Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

dziękuję, mam nadzieję, że czasem będę wpadać na forum, w końcu fajnie jest być w grupie wsparcia, w grupie ludzi którzy wiedzą co i jak, nigdy wcześniej nie kontaktowałam się z chorymi na depresję, myślałam, że to pogrąża, ale w końcu ma się nie tylko złe dni, ale i też te bardzo dobre

 

-- 25 sie 2012, 01:21 --

 

tylko powiedzcie mi, czy faktycznie da się z tego wyjść raz na zawsze? bo skoro wraca, to może już tak ciągle będzie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestes na dobrej drodze ,ale depresja często wraca byc moze

dobrze przeracowane problemy na terapii sprawia,ze Ci da juz spokoj lub wroci w jakiejs lagodnej postaci najlepiej zeby wcale ale wiem po sobie wraca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mi jest coraz gorzej. Miało być lepiej z czasem, a tak naprawdę jest tylko źle. Mam coraz gorsze myśli, coraz więcej żalu i złości w sobie, czuję się coraz bardziej samotna i beznadziejna. i nie wiem co z tym zrobić .

Też wszyscy mi powtarzają, że jestem silna, że dużo osiągnęłam, ale ja tak nie umiem żyć. Jeszcze na co dzień jakoś się toczy wszystko. Jest praca (albo raczej obóz pracy) do której trzeba zdążyć, potem zająć się dzieckiem i spać, żeby następnego dnia znowu dać radę. Nie ma czasu na myślenie, a jak przychodzi wolny dzień to przez pół dnia leżę i płaczę, a potem jakoś udaje mi się pozbierać dla dziecka, ale mózg od płaczu robi się otępiały.

Fakt, że jestem taką beznadziejną matką też mnie dobija. Nie wiem co będzie dalej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niektórzy mówią, że na terapii przerabiają swoje problemy.

Gratuluję.

 

Ja z racji swoich zaburzeń musiałbym poprzerabiać wszelkie głupie problemy i zagadnienia, które chodzą mi po głowie. A to raczej niemożliwe, ludzie się zastanawiają nad niektórymi rzeczami od pokoleń, a osiągnięcia są raczej marne, ewentualnie też rodzą nowe problemy. Ufilozoficznienie to część choroby, mało widzę w tym korzyści. Co taki człowiek jest w stanie wymyślić, na podstawie depresyjnego natchnienia, raczej mało. Nie dziwie się, że przez jakiś czas interesowałem się filozofią New Age np. Wizja człowieka, który pokonuje swoje słabości, była pociągająca. Teraz we wszelkiej metafizyce widzę tylko przeszkodę, nie rozwiązała ona moich problemów.

 

Chciałem wypisać się z tego forum, po tym jak zobaczyłem porównanie w forum szachowym w odsetku rzeczowych, merytorycznych wpisów. Tutaj 90% wpisów to narzekania. Z tego też powodu, chciałem się przeprowadzić, ale sam też mam potrzebę narzekania, a że jestem dość samotny to nie mam komu. Więc zostaję. Myślicie, że psychologia nie potrafi być rzeczowa? Na prawdę to jest taki odmęt, że nic tu nie wiadomo?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Keji, też tak miałam... ale odkąd terapeuta mi powiedział, że nakładam maski, to chyba się ich powoli pozbywam. ludzie zaczynają wierzyć, baaa... widzieć, że ja mam problemy. uwierz mi, jest wtedy jeszcze gorzej. czujesz się, jakbyś wypadła z roli... a przecież aktor jest od tego, by grac. ja porzuciłam swój scenariusz, chociaż czasem do mnie powraca. ale już nie tak często. zastanawiam się, czy znów do tego nie wrócić... tak byłoby łatwiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już dużej nie mogę udawać z drugiej strony, już przestaję być taka jak kiedyś. Ale znowu nie chcę, żeby to poszło w drugą stronę i bym bała się wyjść do ludzi, bo zaleję się łzami albo coś :roll:

 

Jestem tak spanikowana i przestraszona przed kolejnym rokiem szkolnym, że bardziej się nie da. Niedobrze mi, trzęsę się, awanturuję ze wszystkimi, dręczą mnie różne myśli, znowu nienawidzę siebie do cna, jestem tak cholernie załamana, że moje życie obraca się wyłącznie dookoła nerwicy, że mam już dosyć, chciałabym wysiąść z tego pociągu... Nawet te momenty, kiedy jest trochę lepiej, kiedy jakoś się ustawię do pionu, są wciąż przykre. Czy jest coś gorszego niż ciągłe poczucie winy i wstyd, że się jest jakim jest? Nie mogę się cieszyć, każde wyjście z domu to problem, o wszystko trzeba walczyć i znosić ciągłe fale bezsensownych, upierdliwych myśli. Kontakty z ludźmi to mordęga. Jestem taka zmęczona, to życie boli, choć jest takie puste. Wyluzować mogę tylko jak śpię, o ile nie dręczą mnie koszmary. Tak się boję tej nerwicy, mam ją za taki ciężar, że non stop muszę o niej myśleć, bo daje mi to fałszywe poczucie kontroli. Skoro byłam taka od zawsze, to w pewnym stopniu zawsze taka pozostanę i nie wiem, czy umiem to zaakceptować i żyć wolno. Idę jutro do fryzjera ściąć włosy i nawet to mnie przeraża :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Keji, ja przy największym przybiciu przestałam chodzić do szkoły. Nie było problemem to osiągnąć bo fizycznie wyglądałam na chorą (ospa, potem przeziębienia, osłabienia) i nikt mi nie robił wyrzutów (no może, koleżaneczki). I to był największy błąd.

Obcowanie ze społeczeństwem daje większe poczucie kontroli. Olanie nerwicy jest trudne, bardzo. Ale da się w pewnym stopniu. I do tego trzeba dążyć, bo w pewnym stopniu ją pokonujesz. Musisz być świadoma tego, że jesteś zdenerwowana podświadomie co przerzuca kontrole nad Twoim funkcjonowaniem.

Nie można przestawać walczyć, wiem, że trudne, że takie gadanie, że pierdziele jak ciocia. Ale mi to pomogło.

Jeszcze pytanko, ile masz lat?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najzabawniejsze, że jak dochodzi do tego fobia społeczna, to ludzie bardzo dobrze widzą, że coś nie gra i w sumie nawet to udawanie średnio wychodzi. Siedemnaście, pierwsze objawy już w przedszkolu, najgorsza forma od sześciu-pięciu lat, więc to duża część mojego życia. Ja byłam blisko, drugie klasy są dla mnie zawsze najgorsze i najbardziej stresujące. Najpierw gimnazjum, teraz liceum. Ale przecież zawsze taka dobra dziewczynka była, co to nie marudziła, zaparła się w sobie i wszystko przetrwała, nieważne jak ją mocno po dupie kopali :roll: Wiem, że trzeba walczyć, bo ciągle to robię, od jednego załamania do drugiego, tylko brakuje mi czegoś, dla czego mogłabym walczyć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Keji, Keji, ja do pierwszej średniej idę o.O

Fobia społeczna, wiem, niefajna.

Kiedyś się prawie zryczałam ze strachu na środku korytarza.

Dasz radę, musisz. Młode my, tyle życia przed nami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×