Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Wczoraj mój chłopak zdecydował o rozstaniu, a jest jedyną bliską mi osobą w mieście, w którym studiuję.

Nie mam tu żadnych przyjaciół czy znajomych.

Boję się wyjść do ludzi, od 2 tyg. staram się umówić na wizytę do psychologa, ale nie potrafię wykonać tego telefonu.

Nie cierpię swojego kierunku studiów i większości ludzi, którzy są na moim roku.

Jestem samotna, siedzę w pustym mieszkaniu i wstydzę się wyjść,choćby do sklepu z zapuchniętymi od płaczu oczami.

:cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj mój chłopak zdecydował o rozstaniu, a jest jedyną bliską mi osobą w mieście, w którym studiuję.

Nie mam tu żadnych przyjaciół czy znajomych.

Boję się wyjść do ludzi, od 2 tyg. staram się umówić na wizytę do psychologa, ale nie potrafię wykonać tego telefonu.

Nie cierpię swojego kierunku studiów i większości ludzi, którzy są na moim roku.

Jestem samotna, siedzę w pustym mieszkaniu i wstydzę się wyjść,choćby do sklepu z zapuchniętymi od płaczu oczami.

:cry:

 

 

w jakim mieście studiujesz? jeśli nie chcesz mówić na forum, to daj znac na priv.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawsze, jak muszę załatwić jakąś sprawę przez telefon, to się denerwuję i układam całą rozmowę w głowie, ewentualnie zapisuję sobie pytania na kartce. Kiedy już skończę to czuję ulgę, ale zaraz potem ogarnia mnie takie uczucie niepokoju, że rozmówca wziął mnie za idiotkę... Czy to mija z wiekiem? :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawsze, jak muszę załatwić jakąś sprawę przez telefon, to się denerwuję i układam całą rozmowę w głowie, ewentualnie zapisuję sobie pytania na kartce. Kiedy już skończę to czuję ulgę, ale zaraz potem ogarnia mnie takie uczucie niepokoju, że rozmówca wziął mnie za idiotkę... Czy to mija z wiekiem? :hide:
To minie jak przestaniesz się tak przejmować opinią innych i bardziej uwierzysz w siebie .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Follow_, ale to nie ma tak, że się zmienisz i zaczniesz być szczęśliwa, raczej może być tak, że zorganizujesz sobie środowisko/otoczenie w taki sposób aby pasowało do Ciebie jaką jesteś i wtedy będziesz szczęśliwa. :bezradny:

 

już tak w dużej mierze jest...

nie ma tego co mnie tak dołowało i wyprowadzało z równowagi...

teraz jest spokojnie i samotnie...

mniej samotnie będzie jak ktoś się znajdzie... a znajdzie się jak się zmienię...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam dość ludzi z mojej grupy na studiach. Wczoraj w przerwie między zajęciami, ciągle plotkowali, obgadywali innych. Dobrze, że ja prawie nic o sobie nie mówię, nie spotykam się z nimi oprócz uczelni, to nie mają tematów do plotek na mój temat. Czasami jedna dziewczyna spytała, czy coś nie tak, gdy byłam w tragicznym stanie psychicznym i to było po mnie widać. Ale co miałam jej powiedzieć, że mam myśli samobójcze? Że nie mam siły żyć? Że niedawno prawie weszłam pod samochód? Wtedy dopiero by wybuchła fala plotek.... I tak sobie cierpię w ciszy.... Pewnie jakbym dokonała tego samobójstwa, to dopiero wtedy by zaczęli się zastanawiać i żałować, że nie reagowali, jak widzieli, że było ze mną źle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i co.. Studia rzucone.. Albo musze wracać do Pup albo iść do pracy.. I jedno i drugie jest przerażające. Do pracy bym chciała pójść.. problem jest taki, że wciąż boję się ludzi. Jak pójde do pup do mojego miasta to będą mi szukać pracy w moim miescie - a tu to już w ogóle nie umiem funkcjonować. Mam nawet problem z wychodzeniem z domu tutaj. Czuję się jak kompletne zero, strach że spotkam kogoś znajomego z dawnych szkół mnie paraliżuje. Do tego jak widze ich profile na portalu spolecznościowym i jak każdy z nich świetnie sobie radzi. A ja? Zero. Rzucam wszystko co chwile. Nie mam znajomych. Nie mam życia.. Gdybym mogła stąd wyjechać i wiedzieć, że mogę spokojnie spacerować, bo nikt mnie nie zna to byłoby ze mną lepiej.. ale tak to masakra. Nie wiem jak to dalej będzie wyglądać. Poważnie nie wiem. Jest problem.. Bo jeżeli tak jak jest teraz ma być przed następne 5 czy 10 lat to po co tak żyć? Po co żyć jeżeli jedyne miejsce gdzie czuję się dobrze to mój pokój? Po co to dalej ciągnąć skoro NIC się nie zmieni? Po co? Dalej samotność, dalej komputer, dalej marzenia i fantazje, które pozwalają zapomnieć jakim zerem jestem. Wstyd mi za siebie. Wychodzę na leniwą idiotkę.. Pewnie wszyscy myślą, że ze mnie rozpieszczona księżniczka..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Disaster123, ja już dawno przestałam wchodzić na fb, bo nie mam ochoty patrzeć jak ci żałośni ludzie obnoszą się ze swoimi sukcesami. Nie mam nic przeciwko temu, żeby ludzie odnosili sukcesy, ale to zaznaczanie na fb kto gdzie pracuje, gdzie spędził weekend i wakacje jest słabe. Na wypadek spotkania kogoś znajomego na ulicy przygotuj sobie jakąś formułkę. Nie przejmuj się tak, co myślą o Tobie inni, każdy tak naprawdę myśli tylko o sobie. Przydałaby Ci się terapia. Jeśli dominuje u Ciebie lęk społeczny - terapia grupowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tristezza, też mnie wkurza jak ludzie chwalą się kazdą pierdołą na fejsie. Z jedną znajomą 3 lata nie rozmawiałam i się nie widziałam, a wszystko wiem co się u niej dzieje dzięki fb. Chore to jest, ale żal mi takich ludzi, którzy za grosz nie szanują swojej prywatności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Argish, bardzo mnie rozbawiła sytuacja jak moja dobra (!) koleżanka była dwa miesiące wakacyjne na stażu w firmie jako "asystentka HR" i sobie dodała to na fb jako praca. Na moje pytanie: "A po co to dodawałaś, przecież to tylko staż?!", ona odpowiedziała: "Przecież każdy wpisuje sobie jakąś pracę na fb, musiałam coś dodać". Staż się dawno skończył, ale ona nadal tam "pracuje" :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja pierdole. Mam nadzieję że nie mam znów choroby lokomocyjnej bo gdyby tak było to oznacza tylko jedno-jeszcze większy dramat.

Po 2dniach" ciszy", jednak nie wyzdrowiałam i znów boli mnie żołądek . staram sie chyba za mało. Dziś sobie odpuscilam i jadlam to,co wszyscy(oczywiście nie tyle co oni). Potem dopiero dieta ale bylo już za późno

Przez ten pojebany stan nie byłam w stanie zrobić projektów na poniedziałek. Wszystko na weekend, ciężko będzie. Nic już więcej nie zjem. Jedzenie kończy się cierpieniem.

Probowalam zapisać się na badania. Dzwoniłam do różnych placówek ale nikt nie odbierał.. Jestem rozczarowana bo to kolejna proba nieudana

Znów chudne choć waga była już prawie normalna. Coraz mniej mnie. Brakuje mi 2kg do strasznego stadium. Moze dlatego nie mam energii do życia i mogłabym spać i spać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×