłem się jak mogłem pomyśleć taki długi ciąg myśli X_x ale to tak z początku będzie ale to też należy ignorować po prostu twój umysł się jeszcze nie odzwyczaił :( to trzeba robić stopniowo. Jak pomyślałaś to nic ignoruj dalej :) jak zdaży ci się coś pomyśleć albo zacząć się nieświadomie zastanawiać nie przejmuj się olej to :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znerwicowana92, Nie analizuj ich, pozwól im przepłynąć. Napięcie będzie rosło ale ćwiczenie czyni mistrza, potem spadnie. Jeśli wydaje ci się że musisz to rozważyć to zapisz i pomyśl o tym np. wieczorem (taki rachunek sumienia), tylko staraj się w nie nie wchodzić bo wzmacniasz nerwicę, słuchaj się bardziej rozumu a nie uczuć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Wam za rady :) Postaram się ignorować te myśli. Wiem, ze łatwo nie będzie, ale przechodziłam przez coś podobnego, gdy ignorowałam ataki paniki. Na początku myślałam, że nie dam rady nie zamykać się w pokoju, tylko robić swoje, ale udało się. Później nie zwracanie uwagi na moje dolegliwości. Normalnie żołądek bolał mnie jeden dzień, ale gdy zaczęłam ignorować, ból przeciągał się do kilku dni. Myślałam jednak-nie ulegnę, nie zamknę się w pokoju. I udało się :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W niedzielę i poniedziałek czułam się bardzo dobrze. Wczoraj wieczorem było trochę gorzej. Zanim poszłam spać czytałam fragment Pisma Św. I przy przeczytaniu: ''Nie wasza to rzecz znać czasy i chwile, które Ojciec ustanowił swoją władzą'' poczułam jakąś dziwną złość na te słowa. Myślałam też ''Mnie by nie było miło gdybym coś takiego usłyszała''. Nie rozumiem teraz, czy ta złość była ode mnie, czy to znowu moja nerwica.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Minionej nocy nie potrafiłem zasnąć. Moje myśli zaprzątnięte były sprawami rodzinnymi, które nabyłem po spotkaniu z mamą. Nazbierało się ich trochę. I jeszcze do tego doszła moja niepewność jutra. Wziąłem do ręki różaniec... i odmawiałem, do czasu, gdy usnąłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W niedzielę i poniedziałek czułam się bardzo dobrze. Wczoraj wieczorem było trochę gorzej. Zanim poszłam spać czytałam fragment Pisma Św. I przy przeczytaniu: ''Nie wasza to rzecz znać czasy i chwile, które Ojciec ustanowił swoją władzą'' poczułam jakąś dziwną złość na te słowa. Myślałam też ''Mnie by nie było miło gdybym coś takiego usłyszała''. Nie rozumiem teraz, czy ta złość była ode mnie, czy to znowu moja nerwica.

 

To świetnie, że widać poprawy :D Wiesz na twoim miejscu nie zastanawiałbym się nad tym, czasem tak jest że nerwica powoduje, że byle co może nas rozłościć. Dlatego po prostu olej to i ignoruj jak te myśli, nawet jak będzie uciążliwe. Jeśli zaczniesz się za dużo nad tym zastanawiać objawy mogą wrócić :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

graddis-Ja zawsze domawiam dziesiątkę różańca, gdy mam atak paniki. Czuję się wtedy spokojniejsza.

rikuhod-Wczoraj wieczorem w ogóle miałam jakieś dziwne myśli. Ciocia mojej mamy(dokładnie żona jej wujka) choruje od kilku lat na chorobę Alzheimera. Od kilku dni czuje się gorzej i mama powiedziała wczoraj ''żeby tylko nie było pogrzebu''. Ja po pewnym czasie zaczęłam sobie wmawiać, że będzie pogrzeb, nawet zaczęłam myśleć ''nie mogę się doczekać'', co jest całkowitą bzdurą, bo mimo że nigdy nie widziałam ciotki na oczy, to życzę jej, by żyła jak najdłużej. Nie wiedziałam, że nerwica może coś takiego zrobić z uczuciami. Dobrze chociaż, że teraz mam dobre dni, bo koniec marca i początek kwietnia były tragiczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rikuhod-Wczoraj wieczorem w ogóle miałam jakieś dziwne myśli. Ciocia mojej mamy(dokładnie żona jej wujka) choruje od kilku lat na chorobę Alzheimera. Od kilku dni czuje się gorzej i mama powiedziała wczoraj ''żeby tylko nie było pogrzebu''. Ja po pewnym czasie zaczęłam sobie wmawiać, że będzie pogrzeb, nawet zaczęłam myśleć ''nie mogę się doczekać'', co jest całkowitą bzdurą, bo mimo że nigdy nie widziałam ciotki na oczy, to życzę jej, by żyła jak najdłużej. Nie wiedziałam, że nerwica może coś takiego zrobić z uczuciami. Dobrze chociaż, że teraz mam dobre dni, bo koniec marca i początek kwietnia były tragiczne.

 

To normalne przy nerwicy, że ma się myśli przeciwne do naszych uczuć. Nerwica najczęściej jest wywołana jakąś traumą, czymś czego nie pamiętamy. Nie pamiętamy ich, pozostaje tylko złość, stres i smutek po nich. Ten stres pojawia się w postaci myśli, które nas przerażają. Wiesz prawda jest też taka że te myśli przerażają nas nie dlatego, bo myślimy że są złe, ale dlatego bo nie są nasze (tak naprawdę to nie są wyrzuty sumienia, tylko strach przez jak my mogliśmy o czymś takim pomyśleć, gdybyśmy pomyśleli o tym specjalnie wyrzuty sumienia pojawiłyby się dużo później)

 

Lecz zastanawianie się nad tym myślami do niczego nie prowadzi i raczej nie znajdziemy przyczyny, tylko będziemy pogarszać nasz stan lepiej to po prostu olać. Leczenie zostawić psychiatrze :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×