Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

japitole -_- też musze się chyba wyjęczeć

 

Jakaś babka nade mną ciągle ryczy od 2 lat z przerwami..... Nie wiem kto to jest, ale to już dłuższy czas..... Rozumiem, że depresja, może jakaś tragedia się stała, ale ona ryczy na CAAAŁY GŁOS. I muszę tego słuchać ciągle, wyobrażacie sobie jak to już wkur%$@

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jęknę znowu

 

Jestem wkurwiony, bo po kilku intensywnych zrobiliśmy 2 tygodniową przerwę i po tej przerwie dzisiaj zrobiliśmy...... konceptualizacje ...... I wkurza mnie, że tym razem nie wyniosłem tego ogromu zmian, które co sesje wprowadzamy, taka długa przerwa wybija z rytmu trochę....

 

I na dodatek mam dylemat, jestem na 225 mg klomipraminy od 4,5 tygodnia , a przydałoby się dobić do 6 tygodni żeby sprawdzić pełne efekty i potem wizyta. A kusi mnie, żeby już teraz umówić.... ale boje się, że może to doprowadzić do błędnego wniosku czy lepsza decyzja to odstawienie leku czy podtrzymanie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem bardzo zmęczony, oto lista spraw, które dziś załatwiłem:

:arrow: zakupy na giełdzie

:arrow: zakupy w Auchan

:arrow: badanie krwi w laboratorium nr 1 (wyniki dla lekarza diabetologa)

:arrow: badanie krwi w laboratorium nr 2 (wyniki dla lekarza psychiatry, wykonywane co miesiąc)

:arrow: wizyta u lekarza psychiatry

Od godziny 8 do 13 na nogach, za dnia odespałem kilka godzin.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Harding napisał(a):

 

:arrow: badanie krwi w laboratorium nr 2 (wyniki dla lekarza psychiatry, wykonywane co miesiąc)

Czy to jest normalna procedura, że psychiatra zleca badania. Pytam bo mi nigdy żaden nie zlecił?

 

@Harding, dobra robota 👍.

W dniu 10.10.2024 o 19:45, Wrwsw napisał(a):

japitole -_- też musze się chyba wyjęczeć

 

Jakaś babka nade mną ciągle ryczy od 2 lat z przerwami..... Nie wiem kto to jest, ale to już dłuższy czas..... Rozumiem, że depresja, może jakaś tragedia się stała, ale ona ryczy na CAAAŁY GŁOS. I muszę tego słuchać ciągle, wyobrażacie sobie jak to już wkur%$@

Ale że jak ryczy w mieszkaniu? A ona sama mieszka, może ktoś jej krzywdę robi?

Edytowane przez bei

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, acherontia styx napisał(a):

Zależy od tego jaki lek się bierze. Z tego co widzę @Harding ma w podpisie lek, przy którym trzeba regularnie robić badania krwi.

Moja psychiatra czasami mi "zleca" badania (zleca to za dużo powiedziane bo chodzę prywatnie, to i tak muszę za te badania płacić), ale jak podejrzewa, że coś poszło nie tak xD teraz wyczuwam, że po następnej wizycie będzie kazała zrobić EKG 😅

Mi kiedyś sertlalina wpływała na wynik TSH (duże wahania), ale to nie psychiatra zlecała badania, ona tylko zmieniła leki choć super się na nich czułam. W sumie to nie wiem czy mogła zrobić cos więcej, ale jakoś tak mi się wydaje, że jak psychiatra zlecałby badania to pokazywałby, że podchodzi do sprawy poważnie i np. wykluczałby, że objawy depresji wynikają z niedoboru jakiś witamin, hormonów czy czegoś tam innego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, bei napisał(a):

ale że jak ryczy w mieszkaniu? A ona sama mieszka, może ktoś jej krzywdę robi?

ciągle jakieś płacze, ale nawet nie wiem do końca skąd dochodzą XD wyraźnie słychać ciągle płakanie. Przykre :( ale tez irytujące

ps jak ma ktoś gorszy dzień to polecam łeb pod kran z zimna wodą. Nie mam dzisiaj afobamu i to świetna alternatyw`a xd

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się wkurzyłam mocno po terapii:( zapytałam się tak orientacyjnie terapeutki czy może tak być, że tak długo czuje smutek w sensie czy to normalne w takiej terapii. A terapeutka mi tak dziwie odpowiedziała, że m.in. nie wie co więcej może mi zaproponować. Strasznie mi się smutno zrobiło, bo poczułam się, że mój przypadek jest beznadziejny i jakiś taki strach, że faktycznie może nie być mi lepiej. Ostatnio bardzo mi było ciężko ale po tym  już tragicznie się podłamałam 😕 no i w efekcie wkurzyłam się i nie chce już więcej już iść na terapie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, acherontia styx napisał(a):

Komu zaszkodzisz nie idąc na terapię? Sobie czy jej?

A teraz true story z mojej terapii. Wiesz ile razy ja usłyszałam od terapeutki, że czuje się bezradna i nie wie co ze mną zrobić? Kilka, jak nie kilkanaście.

Po +/- 2 latach od ostatniego takiego tekstu, w momencie jak zaczęłyśmy rozmawiać o kończeniu terapii w niedalekiej przyszłości, powiedziała mi co na temat mojej terapii sądził jej superwizor. A mianowicie sądził, że u mnie terapia może nie przynieść efektów. Co sądzi dzisiaj? Że na temat mojej historii i mojej terapii można by napisać książkę bo jestem idealnym przykładem na określenie "cudu terapii" i tego czego można dokonać.

 

Cieszę się, że u Ciebie jednak poszła terapia do przodu i przyniosła efekty (tak się domyślam skoro zaczęłaś rozmawiać ze swoją terapeutką o jej zakończeniu:)

 

Ja generalnie bardzo zmęczona już jestem, jeszcze jak przykro mi się zrobiło to już mi ostatnie chyba siły odeszły jakie miałam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mózg dostał fazy niepokoju, od razu odczuwa to mój żołądek i pojawiają się pośrednie myśli o śmierci.

W dniu 15.10.2024 o 22:47, mienta napisał(a):

Oboje z mężem nie możemy znaleźć pracy, a dziecko w drodze.

Znam to chociaż ja bez dziecka w drodze. Mega frustracja z tą pracą u mnie bo samo poszukiwanie jest frustrujące a na dodatek znalezienie pracy wcale nie będzie nagrodą tylko pewnie kolejnym powodem do niej.

Edytowane przez Grouchy Smurf

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czemu jest mi tak źle:( ja już tak siedem lat się męczę i nie pojmuje tego, że zrobiłam wszystko co mogłam a chęci do życia mi nie wróciły. Jedyną rzecz która mnie teraz trzyma przy życiu jest prozaiczna (kupiłam sobie w międzyczasie mieszkanie i trochę koszty wykończenia mnie przerosły w pewnym momencie, dlatego jeszcze mam trochę do zapłacenia wykonawcy oraz muszę oddać kasę, którą pożyczyłam od cioci, przyjaciółki i terapeutki!). Gdyby nie to pewnie dawno bym już odeszła:/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Maat napisał(a):

Mam niewyparzoną gębę i nie zmienią tego najlepsze leki na świecie.

JAK panować nad tym,co się mówi????

Ja mam koleżankę w pracy narwaną, nie panującą nad tym co mówi i czasem się tak nakręci to rzuca bluzgami dobre 10-15 min a jeszcze ma do tego donośny głos;) I szczerze to ja ją lubię, bo wiem, że ma dobre serduszko i jest bardzo szczerą osobą, 99% czasu te jej akcje mnie zwyczajnie bawią. No ale jak ktoś jej dobrze nie zna to ludzie się obrażają. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobre to instytucja jęczarni, bo myślę, że zawsze jest trochę człowiekowi lepiej jak się wyżali chociaż w eter... Mi  przyszło do głowy, że spróbuje iść jeszcze się skonsultować z kimś, wygooglowałam najbliższego mnie psychiatrę (przyjmuje zaraz w budynku obok), więc to tak totalnie randomowo pójdę do kogoś, może ktoś spojrzy świeżym okiem totalnie z boku, nie znając mnie i komuś coś jeszcze przyjdzie do głowy co by mi mogło pomóc.

4 minuty temu, Maat napisał(a):

O matko,a Ty nie piszesz czasami o mnie?🙂

Pozdrów koleżankę od narwańca.

 

hehe no teraz koleżanką się przeziębiła i nawet z takim zachrypniętym głosem daje radę powiedzieć swoje;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja zwykle miele coś w myślach na prawo i lewo zanim się odezwę. Nawet jak wydaje się, że wypowiadam się spontanicznie to tak nie jest. Musz mieć kontrole nad tym co robię. Podobnie mam na terapi, albo jak pisze na forum. Czasami już mam całą wypowiedź ułożoną i rezygnuje. Przyznaje, że mnie irytuje gdy ktoś mówi coś bezmyślnie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, acherontia styx napisał(a):

Nie jest to absolutnie zarzut, ale ciężko musi się żyć próbując kontrolować wszystko, nawet swoje wypowiedzi w luźnych sytuacjach. 

To, że ktoś coś powie spontanicznie nie oznacza od razu, że ta wypowiedź jest bez sensu. 

Zresztą akurat mam taką pracę, że jakbym miała się zastanawiać nad każdym słowem to ludzie, którzy mają ze mną kontakt od razu wyczuliby sztuczność, a pracuje z dziećmi. Dzieci takie rzeczy od razu wyczuwają i są mniej chętne do współpracy. I tak, owszem, jak ktoś mi nadepnie na odcisk to potrafię zareagować ostro, ale terapia nauczyła mnie że z dwojga złego lepiej tak, niż dusić w sobie wszystko.

Nie mówiąc trochę się traci, bo czesto mam  tak, że żałuje, że czegoś nie powiedziałam, o coś nie zapytałam choć mogłam. Dodatkowo czesto muszę się przełamywać żeby się wypowiedzieć, bo nie jest to dla mnie naturalne. Ludzie generalnie wolą otwarte osoby, zamknięte w sobie są raczej źle odbierane. Czasami udaje że jestem bardziej otwarta, ale mogę tak tylko przez chwilę.   Wkurza mnie gdy ktoś sprawia , że ktoś inny źle sie czuje bo pali coś bez zastanowienia. Nie uważam, że spontaniczne wypowiedzi są bez sensu i że są złe, czasami jednak warto się zastanowić co sie mówi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Opiszę wam moją historię ... Rzecz działa się 5 dni temu, córka (2,5l) dostała antybiotyk zapalenie górnych dróg oddechowych. Podałam go jej, było ok, na następny dzień tez jej go podałam, wieczorem myłam podłogę ona podleciała i włożyła ręce do wody z pronto i je oblizała. Zaraz po tym wyszła jej wysypka, nie wiadomo czy po antybiotyku, czy po tym pronto, czy po brudnej wodzie ... Czy po tym że kilka godzin wcześniej lizała podłogę w garażu u mechanika 😭 dzwoniłam do szpitala kazali dać coś na alergię i obserwować, nic więcej jej się nie działo... Chyba wszystko jest ok. Ale ja sobie wkrecilam że to przez to mycie podłogi że mnie akurat wtedy naszło... Po co ja tą podłogę myłam... Chyba w życiu nie przeżyłam takiego strachu że się zatruje, że coś jej się stanie, nie spałam 3 noce ... Nie mogę się po tym pozbierać, ciągle chodzę i płacze. A było już dobrze, już myślałam że się wyleczyłam ... I to wróciło ten cholerny strach, ten smutek i obwinianie się o całe zło świata. Jak ja mogłam do tego dopuścić... I tak od 5 dni sprawdzam co chwilę czy córka czuje się dobrze czy coś jej nie boli, co chwilę czy je, czy pije czy nie ma gorączki ... Już nie może się sama bawić w pokoju ... W dodatku ja nie umiem bawić się z nią bo paraliżuje mnie strach o nią. Mąż już próbował na wszystkie sposoby, najpierw pocieszanie, później złość - mówienie że przesadzam. Chyba już sobie odpuścił ale nie czuje już tej relacji, wchodzi i tylko wzdycha ... Nawet nie da się ze mną porozmawiać, nie da się wyjść ani nic ... Mam dość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×