Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica a depresja


Lord Cappuccino

Rekomendowane odpowiedzi

Zima, na mnie leki brane latami nie działały a terapia działa jak najbardziej. Nie ma złotego środka dla wszystkich.

 

-- 04 paź 2013, 15:04 --

 

czemu do końca życia?

czasem krótko starczy i to jakiś słabiutki ssri

 

Dokładnie... Moja znajoma brała leki na depresję przez kilka miesięcy + psycholog. Teraz jest zdrowa i leków nie potrzebuje, choć z pomocy psychologa sporadycznie korzysta.

 

Leki przy niektórych zaburzeniach jedynie pomagają, ale nie rozwiązują głównego problemu. Dobra terapia jak najbardziej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja trochę nie rozumiem ludzi, którzy stawiają TYLKO na leki i ślepo w nie wierzą. To nie są cud pigułki, które zapewnią nam szczęście. Nawet to, że teraz jakieś na nas działają, nie znaczy, że za rok, dwa czy więcej zwiększy się nasza tolerancja na nie i już nie będzie tak różowo. Co wtedy? Kolejny lek? A co jak kolejny nie zadziała? Czasami znalezienie leku/kombinacji leków, która przynosiłaby rezultaty trwa baaaardzo długo i co wtedy? Będziecie siedzieli zamknięciu w domu, żałując że żyjecie?

Zresztą, dla mnie leki leczą tylko objawy, a co z przyczynami, które w zdecydowanej większości wiążą się z życiowymi problemami? Ja uważam, że najlepszą metodą jest połączenie farmako i psychoterapii, bo działamy wielokierunkowo. I dziwię się trochę osobom, które ślepo wierzą w cudowne kapsułki szczęścia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja trochę nie rozumiem ludzi, którzy stawiają TYLKO na leki i ślepo w nie wierzą. To nie są cud pigułki, które zapewnią nam szczęście. Nawet to, że teraz jakieś na nas działają, nie znaczy, że za rok, dwa czy więcej zwiększy się nasza tolerancja na nie i już nie będzie tak różowo. Co wtedy? Kolejny lek? A co jak kolejny nie zadziała? Czasami znalezienie leku/kombinacji leków, która przynosiłaby rezultaty trwa baaaardzo długo i co wtedy? Będziecie siedzieli zamknięciu w domu, żałując że żyjecie?

Zresztą, dla mnie leki leczą tylko objawy, a co z przyczynami, które w zdecydowanej większości wiążą się z życiowymi problemami? Ja uważam, że najlepszą metodą jest połączenie farmako i psychoterapii, bo działamy wielokierunkowo. I dziwię się trochę osobom, które ślepo wierzą w cudowne kapsułki szczęścia.

 

Zgadzam się z każdym zdaniem.

Stawianie latami wyłącznie na leki to jak leczenie zepsutego zęba lekiem przeciwbólowym. Bierzesz lek, ząb nie boli a w środku dalej zepsuty, bo działasz jedynie na ból, czyli objaw a nie na to co jest bezpośrednią przyczyną tego bólu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najistotniejsze podobieństwo dotyczy występowania, zarówno w depresji jak i nerwicy, lęku. Lęk jest podstawowym, osiowym objawem nerwicy, ale jest też stałym objawem depresji. Zarówno w nerwicy jak i depresji mogą występować różne rodzaje lęku: lęk paniczny, lęk społeczny (fobia społeczna), lęk anankastyczny i natręctwa, lęk o swoje zdrowie (hipochondryczny) i inne. W obu tych stanach mogą też występować objawy pokrewne lękowi: nadmierne obawy i wątpliwości, trudności z podjęciem decyzji i zobowiązań, niepokój ruchowy i inne. Dlatego występowanie jednego z powyższych objawów lękowych lub pokrewnych lękowi może wskazywać zarówno na depresję jak i nerwicę.

 

Wspólne dla depresji i nerwicy są także: nerwowość, drażliwość, gniewliwość, impulsywność, większe napięcie psychiczne, trudność w odprężeniu się i wypoczynku.

 

Jest cała grupa objawów jak typowy dla depresji obraz zaburzeń snu, spadek napędu (podstawowej energii), zależność różnych objawów od pory dnia, które występują u osób z depresją, a w nerwicy nie mają miejsca. Można powiedzieć, że ciało, organizm jest w depresji w większym stopniu rozregulowane niż ma to miejsce w nerwicy. Dlatego depresja bardziej zasługuje na uznanie jej za chorobę, gdy nerwica może być traktowana, przynajmniej w wielu przypadkach, jako problem życia i osobowości. Ma to ważne skutki dla proponowanego sposobu pomocy. W nasilonej depresji niezbędne jest leczenie farmakologiczne (leki przeciwdepresyjne), w nerwicy podstawowym sposobem pomocy pozostaje psychoterapia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego depresja bardziej zasługuje na uznanie jej za chorobę, gdy nerwica może być traktowana, przynajmniej w wielu przypadkach, jako problem życia i osobowości

Powiedź powyższe ludziom, którzy latami leczą się z nerwicy, a tylko jak przez mgłę pamiętają jak to było kiedy było "normalnie". Jak dla mnie nie ma co się czepiać osobowości jako przyczyny. Raczej osobowość może być czynnikiem sprzyjającym. Tak samo jak w depresji z resztą.

 

I z tego co kojarzę to i nerwica i depresja to zaburzenie psychiczne, a nie choroba psychiczna. Ale jeśli się mylę niech mnie ktoś poprawi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kokojoko, nie da się postawic tylko na psychoterapię...jeżeli wybuchasz bez powodu, po prostu wstajesz z łóżka i jest tak a nie inaczej i mysli nie mają na to wpływu, to nie dojdziesz dlaczego tak a nie inaczej.

tak samo z depresją. a z fobią to juz w ogole- myslisz ze na lęk mozesz wpłynąć siłą mysli i pracą nad emocjami? nie możesz.

myslisz ze fobię społeczna da się przezwyciężyć ćwicząc sytuacje, które powodują lęk? juz to przerobiłam- to nic nie daje.i nie o lęk tylko tu chodzi.

mając tak rozklekotany organizm po traumie w dupe mozna sobie wsadzic racjonalizowanie i dochodzenie do krętych prawd.jezeli masz ochotę kogos zabić, bo ubzdurało Ci się,ze nie traktuje on Cie tak jak powinien to nic nie da mędrkowanie nad relacją z tą osobą, bo zycie jest za krótkie zeby tracic czas na pierdoły i na wynaturzenia/paranoje psychiki.

pogrzebałam swoją nadwrazliwość zywcem i bardzo dobrze się z tym czuje, ale Ty mozesz nie rozumieć, bo może nie czujesz tak intensywnie, ze blagasz tylko o to, by nic nie czuć i byle pierdoła nie trafia Cie tak,ze planujesz zemstę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jeżeli wybuchasz bez powodu, po prostu wstajesz z łóżka i jest tak a nie inaczej i mysli nie mają na to wpływu, to nie dojdziesz dlaczego tak a nie inaczej.

tak samo z depresją. a z fobią to juz w ogole- myslisz ze na lęk mozesz wpłynąć siłą mysli i pracą nad emocjami? nie możesz.

myslisz ze fobię społeczna da się przezwyciężyć ćwicząc sytuacje, które powodują lęk? juz to przerobiłam- to nic nie daje.

zima, zapomniałaś napisać, że w Twoim przypadku nic nie daje. Bo ja osobiście znam osoby, które mają i fobię społeczną i depresję i leczą się tylko psychoterapią. Dodam, że z pozytywnymi skutkami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie da się postawic tylko na psychoterapię...

da się, nawet u mnie po latach ćpania leków.

jeżeli wybuchasz bez powodu, po prostu wstajesz z łóżka i jest tak a nie inaczej i mysli nie mają na to wpływu, to nie dojdziesz dlaczego tak a nie inaczej.

Dojdziesz.

myslisz ze na lęk mozesz wpłynąć siłą mysli i pracą nad emocjami?

Oczywiście,że tak.

myslisz ze fobię społeczna da się przezwyciężyć ćwicząc sytuacje, które powodują lęk?

To jeden ze sposobów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zima, osiągnięcia mają spore. Jedna dziewczyna z osoby całkowicie wycofanej (nie była w stanie poprowadzić prezentacji, odezwać się do prowadzącego, porozmawiać z osobą z grupy, której nie znała) stała się osobą lękliwą, ale dającą sobie samodzielnie radę. Jest w stanie załatwić coś w Urzędzie czy na uczelni, znalazła paru przyjaciół i coraz bardziej się rozwija.

Druga osoba, z fobią społeczną, depresją, PTSD i jeszcze paroma sprawami, jest w stanie nawiązać zupełnie normalne relacje z ludźmi, kiedy trafia do grupy nowych osób nadal jest poddenerwowana, ale jest w stanie tam pójść i wytrzymać. Wyrwała się z patologicznego domu, znalazła pracę, ma faceta. Jest setki kilometrów dalej niż w momencie, kiedy Ją poznałam. I to wszystko tylko dzięki terapii, bo leków żadnych nie brała.

Więc da się i nie mów, że nie.

Pewnie, leki mogą być ułatwieniem, środkiem pomagającym przejść te wszystkie etapy do zdrowienia, ale bez nich też można tego dokonać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zima, to znaczy, że jesteś na dobrej drodze do całkowitego zwyciężenia nad fobię, depresją czy co tam Ci dolega.

Chciałaś przykładu, to Ci podałam, że z osób, które same nie były w stanie praktycznie niczego wykonać, jedna z nich przez długi czas w ogóle nie wychodziła z domu, potem tylko na terapię, da się stać osobą w miarę normalnie funkcjonującą w społeczeństwie tylko za pomocą terapii. Leki są tylko wspomagaczem, nie na odwrót.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niosaca_radosc, módl się? eeeee......mam chęć do wyleczenia. pójdę do jakiegos szarlatana, który mi się spodoba-zahipnotyzuje mnie odpowiednio i konsekwentnie wtłaczając do mojej podświadomości nowe scenariusze...

albo pojde na elektrowstrząsy- to moze byc calkiem przyjemne.konkretne telepki...mmmmmm.....

leki nigdy nie przestaja dzialac...zazdroscisz mi :P:P:P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zima, przestają działać. Organizm wyrabia sobie na nie tolerancję i najpierw trzeba brać coraz większe dawki, a potem zmieniać. A ze zmianą leków różnie bywa. Czasami 6 tygodni się męczysz, a lek nie zaskoczy i dalej jesteś na dnie. Problem pojawia się kiedy czwarty z rzędu lek nie chce zaskoczyć. Co wtedy?

Ja nie neguję leków. Po coś są i pomagają. Mnie także wyciągnęły praktycznie już z tamtego świata. Ale nie jestem naiwna i zdaję sobie sprawę, że one nie rozwiążą moich problemów, bo działają tylko na objawy. W fobii społecznej działają na lęk - człowiek nie odczuwa lęku albo odczuwa w znacznie mniejszym stopniu i jest fajnie, ale nie jest nawet o milimetr bliżej rozwiązania przyczyn tego lęku. W efekcie skazany jest na farmakologię do końca życia, co jak mówiłam, może w końcu nie zdać egzaminu.

A o chęci do wyleczenia mówiłam w kwestii terapii. Nie chcesz iść na terapię, więc terapia Ci nie pomoże. Proste.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a jakie konkretnie leki bralas?

było ich wiele, ale najczęściej wenlafaksyna i benzodiazepiny.

 

-- 09 paź 2013, 19:38 --

 

Jest jeden jedyny warunek, żeby terapia była skuteczna - chęć pacjenta do leczenia.

No nie tylko. Nurt psychoterapii a jeszcze bardziej osoba terapeuty to też podstawa skuteczności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×