Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nasz wspólny dzienniczek uczuć! ;-)


Gość Monar

Rekomendowane odpowiedzi

Czuje cmy w brzuchu, tak jakby ekscytacje, ale podejrzewam, ze to tylko wiecej strachu.

Ja coś dziwnego w brzuchu odczuwam zazwyczaj w sytuacjach, gdy się czegoś nie mogę doczekać, albo gdy o jakiejś konkretnej godzinie miało się coś wydarzyć lub miał ktoś przyjść i z nieznanych mi powodów to wydarzenie się opóźnia lub ktoś się spóźnia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

poem, to zupełnie tak jak u mnie.

Dopiero na terapii uświadomiłam sobie, że jest to moim problemem, nad którym będziemy pracować.

Na razie za zadanie dostałam obserwację siebie jak odczuwam smutek :roll:

 

Ja ze swojej terapii nic nie wyciągnęłam.

 

Do tego, że "brak emocji" jest moim problemem, doszłam sama. Chyba więcej jestem w stanie zrobić sama niż licząc na terapię. Znaczy wiem, że terapia w dużej mierze może polegać na własnej pracy nad sobą, jednak u mnie to tak nie wyglądało. Teraz czekam na wolny termin w ośrodku psychoterapii i jakoś przez pewien czas wydawało mi się, że dopóki nie zacznę chodzić na sesje to mogę nic nie robić... Ale to chyba nie tak...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak już kiedyś pisałem uczuć u mnie mało, na tym polega jedno z moich głównych zmartwień. Uczucie pustki, czarnej dziury, nieistnienia, alienacji i anihilacji. Czasem staram się ją zapełnić, ale z pustego i Salomon nie naleje. I do tego uczucie przemijania i powolnego rozkładu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak już kiedyś pisałem uczuć u mnie mało, na tym polega jedno z moich głównych zmartwień. Uczucie pustki, czarnej dziury, nieistnienia, alienacji i anihilacji. Czasem staram się ją zapełnić, ale z pustego i Salomon nie naleje. I do tego uczucie przemijania i powolnego rozkładu.

 

Do tego jeszcze bezwartościowość, bezużyteczność, bezradność i smutek. Ogromny smutek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do tego, że "brak emocji" jest moim problemem, doszłam sama.

Na terapii powinnismy dochodzic sami do pewnych wnioskow. Na tym polega praca na terapii...przepracowujesz problem a potem sama wyciagasz wnioski, sama szukasz rozwiazan, sama pracujesz nad zmiana. Terapeuta to tylko przewodnik ktory czuwa zeby wnioski byly sluszne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do tego, że "brak emocji" jest moim problemem, doszłam sama.

Na terapii powinnismy dochodzic sami do pewnych wnioskow. Na tym polega praca na terapii...przepracowujesz problem a potem sama wyciagasz wnioski, sama szukasz rozwiazan, sama pracujesz nad zmiana. Terapeuta to tylko przewodnik ktory czuwa zeby wnioski byly sluszne

 

Sęk w tym, że na terapii właściwie nic nie przepracowałam. Od jej zakończenia minęły dwa lata, przez ten czas trochę się w moim życiu zmieniło i czuję, że dopiero teraz potrafiłabym mówić ciut więcej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niby jestem na nowej drodze swego zycia, ale jeszcze mam takie ciągnięcia do starych schematów, bo tam było mi zawsze najbezpieczniej. Tak jak mi terapeuta mówił, kiedyś te zachowania - uciekanie w "coś" było dla mnie azylem, dziś jest jak kula u nogi. Ano, zdarzają się i słabsze chwile..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuję się dobrze (jestem bardziej zrelaksowana, swobodna, odczuwam ulgę), gdy nie duszę w sobie wszystkich myśli.

I gdy ktoś mnie słucha i bierze pod uwagę to co mówię, jakieś zmiany są wprowadzane dzięki mnie - czuję się podbudowana (i zadziwiona, że mój pomysł nie był zły u że w ogóle ktoś mnie słuchał). Zwykle bym się tym nie chwaliła i nie brała pod uwagę tego rodzaju uczuć, zapomniałabym, bo jak ja tak mogę, no ale... Uczę się :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuję się dobrze (jestem bardziej zrelaksowana, swobodna, odczuwam ulgę), gdy nie duszę w sobie wszystkich myśli.

I gdy ktoś mnie słucha i bierze pod uwagę to co mówię, jakieś zmiany są wprowadzane dzięki mnie - czuję się podbudowana (i zadziwiona, że mój pomysł nie był zły u że w ogóle ktoś mnie słuchał). Zwykle bym się tym nie chwaliła i nie brała pod uwagę tego rodzaju uczuć, zapomniałabym, bo jak ja tak mogę, no ale... Uczę się :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

wczoraj totalny atak paniki...

 

czuję się jak w rozpędzonym pociągu... tulenie i głośna muzyka pomaga...

 

sprawy nabierają tempa; tylko coś tu q... z moimi lekami nie tak, czuję się jakbym nonstop jechała na spidzie, mam dośc!!! o 15tej wizyta u lekarza... chyba to połączenie abilify - citronil - tegretol nie teges...

 

w ogóle, stwierdziłam że chcę to odstawiac... boję się że zajdę w ciążę a nie chcę narażac dziecka na ciężkie schorzenie neurologiczne, z bliskości fizycznej nie zrezygnuję, a każda metoda zapobiegania ciąży ma margines błędu... tak, lepiej byłoby gdybyśmy mieli bardziej stabilną sytuację ekonomiczną, nie odstawię z dnia na dzień ale pogadam o tym dziś z lekarzem; chciałabym za rok-do dwóch byc czysta i przejśc do naturalnych metod,jakiś ziół tyu dziurawiec; czuję się teraz jak narkomanka... wolę psychoterapię od leków... smuci mnie że mój nastrój jest wytworem chemii... smuci i wk... poza tym, wciągnęłam się w nurt antypsychiatryczny, nie jestem skrajna żeby nie uznawac chorób, ale jestem wolnym człowiekiem i mam dośc chemii która powoduje tyle skutków ubocznych... przytyłam przez te cholery jakieś 30 i parę kilo od 2005 roku :evil::evil::evil::evil:

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak mnie to wkurza! Wczoraj była kłótnia, że "nigdy mnie nie było i mnie nie ma" że "nic nie robiłam i nie robię"

A jak dziś rano się pocięłam, nikt z rodziny o tym nie wie, i jak zaczęłam milczeć, nie odzywać się, to ojczulek (bo on wczoraj się ze mną kłócił tak naprawdę) zrobił się taki miły, po południu jedzenie z mc donaldsa (oczywiście nie ruszyłam!), wracam do domu wieczorem, a tu nagle coś wstawione na podobę ściany (4 miesiące się za to zabierał) no i teraz do mnie podszedł i chyba jakieś usb mi dał. Nawet nie spojrzałam. Bo nie zamierzam i tak się odezwać, za bardzo zostałam zraniona, by bez słowa "przepraszam" się obeszło.

Niczym mnie nie przekupi.

 

Potrzebuję pieniędzy. Np. na bilety do szkoły, do terapeuty, do koleżanek, znajomych... Ale jakoś dam sobie radę. Pomimo, że w portfelu mam 18gr.

 

Czuję się zagubiona!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj nie wytrzymałam po telefonie od rodziny i się pocięłam, dawno tego nie robiłam... wkurza mnie to namolne namawianie na powrót do miejscowości rodzinnej... robię co mogę by znaleźc tu gdzie jestem pracę, od stycznia byłam na kilku rozmowach, parę telefonów spalonych na tym że nie mam książeczki sanepidowskiej... czułabym się w tej miejscowości fatalnie, wydaje mi się że wszyscy tam widzą jaka jestem zła (nie wiedząc o mojej burzliwej przeszłości)... tam wtrącaliby się na każdym kroku w moje życie; a jak by przyszło do dziecka będzie jazda, bo my z narzeczonym nie będziemy chrzcic niemowlęcia, nie damy dziecku wychowania religijnego, nie będzie tych wszystkich głupot według których kobieta to ktoś gorszy...

 

narzeczony to widział - toc to jakby mnie kot podrapał, niegroźne...

 

muszę tam pojechac, choc boję się że znowu będą złośliwości, przygryzki, będzie na pewno namolne namawianie do powrotu i między wierszami że mój wyjazd stamtąd to było cholera wie jak złe rozwiązanie...

 

dzwoniłam do swojego psychiatry, początkowo ten wyjazd mi odradzał, ale jak się uparłam to mówił bym skupiła się na dobrych sprawach - a to rodzeństwo, a to zwierzęta, a to babcia...

 

ten parszywy telefon był jakieś 3 godziny po tym...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michuj, ja niestety nie...

 

 

 

Fizycznie i psychicznie czuję się kiepsko, bo znów miałam mały atak bólu brzucha, powoli przechodzi, ale jednak jeszcze coś takiego we mnie jest ciężkiego...

Zauważyłam, że czuję się gorzej tj. bóle brzucha, mocne bóle głowy itp. odkąd nie chodzę do terapeuty. Dziwne. No także coraz mniej o sobie wgl o czymkolwiek mówię, przyjaciele mnie zawiedli... Także jedyna moja szansa, to ten wyjazd na studia. Mam nadzieję, że tam moje życie się odmieni o 180stopni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja chyba w pewnym sensie jestem jakby robotem pod kątem okazywania bliskości, miłości, ponieważ ani nie umiem, ani nie palę się, by umieć te uczucia okazywać. Zastanawiałem się, kto w mojej rodzinie mógł nie okazywać tych uczuć (w sensie nikomu) i do głowy przychodzi mi tylko mój dziadek i brat mojej matki. Może mam to po którymś z nich odziedziczone genetycznie, nie wiem.

 

-- 06 maja 2013, 22:14:01 --

 

Bo mój ojciec mi tych uczuć nie okazywał (ale mojej matce czasem okazywał, matka ojcu czasem też), matka mi okazywała częściowo, zaś babcia okazywała mi chyba normalnie. No a ja już od dziecka nie okazywałem takich uczuć nawet tej babci i dlatego nie wiem, czy ta niemożność wynika z wychowania, czy raczej mam ją wrodzoną z jakichś powodów, np. odziedziczoną genetycznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×