Skocz do zawartości
Nerwica.com

Terapia


Gość Monar

Rekomendowane odpowiedzi

vik, no wiesz, też jestem dorosła, jak on to mówi "młoda dorosła" :D

Monar, to ja jestem taka "starsza dorosła" ;)

 

hymm... a Ty też swojemu powiedziałaś, że jest dla Cb ważny ?

powiedziałam mu, że się przywiązałam, ale że się z tego nie cieszę, a jeśli kiedyś się ucieszę to może mu powiem. No to on się wtedy ucieszył, bo stwierdził, że przecież byłoby przyjemnie gdyby tak się stało. Ale ja ciągle mam w myślach to, że kiedyś się rozstaniemy i nie chcę się przywiązać za bardzo. Chociaż podobno na razie do rozstania daleko i wg niego to nie będzie takie rozstanie jak moje wcześniejsze, w których dostawałam kopa. Tylko, że tak, nie będzie łatwo, ale jednak nie będzie to "kop". Trochę to pocieszające.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może powinnaś zmienić terapeutę na terapeutkę??? Może byłoby inaczej...

Żartujesz?! Nie znoszę bab. On albo nikt inny.

 

-- 08 gru 2012, 18:13 --

 

Moze dlatego nie chcesz lub nie potrafisz znaleźć sobie faceta, bo wg twojej podświadomości już go masz???

Do terapeuty chodzę od końca maja, a od roku już nie podobają mi się faceci, nie chcę miec z nimi aż tak bliskiego kontaktu, przyjaciele ok, ale na chłopaka żaden się nie nadaje, i ja się nie nadaję.

 

-- 08 gru 2012, 18:14 --

 

ja ciągle mam w myślach to, że kiedyś się rozstaniemy i nie chcę się przywiązać za bardzo.

no własnie, ja też... :(

mój stwierdził, że jak już nie będę go potrzebować i jak spotkamy się na ulicy, to będzie właśnie tak "przyjemnie", ale ja nie sądzę... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałam dzisiaj robiony test NEO -PI -R...już się boję co tam wyjdzie :zonk:;)

miał to ktoś robione?

w ogóle pani psycholog stwierdziła, że trochę ją 'przeraziło' to, że z uśmiechem na ustach mówiłam o próbie samobójczej sprzed 7 lat (nie żeby mnie to bawiło, jakoś tak nieświadomie się uśmiechałam ;) ) i że trzeba będzie nad tym popracować, bez względu na to co wykaże diagnoza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no ta moja też jest terapeutką ;) z tym, że ja na razie jestem na diagnozie a nie na terapii, terapię zacznę prawdopodobnie w lutym dopiero, bo jeszcze 2 wizyty kobieta chce przeznaczyć na diagnostykę, żeby być pewną;)

a to co ja miałam dzisiaj robione to to jest jakiś kwestionariusz osobowości ;) za 2 tygodnie będę miała jakiś test emocji czy coś takiego :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

leaslie, ja żadnej diagnostyki nie miałam. gadałam i facet sam dochodził do tego, jakie mam "objawy".

po to gadamy... po co ten test to ja nie wiem...

takie kwestionariusze osobowości to ja na PP miałam w szkole.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no u mnie diagnostyka jest dlatego, że mi każdy lekarz/psycholog wystawiał inną diagnozę. jeden twierdził, że ja mu mówię to co on chce usłyszeć i że to nie ja mam problem tylko ci co mnie do niego wysłali, drugi twierdził, że to zaburzenia konwersyjne, trzeci jeszcze coś innego i tylko ładowali we mnie leki, które i tak nie działały.

teraz trafiłam po części dzięki studiom na konkretnych ludzi, lekarka psychiatra mnie skierowała najpierw na diagnostykę do psychologa i osobno do kardiologa, a nie od razu na terapię, bo jak sama stwierdziła ona nie jest do końca pewna czy moje objawy mają podłoże psychogenne czy może przyczyna leży gdzieś indziej bo jednak nie mam typowego obrazu omdleń psychogennych a moje wyniki badań chwilami pozostawiają trochę do życzenia (nieprawidłowe eeg, tachykardia, niskie ciśnienie, morfologia nieprawidłowa) i nie chce mnie truć niepotrzebnymi lekami.

co innego gdy sytuacja jest jasna i nie ma wątpliwości, wtedy zgadzam się diagnostyka niepotrzebna ;) ale ja na wypisie ze szpitala sprzed pół roku mam wpisane 3 różne, niezwiązane z sobą diagnozy a żaden lekarz/terapeuta nie jest alfą i omegą, żeby po jednej 45 minutowej wizycie stwierdzić od tak sobie co jest :P

 

a odnośnie tych właśnie kwestionariuszy, wątpię czy miałaś takie kwestionariusze jak MMPI, czy ten co ja właśnie dzisiaj miałam, bo wyniki ich umieją interpretować tylko psycholodzy/psychiatrzy, a samych kwestionariuszy osobowości jest pierdyliard ;) a moja terapeutka stwierdziła, że chce tymi kwestionariuszami potwierdzić swoje przypuszczenia i swoją diagnozę , której mi jeszcze nie ujawniła :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja na ostatniej terapii byłam dzielna i na wstępie powiedziałam terapeucie że ma mnie na początku zajęć informować że skończymy wcześniej. Bo jak tak nagle kończymy to się czuję wyrzucona, mało ważna,

Przy okazji przeanalizowaliśmy sobie to czy mam tak w innych okolicznościach czy tylko u niego....Nawet nie wiecie, jak ja się bałam mu to powiedzieć :oops: Bałam się że jak mu powiem to mnie wyrzuci i każe nie wracać :shock: Myślę, że podświadomie oczekuję od niego reakcji takich jak u mojego ojca :?

Potem rozmawialiśmy o świętach czy lubię je czy nie i dlaczego. Jak zaczęłam mówić o traumie z dzieciństwa jaką dla mnie było generalne sprzątanie całego domu przez dwa tygodnie przed świętami to aż głos podniosłam z wściekłości, na co mi zwrócił uwagę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja na ostatniej terapii byłam dzielna i na wstępie powiedziałam terapeucie że ma mnie na początku zajęć informować że skończymy wcześniej.

Jestem pod wrażeniem :great::great::uklon:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Płaczę na terapii...

 

Jak tylko wchodze do gabinetu mam ochotę ryczec!!

 

Moja Psycholog mowi, że to tlumione uczucia z dziecinstwa..że wtedy musialam byc silna i nie pokazywalam uczuc a teraz to się odblokowuje....

....że teraz moje wewnętrzne dziecko wypłakuje te emocje..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gunia76, i co myślisz o tym?

Postanowiłam iść. Chociaż teraz gryzę się z myślami, jak o tym powiedzieć m. Kurde, niby nie mam powodów do obaw, ale ogólnie mam blokadę . Nie potrafię Poruszać z m. ani z nikim trudnych tematów... Jak szłam na indywidualną terapię to m. nie był zadowolony. Jakby był zazdrosny, albo bał się... teraz ja się boję ze on znowu będzie się bał, albo że będzie się ,,foszył,,Na razie powiedziałam siostrze...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Postanowiłam iść.

Fajnie! :great:

 

 

Ja dziś postanowiłam wyjść wcześniej do terapeuty, wezmę książkę, usiądę na korytarzu, czekając, zacznę czytać.

Może nie będę się tak stresować...?

 

-- 20 gru 2012, 13:32 --

 

Byłam niewiele przed czasem. Trzymał mnie 1,5h. Rozmawialiśmy o tym, że jestem uparta, że zawsze mam rację. :P Powiedział, że jestem pyszna. Ale jak mogę być pyszna, skoro mam złe zdanie o sobie?! Powiedział, że jestem nietolerancyjna. A ja jestem! Bo słucham czyichś opinii, tylko się z nimi nie zgadzam i po prostu mówię to i pokazuję. Mówiliśmy o świętach. Ze nie będę ich mieć. Zaprosił mnie do Domu Dziecka na Wigilię. O.o Oczywiście nie skorzystam. Ale fajnie, że okazał chęc pomocy. Mówiliśmy o tym, że boję się coraz bardziej domu. Mówiliśmy o szkole, pracy - mówił, że ma prace dla mnie w takiej restauracji, no ale nie skorzystam... Rozmawialiśmy o biciu. O przemocy fizycznej. Jednym zdaniem - było ciężko.

Jeszcze gadałam, że on mi niemiłych rzeczy nie mówi, to zaczął mówic. I fajnie. :D

Choc i tak najwięcej to komplementów.

Podsumowaliśmy cały rok. Co się zmieniło, we mnie, w domu... Ogólnie dużo gadaliśmy, dużo czasu mi poświęcił. :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzymał mnie 1,5h.

 

zazdroszczę, że możesz sobie tak bez problemu przeciągnąć spotkanie ;) u mnie raczej nie ma o tym mowy, 45 min, no max 50 i koniec. A po nowym roku jak przejdę na NFZ to spotkania jeszcze krótsze, bo 30 min.

 

mam już temat na następne spotkanie :twisted:

na bank kobieta będzie zainteresowana bo już ostatnio się dopytywała, ale z przyczyn niezależnych ode mnie nie mogłam jej nic powiedzieć :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wczoraj na terapii omawialiśmy moje wybuchy podczas sprzątania.Miałam się zastanowić dlaczego wpadam w szał w tedy.Zwłaszcza jak sprzątam a dzieci domagają się uwagi.Ja wtedy jestem mega rozdarta bo muszę sprzątać i odtrącam dzieci.Nie mogę poświęcić im czasu odpycham je od siebie każe nie przeszkadzać.Tak samo postępowała moja mama i dlatego mnie to tak boli .Po za tym samo sprzątanie jest przymusem dla mnie Nie jest dla mnie przyjem nością .Zwłaszcza gdy dotyczy sprzątania kuchni i pokoju dzieci który kiedyś był moim pokojem.A mama wymagała w nim mega porządku.Mam się zastanowić bo mogłabym zrobić żeby nie wpadać w szał podczas sprzątania.Na razie przyszło mi jedynie do głowy wynajęcie kogoś do sprzątania razy tygodniu chociaż .Powiedział że to dla mnie trauma z dzieciństwa- samotność, brak uwagi od strony rodziców,zwłaszcza przed świętami. Miałam zająć się sobą. A jak podrosłam to musiałam właśnie sprzątać, na co nie miałam ochoty ale nie potrafiłam się sprzeciwić. Musiałam wyciagać pajęczyny z kaloryferów, szorować drzwi i lamperie w kuchni oraz dolne szafki. Nikogo nie obchodziło że brzydziłam się tych pajęczyn, oraz tych oblepionych tłuszczem szafek i lamperii :? Dlatego teraz tak reaguję. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gunia76, z czasem moze zmienisz priorytety... i sprzatanie stanie sie mniej wazne od dzieci. U mnie tez byly sytuacje z corka kiedy z automatu zachowywalam sie jak moja matka ale zapalala mi sie wtedy czerwona lampka i sama sobie mowilam przestan, robisz jak matka a twoje dziecko czuje sie tak jak ty sie wtedy czulas. z czasem wyeliminowalam te zachiwania a lammpka zapalala mi sie nie po fakcie a juz kiedy chcialam otworzyc usta albo cos zrobic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy sprzątanie nie jest dla mnie ważniejsze niż dzieci...Jest odwrotnie. Trudno to wytłumaczyć... Jak chcę sie bawić z dziećmi i poświęcam im czas to jestem myślami gdzieś indziej, bo myślę co trzeba zrobić w domu ( umyć podłogę, poukładać ciuchy, zrobić obiad na drugi dzień itp. Jak idę to robić natychmiast mam ochotę to walnąć w kat i iść jednak do dzieci bo nieszczęśliwe, bo znowu same się sobą zajmują...ale poczucie obowiazku nakazuje mi siedzieć w tych garach i to jest silniejsze ode mnie.Jak odpuszczę i np zabiorę się jak dzieciaki śpią to m. ma pretensje że nie mogę z nim wieczorem posiedzieć tylko sprzątam.On przyjeżdża koło 19 więc mało się widzimy. Nie mam czasu dla siebie, już w ogóle. Jakiś obłęd się z tego zrobił. Bo po pracy zjadam, robię lekcje z synem bawię się z młodszą córką, Ona się kąpie to bawię się z synem ( 15 minut ale zawsze) potem czytam im książki, oni idą spać i albo już zostawiam wszystko i też idę spać albo biorę się za obowiązki domowe. Jak idę spać to wiadomo, że na drugi dzień trzeba będzie to zrobić. Jak sprzątam z dziećmi albo kiedy jęczą,,pobaw się ze mną,, to mam MEGA wyrzuty sumienia że to robię, ale nie mam innego wyjścia. Te wyrzuty sumienia powodują u mnie agresję, złość na samą siebie, złość na matkę moją, ze nie zajmowała się mną tylko ciągle sprzątała. Terapeuta tłumaczył mi że osoby chore na schizofremię właśnie bardzo często MUSZA nieć posprzątane, poukładane i ze to nie jest wina mojej mamy, ze ciągle sprzątała, tylko jej choroby. Nie mogła inaczej. Dlatego na prawdę rozważam czy kogoś nie znaleźć sobie do pomocy chociaż raz na tydzień... może to by jakoś pomogło mi się pozbierać... Albo jakiś plan dzieciom ustalić, zeby wiedziały , że np od 17 do 18 jestem do ich dyspozycji, bawimy się razem, a od 18 do 19 sprzątamy razem, potem kolacja , czytanie i spać... Muszę to wszystko przemyśleć, bo to poczucie winy mnie wykończy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gunia76, ja Cie doskonale rozumiem bo dopiero od niedawna nie czuje przymusu szorowania domu i potrafie rozkladac prace na kilka dni. Kiedys w wolny dzien zaczynalam rano i nie przestalam dopoki wszystko nie lsnilo a zdarzalo sie ze w nocy.

Mysle, ze dasz rade to przepracowac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałam wczoraj terapię. Rozmawialiśmy między innymi o wstydzie. Miałam się zastanowić co czuje jak widzę bałagan w domu i mam odrazu przymus sprzątania.Właśnie czuje wstyd.Ze jest bałagan.Ze nad tym nie panuję.A wiadomo ze jak są dzieci to przeważnie jest bałagan.Ale ja właśnie się wstydzę.Na wierzchu ma być porządek.Przypominało mi się jak matka do mnie Mówiące masz w pokoju bałagan- wstydź się. I tak mi widocznie zostało.Siedzi we mnie wstyd za cały bałagan w domu. Wstyd że nie daję rady tego ogarnąć, że mimo iż ciągle sprzątam i sprzątam ciągle jest bałagan. Bo ciuchy porozwalane, bo podłoga zadeptana, bo w szafkach mimo że dopiero posprzątałam znowu wszystko się wali. Że góra prania rośnie niemiłosiernie, a nawet jak uda mi się poprać to rośnie góra ciuchów do poukładania... A ja w tym wszystkim czuję się coraz bardziej zagubiona , czuję że poległam. Ja, która zawsze wszystko robiła super i która zawsze była najlepsza ( w szkole, w pracy-dalej jest) a w domu w rodzinie poległam na całej linii. I za to mi wstyd. Nie tylko za bałagan, za to że jestem do kitu jako matka też. Czyli odkryłam co mnie boli tak najwięcej....Co mnie zatruwa od środka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gunia76, chętnie poszłabym przypilnować tego "bałaganu". Wiem, że przesadzasz z tym bałaganem, bo to, że rośnie kupa ciuszków do prania, to NORMALNE, bo nie chodzisz naga (chyba, że chcesz wyeliminować problem z praniem... to dobra opcja ! :) ), Twój mąż i dzieci także... Ponadto - czy Twój mąż pomaga Ci w porządkach? Daj mu sobie pomóc. Jedna osoba nie może robić wszystkiego. W przyszłości będziesz mogła również angażować w to dzieciaki. :smile: I będzie Ci lżej. Ale wiesz, że Perfekcyjną Panią Domu nie musisz zostać, każdy ma prawo na odpoczynek, na to by mieć gorszy dzień, na chwilowy bałagan. By było idealnie w każdej sekundzie Twojego życia - to NIEWYKONALNE. NIE BYŁAŚ idealna, NIE JESTEŚ i NIE BĘDZIESZ IDEALNA. Nawet jak ktoś jest w czymś dobry, ma hobby, talent, to nigdy nie jest idealny, nie ma ideału, zawsze można coś poprawić, doczepić się do czegoś...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×