Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Boże jak mnie wkurwil dzisiaj nauczyciel jogi a miałam taki dobry humor Ehh :/ nienawidzę tego, jakoś łatwiej znieść mi fakt że mam zły humor tak po prostu sama z siebie a jak wydarzy się taka pierdoła to normalnie wychodzę z siebie wkurwia mnie ze bardziej przejmuje się zdaniem innych niż sobą -.- i jeszcze starzy mnie wkurwiaja pisze To tutaj bo nie chce znowu słuchac że pierdole a moja psycholog jest niestety na urlopie

I wkurwia mnie ze zapłaciłam kupę hajsu za głupi kurs jogi próbuje jakoś się w to wkręcić ale niestety jest beznadziejniw i marzę żeby się skończyl -.- i znowu będę musiała słuchac pierdołenia że najpierw się zapisałas a teraz nie chcesz chodzić pff kurwa wiedziałam że tak będzie i że to nie dla mnie ale nie Pff głupia musiałam pójść jeszcze tak tam śmierdzi że nie można wytrzymać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wróciłem tutaj, bo chciałbym przed kimś wylać szczerze swoje uczucia.

Mam pracę. Owszem. Ale jest to tylko jakieś 24h/tygodniowo, a mam to rozłożone na 5dni wieczorami, przy czym dojazd w obie strony zajmuje mi 1,5h - więc 24h pracy + 8h dojazdów. No i jest to za najniższą krajową, a jest bardzo duży zapiernicz, bo prace mam tylko, kiedy jest ogromnie ciężko (bo to praca w pizzerii).

No i oprócz niej, to właściwie tylko śpię - po około 12h dziennie.

Nie chcę tak żyć.

Dodatkowo, zarabiam za mało. Nie wystarczy mi to na utrzymanie w przyszłym roku tak, żebym mógł studiować. Może powinienem wziąć drugą pracę? Podobno im więcej się robi, tym więcej ma się energii. Tylko boję się, że nie dam rady. Ta praca w Pizza Hut to naprawdę wyzysk - w tygodniu jestem jedynym kucharzem wieczorami, a w weekendy przychodzi murzynek do pomocy, bo po prostu fizycznie nie ma szans się wyrobić, tyle zamówień. W ciągu takich 7h pracy, nie ma przerwy nawet na 4min żeby się załatwić, czy chociażby napić wody. Nie przesadzam. A pizzeria jest otwarta od południa, ale mnie dają tylko na wieczór, kiedy jest zapierdol i żebym przypadkiem nie mógł spokojnie popracować; tylko wycisną ostatnie krople...

Nie warto tak zapieprzać za grosze imo.Za najniższą krajową to można być stróżem który śpi w budce,nie daj się wykorzystywać.Ja bym nie brał drugiej pracy,wystarczy jedna tylko przyzwoita.Nie zwalniaj się z tej doki nic nie znajdziesz ale szukaj.Od jutra.

 

 

Miałem pojęczeć a nie radzić.Cóż nie wydalam z własną głową i myśli samobójcze nie dają mi żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie warto tak zapieprzać za grosze imo.Za najniższą krajową to można być stróżem który śpi w budce,nie daj się wykorzystywać.Ja bym nie brał drugiej pracy,wystarczy jedna tylko przyzwoita.Nie zwalniaj się z tej doki nic nie znajdziesz ale szukaj.Od jutra.

 

Właśnie przeczytałem Twój wpis. To bardzo mądra rada. Dziękuję

 

Dzisiaj było koszmarnie w pracy. Zrobiłem źle 4 pizze. Taka nie może iść do klienta, więc idą do kosza. Menager był bardzo zawiedziony i za każdym razem mnie opieprzał. Powiedział, że porozmawia o tym z szefem. Kiedy, już pod koniec pracy, poszedłem do łazienki, to słyszałem, jak akurat rozmawiał z nim przez telefon. Mówił mu o moich błędach, że jestem nieudolny. Boję się jutro iść do pracy. Będę miał rozmowy z szefem. Myślę, że będą chcieli mnie zwolnić, bo popełniam błędy, na które nie ma miejsca. Mam być profesjonalny. Jest mi po prostu przykro, bo staram się jak mogę; jednak czasem ciężko mi się skupić. Może to przez antydepresanty, które biorę, wenlafaksyne. Jednak ich to nie obchodzi jak się czuję. Mam po prostu pracować na pełnych obrotach i być w tym idealny. Więc też nie ma chyba większego sensu im o tym mówić, bo będę postrzegany jako ,,problematyczny pracownik". W takim wypadku rzeczywiście myślę o zmianie pracy na mniej wymagającą, gdzie nie będę miał całej kuchni na głowie, a za każdy ewentualny błąd nie będzie takiej silnej dezaprobaty. Trochę martwi mnie to, że podobno tutaj, w Londynie, w każdej pracy tak jest. Sam nie wiem co o tym myśleć, ale ciężko mi z myślą, że odnoszę porażki i jestem ,,złym pracownikiem", oraz że nie jestem w stanie sprostać ich wymaganiom, że jednak te błędy będę popełniał - a w takim razie, że po prostu zawiodłem i nie poradziłem sobie w pracy. Przez to martwię się, czy w ogóle jestem w stanie podołać jakiejś wymagającej pracy. Może jestem idiotą z klasy robotniczej. W takim razie przekłada się to też na moje studia, na które się dostałem. Jak ma tak to wyglądać, to na studiach też nie dam rady i nie ma dla mnie nigdzie miejsca na tym świecie. To bardzo demotywujące i w takich chwilach, już sam nie wiem, do czego się nadaję...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie ma we mnie pozytywnych emocji, nawet goracy sms od dziewczyny nie wywoluje we mnie odczuc milych...jak skruszyc ten beton?

 

może jakieś empatogeny ? beta-ketony np. ;)

bo chyba nie wierzysz w miłość na antydepresantach ? to przecież parodia, tani pastisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już było okej, ale pojechałam ze znajomymi do Norwegii i ten wyjazd zupełnie mnie przerósł, mam lęki i chcę uciekać , a to dopiero początek.

Moja niby nieprzemakalna kurtka przemokła całkowicie po pierwszym norweskim deszczu i jestem na siebie zła, że nie kupiłam nowej, o lepszych parametrach. Mam tak, że kiedy w pobliżu nie ma toalety to od razu czuję parcie na pęcherz, więc spanie w namiocie i podróż samochodem są trudne. Czuję lęk, że pod naszą nieobecność coś złego stanie się psu, mimo że ten jest pod dobrą opieką, i że będzie lało cały czas i w ogóle nie zobaczymy tych pięknych krajobrazów, które nas tu przyciągnęły (wizyta w pierwszym znanym punkcie widokowym wyszła tak sobie). Ogólnie nie czuję klimatu codziennego rozbijania namiotu etc. Póki co udaje mi się opanować się, żeby nie uprzykrzać wyjazdu pozostałym osobom. W sumie chciałam tylko to z siebie wyrzucić, bo były i pewnie będą lepsze momenty, a na każdy problem jest jakaś rada, a dwa tygodnie jakoś zlecą. Jakieś rady, jak wkręcić się bardziej w klimat i nie dać lękom i zniechęceniu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jezu czemu moja rodzina jest taka beznadziejna -.- o jakimkolwiek wsparciu mogę SB jedynie pomarzyć, właściwie nie znam żadnych wartościowych ludzi..

Ciągle patrzą o co można się do mnie przypieprzyc, kurwa czy to tak dużo powiedzieć jedno cholerne nie martw się albo będzie w porządku? Nie pamiętam kiedy ostatnio to słyszałam ale prawie że sobą nie gadamy ehh

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miało być tak pięknie, a... :why:

Byłem na fajnym spotkaniu ze znajomymi przy piwku.

Cieszyłem się od kilku dni na ten wypad i byłem pewien, że bardzo dobrze mi zrobi. Niestety zamiast dobrze się bawić, czułem się jak totalne zero. Zamiast prowadzić przyjemną konwersację, męczyłem się jak cholera, by zbaczać z tematów o sobie. Wszyscy są spełnieni prawie na każdym polu: praca, związki, piękne mieszkania, a ja... dno i gówn. zamiast mułu :evil:

Przez kompleksy coraz bardziej izoluję się od ludzi. Niby próbuję wyjść na prostą z przyczynami niskiej samooceny, ale jak to zrobić, jak los tylko podkłada mi kłody pod nogi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dwie osoby wkużyły mnie ostatnio ,

Jedna regularnie mnie wk... ia nie wiem jak sobie

Poradzić,nie wiem czy dam radę tak dalej

Sytuacja się powtarza ,

Albo olać ,robić swoje i w du.. e mieć ,

Jednej rzeczy muszę pilnować o czymś

Zapominałam,ale to nic muszę o jednej

rzeczy pamiętać,mam z jedną rzeczą problem

Mogę pisać tylko ogólnie,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym wyprowadzic się z domu rodziców, ponieważ moi rodzice to jedni z najbardziej porąbanych ludzi jakich znam. Niestety, muszę ciułać jak szalony na rozwiązanie innego problemu, więc niestety... tylko, czy do tego czasu nie sfiksuje doszczętnie :why:

Ech znam ten ból.

 

 

Psychiatra mówi że ciągle myślę o śmierci bo boję się życia.Może tak jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×