Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy to jest nerwica natręctw?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich !

Zwracam się z prośbą (błaganiem) o pomoc przy wyjaśnieniu nurtującego mnie problemu ! Otóż od jakiegoś czasu mam obsesje na temat swojej orientacji seksualnej ! Zastanawiam się, czy jestem gejem, wmawiam sobie to (mam nadzieję, że wmawiam) ! Nie mogę uwolnić się od tych natrętnych myśli, wizji, wyobrażeń i zachowań . Myśli te przerażają mnie i nie pozwalają normalnie funkcjonować . Czy czuję się wtedy podniecony ? Nie, wydaje mi się, że nie ! Myśli te czasem mają charakter niejako automatyczny, pojawiają się, są i nie mam do nich właściwie żadnego stosunku emocjonalnego . Częściej jednak, przeważnie wywołują strach, przerażenie, lęk kończący się płaczem . To prawdziwa obsesja, z którą nie mogę sobie poradzić, zaprząta mi umysł od rana do nocy i dołuje (z każdym dniem czuję się coraz gorzej) !

Są dni, kiedy wydaje mi się, że wszystko wraca do normy, że minęło, przeszło . Wtedy nawet chce mi się śmiać, że coś tak absurdalnego mogło mi przyjść do głowy ! Dni takie są jednak w zdecydowanej mniejszości i pojawiają się np. raz, dwa razy w tygodniu . Jest też niejako druga strona medalu, to nieustanne przyglądanie się kobietom i rozważanie, czy nadal mnie podniecają . Wmawiam sobie, że już nie !!! Spotykając piękną kobietę w autobusie, na mieście nie mogę oderwać od niej wzroku, ale jednocześnie wydaje mi się, że nie czuje tego "czegoś" ! Ten stan można porównać do sytuacji, gdy głodny przypatrując się posiłkowi, wcale nie ma ochoty go zjeść ! Tragedia !

Kiedyś zdiagnozowano u mnie depresję i nerwicę, ale nie nerwicę natręctw ! Wcześniejsze lęki dotyczyły przede wszystkim strachu przed różnymi chorobami.

Jestem, wydaje się, normalnym, heteroseksualnym mężczyzną ! Mam wspaniałą rodzinę ! Nigdy nie przejawiałem skłonności homoseksualnych, więc czy to możliwe bym z dnia na dzień stał się gejem ? Czy to „tylko” jakaś nerwica natręctw, czy wszystko ze mną w porządku ? Czy to kolejny atak lękowy ?

Nie rozmawiam o tym z nikim, bo po prostu, najnormalniej się wstydzę !

Serdecznie dziękuję za pomoc !

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tez tak mialem... z dnia na dzien mnie zlapalo w jednym momencie zastanawianie sie czy nie jestem przypadkiem gejem.. i to byl poczatek.. moze Ci przejsc... ale kiedys moze wrocic bo to objaw... masz nerwice idz na psychoterapie poki sie nie orzwinela i nie dala tylu objawow.. naprawde nie ma co czekac az ustapi bo nie objawy sa wazne (czyli to ze masz natrectwa ze jestes gejem) tlyko nerwica a nerwica to nie objaw!! tylko sama choroba. I na terapi leczysz chorobe... jesli wyleczysz nie ma objawow... i tak samo jesli objawy ustapia bedziesz wiedzial ze gejem nie jestes i bedziesz spokojny o to... to nie nalezy jej przerywac bo to nie znaczy ze dalej nie masz nerwicy... wiec co masz robic juz wiesz ;) idz do psychiatry i psychoterapeuty. Spytaj jakaa jest ich opinia na temat tego czy powinienes brac leki czy chodzic na sama terapie i do psychiatry na kontrole. Najlepiej wszystko z nimi uzgodnic bo ja psychologiem nie jestem i nie moge Cie zapewnic w 100% co Ci jest i jak Twoje leczenie ma wygladac ;) Specjaliscie niech o tym zdecyduja... ale WYDAJE MI SIE ze masz natrectwa na punkcie homoseksualizmu. A to ze jak patrzysz na dziewczyne i nie czujesz nic... to wyobraznia... bardzo wybujała w nerwicy. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mafju88, alepysiak5 - serdeczne dzięki za odpowiedzi, za pomoc !

Myślę, że zbiorę się w sobie i wybiorę do psychiatry . Nie będzie to łatwe, bo problem jest dla mnie wstydliwy !

Mafju88 - napisz jeszcze proszę jakie miałeś objawy, po jakim czasie Ci przeszło i co pomogło .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najwazniejszy objaw to chyba lęk. Reszty objawow Ci nie bede pisać i czemu ich nie pisze tez nie powiem. Bo w pewien sposob akurat tego lepiej nie wiedziec i to do niczego potrzebne w leczeniu nie jest. Mi jeszcze nie przeszlo.... mecze sie juz rok i chodze na psychoterapie... nie biore leków bo chce sam z choroba wygrac. Pozatym lekami nerwicy nie wyleczysz tylko psychoterapia... lekami mozesz co najwyzej usunąć objawy. Ale moge Ci powiedziec ze jest lepiej niz na poczatku o wiele i mam nadzieje ze kiedys przejdzie calkiem i wszyztko bedzie normalne ;) 3maj sie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak to NN

mam to samo,tylko, że jestem kobietą. po roku takich natrętów jest mi już coraz lepiej. Ja jednak mam chłopaka,kochającego, dla którego zaryzykowałam naprawdę wiele, i dlatego te myśli mnie tak bolą.

U ludzi z NN takie wątpliwości pojawiają się na tyle często, że nawet stworzono osobną jednostkę chorobową : HOCD - Homosexual Obsessive Compulsive Disorder.

Dobrz eby było , żeby Twój lekarz miał pojęcie o istnieniu takiej choroby, bo w Polsce niestety (najczęściej w publicznej służbie zdrowia) mamy do czynienia z konowałami, którzy do jednego worka wrzucają wszystkie choroby.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chodzi mi o to ze zawsze mialem natrectwa ze ja komus moge zrobiv krzywde a teraz boje sie paranoi bo boje sie ze moja matka mi krzywde zrobi :/ znaczy sie... ie boje sie tego i wiem ze nie chce ale taka mysl mi wpadla i kurde sie wystraszylem ze to juz choroba psychiczna ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałem takie natręctwo ,że myślałem ,przechodząc spokojnie i widząc ludzi na ulicy ,że za chwilę coś im się stanie .Wyobrażałem sobie iż ktoś wpadnie np.zaraz pod samochód.Miałem to w wielku ok 19lat (przez krótki okres).Przeistoczyło się to (w moim przypadku) w inne natręctwo :mrgreen: i tak jest już pół mojego życia-z jednego w drugie :? (czasami klika natręctw na raz) ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To dość znane natręctwo, często się zdarza ;) Kluczem w jego przypadku jest zrozumienie, że to tylko Twoje myśli, emocje, coś, co jest w Tobie, w Twojej psychice i nijak ma się do rzeczywistości. Takie myśli trzeba po prostu przepuszczać, one nic nie wywołują ani nic nie pokazują, pojawiają się i należy je potraktować jak klatki z filmu. To TYLKO myśli, nic więcej. Nie jesteś chory psychicznie, to natręctwo, a natręctw każdy z nas ma chyba co nie miara ;) Jednak gdyby to uniemożliwiało Ci przez dłuższy okres czasu normalne funkcjonowanie i nie mijało długo, to należałoby się skontaktować z psychologiem, sądzę, że znalazłby bardziej przekonujące argumenty na uspokojenie Cię i przekonanie, że nie musisz myśleć w taki sposób, bo to tylko wytwory Twojej wyobraźni a Ty nad tym panujesz :) Ja miałam natręctwo objawiające się w ten sposób, że gdy stoję na jakiejś wysokości (np. balkon na którymś piętrze) to wydaje mi się, że skoczę i boję się, że to zrobię. Mam tak do tej pory, ale mówię sobie po prostu, że to tylko myśli, nie skoczę, bo panuję nad sobą,a to co się pojawia w mojej głowie nie może wpływać na rzeczywistość, bo to jedynie głupia myśl, trzeba wypuścić ją z głowy, pozwolić przepłynąć przez mózg i zniknąć. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Natręctwo to natręctwo, nie jest ważne kogo dotyczy i nie ma rozgraniczenia- jeśli dotyczy mnie to niegroźne natręctwo, a jeśli boję się, ze ktoś mi coś zrobi to już choroba psychiczna. Myśli to myśli, dotyczą najróżniejszych spraw i dotykają daną sprawę z różnych punktów widzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej!

Według mnie dziewczyna_18 ma rację, nie ważne kogo dotyczy dana myśl, natręctwo to natręctwo.

Miałam bardzo dużó różnych natręctw, one wciąż ewolują, zmieniają sie z jednej formy w kolejną. W tych natręctwach też pojawiały się myśli, że ktoś może zrobić mi krzywdę, zaatakować mnie itp. Albo myśli, że ktoś z rodziny mógłby skrzywdzić inną bliską mi osobę z rodziny i pojawiała się obawa co ja w takiej sytuacji pocznę itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam pierwszy raz na forum:) mam problem .. :( nie wiem jak zdiagnozowac moje objawy ... Od nie calego roku stalam sie bardzo nerwowa czasami wpadam w nerwy o glupoty a czasami porostu rano otworze oczy i juz sie we mnie gotuje :/ problem w tym ze te nerwy sa nie do opanowania nie potrafie ich kontrolowac na wszytskich sie wtedy wyzywam,krzycze a na koncu placze, czasami z braku jakiej kolwiek bezwladnosci robilam sobie krzywde :( Czesto mam bole głowy,kolatanie i kłucie sreca,problemy z oddychaniem ( jakbym nie mogla nabrac powietrza do konca), oraz (rzadziej) ciezko spie :/ szybko sie mecze, ciagle uczucie zmeczenia i słabości,mam tez problemy z jelitami a co najgorsze nie potrafie sie cieszyc z zycia i nie akceptuje tego jak wygladam nie jestem gruba ale nie jestem tez doskonała ;( Czy powinnam udac sie do lekarza ? czy to nerwica ? prosze o pomoc

 

---- EDIT ----

 

Halo ? nikt mi nie pomoze ;(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

 

czytam te forum od pewnego czasu, jako ze sam zmagam sie z pewnymi dolegliwosciami, jednak postanowilem sie zarejestrowac i poprosic o pomoc - gdyz powoli wyczerpuje juz wszelkie mozliwosci, a stan sie pogarsza. ale od początku:

 

jestem 22letnim chlopakiem. wszystko zaczelo sie zeszlej zimy - katar, mocniejsze kichniecie i zatkalo mi sie ucho i to na dluzej. po 2 dniach doszly do tego zawroty glowy. wizyta u laryngologa - skierowanie do szpitala. tam traktowali mnie jakimis masciami, naswietlanie solluxem i w sumie przeszlo. wyszedlem dzien przed wigilią. co prawda dlaej nie mialem "poczucia symetrii" w uszach, ale ogolnie bylo ok.

 

jednak kolo czerwca tego roku zaczelo sie na nowo - podobnie, od przytkanego prawego ucha. jednak tym razem zawroty nie byly tak jak poprzednio chwilowe, po gwaltowniejszym ruchu glowy, tylko permanentne. jak przy lekkim upojeniu alkoholowym. oprocz tego pojawily sie szumy (a w zasadzie wysokie piski) w uszach. do tego doszly napady lękowe, ostry stres, bole brzucha i inne objawy nerwicowe. kilka wizyt u laryngologa i znowu szpital. zrobili mi serie badan, TK glowy, doppler szyjny, krew, okulista - wszystko wychodzi w normie. leczony bylem polfilinem i chloropernazinem. bez poprawy. no wiec wypis ze skierowaniem do neurologa dostałem, oraz recepte na betaserc.

 

neurolog na dziendobry stwierdzil ze skoro mi w uszach szumi to mam sie leczyc u laryngologa... z wielka laską dal potem skierowanie na MRI glowy (termin 1 grudnia). lekarz pierwszego kontaktu kazal mi przebadac jeszcze tarczyce, TSH 2,47 wyszlo, wiec stwierdzili ze norma.

 

w kazdym razie od wyjscia ze szpitala jestem strasznie zmeczony, spac mi sie ciagle chce (spie po 12h dziennie) a zmeczenie nie chce minąć, bolą mnie szyja i barki. wejde po schodach na parter i mi tetno skacze do 120, a cisnienie mam od zawsze bardzo niskie 100/60 przecietnie. do tego dochodzą coraz bardziej depresyjne nastroje. probowalem zmienic diete, dodac magnez itd za poradami tomakina, gdyz te wszystkie mrowienia glowy, drgania miesni itd mialem w sumie od zawsze. niestety nic nie pomaga, a ja czuje sie coraz fatalniej, od kilku dni mam okropne nudnosci, czuje sie jakby chcialo mi sie wymiotowac, ale mam conajwyzej odruchy wymiotne - wisze po 30 min nad toaletą, rzuca mi zoladkiem, ale nic nie chce wyleciec...

 

2 dni temu laryngolog kazal mi zaprzestac przyjmowania betasercu, i kazal zmienic neurologa. lekarz pierwszego kontaktu mowi ze jak sie w ciagu 2 tyg nic nie poprawi (jutro mam na wczasy wyjezdzac) to da mi rowniez skierowanie do gastrologa. (fakt faktem - nigdy zdrowego trybu zywienia nie prowadzilem - smazone mieso, fast foody, malo ruchu, sporo przed kompem itd).

 

ogolnie zawsze bylem osoba pogodna, mocno optymistyczna i w miare odporna na stres, wiec ciezko mi w nerwice uwierzyc. no ale lekarze jeden za drugim sami nie wiedza co mi jest i wysylają ciagle gdzie indziej, a ja sie tu powoli wykanczam... dlugo tak nei pociagne, wiec bede wdzieczny za jakiekolwiek porady.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój post jest długi, ale BŁAGAM przeczytajcie, doradźcie coś... liczę na Was...

 

Witam, chyba wpadłam w jakąś fobię... (chodzi o hiv)zwariuję niedługo. Nie miałam żadnych ryzykownych kontaktów, narkotyków nie biorę, do kosmetyczki nie mam potrzeby chodzić. Jakiś czas temu-16 sierpnia zaczęło mnie bolec gardło, może z 2 dni (już sama nie wiem czy bolało mnie naprawdę czy sobie wmówiłam) potem przeszło niżej i miałam kaszel... i troszkę rozsadzało mi szyję (ale dziwne, że po tym jak gdzieś coś przeczytałam i już sama nie wiem ile było w tym prawdy). Kiedy sie nie denerwowałam objawy (czego?) jakby ustawały, ale wieczorem dało sie odczuć. Było też tak, że całą noc i cały dzień czułam się dobrze, a kolejnego znów jakby przeziębiona. I tyle.

 

Zastanawiam się czy idąc w butkach (już od wieków nie chodzę w klapkach, ale chodziłam w czółenkach - są zabudowane po bokach) [a może miałam kiedyś klapki?] czegoś sobie nie wbiłam na ulicy, albo gdzieś pod jakimś prysznicem w miejscu publicznym,albo cokolwiek. Przecież miliony ludzi chodzą w klapkach i żyją. Siedzę i sie zamęczam. Panika. Szukam absurdalnych możliwości zakażenia.Kilka osób z którymi rozmawiałam mówi, że mogę być spokojna. W ogóle to o czym piszę wzięło się z innych rzeczy i jakby ewaluowało - najpierw strasznie myłam ręce, do tej pory zostało, mogę umyć z 6 razy pod rząd, potem każda plama na ulicy to - krew, zanim otworzę drzwi to 10 razy obejrzę klamkę, jak jest jakaś plamka na czymkolwiek to nie dotknę... Kilka dni temu mocniej otworzyłam klamkę i zabolał mnie palec, zdążyłam wyoglądać czy czegoś tam nie ma (nie było) a palec bolał mnie cały dzień i wręcz puchnął (tak miewam), a teraz dodatkowo doszło to ;/

 

Próbuję sama siebie uspokajać. Dochodzi do tego, że boję się każdej plamy na ulicy, a klapek w życiu nie ubiorę. Boję się... chce zacząć normalnie żyć jak kiedyś. to dziwne przeziębienie mnie dobiło. doszukuje się możliwości w zupełnie dziwnych rzeczach. Takich jak pisałam w poście. Czy mogę czuć się spokojna? Przecież przez to co opisałam nie da się chyba zarazić? Proszę pomóżcie...

 

Byłam kilka dni temu po bilet na pociąg a potem poszłam do toalety w antykwariacie a tam czysto, znam panią, która tam pracuje. Poszłam tylko łapy przemyć. Wyszłam, patrzę - pęknięta skóra na nadgarstku ale tak ledwo co,labo kropeczka,albo kreseczka- panika. Ale zanim umyłam łapy to się rozejrzałam,ale nie świeciłam światła,było półmrok, może o kran zawadziłam.To tylko kran,umywalka, woda.Kiedy kupowałam bilet,też się rozejrzałam dookoła.Ludzie normalnie kładli łapy na tej półeczce czy jak się to tam. Jak - nie. No chyba bez przesady... chyba bym poczuła jakby mi sie coś. Zresztą tam jest czysto tam przebywają dzieciaki, mają zajęcia. No i dziś też, idę z bluzką do przebieralni, wchodzę patrzę a tam szpilka ze ściany wystaje. Nie wbiłam sobie, uciekłam. Ale znów po głowie mi chodzą różne rzeczy czy może jednak, ale nie pozwalam, żeby to do mnie doszło, bo przecież wiem co sie dzieje.

 

Mimo wszystko szaleję, mimo, że racjonalnie przecież...

 

Ogarnia mnie olbrzymi strach, kiedy przechodzę koło jakieś szpilki na ulicy...

w klapkach nie chodziłam masę czasu, tylko w czółenkach, a teraz doszło do tego, że nie ubiorę innych butów niż adidasy...

 

i chodzą mi po głowie takie mysli: a moze sobie cos wbiłam idąc ulicą - ale chyba bym poczuła. czy gdzies nie wdepłam, czy bezpeicznie było myć się pod tym prysznicem w domu wypoczynkowym, który jest wspólny dla innych ludzi. i inne dziwne rzeczy przychodzą mi do głowy.

 

tylko ja ciągle się boję, bo jak nie to to coś innego mi głowę zaprząta. Jak nie to, to znajdzie się coś innego i panika. To jest straszne, nie życzę nikomu.

 

Byłam w sierpniu u fryzjera i ona miała chyba jakiś brudny grzebień i tak mnie mocno nim czesała, poharatała, piekła mnie skóra głowy i znów się męczę, bo tam mogła być krew ;/, (i tworze takie scenariusze, że hoho) no ale przecież wtedy to by fryzjerka nie brała raczej grzebienia do ręki... ale cały czas mam to w głowię i myślę, myślę, myślę i żyć spokojnie nie mogę... ktoś mi tłumaczył, że od grzebienia się nie zarazę... na pewno? A jeśli? I tak się męczę strasznie, że nie mam już sił.

 

Strasznie dużo się naczytałam o hiv, o objawach, wertuję i wręcz szukam sobie dolegliwości i jestem przerażona. No przecież jak mogłam sie zarazić? Jak pisałam nie miałam ryzykownych kontaktów ani nic... doszukuję się niemal absurdów - te szpilki na ulicy, plamy a teraz ten fryzjer :-((( nie jestem w stanie normalnie żyć. Nie wysypiam się... jestem ciągle zmęczona i przerażona.

 

Kilka dni temu poszłam do lekarza rodzinnego, nie mówiłam mu o swoim strachu, tylko powiedziałam o dolegliwościach... chciałam sprawdzić czy są naprawdę. Do tej pory został kaszel i jakby troszkę boli gardło - byłam u tego lekarza osłuchał mnie, nic nie ma na oskrzelach (być może coś alergicznego), gardło lekko zaczerwienione, ale nie ma zapalenia i prawie nie boli. 4dni temu wieczorem zaczęło mnie wszystko boleć - ręce od nadgarstków po ramiona, nogi - od ud do kolan, kark, dolna część kręgosłupa. Dzień później było nie najgorzej - troszkę bolało, ale tylko z rana i przeszło. Mówiłam lekarzowi. Przedwczoraj do popołudnia czułam się wręcz bardzo dobrze, aż sama się dziwiłam. Do czasu. Po południu zaczęło mnie trochę boleć gardło i miałam ten kaszel. W nocy myślałam, że umrę. Nigdy w życiu mnie tak bardzo nie bolało - ręce od nadgarstków po ramiona, nogi - od ud do kolan, kark, dolna część kręgosłupa. Wczoraj w nocy jakoś spałam. Dziś, teraz bolą mnie nadgarstki i kręgosłup najbardziej...trochę jakby nogi, ale da się wytrzymać. Jutro wybieram się na badania - morfologia, ob, cukier, mocz (bad. ogólne). Nie mam gorączki. 4 dni temu miałam 37, przedwczoraj równe 36.6, w nocy nawet 36. Wczoraj36.8, dziś 37. Od tych 4 dni chodzę jak w transie, półprzytomna, ledwo żywa, cały czas przerażona, nie mogę przestać myśleć o swoim stanie i ciągle się doszukuje i łączę go z różnymi rzeczami. Nie mogę spać, nie mam ochoty na jedzenie. Jem, bo muszę. I teraz tak, miałam ostatnio dużo stresów spowodowanych tym co opisuję, niemal nic nie jadłam... w ciągu 20-kilku dni schudłam 4 kg. i nadal nie mogę jeść... wmuszam w siebie wręcz.

 

Zastanawiam się teraz na ile te moje dolegliwości są nerwowe a na ile faktyczne, bo ten kaszel - lekarz mnie osłuchał i nic nie stwierdził... tylko zaczerwienione gardło z tego wszystkiego. Szyję też mi obmacał i tam też w porządku... Czuję się strasznie zmęczona i osłabiona, wszystko jak przez mgłę... lekarz coś wspomniał, że może być anemia...

 

;-( Boję się... panicznie.

 

Czy mam się czegoś obawiać? Czy to tylko moja głowa? Pomóżcie, bo zwariuję ;-(

 

Tak czuję się od 16 sierpnia.... ;-(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lady_butterfly, jeteś zdrowa...twoje ciało opanował lęk.Zyjesz w kleszczach lęku..Kurcze nie umiem ci pomóc , ale sugeruję ci wizytę u psychiatry.On ci pomoże.Działaj nie czekaj.ja maiałam podobną sytuację . Męczylam się z tym 3 lata.Kiedy poukladało mi się w łepetynie , zauważyłam , że chroniczny lęk , dosłownie zniszczył mnie fizycznie. postarzałm się o 10 lat i niestety tak jest do dziś , bo ile można żyć w napięciu??? idz do lekarza....powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najpierw te badania, morfologia i tak dalej. Potem pomyślę o jakims dobrym lekarzu. Teraz cały czas mam w głowie ten grzebień. Ona mnie tak strasznie mocno nim wyczesała... cała skora mnie piekła. Ten grzebien był chyba brudny, ale gdyby była krew to przeciez fryzjerka nie wzięłabym do ręki... no bo to chyba logiczne... I tworzę różne scenariusze... a może wcześniej kogoś też tak wyczesałą mocno i mi przeniosła... Czy to logiczne? Czy mogła? Nie mam już siły... to jest straszne... a jak nie to, to zaraz szukam czegoś innego...

Może podłapałam jakieś przeziębienie, ale doszukuje się objawów... wiesz czego... nawet boję się pisać to słowo. Ostatnio w nocy myślałam, że umrę tak mnie zaczeło wszystko boleć. Teraz miałam 37 stopni... ja już nie wiem co robic. Często czuję się otępiała i jakbym nie była sobą... tak przez szybę i cały czas się boję, że może jestem chora... i płaczę, albo nie mogę się uspokoić. Wieczorami i w nocy jest najgorzej. Ale ten mój niedobry stan fizyczny (przeziębienie?) trwa już od 16 sierpnia a teraz jest jakby gorzej... i ja już sama nie wiem... zamęczam się w kółko... szukam, panikuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

 

Z tego co napisałeś o swoich objawach, dolegliwościach to jeśliby się tu upatrywać jakiejkolwiek nerwicy to raczej nerwicy lękowej, a nie nerwicy natręctw. Nie wiele wiem o nerwicy lękowej, bo akurat mam to drugie czyli natręctwa. Nerwica natręctw ma zupełnie inne objawy... Trudno wyczuć skąd te Twoje kłopoty ze zdrowiem, biorąc pod uwagę trudności lekarzy w jednoznacznym zdiagnozowaniu tego co się z Tobą dzieje to może i faktycznie mogą mieć one charakter nerwicowy. Próbowałeś wizyty u psychiatry? Nawet jeśli to nie nerwica to przynajmniej jedną chorobę mógłbyś wykluczyć. Metodą prób i błędów może dojdziesz do sedna sprawy. Pogadaj z ludźmi na forum o nerwicy lękowej może tam napiszą Ci coś bardziej konkretnego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tego co napisałeś o swoich objawach, dolegliwościach to jeśliby się tu upatrywać jakiejkolwiek nerwicy to raczej nerwicy lękowej, a nie nerwicy natręctw. Nie wiele wiem o nerwicy lękowej, bo akurat mam to drugie czyli natręctwa. Nerwica natręctw ma zupełnie inne objawy... Trudno wyczuć skąd te Twoje kłopoty ze zdrowiem, biorąc pod uwagę trudności lekarzy w jednoznacznym zdiagnozowaniu tego co się z Tobą dzieje to może i faktycznie mogą mieć one charakter nerwicowy. Próbowałeś wizyty u psychiatry? Nawet jeśli to nie nerwica to przynajmniej jedną chorobę mógłbyś wykluczyć. Metodą prób i błędów może dojdziesz do sedna sprawy. Pogadaj z ludźmi na forum o nerwicy lękowej może tam napiszą Ci coś bardziej konkretnego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałam Twój post lady_butterfly, z tego co opisujesz do dość typowy obraz nerwicy natręctw. Natomiast co do Twoich objawów "przeziębienia" to myślę, iż to tylko przeziębienie, albo jakaś bakteria. Gardło często atakują różne bakterie i to się bez problemu da wyleczyć. Czujesz się fatalnie myśłę, że głównie dlatego, że się strasznie stresujesz, lęk potrafi naprawdę zmęczyć. Ze strachu potrafi boleć niekiedy całe ciało.

W każdym razie ja też należę do osób, które w swojej nerwicy boją się zarażenia hiv. Niekiedy ten obsesyjny strach nasila się mocno, innym razem jest prawie niewidoczny. W każdym razie nigdy nie miałam żadnej sytuacji, która mogłaby stanowić zagrożenie zakażenia się. Jednak ja zaczełam obsesyjnie bać się zarażenia przez to, np. że nadepnęłam na jakomś plamę na ulicy, że dotknęłam jakiejś brudnej klamki, że mogłam się zarazić w taolecie publicznej itp. W ten sposób nie można się zarazić, jednak ja raz na jakiś czas popadam w taką obsesję. Potrafiłam np. po spacerze dezynfekować swoje buty spirytusem aby być pewna że nie ma tam wirusa, wrzucić do pralki świeżo założone spodnie tylko dlatego, że w moim poczuciu dotknęłam się brudnej ławki. Czerwony kolor budzi we mnie zawsze przerażenie, bo przecież to może być krew itp. Kazda plama w tym kolorze to dla mnie zagrożenie. To jest obsesja typowa dla nerwicy natręctw. Nie marnuj energii na ten lęk. Podobnie jak inna tu osoba się wypowiedziała ja też dodam, że najlepiej jak poradzisz się fachowca, czyli dobrze jest odwiedzić psychiatrę tym bardziej że samemu trudno się z tym uporać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No już teraz jestem niemal pewna, że nic sobie wcześniej nie wbiłam, bo jestem właśnie po badaniu krwi. I naprawdę boli mnie łapa ;-) i ślad jest. I znów męczące - czy babeczka mogłam mnie zarazić ;/. Jak weszłam to już w rękawiczkach na mnie czekała. Przede mną byłą tylko jakaś babina (nie licząc starszego pana i młodej dziewczyny z tatą, którzy byli bez kolejki ;-). Specjalnie wybrałam się, żeby być na początku. Ale zapewne będę rozpamiętywać ;/. Bo w końcu kładłam łapę na tym co wszyscy i tak dalej. To jest strasznie ciężkie. I cały czas ten strach. W nocy myślałam, że umrę - obudziłam się i jakby strasznie bolało mnie gardło, ciężko mi było oddychać i miałam dziwny język, serce szybciej biło. Byłam przerażona. Po czasie zdałam sobie sprawę, że gardło mnie nie boli, tylko jakby mnie dławiło, jakbym coś miała i nie mogła tego przełknąć. Rano już w porządku. Ale trochę nie wiedziałam co się dzieje... ;/ Trochę mnie wszystko boli, ale przecież jestem wykończona stresem, schudłam 4 kg w ciągu 20kilku dni... zawsze byłam szczupła to teraz na dodatek ważę 45kg do 163cm... No i jakby nerwowy kaszel, bo lekarz nic nie znalazł... dziwne to wszystko. Najbardziej się przeraziłam jak mnie wszystko zaczęło którejś nocy boleć, jak nigdy dotąd...

 

Teraz jeszcze ten fryzjer chodzi mi po głowie... i teraz to pobieranie krwi... gdybym była spokojna, że u fryzjera było wszystko w porządku to byłabym o połowę uspokojona... No a na badaniu krwi chyba się babeczki znają i nikogo nie zarażają... cały czas próbuję wszystko logicznie sobie tłumaczyć i inni też mi tłumaczą, ale to i tak nie pomaga, albo pomaga na chwilę - po czym analizę daną sytuację od nowa...

 

Dziękuję za odpowiedzi do mojego tematu :*

 

---- EDIT ----

 

Nie widzę edycji wiadomości, więc dopiszę pod spodem, co jeszcze teraz przyszło mi do głowy.

 

Wtedy - w nocy myślałam, że umrę... w życiu nie bolało mnie tak całe ciało. Nie wiedziałam co się dzieje... jestem tym wszystkim przerażona i strasznie zmęczona. Nie wysypiam się, budzę się w nocy - dzieję się tak jak opisuję. Dobrze, że niebawem pójdę na staż - przynajmniej się czymś zajmę i nie będę tyle myśleć...

 

Przyszłam z badań i oczywiście cała się umyłam, szczególnie lewą rękę od ramienia po dłoń...

 

Ja wręcz z domu nie wychodzę, bo boję się plam na ulicy...

 

A wszystko zaczęło się od tego, że zabolało mnie gardło i zaczęłam czytać o objawach hiv i macać się cała, oglądać... irracjonalnie...

 

Chociaż wcześniej, od dawna miałam tak, że myłam ciągle ręce. Raz to za mało, zaraz lecę umyć po raz kolejny i następny. ostatnio się przy tym popłakałam... i całe ręce mam szorstkie i zdarte, bolą, taka napięta skóra, zniszczona... kiedyś wręcz pękały... jak tak dalej pójdzie to znów będę mieć pełno ranek. ;-( Potem każda plama na ulicy to - krew. Zauważę każdą leżącą szpilkę... i na dodatek każdą najmniejszą plamkę i muszę myć łapy... wystarczy że zobaczę plamkę... jakąkolwiek...

 

;-( ;-( ;-(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lady_butterfly

Przeczytałam 2 razy Twoją wiadomość. Nawet czytając zmęczyłam się i tak sobie pomyślałam jakie to dla Ciebie jest wręcz dręczące...

Spokojnie moim zdaniem napewno nie jesteś zarażona hivem to nerwica która nie daje Ci spokoju..Najlepiej idź do psychiatry i opowiedz mu o wszystkim..nie ma sensu dłużej samemu się z tym aż tak męczyć.. wierzę że dasz sobie pomóc i szybciutko pójdziesz do lekarza - trzymam kciuki!!!

ps jeśli możesz daj znać jak się czujesz po wizycie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×