Skocz do zawartości
Nerwica.com

jak wyglada wizyta u psychologa, psychiatry, psychoterapeuty


Gość kamila

Rekomendowane odpowiedzi

coś się wczoraj przełamam bo przyszłam rozstrzęsiona i musiałam się komus wygadać i wypłakać..

Spuściłam parę... w 1 rzeczy mi terapeutka potwredzila to co inni mówia a co ja sama ma problem zaakceptować (że moge wypoczywać i dawać sobie przywileje skoro mam tak stresującą pracę)... trudno mi sobie odpuścić...

ale poza tym .. nadal nie wiem...

zobaczę jeszcze troche... juz jakiś kontakt jest.. może sie coś rozwinie?

 

terapeutka nadal uważa że ona nie musi sie straać by uzyskać moje zaufanie, że to ja powinnam to wnieść...

ale przynajmniej coś się wygadam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sens ja mam tak z terapią, że:

- w głębi duszy wiem, że mi ona nie pomoże, mam ogromne poczucie bezsensu i pustki, i to pewnie z tego, więc biorę na to poprawkę

- chyba bardziej przychodzę tam, aby z kimś być po prostu,

- prawie każde zdanie terapeuty jest kontrowane przeze mnie, bo uważam się za mądrzejszego chyba w podświadomości,

- boję się, a nawet wiem, że przywiążę się do terapeuty, a ja to bardzo źle znoszę,

- wydaję mi się, że chcą na mnie zarobić

- wydaję mi się, że terapeuta tak naprawdę ma mnie w dupie

- wydaję mi się, że terapeuta się ze mną nudzi,

- wydaję mi się, że terapeuta myśli o mnie jako o idiocie,

 

ale czuję, że trochę zmieniam swój stosunek, wraz z kolejnymi sesjami. Ciężko walczyć z czymś co jest mocno we mnie zakorzenione, ale staram się choć odrobinkę to zmienić. Wiem, że taka terapia wymaga czasu, więc staram się dawać jej szansę. Mimo tego co napisałem, wiem też, że mój terapeuta jest bardzo dobry - potrafię dobrze wyczuć ludzi :). Nie rezygnuj jeszcze ze swojej terapii!

 

Mój terapeuta idzie chyba niedługo na urlop, co wtedy będzie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

- prawie każde zdanie terapeuty jest kontrowane przeze mnie,

A mi się wydawało, że to moja terapeutka mnie kontroluje i ocenia.

Dopiero po upływie czasu zrozumiałam, że nie jest moją matką, nie ocenia mnie.

Mój terapeuta idzie chyba niedługo na urlop, co wtedy będzie?

Nic. Po urlopie będziesz kontynuował terapię. Będziesz miał przemyślenia w związkumzmtą przerwą, wyjdzie, na ile jesteś uzależniony od terapii, to czy sobie radzisz bez niego, jak go odbierasz, czy tęsknisz, czy przerwa wywoła u Ciebie złość, frustrację, a może jeszcze inne odczucia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uspiony

powodzenia

to jest moja 3cia dlugoterminowa terapia.. wiec jestem najeżona masakrycznie.

Też się boje uzależnienia... i boję się oceny... aczkolwiek oceny oczekuję - w sensie co jest dla mnie dobre a co złe....

 

ale przynajmniej się wyżaliłam i wypłakałam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Guzik ja placze czesto. Jak bylam pierwszy raz na psychoterapii to ryczalam jak bobr. Wtedy mialam rewelacyjna terapeutke, pomogla mi stanac na nogach.

 

A teraz zastanawiam sie nad daniem sobie spokoju z terapia. Po kadzej wizycie czuje sie gorzej. Albo gadamy o 'd.. Maryny' albo jak juz uda sie dotknac czegos to psycholog wyskakuje z takimi tekstami, ze mi sie wszystkiego odechciewa. Niezapomniane: 'dziwne, ze Ty jeszcze samobojstwa nie popelnilas' na pierwszej wizycie. A wczorajsza wizyta wygladala tak:

Spytalam kiedy rusza grupa terapeutyczna DDA i co mam zrobic by sie na nia dostac. Odpowiedz: po co mi grupa, przeciez swietnie sobie radze, wymyslam sobie problemy i co niby ta terapia mialaby mi dac.... Pozniej doszlysmy, ze mi sie nic nie chce, ze jest czesc mnie gleboko ukryta, ktorej niekaceptuje i z ktora walcze caly czas i marnuje mnostwo energii na ta walke. Tylko ta czesc, z ktora walcze to najchetniej lezalaby wgapiona w sufit, bez czucia, bez zadnych potrzeb, reakcji. I psycholog, ze w tym nie ma nic zlego, ze co sie stanie jak bede tak lezec? Ze mam takie poczucie, ze sa we mnie dwie osoby, jedna ktora walczy i chce zyc, cos robic i druga, ktora ma wszystko w d... i ktora tak na sile trzeba ciagnac. Skoro wtedy czuje sie dobrze, to mam sobie lezec... az zgnije. Zwleczenie sie dzis i przyjscie do pracy bylo katorga.

Moze to i ma jakis sens, ale ja go nie widze, nie wiem do czego ma to prowadzic i jak mi pomoc.

 

Dobrze, ze przynajmniej psychiatre mam normalna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanko jedno, czy jeśli psychiatra zaproponawała mi pójście na spotkanie grupy wsparcia (nie wiem czy to jest terapia grupowa czy co?) to ona to serio zaproponowała (powiedziała w sumie "Proponuję Ci...") czy może powinnam to traktować jak "Masz tam iść"? Ja tam nie wiem jak psychiatrzy postępują, nie wiem czy mam rozumieć jej słowa jako coś, że muszę, powinnam, czy olać, bo w sumie jest mi to obojętne czy pójdę czy nie, chociaż nie czułabym się swobodnie wśród obcych ludzi, którzy już się znają i mówią o sobie, wg. lekarki miałabym się tam nauczyć zaufania, najpierw poprzez słuchanie.

Jak sądzicie, co naprawdę miała na myśli?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Głos_w_głowie, Jeśli ktokolwiek Tobie coś proponuje to nie mówi że musisz, masz możliwość wyboru, tylko musisz go podjąć, a lekarz pewnie proponuje bo myśli że to dla Ciebie dobre, że jakaś korzyść z tego będzie, ale decyzja należy do Ciebie. Mnie psychiatra tylko zapytał czy poszłabym do pani psycholog, gdybym powiedziała że nie to by mnie nie skierował, bo to minęło by się z celem. Bo to ja mam tam iść i mówić, tak jak Ty musiałabyś tam słuchać a nikt Ciebie do tego nie zmusi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanko jedno, czy jeśli psychiatra zaproponawała mi pójście na spotkanie grupy wsparcia (nie wiem czy to jest terapia grupowa czy co?) to ona to serio zaproponowała (powiedziała w sumie "Proponuję Ci...") czy może powinnam to traktować jak "Masz tam iść"? Ja tam nie wiem jak psychiatrzy postępują, nie wiem czy mam rozumieć jej słowa jako coś, że muszę, powinnam, czy olać, bo w sumie jest mi to obojętne czy pójdę czy nie, chociaż nie czułabym się swobodnie wśród obcych ludzi, którzy już się znają i mówią o sobie, wg. lekarki miałabym się tam nauczyć zaufania, najpierw poprzez słuchanie.

Jak sądzicie, co naprawdę miała na myśli?

 

zgadzam się z Guzik to propozcyja i Ty decydujesz.

Może warto pójśc zobaczyc ja Ciebie wiele to nie kosztuje?

 

A płakać na wizycie to nie wstyd. Ja często tak robię jak napiecie się ze mnie wylewa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Guzik,

sens,

Po Waszych odpowiedziach już wiem co mam myśleć o tym, jest mi teraz jakoś lżej, dzięki :)

Na następnej wizycie zapytam o tą grupę, zobaczymy, ale wcześniej będę u pani psycholog więc może się jeszcze wszystko zmienić ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój kajecik leży i się nudzi, zabijam nim komary, bo nie wiem co mam pisać. Jakbym miała pisać co czuję za każdym razem gdy widzę, że coś jest nie tak to miałabym już cały brulion zapełniony, a jak piszę to o czym chcę rozmawiać to i tak nie poruszamy wszystkich tematów, bo czasu za mało :? . Ciekawe jak będzie na następnej wizycie u psycholożki po tym jak moja psychiatra się z nią konsultowała :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×