Skocz do zawartości
Nerwica.com

obrażanie Boga w myślach przez nerwicę?


znerwicowana92

Rekomendowane odpowiedzi

Najgorsze jest to, że czuję, że to naprawdę moje myśli. Gdy się nad tym zastanawiam jeszcze bardziej uświadamiam sobie ''Tak, ja tak pomyślałam. Jak mogłam tak myśleć? Jestem nienormalna.''. Nerwica jest okropną chorobą.

Co do psychiatry-nie chodzę już do niej, bo chciała żebym brała leki przeciwdepresyjne, a ja bałam się skutków ubocznych. Chodzę tylko na terapię, ale jedną sesję mam raz na parę miesięcy. Gdy za miesiąc spotkam się z moją psycholog będę ją błagać o częstsze spotkania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

fozzie-Nie mam wpływu na częstotliwość terapii. Jeżeli chodzi o leki, to najgorsze już przeżyłam bez nich. 4, 3 lata temu musiałam zamykać się w pokoju podczas ataku paniki nieraz nawet na cały dzień. Gdyby nie przychylność nauczycieli z mojej szkoły, to nie wiem jak bym ukończyła szkołę średnią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mi ksiądz poradził aby oddzielać to co do mnie nie należy. I tak robię. Staram się nie brać na siebie do siebie. Chociaż mam taką ''wrażliwą naturę'' i nie zawsze jest łatwo.

Myślałam, że powie mi np. cierpienie trzeba przyjmować z pokorą albo ''nadstaw drugi policzek''. Tak by wynikało z naszej wiary. Trzeba trafić na mądrego kapłana który ma rozeznanie.

Taka prosta metoda a ile daje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko, że mi jest trudno odróżnić, czy to moje uczucia, czy nie. Gdy już je mam, to myślę ''A może one są moje? Tak, one są moje. Dlaczego tak myślę?''. Próbuję oddzielić te myśli ode mnie, staram się myśleć o czymś innym. Najgorsze jest to, że gdy mam już jakąś myśl i ją analizuję, to ona pociąga za sobą następną. I kolejne rozmyślanie i wyrzuty sumienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sama sobie robisz mętlik. Zakręciłaś się i kto to będzie teraz rozplątywał???

Wciąż analizujesz i jest jeszcze gorzej.

Jeśli chodzi Ci coś co męczy twoje myśli, plącze się po sercu to ''nie jest twoje''.

A pewnie za kilka dni znów napiszesz o kolejnych wątpliwościach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rafka-Wiem to i na szczęście coraz mniej się tym przejmuję, ale jednak wątpliwości się pojawiają. Kilka lat temu, gdy na przykład czułam nudności, wmawiałam sobie, ze pewnie złapałam grypę żołądkową, zatrułam się albo jestem poważnie chora. Gdy uświadomiłam sobie, że to nerwica, to nudności wyglądały trochę inaczej. Trudno sobie to wyobrazić, ale odczuwałam ich kilkanaście rodzajów. To samo z bólem żołądka, czy zawrotami głowy. Widać, że teraz nerwica przerzuciła mi się na myśli. Dzisiaj pomyślałam sobie-''To nie moje myśli, gdyby były moje, to nie przejmowałabym się nimi''. Muszę to sobie wbić do głowy. Wiem, że z myślami też sobie poradzę. Czuję już poprawę :smile:

lucus-Już kilka razy odpisywałam, że ja wierzę w Boga i nie zamierzam rzucić swojej wiary.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rafka-Wiem to i na szczęście coraz mniej się tym przejmuję, ale jednak wątpliwości się pojawiają. Kilka lat temu, gdy na przykład czułam nudności, wmawiałam sobie, ze pewnie złapałam grypę żołądkową, zatrułam się albo jestem poważnie chora. Gdy uświadomiłam sobie, że to nerwica, to nudności wyglądały trochę inaczej. Trudno sobie to wyobrazić, ale odczuwałam ich kilkanaście rodzajów. To samo z bólem żołądka, czy zawrotami głowy. Widać, że teraz nerwica przerzuciła mi się na myśli. Dzisiaj pomyślałam sobie-''To nie moje myśli, gdyby były moje, to nie przejmowałabym się nimi''. Muszę to sobie wbić do głowy. Wiem, że z myślami też sobie poradzę. Czuję już poprawę :smile:

lucus-Już kilka razy odpisywałam, że ja wierzę w Boga i nie zamierzam rzucić swojej wiary.

 

Jak ci mówiłem nie zastanawiaj się nad tymi myślami, jeśli jakby wyszło to intuicyjnie, to olej to. Nie powtarzaj sobie '

To nie moje myśli, gdyby były moje, to nie przejmowałabym się nimi''
traktuj jakby tych myśli w ogóle nie było, niczego sobie nie uświadamiaj olej to totalnie. Przez to teraz czujesz się gorzej. Im bardziej w to brniesz zastanawiasz się tym się to nasila. Powinnaś brać leki, nie ma szczególnych skutków ubocznych, większość po prostu uspokaja. Dają je po to by umysł się uspokoił i odzwyczaił się od natrętnych myśli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O świetnie, że czujesz się lepiej :D Już nie długo będziesz zdrowa wierz mi :) Nie martw się, większość leków to po prostu sierodki uspokajające, dają je żeby umysł się uspokoił i odzwyczaił się od myśli. Jedyne skutki uboczne jakie słyszałem to troche większy apetyt to wszystko :), poza tym jeśli czujesz, że coś nie tak z lekami to powiedz psychiatrze, żeby przepisał ci inne :).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znerwicowana92, Dzisiejsze antydepresanty często nie powodują żadnych skutków ubocznych, a podwyższają poziom serotoniny, który nerwicowcy akurat mają obniżony. Skoro nie jesteś na regularnej terapii to ja bym jednak rozważył te leki.

czuję, że to naprawdę moje myśli

To ty decydujesz o tym czy są "twoje" czy nie, zamiast tego szukasz potwierdzenia uczuciowego że dobrze robisz. Nie rozważanie ich, zwykłe powiedzenie że wcale nie chcę żeby ten ktoś umarł itp. jak najbardziej wystarczy. Jeśli masz wątpliwości czy to są twoje myśli czy nie to ja bym przyjął że nie.

W ogóle nie wiem dlaczego przyjęłaś że każda myśli musi być "odczarowana" bo inaczej będzie grzech. Pozwól im normalnie płynąć. Nie skontrolujesz wszystkich myśli, ale to co z nimi zrobisz. Wydaje mi się że rozumiesz doskonale różnicę między postawą życzenia śmierci cioci, a myślami o śmierci. Może spytaj się księdza czy możesz brać je (skrupuły) na swoją korzyść, bo się zamęczysz, a nie dajesz sobie do tego prawa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znerwicowana92, odpowiem Ci tak jak wierząca osoba wierzącej - jeżeli tak na prawdę te myśli są natrętne i niezależne od Ciebie i szczerze wiesz, że nie chciałabyś obrażać Boga to pomyśl, że z pewnością jeśli w Niego wierzysz, On wie o tym co przechodzisz i nie poczytuje Ci tego jako celowe obrażanie Go! Miałem takie myśli chyba z 10 lat temu, krótki 2-3 tygodniowy epizod i tak sobie wytłumaczyłem, pomodliłem się, żeby mi Bóg tego nie poczytał jako winy bo nie kontroluje tego - przeszło i już nigdy nie wróciło :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Wam wszystkim za rady :)

Co do leków i terapii-Nie chodzę już do psychiatry, więc i tak nie dostanę leków przeciwdepresyjnych. Jeżeli chodzi o terapię, to porozmawiam z moją terapeutką, może będziemy mogły spotykać się częściej. A z myślami jest lepiej. Zdarza mi się je analizować, ale raczej nie zaprzątam sobie nimi głowy. Gorzej jest ze spowiedzią-cały czas wydaje mi się nie ważna. 5 dni temu ksiądz jako pokutę zakazał mi przystąpienia do spowiedzi wcześniej niż za tydzień, od ostatniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Wam wszystkim za rady :)

Co do leków i terapii-Nie chodzę już do psychiatry, więc i tak nie dostanę leków przeciwdepresyjnych. Jeżeli chodzi o terapię, to porozmawiam z moją terapeutką, może będziemy mogły spotykać się częściej. A z myślami jest lepiej. Zdarza mi się je analizować, ale raczej nie zaprzątam sobie nimi głowy. Gorzej jest ze spowiedzią-cały czas wydaje mi się nie ważna. 5 dni temu ksiądz jako pokutę zakazał mi przystąpienia do spowiedzi wcześniej niż za tydzień, od ostatniej.

 

 

Też tak miałam! Jeżeli tak Cię to męczy to chódź nawet codziennie do spowiedzi. Ja tak robiłam jak miała trudny okres....

I stopniowo chodziłam coraz żadniej-teraz chodze co 2 tygodnie tak mniej więcej.

Trzymaj sie! I wyrzekaj się bluxnierczych myśli,bo one nie pochodzą od Ciebie.

Pozdrawiam ciepło!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znerwicowana92,

Gorzej jest ze spowiedzią-cały czas wydaje mi się nie ważna.

- nie traktuj spowiedzi jak magicznego rytualu - oczywiscie ze jest wazna

a u ciebie ewidentnie widac problem skrupulow

 

5 dni temu ksiądz jako pokutę zakazał mi przystąpienia do spowiedzi wcześniej niż za tydzień, od ostatniej

no to gratuluje ksiedza nie ma co - jak widac dobry spowiednik powinien byc tez dobrym terapeuta i psychologiem

sumienie skrupulanckie i natrectwa powinien on rozpoznac od razu

ale widac ze nie specjalnie

 

Marga_rita,

Też tak miałam! Jeżeli tak Cię to męczy to chódź nawet codziennie do spowiedzi

absolutnie - to jest ewidentnie kompulsacja obsesyjnych mysli

codziennie biegac do spowiedzi jest totalnie bez sensu - bo to tylko napedza dodatkowe bledne kolo

zamiast po kilka razy dziennie biegac do spowiedzi uswiadom sobie ze Bog zna wszystkie Twoje mysli i intencje i nie

patrzy na ciebie jak na grzesznika ale jak na kogos mu bliskiego

On nie che abys non stop biegala do spowiedzi ale

pragnie abys poznala istote zaburzenia nerwicowego i z nim walczyla za pomoca lekow i terapii

 

I wyrzekaj się bluxnierczych myśli,bo one nie pochodzą od Ciebie.

nie demonizuj

to zwykla nerwica natrectw nic wiecej

 

leki psychoterapia i bedzie lepiej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znerwicowana92, nie wpędzaj się w poczucie winy - to największy błąd, pomyśl, że jesteś na prawdę fajną osobą i Bóg Cię właśnie taką kocha, spowiedź to nie jest jak sadi31 powiedziała magiczny rytuał. Uświadamiaj sobie codziennie, że jesteś wolną osobą, im mniej zaczniesz się przejmować w kontekście "grzechu" i "przymusu spowiedzi" tym poczujesz się wolniejsza od poczucia winy. Natrętne myśli czepiły się Ciebie na punkcie wiary bo wiara jest w Twoim życiu ważna i obsesyjnie chcesz zachować "czystość sumienia", może po prostu przy codziennej modlitwie załączaj prostą sentencję "Boże jeżeli zgrzeszę myślami wobec Ciebie, nie poczytuj mi tego bo nie mam kontroli nad nimi" - tak u mnie to zadziałało, w dzień myśli i tak się pojawiały a ja je olewałem bo myślałem świadomie, że "uprzedziłem Boga", że nad nimi nie mam kontroli. Właśnie po jakimś czasie co raz rzadziej i rzadziej się pojawiały. Szybko z tego wyszedłem w ten sposób a pamiętam, że pierwszych kilka dni byłem na siebie taki zły, że tak myślę i to poczucie winy było najgorsze bo działało jak błędne koło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ze spowiedzią chodzi o to, że za każdym razem myślę, że coś źle powiedziałam. Na przykład nie byłam pewna, czy popełniłam dany grzech, więc właśnie tak powiedziałam. I za chwilę wątpliwości ''Ale czy ja wtedy na pewno nie byłam pewna?''. Albo powiedziałam coś w taki sposób, że to mogło zmienić postać rzeczy. Na przykład powiedziałam: ''Wydaje mi się, że myślałam w taki a taki sposób'', czyli wyspowiadałam się tak jakbym nie była pewna, a byłam. I tak coraz częściej udaje mi się o tym zapomnieć chociaż na chwilę i zająć się sprawami, które lubię :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znerwicowana92,

 

Ze spowiedzią chodzi o to, że za każdym razem myślę, że coś źle powiedziałam.

 

a wiedzialas o tym ze aby spowiedz byla wazna nie trzeba koniecznie mowic wszystkiego -

przeciez jest tam taka regulka

wiecej grzechow nie amietam

za WSZYSTKIE zaluje

to znaczy ze zalujesz za te ktore wyjawilas i te ktorych zapomnialas powiedziec

 

Pan Bog to nie pani Krysia z urzedu skarbowego ktora za kazdy brak przecinka w PITie gotowa jest cie wezwac na dywanik :105: pamietaj o tym.

 

cholera jaka szkoda ze w dzisiejszych czasach ksieza nie uswiadamiaja ludziom prawdziwej istoty spowiedzi a my wciaz idziemy do niej w poczuciu winy i krzywdy oraz leku

to bardzo nie w porzadku wzgledem Pana Boga

 

-- 03 maja 2013, 12:59 --

 

znerwicowana92,

reszta opisu to typowe

powtarzam TYPOWE natrectwa i skrupuly

nie do spowiedzi ale na terapie

a moze znajdz ksiedza terapeute to powinno cie uspokoic i pokazac prawdziwy obraz Boga ktory nie karze ale kocha i przebacza

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sadi31-Ale ta regułka dotyczy grzechów, których w trakcie spowiedzi się zapomni. Jeżeli coś się ukryje, to spowiedź nieważna. Nie wiem z kolei, jeżeli grzech się wyzna, ale trochę tak, że może to zmienić postać rzeczy. A księdza terapeuty to nie wiem, gdzie szukać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znerwicowana92,

 

nie klep regulek

idz do spowiedzi i powiedz ksiedzu wszystko swoimi slowami

tak jak czujesz - wszystko - jakie masz watpliwosci , nawet to ze nie jestes pewna czy wszystko mowisz

 

ta regulka jak to nazwalas dotyczy calosci twojego zycia

poza tym jeszcze raz owtarzam - spowiedz to nie sprawa urzedowa ze trzeba miec wszystkie zalaczniki

nie traktuj jej tak

nie wiem ile masz lat ale wydaje mi sie ze spowiedz pierwszokomunijna a spowiedz doroslej osoby

to dwie rozne sprawy

Jeżeli coś się ukryje, to spowiedź nieważna.

 

- no jesli pojdziesz do spowiedzi i swiadomie z premedytacja zataisz jakies przewinienie to tak

ale czym innym jest swiadome pominiecie a zwykle zapomnienie

wiesz co - musisz pogadac z jakims ksiedzem o istocie spowiedzi bo bierzesz ja bardzo niedojrzale i lekliwie

traktujesz ja jak taka maszyne ktora zadziala wtedy kiedy wszystko idealnie powiesz - a to nie tak

spowiedz to proces spotkanie a nie odbebnienie regulek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znerwicowana92Nie bój się tak jak wszyscyy mówią, jeśli poszłaś do spowiedzi to wszystkie twoje grzechy zostają ci odpuszczone, nawet te które zapomniałaś. jeśli specjalnie chciałaś zrobić Bogu na złość i nie powiedzieć grzechu to wtedy spowiedź jest nieważna.

 

Twoje wątpliwości pojawiają się niestety przez twój charakter :( wł mnie brakuje ci pewności siebie, ja przynajmniej taki byłem. Po każdej spowiedzi bałem się czy wszystko powiedziałem, czy nie zakryłem czegoś, albo powiedziałem coś źle. Te wątpliwości pojawiły się nie dlatego bo powiedziałem coś źle, ale przez mój strach :(. Byłem strasznie nieśmiały, wszystkiego się bałem, częściowo przez to też dostałem nerwice :(

 

DLATEGO MUSISZ MIEĆ SILNY CHARAKTER!!!!!!! Po pierwsze zaakceptuj siebie taką jaka jesteś, swoje dobry i złe cechy. Wiesz mi walka ze sobą i zmienianie się na siłe wyniszcza psychicznie :( Lepiej jest najpierw siebie zaakceptować, wtedy sama stopniowo zaczniesz się zmieniać, bo sama będziesz tego chcieć. Jeśli będziesz na siłę starała się być idealna, to wpadniesz w kompleksy które będą prowadziły do grzechów :(

 

Codzienna spowiedź to też głupota, wież mi to cię wyniszczy :( uzależnisz się od niej i myśli będą cię męczyć jeszce bardziej. Musisz traktować te myśli, jakby ich nie było.

Jeśli chcesz chwili uspokojenia to zastąp tą spowiedź modlitwą. Modlitwa często uspokaja :) to działa jak medytacja. Ja lubię rozmawiać z Bogiem w modlitwie, czuję że ktoś ciągle jest przy mnie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sadi31-Gdy mówię księdzu, że nie jestem pewna, czy dobrze mówię, słyszę ''spowiedź ważna'' to od razu myślę ''chyba źle przedstawiłam sprawę i źle mnie zrozumiał''.

rikuhod-Nie chciałam zrobić Bogu na złość i niczego zataić, tylko obawiam się, że mogłam tak powiedzieć któryś grzech, że tak się usprawiedliwiłam, że nie wyznałam grzechu. Codzienna spowiedź rzeczywiście mnie nie uspokaja. A z moim charakterem to niestety prawda :( Nie mam pewności siebie, nie czuję do siebie zaufania. Za każdym razem gdy coś zrobię lub powiem, to zastanawiam się, czy przypadkiem nie powiedziałam lub nie zrobiłam czegoś nie tak, albo czy się nie skompromitowałam. Uważam też, że na pewno nikt mnie nie lubi, a gdy ktoś powie, że mnie lubi albo usłyszę komplement, to od razu myślę ''mówi tak tylko z grzeczności'' albo ''żartuje sobie ze mnie''.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znerwicowana92, spokojnie jak powiedziałaś grzech to nie ma znaczenia, że się usprawiedliwiałaś najważniejsze, że wyznałaś grzech :)

 

Żeby nabrać pewności siebie musisz najpierw siebie zaakceptować. Nie smucić się, że nie jesteś taka, czy inna tylko zaakceptować to. Powiedz sobie tak w myślach JESTEM SOBĄ< AKCEPTUJĘ SIEBIE TAKA JAKA JESTEM! no i wież w to. Jak się zaakceptujesz poczujesz się dużo odważniejsza i sama stopniowo będziesz się zmieniać :) zmienianie w sobie charakteru na siłę, przez usilne powstrzymywanie się wyniszcza. Najpierw trzeba siebie zaakceptować, wtedy nabiera się pewności siebie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko, że ja za bardzo nie wiem jak mam się zaakceptować, co robić. Wystarczy myśleć ''Akceptuję siebie taką jaką jestem''? To chyba kolejny problem, jaki będę musiała poruszyć z moją terapeutką. Gdy opowiem jej teraz wszytko dokładnie, to chyba sama zaproponuje mi częstsze spotkania :D

A co do wyznanego grzechu-nawet jak powiedziałam ''wydaje mi się, że myślałam...'' a wiem, że tak myślałam lub ''nie jestem pewna, czy robiłam to i to'', to też jest ważne?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×