Skocz do zawartości
Nerwica.com

wielokropek

Użytkownik
  • Postów

    44
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez wielokropek

  1. ja też się dołączę. a co mi tam:) chociaż NN już chyba najgorszą część mam za sobą.
  2. Monar - przepraszam za przeinaczenie nicka - wczesniej mi się rzuciło w oczy Candy i jakoś skojarzyłam z Twoim avatarem - jestem wzrokowcem,nie mam pamięci do imion Wybacz.
  3. Candy14 - dobrze, że ktoś też tak uważa ja miałam wyrzuty sumienia, że była zła, bo babka "w koncu przecież poswiecila mi chwile czasu". Tak sobie myślę, że jakby tam trafiła osoba, która ma w miarę wysokie poczucie własnej wartości, to na pewno by się nie dała odesłać z kwitkiem. Czytałam Twoje posty i faktycznie miałaś szczęście do terapeuty :) ja szukam dalej, nie odmówię sobie pomocy.
  4. może trochę się wetnę w rozmowę ... ale sama jestem DDA i doświadczyłam czegoś podobnego co kafka. Będąc w fatalnym stanie, 3 razy pod rząd zostałam odesłana przez tę samą terapeutkę do innego ośrodka (wracałam, w sumie nie wiem czemu tam wracałam, mogłam od razu sobie dać spokój) Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale kobieta poświęciła mi kilka minut, bo widziała, ze jestem załamana (też już chciałam zacząć tę terapię w końcu) i powiedziała "przecież ja mogłabym to olać i odesłać Panią do domu, a poświęcam Pani czas chociaż nie muszę" Nie musze mówić , że trochę się zraziłam
  5. To i ja dołączam do tego niechlubnego wątku Nie wiem już co myśleć na temat swojej choroby, może ktoś będzie tak miły i zerknie na moją krótka historię. Generalnie to od paru dobrych lat borykam się z problemami, które może wynikają z tego, że jestem DDA. Kiedyś brałam nawet SSRI, miałam zdiagnozowane zaburzenia adaptacyjne, psychoterapia nie pomogła. Zaliczyłam też nerwicę natręctw, która po części trwa do dziś, ale objawy mają dość lekkie nasilenie i generalnie da się żyć - kwestia przyzwyczajenia, heh... Od jakiegoś pół roku mam problem z pracą. Zmieniłam ją, nie jestem zadowolona. Boję się tam chodzić, pot mnie oblewa jak myślę o kolejnym dniu tam. W pracy boję się poprosić kogokolwiek o pomoc, nie umiem zintegrować się z towarzystwem, nie umiem przyjąć krytyki, a jeśli takowa się pojawi to zaraz robię się cała czerwona, robi mi się gorąco, straszne. Moje objawy chyba przypominają erytrofobię, bo w takich stresujących sytuacjach potrafię myśleć tylko o tym czy już zrobiłam się czerwona, mam fale gorąca, a na menopauzę jeszcze nie czas Mam już dość tej pracy, przedłużyli mi umowę, ale nie wiem jak długo to pociągnę. Na jakąkolwiek krytykę reaguję tak, że mam świeczki w oczach i momentalnie robię się cała czerwona. W poprzedniej pracy na początku też było ciężko, a tu już tyle czasu i nadal jest to samo, a moje samopoczucie jest co raz gorsze. Myślę, że jakoś byłabym w stanie wytrzymać w tej pracy gdyby nie to, że wstydzę się poprosić o pomoc czy przyznać, że czegoś nie wiem. A tak to jest dość ciężko. Moje weekendy wyglądają tak, że w piątek jest euforia, w sobotę myślę, że już jutro jest niedziela, a w niedzielę boli mnie brzuch na myśl o pracy. Prawie każdy ranek to ból brzucha, obowiązkowa wizyta w toalecie. W pracy nie jem praktycznie nic, bo po pierwsze i tak nie mogę nic przełknąć, po drugie nie ma na to czasu, a po trzecie wstydzę się jeść przy ludziach z pracy. Po powrocie do domu obżeram się (dosłownie). Wiem, że ogromna część społeczeństwa nie znosi swojej pracy, ale czy tak mam ciągnąć przez całe swoje życie? To chyba nie jest normalne? Czy ja po prostu sobie wkręcam kolejne zaburzenia psychiczne? Już mam tyle tych objawów ,że cięzko mi jest być obiektywną
  6. wielokropek

    Terapia

    Alanya - ja od czerwca próbuję zapisać się na grupę na NFZ w Twojej okolicy. Byłam w jednym ośrodku, wszystko miało być fajnie, praktycznie pewniak. Przychodzę a tu się okazuje co następuje: 'jest za wielu chętnych, dostaniecie do wypełnienia ankietę, nie ma odpowiedzi dobrych ani złych, ale na podstawie ankiety zdecydujemy kto się dostanie na grupę. Jak do Was nie zadzwonimy do przyszłego wtorku, to znaczy, że się nie dostaliśmy. Dziękujemy' Nie wiem co to za pomysł, ale ja się poczułam jak na rekrutacji do jakiejś marnej firmy. Jeszcze nie mam odpowiedzi, ale raczej nie spodziewam się niczego dobrego, po tym co powypisywałam w ankiecie.
  7. ja chyba podjelam sie pracy, ktora mnie przerosła. Niby szeregowe stanowisko, ale wielka korporacja, chaos, duze wymagania, kontakt z ludźmi (z klientami mailowy,telefoniczny, ze wspolpracownikami tez osobisty). Terminy na wczoraj, a ja nawet nie umiem od współpracowników wydębić informacji, których podanie jest ich obowiązkiem. Wstydzę się zadzwonić, podejść, poprosić o pomoc. Jak myślę, że mam tam jutro iść to mnie zlewa pot i chce mi się płakać oczywiście wymagania są niesprecyzowane, jest ogromny bałagan, koszmar. To już trwa prawie pół roku od kiedy tam pracuję i nie jest lepiej. Jest coraz gorzej. Jestem DDA, szukam terapii na NFZ od czerwca, ale ciągle mnie odsyłają od jednego ośrodka do drugiego, w końcu chyba będę musiała zapłacić. Na początku nie chciałam brać leków (kiedyś już brałam Rexetin, parę lat temu), ale teraz już powoli myślę, że się bez tego nie obejdzie. Moje marzenie to praca z domu, na własny rachunek, ale na razie nie ma szans na to. Nawet szukałam jakiejś innej pracy, która nie wymaga kontaktu z ludźmi, rozsyłałam CV, ale brak odzewu. Niby mogłabym iść na L4, ale wiem, że już bym nie wróciła po L4 od psychiatry do tej pracy, a pójście do takiej samej roboty w innej firmie mija się z celem. Poza pracą też już czuję się coraz gorzej, nie mam ochoty na spotkania ze znajomymi, najchętniej bym jadła i spała. Nie wiem czy to nerwica, fobia, czy to wynika z DDA, ale musiałam to gdzieś napisać...
  8. dzięki kochane za wsparcie :* dobrze (a może i nie) że jest nas tutaj trochę. Dzięki temu wiem, że nie jestem sama ze swoimi urojeniami i schizami. Moje życie niestety obfitowało w wiele nieprzyjemnych wydarzeń (m.in. poniżanie przez rówieśników, alkoholizm w rodzinie, itp...), z których nie mogę się jeszcze otrząsnąć. Na szczęście czuję się coraz lepiej, czasem mam gorsze dni, ale jest o wiele lepiej niż przed rokiem. Jeśli tylko znajdę czas i pieniądze to rozpocznę terapię. Chce być szczęśliwa:) wreszcie.
  9. Dzięki za odpowiedź. pomyślę nad terapią, juz keidyś chodziłam,ale nie z tego powodu. Jednak to była porażka trochę. Leki też brałam. Teraz nie chcę bo moim zdnaiem one wypłukują z uczuć, a ja nie chcę tego, chcę czuć, ale nie truć się. Sądzisz , że jest szansa, że ktoś się podejmie prowadzenia terapii bez mojego brania leków?
  10. Dzięki za odpowiedź!!:) Masz rację pewnie... Bo ta myśl pojawiła się gdy wszystkie moje problemy zostały naprawdę rozwiązane,im mniej problemów czułam tym coraz bardziej dochodziły natręctwa... najpierw delikatnie (a może ja się nudzę ze swoim facetem? a jeśli go nie kocham?) później pamiętam jak miałam natręctwa takie, że cały czas mi się przed oczami pojawiały widoki zwłok (kiedyś się natknęłam na zdjęcie i mnie to zaczęło nachodzić)... A później właśnie te natręctwa homo. Cały czas przez tamten okres czułam takie wewnętrzne napięcie,nie wiedziałam skąd ono jest, to było straszne,nienawidzę go... takie ściskanie w żołądku i non stop niepokój. Czasem mnie to dopada, zwłaszcza jak jest jakiś ważny dzień, np. urodziny moje lub chłopaka... Napięcie, że ma być wszystko idealnie i że muszę się dobrze bawić... Znasz to? Albo ktoś inny? Piszesz, że miałaś NN. Tzn że już się wyleczyłaś?:) Jak teraz się czujesz? Jej,ja już się nie mogę doczekać jak to będzie jak mi to przejdzie, może rzeczywiście pójdę na terapię... Będę wtedy taka szczęśliwa
  11. tak to NN mam to samo,tylko, że jestem kobietą. po roku takich natrętów jest mi już coraz lepiej. Ja jednak mam chłopaka,kochającego, dla którego zaryzykowałam naprawdę wiele, i dlatego te myśli mnie tak bolą. U ludzi z NN takie wątpliwości pojawiają się na tyle często, że nawet stworzono osobną jednostkę chorobową : HOCD - Homosexual Obsessive Compulsive Disorder. Dobrz eby było , żeby Twój lekarz miał pojęcie o istnieniu takiej choroby, bo w Polsce niestety (najczęściej w publicznej służbie zdrowia) mamy do czynienia z konowałami, którzy do jednego worka wrzucają wszystkie choroby. Pozdrawiam.
  12. Witam :) wiem, że jest już temat o DDA, ja bym chciała swój temat doprecyzować: czy sądzicie, że bycie DDA ma związek z pojawieniem się nerwicy natręctw? Moja matka jest alkoholiczką, pije może od kiedy miałam jakieś 13-14 lat (to czy jestem DDA w ogóle?) a ja nie dość , że jestem DDA to jeszcze mam NN... (było gorzej,teraz trochę lepiej, ale nie jest idealnie). Nachodze mnie straszne myśli typu: a może jestem lesbijką? (już wyczaiłam, że takie natręctwa myśli to Homosexual Obsessive Compulsive Disorded - HOCD) Dodam, że mam za sobą jeden związek (ponad 2 lata), czasem było lepiej, czasem gorzej, pod koniec już w ogóle było do kitu. Zakochałam się w swoim obecnym chłopaku, zanim pojawiły się natręctwa to byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Mam kochającego chłopaka, nigdy się nie zakochałam w kobiecie. Miałam mniej i bardziej poważne doświadczenia seksualne z facetami, a od kiedy jestem ze swoim obecny chłopakiem to już w ogóle było świetnie. Ale od kiedy się NN pojawiła (około roku) to zaczęłam bać się seksu i w ogóle jest beznadzieja No i co sądzicie, czy jest związek z tym, że moja matka jest alkoholiczką, a ja mam natręctwa, że mogę być homo?
  13. agresja jest typowa niesttey dla tego leku ja odkąd biorę paroksetynę to mam myśli samobójcze i lubie się bawić ostrymi narzędziami, pokaleczyłam sobie całe palce
  14. wielokropek

    Depresja a studia.

    A jak sobie radzicie podczas sesji? Bo ja ostatnia przezylam na lekach,ale teraz chyba bede odstawiac i juz sie boje co to bedzie:(
  15. wielokropek

    [Dąbrowa Górnicza]

    wysłałam Ci wiadomość prywatną :) pozdrawiam
  16. wielokropek

    [Sosnowiec]

    ja mam pewien opór , że moje wypowiedzi pozna , któryś ze znajomych i będzie klops... Ale w sumie jestem anonimowa. Tutaj mieszka kilkaset tysięcy ludzi :) Bardzo mi przykro z powodu Twojej mamy Ale da sobie radę, zobaczysz!
  17. wielokropek

    [Dąbrowa Górnicza]

    zgłoś się do spzitala przy ulicy Krasińskiego :)
  18. wielokropek

    [Sosnowiec]

    ja była u laryngologa na ul. Wojska Polskiego. Babka jest niezbyt miła, ale terminy od ręki, tj. czeka się maks. godzinę. Możesz spróbować, to jest NFZ.
  19. wielokropek

    [Sosnowiec]

    kopciuszku zobaczysz, że wszystko się wyjaśni. Takie momenty są wlasnie po to, żebyśmy docenili nasze zdrowie (fizyczne). To nie musi byc wcale coś najgorszego. Ja miałam podobną sytuację, ale wszystko się wyjaśniło i już się tym nie martwię. Powodzenia:*
  20. wielokropek

    [Sosnowiec]

    Witam :) ja chodzę do lekarza na Czarną i wbrew temu co słyszałam, jestem zadowolona:) Pani jest bardzo miła, przepisała mi fajny lek, teraz dała skierowanie na terapię. Zobaczymy jak to będzie, z terapią wiążę duże nadzieje, bo rozmowa z drugim człowiekiem zawsze bardzo mi pomagała. Pozdrawiam
  21. to, że na Ciebie źle działa, to nie znaczy, że na innych źle działa. Ja nie miałam/nie mam żadnych skutków ubocznych, oprócz spadku libido. Biorę 2 miesiące. jeśli chodzi o alko, to podczas leczenia takimi lekami w ogóle nie powino się pić alkoholu, ale Rexetin nie wchodzi w interakcje z alko. Więc teoretycznie nic się nie powinno stać, ale nikogo nie namawiam (choć parę razy wypiłam piwko i nic mi się nie stało. Ale piję b. rzadko)
  22. wielokropek

    Niska samoocena

    dołączam... teraz do nienawiści własnej dołączyły myśli samobójcze,ale wydaje mi się, że chwilowo leki je spowodowały. czuje sie jak nie ja:( jak jakaś osoba w obcym ciele chciałbym być kimś innym obudzić się w nie swoim łóżku, w obcym mieszkaniu, z zupełnie innym widokiem z okna chciałbym wziąć prysznic i myć nie swoje ciało ale wspieram Was. Też czasem próbuje sobie z tym radzić nie jedząc czy np paląc papierosy czy pijąc alkohol. Trując osobę , której nienawidzę, ale już wiem, że nie tędy droga kochani! Musimy się jakoś pogodzić ze sobą, bo na tej zgodzie buduje się wszystkie inne związki i wartości.
  23. ja tak mam bez przeszłości amfetaminowej nawet może nie w takim nasileniu ale... A teraz wracając do tematu... Do lekarza trzeba pójść... I brać leki... Niestety trudno jest namówić taką osobę, ale jak ją choraba przyciśnie to sama pójdzie
  24. mnie sie zwyczajnie nie chce spotykać ze znajomymi. Jeśli mogę iść ze swoim chłopakiem - wtedy owszem, bo czuję się bezpieczna. Ale sama - nie ma mowy. Wolę siedzieć w domu dobija mnie to, bo coraz rzadziej gdziekolwiek wychodzę, mimo, że biorę leki...
  25. to ciekawe kendrik :) jestem 2 tyg. na Rexetinie i ponad 1 kg w dół. Jeszcze tylko 4 kg i będzie git. To optymalny spadek wagi, który mi bardzo pasuje. Nie za szybko, nie za wolno, w sam raz :) Pozdrawiam
×