Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

To znaczy tutaj akurat sytuacja wygląda inaczej, bo ja czytałem wszystkie jego, tam było że, on te receptory, jaki układ za co odpowiada...

kurde jakoś nie mogę się wysłowić Arahjo :105::105::105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BrakPomysluNaNick01,

 

Jak psychiatrzy rozłożą ręce to zaloguj się na hyperreal i skontaktuj się z użytkownikiem "Johnyha", na serio, poczytaj sobie jego posty na tamtym forum, niejednego już na prostą wyprowadził, ma ogromną wiedzę. Są tam zresztą też inni znachorzy ;)

Ta, ku*wa! :D JohnyHa i cudowne właściwości kurkumy, cynamonu, pieprzu czarnego, cayenne ... (czym on tam jeszcze "leczył" ludzi ? :P) :D Przećpaniec jakich wielu, tylko że z rangą kompetentnego - ci "kompetentni" takie same skończone ćpunery jak reszta, tyle że więcej postów najebali/są dłużej na forumie ...

 

A już największą bekę mam, że znajdują się typy, skłonne płacić za jego "konsultacje" ... - nosz kurwa :D

 

Holik, Korzystasz z pomocy Hyperreala? :mrgreen:

Ej, masz coś do Hyperreala ?! :D;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...albo pod napletkiem...

spróbuj domestosem.podchloryn sodu nie uczy uodporniania się żadnych szczepów bakteryjnych i ich mutowania w przeciwieństwie do wszelakich antybioli.żołądz od razu zmieni woń na znośniejszą z uwagi na sterylność.zniknie serek spodlaski

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mydło wydaje się mniej hardcorowe :D

ale przecież mydło nie zabije bakterii i woń żołędzie szybko wróci do "normy" po pierwszej mikcji czy ipsacji,jak myślisz dlaczego na kanałówkach płuczą zęby w środku podchlorynem sodu a nie mydłem w płynie?strepanowane zęby z "pulpitis" i "periodontitis " drugiego i trzeciego stopnia walą na cały gabinet i czują to nawet pacjenci w poczekalni, jeszcze gorzej niż brudny żołądz.dlaczego?bo tyle tam bakterii w miazdze zęba i w kości szczęki.nie mówiąc o bólu ktory nie daje spać mowić i jeść i hiperpireksji po rozsiewaniu owych bakterii z zęba do krwioobiegu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...albo pod napletkiem...

 

kiedyś niedokładnie umyłam ręce

 

nieboszczyk, zawsze się zastanawiałam czy zęby domestosem traktują :> i wypełnienia robią tak jak się tipsy robi :> btw, mydło robi się z "kreta", teoretycznie. kret rozwali białko to i bakterie zabije. chyba tak to działa?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...albo pod napletkiem...

 

kiedyś niedokładnie umyłam ręce

 

nieboszczyk, zawsze się zastanawiałam czy zęby domestosem traktują :> i wypełnienia robią tak jak się tipsy robi :> btw, mydło robi się z "kreta", teoretycznie. kret rozwali białko to i bakterie zabije. chyba tak to działa?

tak.mydło można zrobić z kreta.kret to wodorotlenek sodu(soda kaustyczna)wystaczy dodać denaturatu,słonej wody,smalcu,jakichś pachnideł,zagotować to,potem dać do ostygnięcia i na powierzchni zbierze sie warstwa surowego mydła.można ją zebrać,przetopić i wlać do foremek,np pudełeczek od zapałeczek.a to czym traktują zęby na kanałóce to podchloryn sodu(droższa wersja domestosu).gutaperkę wciskają w kanały jak tipsy?bk ja wiem?wiem że wciskają i upalają rozgrzanym do czerwonosci drutem.taki gorący drut ci wkładają do gęby a ty ani drgnij.czujesz sie wówczas jak jakiś krematoryjny niedopałek.planujesz tak leczyć swoje zęby mądrości?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nieboszczyk samodzielnie leczyć, z lusterkiem w gębie :) Nie planuję, choć moja dentystka ma słaby wzrok i dzięki lusterku mówię jej które plomby źle siadły i zachodzą na czarno XD

 

Zakładając, że soda jest czysta to na co denaturat i sól? Jutub pokazuje miksy wody, sody i oleju jako wersję podstawową i całość nadaje się od użycia, nic nie zbierają, nic nie odrzucają.

Tipsy, bo plomby światłoutwardzalne :> i fleczer, (cokolwiek to jest) ma kruchość podobna do akrylu. Zawsze mam takie skojarzenia u dentysty ^^'

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nieboszczyk samodzielnie leczyć, z lusterkiem w gębie :) Nie planuję, choć moja dentystka ma słaby wzrok i dzięki lusterku mówię jej które plomby źle siadły i zachodzą na czarno XD

 

Zakładając, że soda jest czysta to na co denaturat i sól? Jutub pokazuje miksy wody, sody i oleju jako wersję podstawową i całość nadaje się od użycia, nic nie zbierają, nic nie odrzucają.

Tipsy, bo plomby światłoutwardzalne :> i fleczer, (cokolwiek to jest) ma kruchość podobna do akrylu. Zawsze mam takie skojarzenia u dentysty ^^'

taaaaa.jeżeli twoja dentystka to stara babcia mocno po 70 z klinicznym pracoholizmem i jaskrą/retinopatią cukrzycową bądz zapaleniem i zanikiem nerwow wzrokowych po alkoholach nieznanego pochodzenia czy kto ją tam wie która z jednego z pokoi w swoim mieszkaniu zrobiła sobie gabinet,potrafi jedynie wyczyć że pacjent przed chwilą zapalił papierosa i która leczyła kanałowo zęby w czasach 2 wojny światowej i którą zapewne za 2 lata zobaczysz na pobliskim cmentarzu jako jej imię i nazwisko na jednym z nagrobków to na co czekasz?aż jej sie łapa zatrzęsie kiedy bedzie trzymała włączoną wiertarke w twoim zębie?dżizes... trupson dentysta.do tego ją uczysz jak sie zakłada plomby.no bywają konowały którym dobry tata załatwił lewe dyplomy bo większośc lekarzy z prawdziwego zdarzenia ma już obywatelstwo amerykańskie i angielskie.jeżeli nie chcesz kruchych "tipsów" w zębach to zaczekaj aż zostanie tylko 10% objętości zębów i będą wymagały okoronowania.wtedy kup kilka sztabek złota inwestycyjnego w kantorze.jako że jest to złoto 24 karatowe tudzież za czyste jest tak miękkie że da się giąć w rękach.wobec tego musisz też kupić troche palladu,srebra,niklu,cynku,miedzi i dać to do technika aby to przetopił i zmieszał w celu utwardzenia.i będziesz mogła kiedyś swoje zęby opchnąć w lombardzie na czarną godzine kiedy bieda cie przyciśnie.słona woda?utwardza masę mydlaną.co do tłuszczu nie musi być smalec.może byc dowolny tłuszcz.moze byc łój,sadło,słonina,margaryna etc.denaturat?tak było w przepisie w podręczniku chemii pt.otrzymywanie mydła.maziste.wolne,płynne mydła szare,malarskie nie mają słonej wody ani kreta-są robione z wodorotlenku potasu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Możliwe, że mam skłonności maniakalne. Od liceum, szczególnie od związku z byłą dziewczyną. W pewnej traumatycznej dla mnie sytuacji nauczyłem się dysocjować (pamiętam jak stwierdziłem, że wolę zwariować niż cierpieć). Później miewałem histeryczny śmiech.

 

Czasem się nakręcam pozytywnie, trochę wbrew sobie, na przekór cierpieniu które gdzieś tam czuję w środku, tak trochę na wreda :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdecydowany spadek formy i depresja dobija się do głowy. Nie chcę wpuszczać tej miernoty do siebie. Ostatnio mam dramatycznie złą passę w życiu i zawodowym i prywatnym. Liczę, że w lutym karta się odwróci - zmienię pracę na nową (w czwartek mam rozmowę), a od fałszywych przyjaciół będę się trzymać z daleka. Kij im w oko.

Jadę na topamaxie, więc zejście z litu i wejście na topiramat może też ma wpływ na pogorszenie mojego stanu. Uj jeden wie.

(

 

Będzie dobrze. Zawsze po burzy wschodzi słońce :). Aby zdrowie było wtedy wszystko się ułoży.

U mnie też sinusoida w życiu. W pracy w sumie lux.Zaaklimatyzowałem się fajnie w nowej firmie w której pracuje od października. Wyniki lux, ale od maja niestety zawali się branża ze względu na nową ustawę. Plus jest taki ,że nie będą nas spamować gównem na maila ani nie będą dzwonić natrętni telemarketerzy a minus taki ,że wiele młodych ludzi straci pracę i zwiększy się bezrobocie. Każdy kij ma dwa końce. Leki łykam te same od 2,5 roku czyli 0,5 mg Seronilu. Nie łudzę się już ,że mnie to wyleczy. Zmieniłem podejście i staram się zaakceptować życie i zdrowie jakim jest.

Wkurwia mnie obecność coraz większej ilości Ukraińców w Polsce. Dzisiaj szef firmy budowlanej, który wcześniej oglądał pokój dla pracownika chciał mi sprytnie wcisnąć na stancje lokatora. Nie powiedział jednak ,że ten lokator jest Ukraińcem. Zorientowałem się od razu po blachach auta.Przyjechali z tobołami i już zaczął wnosić je na górę. Na górze grzecznie podziękowałem. Niestety z tym szefem wyszła niemała awantura i sporo nieprzyjemności. Oskarżył mnie o rasizm i powiedział ,że "Ukraina to nie dzicz" a ten typo nawet polskiego nie znał. Na koniec życzył mi ,żeby mnie ktoś tak samo kiedyś potraktował jak ja jego pracownika. Mój dziadek który przeżył Wołyń przerwacałby się chyba w grobie.Za kilka lat zrobi się ich plaga tutaj w Polsce. Masa ich jeździ na Uberze, pracują w budowlance, magazynach. Usługi będą tanieć ,ale pracodawcy będą i tak jeszcze zaniżać stawki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sam, sam....

Od zera do bohatera :-)

I widzisz? Mógłbym z tego w miarę normalnie żyć, rozkręcic temat, jest zapotrzebowanie i tak dalej...

Ale...wiadomo. Skoro nie wiesz w jakim stanie będziesz jutro ( najpewniej rozjeebany) , pojutrze, za tydzień, za miesiąc to nie ma najmniejszych szans na jakiekolwiek zobowiązania, terminowośc, powtarzalnośc i konsekwencje w działaniu.

I miast sie naprawdę cieszyć ze zdjęciowych wyczynow to mam mieszane uczucia- kolejna rzecz , ktora mogłbym wdrożyc w życie bedąc przewidywalnym psychicznie.

Ze zdrową konkurencja nie mam szans....

Ot , zwykle chałupnictwo...

Trzeba by było mieć warsztat z prawdziwego zdarzenia, dostawczaka, a przede wszystkim jasny umysł przez większośc czasu.

I siły do działania, oraz brak stałego lęku i czarnowidztwa - co to bedzie, co to będzie jak, co to będzie gdy, co to będzie kiedy....i tak bez końca...

Ech....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

INTEL 1

Dzisiaj mam chyba naprawdę odczucia i przemyślenia. Moja chrzestna powiedziała mi ostatnio, że studia z moimi możliwościami są jak najbardziej w zasiędu, a ja na to sobie dopowiadam: z moimi możliwościami tak, ale czy z moją chorobą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

INTEL 1, jestem pod wrażeniem.

 

INTEL 1

Dzisiaj mam chyba naprawdę odczucia i przemyślenia. Moja chrzestna powiedziała mi ostatnio, że studia z moimi możliwościami są jak najbardziej w zasiędu, a ja na to sobie dopowiadam: z moimi możliwościami tak, ale czy z moją chorobą?

 

...dobrze wiemy że CHADowcy to ludzie genialni, nietuzinkowi, każdy na swój sposób.

Aktorzy, malarze, politycy, muzycy, komicy, wizjonerzy i tak dalej.

Oczywiście osoby owe w większości kończą swoje zywoty strzelając sobie w łeb, czy tez w inne sposoby sie unicestwiaja.

Ale....mieli mozliwość zakosztowania swoich "pięciu minut" chwały.

Z tym, że aby moc zaliczyc sie do owego grona trzeba by mieć "klasyczną" CHAD, czyli czas depresji, czas hipomanii i czas manii.

Wtedy pojawiają sie dluższe, lub krótsze, ale nieprzerwane okresy twórcze, kreatywne i sprawcze.

Niestety wersje ze stanami mieszanymi czy też szybka zmiana faz uniemożliwiają nawet to.

Bardzo boli świadomośc swoich teoretycznych zalet, możliwości, kreatywności i polotu, które jednak nie mają możliwości rozkwitnąc i przebić sie przez mgłę obłędu derealizacji i depresji.

To jest prawdziwy koszmar.

Dlatego strasznie żałuję, że nie jestem debilem od urodzenia.

Bo w obecnym stanie świat moimi oczyma wyglada tak, jakbym zmuszony był patrzec poprzez pancerną szybe na supersukę, która ubrana w najbardziej wyuzdane fatałaszki z moich fantazji, ociera się o ową szybę swoimi powabami pozostawiając na niej wilgotne smugi...

A ja, widząc ją mam świadomośc, iż przez ową szybę nijak i nigdy sie nie przebiję ( swoją droga przypominają mi się "rycerze mówiący "Ni" - ciekawe czy ktoś z was skojarzył :-) )

Mała podpowiedź

[videoyoutube=IHYoPjRYj6A][/videoyoutube]

 

Wracając do wypowiedzi - lepiej by było Ni-gdy nie zobaczyć tego, co dzieje się za szyba i nie cierpieć z tego powodu, tylko żyć sobie w prostym, przewidywalnym swiecie debila....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

....a zrobienie panelu TV od momentu pomysłu ( na twórczej, wieczornej fazie oczywiście- ale bez fałszywej skromności muszę przyznać że kreatywność pomysłu i efekt końcowy są zajeebiste ) do stanu ze zdjęcia zajęło mi...ponad miesiąc...

Co normalny człek zrobił by w kilka dni, no powiedzmy max tydzień...

Najgorsze były te momenty, kiedy w pokoju walały sie płyty meblowe, a ja przez dwa tygodnie mogłem tylko na nie w rozpaczy sie patrzeć i myśleć - Boże, w jaki poroniony pomysł znów się wpakowałem....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Świadomość, że wykorzystuję 20% swojego potencjału nie pomaga, odbiera motywację i rodzi frustrację, złość aż dochodzi do myśli samobójczych. Świadomość, że depresja odbiera to 80% tylko tę depresję pogłębia. Mój wniosek to nie myśleć, działać i nie przejmować się porażkami i cieszyć małymi sukcesami. Codziennie dawać z siebie wszystko na przekór wszystkiemu. Tak byłoby chyba najlepiej. Tylko skąd czerpać do tego siłę. Zdałam egzamin na 3,5 a kosztowało mnie to tyle, że będąc zdrową 5 murowana. Co by było gdyby? To pytanie mnie zabija. Pogodzić się z tym, jak jest? Walczyć z tym? Czekać na cud? Poddać się? Nie wiem, jak to obejść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak bardzo bliskie jest mi to o czym piszecie. Studia - rozpoczęty jeden kierunek - przerwany po roku, drugi - po miesiącu, dopiero pedagogika resocjalizacyjna zaskoczyła i udało mi się ukończyć, ale to była codzienna walka ze sobą. Miałam na roku fajnych ludzi, więc to na pewno pomagało. Były dni, że nie byłam w stanie iść na zajęcia, ani skupić się na niczym ( tych było więcej niestety), ale były też lepsze. Gdy szła górka nadrabiałam zaległości i przyswajałam wiedzę błyskawicznie, dopóki nie rozkręciłam się na maxa, bo wtedy już było "po jabłkach". Pamiętam że koleżanki nieraz wpychały mnie siłą do sali egzaminacyjnej, bo chciałam uciec stamtąd, gdy nadchodził dołek.

A co do pomysłów to w ostatniej manii, wyjeżdżałam na Syberię z planem mieszkania w namiocie nad Bajkałem przez pół roku. Teraz, gdy wylądowałam okazuje się, że mam w domu za małe buty trekkingowe, za dużą kurtkę i kije trekkingowe ( oczywiście wszystko drogie jak cholera), no i sporo książek do rosyjskiego i angielskiego....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co do pomysłów to w ostatniej manii, wyjeżdżałam na Syberię z planem mieszkania w namiocie nad Bajkałem przez pół roku. Teraz, gdy wylądowałam okazuje się, że mam w domu za małe buty trekkingowe, za dużą kurtkę i kije trekkingowe ( oczywiście wszystko drogie jak cholera), no i sporo książek do rosyjskiego i angielskiego....
:D:D:D

 

Mi niestety "czyste " górki zdarzają się rzadko, bardzo rzadko. Udaje mi sie to wieczorami pod wpływem używek, ale to nie "czysty" odlot tylko jednak przyćmiony, aczkolwiek lepszy rydz niż nic.

Najbardziej spektakularny obłęd był jakies dwa lata temu , kiedy to jak co wieczór udałem się późnym wieczorem do pobliskiego parku ( codziennie i za wszelką cenę, niezależnie od stanu staram się kultywować ów rytuał - najlepiej od jesieni do wiosny - ciemno, ponuro, zimno, ale przede wszystkim PUSTO). W pewnym momencie "olśniło" mnie tak spektakularnie jak Pomysłowego Dobromira w kulminacyjnym momencie olśniewała piłeczka spadająca mu na głowę :D

Otóż odkryłem SYSTEM, który pozwoli mi przechytrzyć każdego bukmachera :D

Pojawił się w mojej głowie Ciąg Fibonacciego. Nie wiem skąd, dlaczego i akurat wtedy.

Po prostu ni stąd ni zowąd niczym błyskawica przeleciała mi w głowie odkrywcza myśl, której zdążyłem się kurczowo złapać i już jej nie wypuściłem ( co jest bardzo trudne w gonitwie myśli dysforycznej manii, którą mam na co dzień ), a dalszy wieczór i noc, kolejny dzień i kolejna noc były podporządkowane temu jedynemu, jakże cudownemu odkryciu !

Widzieliście „Piękny umysł” kiedy to John Nash w komórce w ogródku miał setki poprzyklejanych karteczek?

Ja podobnie miałem porozkładane karteczki na prawie wszystkich podłogach w mieszkaniu. Na karteczkach setki obliczeń i symulacji, a ja „z lotu ptaka” przechadzałem się i kompilowałem najlepsze opcje :-)

Zacząłem grać – pierwszy okres bardzo skutecznie - o dziwo -co tylko podkręciło pierdolca.

Poczułem MOC. Wygrywałem tak często i dużo, że zacząłem rozbijając jeden zakład na kilku buków, żeby się nie ścieli że ich rozpracowałem i żeby nie zablokowali mi konta ( mogą nawet z wydumanego powodu )

Przychodzę do okienka i stawiam 1500 zł na remis w meczu czwartej ligi włoskiej.

Na drugi dzień odbieram wygrana ponad 5000 !!! Pani w szoku. „Skąd Pan wiedział?”

A ja mowię, że Brat gra w tej lidze i druzynie i uprzedził mnie że będzie remis ;-)

Po chwili skonstatowałem , że z powodu maniakalnego żartu nie mam już w tym przybytku bukmacherskim czego szukać.

Oczywiście ten sam mecz miałem jeszcze obstawiony u kilku buków zarówno naziemnych jak i internetowych co wywindowało zysk do wartości od której miałem ciarki na plecach

W wyobraźni widziałem już siebie siedzącego przed całą ściana dużych monitorów z wynikami, kursami i transmisjami w swoim centrum dowodzenia i za pomocą wielu kont założonych na „słupy” u różnych buków zarabiam ciężki szmal.

Postanowiłem jednak, że nie będę ogrywał chińskich buków, ponieważ jak się zetną ile kasy im odbieram dzięki systemowi to naślą na mnie Jakuzę :-)

I tak sobie wygrywałem, co tylko karmiło moją wielką inteligencka boskość.

Nie miałem już pierdoolca, wpdałem w depresję na coraz dłuższy czas, ale weekendy huśtały mnie bezgranicznie kiedy to znow obstawiałem i liczyłem wygrane, na tyle wysokie, że zgodnie z moim systemem z dużą nawiązką rekompensowały oczywiste przegrane. Nie mogąc się doczekać kolejnych wygranych w weekendy rozszerzyłem swoje zainteresowania o NHL czyli hokej amerykański ( transmisje nocą o godzinie 2 czy 3 rano co dawało kolejny powod do niespania i chlania browarów, którymi toastowałem swój intelekt, hehehe )

Sprzedałem pomysł Bratu , ale ostrzegłem go , że jak komuś mój sekret zdradzi to go zwyczajnie zabiję. Balem się, że jak wszyscy zaczną grać w ten sposób to buki wprowadzą pewne ograniczenia uniemożliwiające już skuteczne korzystanie z mojego boskiego systemu.

Brat tez zaczął kosić szmal.

Oczywiście zapewne się domyślacie jak się to wszystko skończyło…

Zaczęły się przegrane i depresyjno-maniakalna potrzeba odegrania się .

Pamiętam jak dziś – nocny mecz NHL Colorado Avalanche , na który – aby się odegrać i mieć oczywiście jeszcze przody – miałem u chyba siedmiu buków postawione w sumie jakieś 10 tys złotych, czyli wszystko co mi zostało plus znaczny debet…

Lęki, jakie mnie dopadły gdzies w połowie meczu, kiedy to już byłem pewny że przegrałem doprowadziły mnie prawie do samobójstwa. Zresztą od jakiegoś czasu już wpadałem w depresje i lęk większy niż zwykle, ponieważ wiedziałem już co się się święci…

Z boskości pozostały tylko długi i obrażony brat z powodu tego , że „przez mnie” też wtopił.

Ale qrwa nikt mu nie kazał grać moim systemem, a dopóki rzeczywiście wygrywał to prawie całował mnie po duupie i dał mi nawet w prezencie zajeebiście duży i nowoczesny kalkulator ( mam go do dziś na biurku i czasami nawet uśmiecham się na jego widok przypominając sobie tamten szalony okres. Szkoda, że tak niemiło się skończył )

Reasumując – pozostałem z długami do dziś ( debet ) i kompletnym brakiem zaufania do samego siebie. Profilaktycznie praktycznie każdy pomysł na życie gaszę w zarodku, wiem , że jestem nieudacznikiem i tak sobie wegetuję….

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×