Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Marian_Paździoch, tylko że kasę mają a kupić nie kupią a jej ryby nie dali "bo pięć złotych" ku...... własnemu dziecku

nie dali i teraz gęby wyciągają co za .............. k............ p.....................

aż cały chodzę jakim skur........ trzeba być by własnemu dziecku kęs z gardła wyrwać głodna cały dzień była

dobrze że się wyzbyłem takich postaw mózg własny i prochy mnie uwolniły

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie doczytałem wszystkiego co tu piszesz, wybacz i zwracam honor. Posta już zmieniłem.

Moje sprostowanie: jeśli ktoś nie chce się z Tobą podzielić jedzeniem, tym bardziej rodzic skur..wysyn (sam takiego miałem), to czego on od nas potem oczekuje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:uklon:

Nie doczytałem wszystkiego co tu piszesz, wybacz i zwracam honor. Posta już zmieniłem.

Moje sprostowanie: jeśli ktoś nie chce się z Tobą podzielić jedzeniem, tym bardziej rodzic skur..wysyn (sam takiego miałem), to czego on od nas potem oczekuje...

 

 

eurydyka1 poczytaj ten link co na poprzedniej stronie wkleiłem :uklon:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

eurydyka1, więc jeszcze raz przepraszam, wyrwałem zdanie z kontekstu całej Twojej historii. Sam miałem ojca, który był egoistą zawsze, miał mnie w dupie i jak on traktował mnie, tak i ja jego. Póki czymś się dzielił, to byłem skłonny i ja z nim się podzielić. Potem się zmieniła sytuacja. Żulił ode mnie na flaszkę bo nie miał kasy, a już jak sobie coś kupił, to "wara od tego".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najgorsze jest to, że potem my, niczemu niewinne dzieci posranych rodziców, cierpimy podwójnie. Potem rodzą się w nas zaburzenia, które zatruwają nam życie. Niczemu nie jesteśmy winni, ale to my mamy przeje*ane a nie oni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

eurydyka1, bo widzę jak ludzi niszczą tacy sam padłem ofiarą

tacy potem albo chorują przez rodziców albo chu...... się stają jeśli się nie leczą

ty się leczysz i ja Paździoch też ale są tacy jak Adam z artykułu i są tacy co się gorsi zrobili miałem koleżankę straszna nihilistka i wampir energetyczny

pokłóciłem się już dawno

ja choruję ale nie stałem się potworem mam poczucie sprawiedliwości i surowe zasady moralne

"Walcząc z demonami staraj się nie zostać jednym z nich, bo gdy długo spoglądasz w otchłań -otchłań patrzy w ciebie" Fryderyk Nietzsche

 

-- 19 maja 2014, 20:39 --

 

eurydyka1, jak nie to podbierz drobne a jak coś to zjeb ile wlezie wp-yw-toksycznych-rodzicow-na-nasze-doros-e-ycie-t46808-196.html masz tu jak się to kończy jak nie walczysz o siebie

ten link

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trudno by było wyjść bez szwanku z domu w którym rodzice zatruwają całe życie i obrzydzają najlepsze lata. Z drugiej strony dzięki temu, mam wrażenie, jest we mnie więcej empatii wobec ludzi zagubionych w życiu, potrzebujących etc etc. Zawsze jest to dla nas jakaś nauka, tylko szkoda, że tak bolesna i że tak się odbija na naszej psychice.

Przez pewien czas, za dzieciaka, byłem bezsilny. Ale potem już, jak trochę podrosłem, to za znęcanie się psychiczne nade mną albo moją matką, lałem go po mordzie ile wlezie. Żałuję, że nie wszyscy tak mogą i że jest tylu bezbronnych ludzi. Ludzi, którzy nie mogą niczego zrobić, a za postawienie się starym jeszcze mogliby oberwać. Ehh

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ferdynand k, aa sorry już mam, właśnie tak sie składa ze dzis wchodziłam już wczesniej na ten link z innego tematu i dokladnie przeczytalam artykul..ech. cóż, ważne że cos z tym robimy, naprawdę wierzę, że mamy siłę stać się lepsi od nich nie stając się przy tym takimi demonami jak oni sami...uff

 

Marian_Paździoch, ok spoko, mnie już ponosi po prostu jak teraz wreszcie zaczynam zauważac co oni mi zrobili. i dalej robią, bo z nimi mieszkam. ale jest w tym jakis plus - mam teraz nad czym pracowac i formowac na nowo moją osobowość, odrzucając narzucoine przez nich przez te wszystkie lata chore schematy..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trudno by było wyjść bez szwanku z domu w którym rodzice zatruwają całe życie i obrzydzają najlepsze lata. Z drugiej strony dzięki temu, mam wrażenie, jest we mnie więcej empatii wobec ludzi zagubionych w życiu, potrzebujących etc etc. Zawsze jest to dla nas jakaś nauka, tylko szkoda, że tak bolesna i że tak się odbija na naszej psychice.

to też

ale są tacy co dręczeni sami stają się źli

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

eurydyka1, jeśli możemy mówić o jakiś plusach takich sytuacji, to widzę jeden - ten cały burdel czasem potrafi zmotywować do pracy nad sobą, formowania nowych pozytywnych cech. Wiem, łatwo mówić itd. Ale sam przechodziłem przez takie piekło i z perspektywy czasu wiem, że dzięki temu zacząłem doceniać wiele spraw i ludzi, którzy są hojni i bezinteresowni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vett, jak byłem w twoim wieku to plan był, że w tym roku 2014 będę mieszkał na swoim, z narzeczoną i pracował w jednej z większych firm w swojej branży i będę 3 lata po uzyskaniu tytułu magistra. A studia skończyłem z opóźnieniem, branżę zmieniłem, bo oczekiwania i naiwne wyobrażenie zostało zweryfikowane podczas praktyki studenckiej w tej branży, w związku nie jestem i mieszkam wciąż z rodzicami.

 

Nie mówię, że wszystkie plany totalnie nie wypalą, ale prawda jest taka, że robienie dokładnych planów życiowych jest bezsensowne. Trzeba mieć cele, dążyć do nich, dostosowywać się do zmieniających warunków i modyfikować sposób ich osiągnięcie wraz z nowymi informacjami i doświadczeniem.

 

Zresztą w sumie ci na PW napisze jakie to przypadki z tymi planami znam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Posejdon

Ja myślałem, że w tym wieku będę już ogarnięty życiowo i szczęśliwy.

Po co robić konkretne plany, lepiej dążyć do szczęścia, cele i tak się z czasem zmieniają na inne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jest mi smutno, jestem wyczerpana i nie chce mi się życ bo nic dobrego mnie już nie czeka.

 

Patrzyłam dzisiaj na swoje blizny na rekach po próbach samobójczych oraz kreski po cięciu się i czulam taką złość... ze inni z przeszlosci mają zdjęcia z przycjaciólmi, a ja tylko to... za co mnie to spotkało?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siddhi, szczęście samo w sobie jest celem. Pytanie brzmi co nas uszczęśliwia i jak to osiągnąć. A gdy wiemy jak je osiągnąć musimy się z całych sił starać o nie. Banał, oklepany jak nic i ogólny, ale prawdziwy.

 

Jeżeli los nam rzuca kłody pod nogi to nie możemy się poddawać, możemy tylko pracować nad sobą, po to aby z naszej strony, tej nad, którą mamy kontrolę, wszystko było w porządku i, żebyśmy mieli jak najlepsze szanse na to, żeby skorzystać z okazji na zmianę na lepsze kiedy ona się pojawi. I trzeba mieć na te szanse oczy otwarte i aktywnie ich szukać. Kolejny banał, ale wciąż prawdziwy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jest mi smutno, jestem wyczerpana i nie chce mi się życ bo nic dobrego mnie już nie czeka.
Tego nie wiesz.
(...) czulam taką złość... ze inni z przeszlosci mają zdjęcia z przycjaciólmi, a ja tylko to... za co mnie to spotkało?
Nie tylko Ty jedna tak masz. Też tak czasem czuję i pewnie mnóstwo osób tutaj.
Siddhi, szczęście samo w sobie jest celem. Pytanie brzmi co nas uszczęśliwia i jak to osiągnąć. A gdy wiemy jak je osiągnąć musimy się z całych sił starać o nie. Banał, oklepany jak nic i ogólny, ale prawdziwy.
No właśnie nie wiem czy prawdziwy. Co daje większe szczęście, gonienie króliczka, czy dogonienie go?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jest mi smutno, jestem wyczerpana i nie chce mi się życ bo nic dobrego mnie już nie czeka.

czuję się identycznie i mam wrażenie, że to przeze mnie wszystko się zaprzepaściło. Ale wiesz co? Nieraz kiedy się zupełnie nie spodziewamy w tym totalnym dole migocze jakieś światełko- to może być cokolwiek- uśmiech starszej pani, jakieś śmieszne zdanie podsłuchane przez przypadek na ulicy, mały piesek, który wejdzie nam pod nogi, jakiś śmieszny kawałek filmu, kabaretu- cokolwiek. I czasami to może być początek do lepszego samopoczucia. To, co? Nie damy się?

 

Patrzyłam dzisiaj na swoje blizny na rekach po próbach samobójczych oraz kreski po cięciu się i czulam taką złość... ze inni z przeszlosci mają zdjęcia z przycjaciólmi, a ja tylko to... za co mnie to spotkało?

Ja dzisiaj siedząc na wykładzie wbijałam sobie paznokcie w dłoń i myślałam tylko o tym, że jak wrócę do domu to coś sobie w tę rękę wbiję. Rzadko mam takie myśli. Przyszłam do domu. I na szczęście przeszła mi ochota robienia sobie krzywdy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Okropnie, po prostu okropnie. Żyję jak piórko na wietrze. Póki nie wieje - jest w porządku. Ale wystarczy jeden podmuch, bym straciła humor na cały wieczór. A to wszystko przez wymianę zdań na pewnej grupie w języku angielskim. Zostałam odebrana jako arogancką małolatę, a mi już zabrakło słów, by to wytłumaczyć. Nigdy więcej kuźwa!!!!!!!!!!!

Kiedy przestanę ładować się tam, gdzie mnie nie chcą? :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja p******, czy moja matka nie może zrozumieć, że nie każdy jest ekstrawertykiem i niektórzy po prostu LUBIĄ siedzieć sobie w domu, albo spędzać czas samemu. Skończyły mi się matury i teraz regularnie mnie wypytuje, dlaczego ja nigdzie nie wychodzę i czy ja tak całe wakacje zamierzam.

 

A dla mnie najlepszym odpoczynkiem jest właśnie takie przebywanie w samotności :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślałam, że po wczorajszym dniu już nic mnie tak nie dobije, ale nieee... Oczywiście pojawił się kolejny megaproblem. Jak tak dalej pójdzie to będę musiała zmienić dane osobowe i wyjechać daleko, daleko stąd. Czemu ludzie, których nie chcę znać nie mogą mi dać spokoju? Boże, nawet po 4 latach "spokoju". Teraz nie wiem, czym mam się starać o pozwolenia na broń czy co? Jedengo jestem pewna. Nie mogę się czuć bezpiecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Okropnie, po prostu okropnie. Żyję jak piórko na wietrze. Póki nie wieje - jest w porządku. Ale wystarczy jeden podmuch, bym straciła humor na cały wieczór. A to wszystko przez wymianę zdań na pewnej grupie w języku angielskim. Zostałam odebrana jako arogancką małolatę, a mi już zabrakło słów, by to wytłumaczyć. Nigdy więcej kuźwa!!!!!!!!!!!

Kiedy przestanę ładować się tam, gdzie mnie nie chcą? :cry:

 

Znam to skądś... Sama mało odzywam sie na angielskim bo mam traumę z dzieciństwa, jak się wszyscy śmiali z mojej złej wymowy. Zła wymowa została ale na szczęście ludzie się zmienili c: Wiem, że to trudne (i to bardzo), jednak trzeba jakoś nauczyć się to olewać c:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czuję się jakbym chlał przez tydzień najtańszą wódę, jechałem pasażersko samochodem ze słabą klimą przeczytałem kilka linijek na opakowaniu i dawno już kiedy musiałem się tak wysilić żeby nie puścić szokującego pawia, i wciąż mam to uczucie i baniak napierdala, wtf, tylko się wziąć i wsadzić do trumienki ;p

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×